Szukaj na tym blogu

czwartek, 29 grudnia 2011

To był rok...

raczej niezbyt udany dla moich prac.
Wydziergałam tylko 9 chust-szali, 3 sweterki i kilka drobiazgów.


Oczywiście na drutach wciąż mam kilka prac, niektóre niedokończone od kilku sezonów, inne zaczęte tylko ostatnio.

Nie udało mi się wiele zaplanowanych rzeczy, różne życiowe zawirowania okazały się silniejsze niż chęc oddania się pasji. Wciąż mam jednak ochotę zrealizowac niektóre wyzwania, które sama sobie postawiłam - jak np. Ubranie to wyzwanie z zeszłego roku - może tym razem się uda. Mam też oczywiście zamiar nadrobic wszystkie zaległości względem osób, które czekają na coś ode mnie.

Planuję też parę nowości, ale czy się uda? Nie wiem, ostatnio moje doba skróciła się do minimum i większośc czasu poświęcam dzieciom i pracy.

środa, 28 grudnia 2011

Prezenty

Bardzo ciekawy projekt znalazłam tuż przed świętami na Ravelry i zrobiłam dwa takie szyjogrzeje. Szybkie i fajne. Jeden zrobiłam synowi, a drugi  bratu.


Kolejny (i ostatni prezent) zrobiłam dla bratowej i jest to oczywiście chusta -  wg mojego własnego wzoru.
Bratowa lubi szary kolor, ale ja miałam tylko grafitowy i wzór prezentuje się tak sobie. Poza tym ta włóczka to  akryl i dlatego nie udało mi się chusty dobrze zblokowac - nie lubię robic tego żelazkiem, bo traci szal puszystośc.
Oczywiście zdjęcia marne, bo mój mąż uważa się za super fotografa, a jak proszę o fotki moich prac to kadry są fatalne.
Zrobiłam kilka fotek córce w szalu, udało mi się wybrac tylko jedno.


piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt


Zdrowych i wesołych Świąt oraz wszelkich łask życzę wszystkim osobom zaglądającym do mojego 
(w sumie naszego rodzinnego) konta

czwartek, 22 grudnia 2011

Mountain Rivers Hat

Echa komentarzy 

Szal udało mi się skończyc tylko dlatego, że na przełomie listopada i grudnia byłam chora i 4 dni spędziłam w łóżku. W końcu udało mi się znaleźc czas na druty i nie tylko udało mi się przepędzic chorobę, ale i radośc wróciła do mojego życia. Nie czekolada, nie sport, a druty dostarczają mi endorfin i chronią moje zdrowie psychiczne. Niestety w pracy zmiany w tym roku pewne nastąpiły. Jedna dotycząca mnie bezpośrednio - codziennie pracuję od 8 rano i muszę wyrobic się ze spacerem z psem, zrobieniem śniadania i obiadu Julkowi do szkoły oraz oczywiście wyszykowaniem Julka i Judyty do szkoły. Tak więc nie mogę sobie pozwolic na długie siedzenie wieczorem. Jednak ostatnio już nie wytrzymałam i chociaż sypiam po 5 godzin to muszę wieczorem podziałac z drutami.

Nie wiem jak to się dzieję, ale miałam cieńszą nitkę niż w oryginale i druty cieńsze, a szal wyszedł mi  3 metrowy. Niestety taka wielkośc jest po prostu nie praktyczna, bo oprócz tego, że był bardzo długi to jeszcze był (i wciąż jest) bardzo szeroki. Jakoś ciężko było się w niego wygodnie owinąc. Tak więc skróciłam go o 4 pasy  wzoru enterlac i zakończyłam plisą. Tak prezentuje się lepiej. Aczkolwiek nadaje się raczej tylko na wielkie wyjścia, na pewno ciężko go do płaszcza narzucic - chociaż co kto woli. Za mną by się na pewno ciągnął po ziemi i taki byłby jego urok.
W każdym bądź razie, dziękuję bardzo za miłe słowa. Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosił i że osoba, która go zamówiła będzie potrafiła odpowiednio go wykorzystac i zaprezentowac.
 
Jolad - Judytka była skazana na okulary tak jak wszystkie nasze dzieciaki, ponieważ i mąż i ja mamy nadzwrocznośc, tak więc i ona musi nosic plusy. 

A dzisiaj szybka czapka, którą zrobiłam dla Judyty, aczkolwiek bardziej na wiosnę się nadaję niż na zimę. Do wiosny to może i szaliczek do kompletu dorobię. 

środa, 21 grudnia 2011

Brak porządnych zdjęc

Mój Forest Path Stole skończony, wysłany, dotarł na miejsce przeznaczenia.

Pobiłam swój rekord.
Pod koniec sierpnia był już skończony (zaczęłam na początku lipca) i wyglądał tak:
Niestety był o wiele za długi. Ponad 3 miesiące zajęło mi jego skracanie i dorabianie plis.
Zdjęcie tuż przed wysłaniem



Wzór nie należy do najtrudniejszych, ale wymaga skupienia.
Bardzo też żałuję, że nie potrafiłam zrobic lepszych zdjęc.