Szukaj na tym blogu
wtorek, 21 lutego 2012
Dzień 21 - czego słucham przy tworzeniu
Przy robótkowaniu częściej oglądam telewizję lub przeglądam internet. Ostatnio odkryłam dobrodziejstwo audiobooków. Ostatnio wysłuchany audiobook to 3 tomy Cukierni pod Amorem, a ostatni nabytek to Sztuka ścigania się w deszczu - jeszcze nie przeczytany.
A w tle serial Amar en tiempos revueltos. Jakiś czas temu postanowiłam nauczyc się hiszpańskiego, ale moja nauka polega głównie na słuchaniu. Za szybko się w ten sposób pewnie nie nauczę, ale co tam - ot kolejna fanaberia.
Co do książki o hafcie to mam ją już od dawna - co najmniej 4 lata, więc nie wiem czy jest jeszcze dostępna w sprzedaży.
poniedziałek, 20 lutego 2012
Tired
Wczorajsze wyzwanie - zapasy.
Rozczaruję was - owszem włóczek mam sporo i próbuję na wszelkie sposoby je upchac, ale notorycznej bałaganiarze raczej ciężko to przychodzi. Ale sęk w tym, że większośc moich włóczek to akryliki i inne zaszłości sprzed lat. Nie jestem maniaczką kupowania - nie mogę sobie po prostu na to pozwolic. Dopiero ostatnio zaczęłam kupowac droższe włóczki, odkąd zaczęłam wierzyc, że cokolwiek fajnego uda mi się wydziergac.
Na zdjęciu tylko wycinek moich zapasów - włóczki szalowe:
oraz dzisiejsze zdjęcie - wykończenie:
Na zdjęciu kaptur Papriki. Został zszyty tzw. kitchenerem - coraz bardziej podoba mi się ta metoda. Jak będę robiła następnym razem to cyknę fotki krok po kroku jak się to robi.
niedziela, 19 lutego 2012
Craft Books, czyli książki związane z robótkami
Mam sporą półeczkę książek związanych z robótkami - różnymi.
A o to moje ulubiona:
Pewnego dnia nauczę się haftowac:-)
Nie jest to niemożliwe. Moja babcia całe życie haftowała - zarabiała w ten sposób na chleb, mama też potrafi pięknie haftowac. Tylko mi nigdy nie starczało cierpliwości by się nauczyc haftu cieniowanego.
piątek, 17 lutego 2012
Dzień 17 - ostatnio używany wyrób własny
Dzisiaj próbowałam sobie sama zrobic zdjęcie - widac mnie kawalątek tylko.
Białą chustę ostatnio noszę często (zrobiłam ją w lipcu), a sweterek też wrócił ostatnio do łask (znowu zima sprzyja gromadzeniu tłuszczyku)
Echa komentarzy czyli jeszcze o rosyjskim sposobie dziergania.
Tak i owszem, kiedy robimy tym sposobem dwa oczka razem to wychodzi odwrotnie niż w angielskim sposobie.
Same zobaczcie na filmiku:
A tak w ogóle to muszę pocwiczyc przytrzymywanie nitki palcem lewej ręki, bo w tej chwili za bardzo męczę prawą rękę w czasie robienia oczek lewych.
Jeszcze nie przecwiczyłam rosyjskiego kontynentalnego sposobu w ażurach, nie wiem czy się sprawdzi w moim przypadku, na razie "męczę" nowy sweterek Judysi.
Jesteście ciekawe jak wyjdzie? Ja też ;-)
O wstępnym projekcie już pisałam i pokazywałam próbkę. Teraz czas pokazac co wyszło z pierwszego motka
czwartek, 16 lutego 2012
Faktura
Przy okazji to zapowiedź mojego nowego sweterka TrioCable Jacket.
Echa komentarzy:
W końcu napisałam coś co wyzwoliło w Was chęc odezwania się na moim blogu :-)
Bardzo się z tego cieszę.
Oczywiście, dla wielu z was jest to oczywisty i naturalny sposób dziergania. Myślę, ze większośc osób, które nauczyły się robic na drutach od babci lub mamy, albo z książek i gazet - przedruków niemieckich - robi tzw. metodą kontynentalną. Tylko te osoby, które uczyły się angielskich stron, z internetu robią raczej metodą angielską, której podstawową różnicą jest trzymanie nitki w prawej ręce i nawijanie jej na drut.
Poza tym tak naprawdę nigdy mnie nie interesowało jaką metoda robię. O tym, że gdzieś tam ludzie robią inaczej niż ja dowiedziałam się tak jak pewnie większośc z Was z chwilą odkrycia blogów i stron angielskich, amerykańskich.
Gazela i Kakanka słusznie zauważyły, że należy wykonywac też trochę inaczej oczka prawe - za nitkę położoną z tyłu drutu, a nie za przednią nitkę, bo wyjdą oczka przekręcone.
Czyli najlepiej robic jest tak:
I chyba właśnie chodzi o to robienie oczek prawych za tylną nitkę, gdy nazywana jest ta metoda kombinowaną. Znalazłam do tej pory 3 nazwy tej metody - rosyjska kontynentalna, wschodnioeuropejska kontynentalna i kombinowana kontynentalna.
Nie powiem, ręka mnie trochę boli i zajmuje mi trochę więcej czasu niż do tej pory, bo muszę bardziej uważac, by nie robic dawnym sposobem, ale myślę, że gra jest warta świeczki, szczególnie, że sweterek będzie robiony głównie ściegiem pończoszniczym.
Aha i ja nigdy nie okręcam nitki na serdecznym palcu lewej ręki, napięcie nitki reguluję przytrzymując nitkę pozostałymi 3 palcami
.I jeszcze zmieniając zupełnie temat. Nie pisałam Wam jeszcze, że mamy psa - od listopada- rasy mieszanej. Tak więc przedstawiam Odżiego
I jeszcze sama Judytka szaleje na śniegu:
środa, 15 lutego 2012
Nowa umiejętnośc
Nie wiem jak Wy, ale ja dziergam stylem kontynentalnym, czyli trzymam nitkę w lewej ręce i po prostu drutem ją zahaczam i przeciągam przez oczko, a nie nawijam palcami na drut tak jak robi się to w stylu angielskim.
Dlatego rzadko używam angielskich opisów swetrów, ponieważ zawsze mam problem z uzyskaniem odpowiedniej wielkości. Po prostu styl kontynentalny sprawia, że dzierga się szybciej, ale luźniej (to nie tylko moja obserwacja). I aby dopasowac się do opisu muszę albo brac sporo mniejsze druty albo wybierac mniejsze rozmiary.
Wadą mojego dziergania jest to, że oczka lewe zawsze wychodziły mi luźniej i podczas robienia ściegiem pończoszniczym - gładko, wychodziły mi niestety rzędy po 2, albo musiałam przy robieniu lewych oczek używac drutu o pół numeru mniejszego, tak jak dziergałam robiąc Paprikę.
Dopiero niedawno odkryłam - zresztą dzięki Elenie Nodel, autorce wzoru Paprika - że istnieje tzw. rosyjski styl kontynentalny, zwanych również stylem kombinowanym.
Tak samo trzyma się nitkę w lewej ręce i zahacza się drutem o nitkę, tylko inaczej troszeczkę robi się oczka lewe.
O tak:
I oczywiście moje zdjęcie na dziś:
wtorek, 14 lutego 2012
Dzień 14
Dlatego tylko kilka fotek cudzych dla inspiracji.
Ciekawy pomysł na okrycie starego fotela, a może nawet zwykłego ogrodowego krzesła:
A tu super sposób przechowywania włóczek:
A tak mogłaby wyglądac moja pracownia:
Dzięki tej aplikacji możemy gromadzic interesujące zdjęcia z netu nie tracac dostępu do źródła, strony z której pochodzą.
poniedziałek, 13 lutego 2012
Dzień 13 zdjęc krafciarskich
Długo się zastanawiałam co dzisiaj wziąc pod lupę.
Pierwsze moje skojarzenie to oczywiście dzieci - przede wszystkim Judyta.
Pokażę jednak coś innego, coś banalnego. Nie będę czarowac, że inspiruje mnie sztuka i szukam natchnienia przeglądając albumy poświęcona sztuce. Z zainteresowania sztuką skutecznie wyleczyli mnie moi licealni nauczyciele od polskiego i plastyki :-((((((
Wychodzi na to, że natchnienie czerpię z kartki papieru, a konkretnie z kalendarza. Kalendarz zwykle mam pod ręką, na biurku, w torbie. I więcej w tych kalendarzach mam zapisanych planów robótkowych niż zaplanowanych spotkań czy nr telefonu. A nawet jeśli są jakieś notatki związane z pracą lub innymi spotkaniami to obok muszą się znaleźc gryzmoły czegoś co ma przedstawiac moje projekty - a przecież jak już pisałam zupełnie nie umiem rysowac.
niedziela, 12 lutego 2012
12 dzień zdjęc krafciarskich
Większośc chust, które dziergam to są własnie prezenty, ale dzisiaj nie będzie o prezentach, które ja robie komuś.
Jakiś czas temu dostałam prezent od Edy, pięknie haftowaną kosmetyczkę.
Od tamtej pory używam jej do przechowywania drobniejszych robótek, szczególnie takich, które zabieram ze sobą, gdy wyjeżdżam.
Kosmetyczka leży sobie od pewnego czasu w szydełkowym koszyku - nie pokazywałam wczoraj, ale mam kosz, w którym trzymam szydełkowe robótki. Niestety od pewnego czasu rzadko chwytam za szydełko ze wzgledu na bolący nadgarstek. I dlatego w tej kosmetyczce wciąż leży zaczęte już dośc dawno białe ponczo z Sonaty
sobota, 11 lutego 2012
Dzień 10 i 11
Dzień 9 - moje ręce po prostu sobie daruję - teraz zimą są szorstkie, wysuszone, a malowanie paznokci nigdy mi nie pasowało. Koleżanki się ze mnie śmieją, że duszę się od lakieru.
Dzień 10 - moja torba na robótki. Do przechowywania aktualnych robótek wykorzystuję torby po prezentach. Trzymam w niej motek lub dwa włóczki, zaczętą robótkę, potrzebne druty, wzór i coś do pisania. Czasami jeszcze linijkę lub centymetr krawiecki.
A ponieważ mam zwykle kilka takich robótek zaczętych to mam i kilka torebek. Zwykle trzymałam je poupychane po różnych szafkach i dlatego czasami zapominam o nich. Ostatnio w OBI kupiłam sobie duży plastikowy pojemnik i w nim trzymam takie torby pod biurkiem.
A dzisiaj prawie już ukończony WIP - chusta, którą zaczęłam w zeszłą niedzielę. Cała zrobiona na drutach, tylko początek i koniec zrobiony jest szydełkiem.
Dziękuję serdecznie Wam, że mi tak kibicujecie w moim zdjęciowym przedsięwzięciu. Fajnie wiedziec, że ktoś to ogląda i czyta.
A co do zielonych włóczek - częśc z nich kupiłam na chusty, częśc na sweterki i niby mam w głowie co chcę z nich zrobic, ale wciąż coś mnie powstrzymuje ;-)
środa, 8 lutego 2012
Dzień 8 zdjęc krafciarskich - wyzwanie
Dzisiaj o wyzwaniach.
Ciągle stawiam sobie jakieś wyzwania - w tym roku chciałabym obłaskawic wrzeciono, aby z uwiecznionego na zdjęciu puchu zwanego czesanką otrzymywac równa nitkę. Za sobą mam sporo metrów niezbyt udanej przędzy, ale się nie zrażam.
Przy okazji pokażę ukończone pierwsze rękawiczki - tzn. pierwsze z własnoręcznie uprzędzonej wełny. Robiłam bez wzoru i na szybko - skończone były w trzy godziny. Są "nierówne" ale to dlatego, że moja wełna raz była gruba, a raz cienka mimo iż była skręcona z dwóch nitek - tak się śmiesznie lub złośliwie złożyło, że w czasie skręcania grube odcinki w jednej pokrywały się z grubymi w drugiej, a cienkie z cienkimi.
O to moje rękawiczki początkującej prząśniczki ;-)
wtorek, 7 lutego 2012
2 w jednym
Wiem, że to może zaskakujące wyznanie dla kogoś kto zna moje prace, ale moim ulubionym kolorem jest ZIELONY i dlatego mam kilka włóczek kupionych i jeszcze nie tkniętych, bo wciąż nie mogę znaleźc doskonałego projektu, w którym mogłabym je wykorzystac.
A z drugiej strony wciąż poszukuję idealnego odcienia zieleni.
Nie mam też ulubionej włóczki, ani ulubionego gatunku. Oczywiście jak większośc dziewiarek, z doświadczeniem zaczynam częściej wybierac włóczki lepszej jakości, z większą domieszką naturalnych składników lub całkiem naturalne. Ale swojej ulubionej jeszcze nie spotkałam.
poniedziałek, 6 lutego 2012
Dzień 6
Niestety siadły mi akumulatorki w aparacie i zdjęcia będą dopiero jutro.
Poza tym skończyły się ferie.
A Julek się rozchorował, a tak nie mógł doczekac się końca nudnych ferii. Nudnych bo ze względu na te paskudne mrozy mało wychodziliśmy z domu.
I od poniedziałku podśpiewuję sobie:
Always look on the bright side of life
niedziela, 5 lutego 2012
Dzień 5 - zamierzenia
sobota, 4 lutego 2012
Co mnie inspiruje?
Jednakże nie potrafię oprzec się nowym pomysłom i dzisiaj w nocy zaczęłam nową chustę - prostą, ale mam nadzieję, że pójdzie szybko.
piątek, 3 lutego 2012
3/02/2012 Sentymentalna jestem
Miało byc dzisiaj 1 stary skończony projekt.
Ja znalazłam dwa – nie są to pierwsze moje wyroby, ale pierwsze jakie zrobiłam swoim dzieciom. Seledynowy ma pewnie z 17 lat i wydziergałam go dla pierworodnego, a biały (a raczej kremowy)ma ponad 16, bo w tym sweterku odbierałam ze szpitala swojego drugiego synka, a on w październiku już skończył 16 lat. Oba już są dośc zniszczone, ale nie umiem ich wyrzucic. Do białego zrobiłam też wtedy czapeczkę, ale gdzieś mi się już zapodziała, aczkolwiek była bardzo ciekawa, zawiązywana i dośc skomplikowana do zrobienia.
Jutro mam sfocic to co mnie inspiruje – poza domem, ale nie wiem czy będę w stanie robic zdjęcia w takim okropnym mrozie. Mam już dośc, a tu jeszcze ponoc 2 tygodnie ma byc tak zimno. U nas w tej chwili –21, brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
PS. W ramach akcji 2012 km w 2012 o której pisałam kilka postów wcześniej weszłam w posiadanie Orbitreka. Na razie jest to ogromna atrakcja również dla Judyty.
czwartek, 2 lutego 2012
2/02/2012 Miesiąc zdjęc krafciarskich
Pokazuję więc część swojego bałaganu – chociaż ostatnio pokazuję głównie pracę na drutach to jednak nie tylko ich używam, część moich poczynań trzymam w ukryciu ;-) Raczej dlatego, że nie ma się czym chwalić, bo nie wychodzi tak jak bym chciała.
Jak widac moje ulubione druty to są druty na żyłce – tutaj tylko kilka par – w większości są to Addi, mam tylko jedną parę KnitPro (nie pokazywałam staroci z Lidl lub marki Pony, bo już zupełnie na nich nie umiem robic). Mam kilka par prostych – między innymi w zeszłym roku kupiłam sobie 2 pary grubasków 10mm i 12mm firmy Addi, mam też skarpetkowe, których nie pokazałam na zdjęciu, bo zupełnie ich nie używam.
Dorzuciłam do zbioru jeszcze wrzeciono, cążki do robienia np. kolczyków i oczywiście nożyczki, miarkę krawiecką, linijkę i nożyk krawiecki i mydełko krawieckie. Poza tym notes z pomysłami. Chociaż tak naprawdę to w każdym kalendarzu można znaleźc zapiski dotyczące pomysłów. Szkoda tylko, że nie umiem ich potem zrealizowac nawet w połowie.
Truskaweczko, te druty to Addi Lace. Z KnitPro mam tylko jedne, które nie są metalowe i trudno mi jest przyzwyczaic się do ich używania.
Pozdrawiam serdecznie
Makneta
środa, 1 lutego 2012
1/02/2012 Miesiąc zdjęc krafciarskich
Zmusiałam męża do szybkich zdjęc, więc zdjęcia takie sobie i ja jeszcze bardziej taka sobie.
Te wyszło najlepiej:-)
Na drutach Mystic Forest Shawl
Najprostsze mitenki świata
Czy jest ktoś jeszcze kto nie umie robić na drutach, a chciałby się nauczyć? Oczywiście może sobie dowolnie buszować na youtubie, bo filmików tam jest zatrzęsienie. Ale może ktoś z czytających mojego bloga chciałby pouczyć się ze mną?
Jeśli macie ochotę zrobić najprostsze mitenki świata zapraszam.
Trzeba przygotować 100 gram włóczki średniej grubości i druty proste 4,5. Co to znaczy średniej grubości – motek 100gram , w którym jest ok. 150 – 200 metrów włóczki.
Włóczka, z której zrobiłam te mitenki jest z domieszką mohairu (niestety nie pamiętam co to za włóczka, bo pochodzi ze sprutego swetra). Zdaję sobie jednak sprawę, że dla osób początkujących włóczka z włosem może być utrudnieniem, proponuję więc w zamian np. Zorzę nieistniejącej już firmy Anilux (może macie w zapasach po babci). Chociaż włóczka z włosem (niewielkim) pozwala ukryć błędy, jednak trudniej się ją pruje.
Następnym razem pokażę jak zacząć robótkę, wykonać ścieg francuski (po angielsku Garter Stitch) oraz jak zakończyc robótkę.
Stay tuned.
PS. Bardzo dziękuję za wszystkie pochwały na temat Papriki. Wzór jest wdzięczny, robiło się tę kamizelkę szybko i prosto. Bardzo się cieszę, że Wam się podoba.