Szukaj na tym blogu

środa, 16 sierpnia 2017

Dziewczyna z perłą - środa z książką #07

"Dziewczyna z perłą" to powieść historyczna. Do jej napisania skłonił ją słynny obraz holenderskiego XVII-to wiecznego malarza Vermeera, przedstawiający młodą dziewczynę w turbanie i z perłowymi koczykami.   Pisarka tak długo rozmyślała nad tym obrazem, aż wymyśliła historię życia tajemniczej dziewczyny. 


Jakoś mi nie idzie ostatnio pisanie, więc tylko szybko jeszcze dodam, że zaczęłam nową robótkę na drutach. Prostą i mam nadzieję w miarę szybką, taką na nadchodzącą jesień. Coś co mam nadzieję ponosić zanim jeszcze nastanie sezon kurtkowy.






   
   


 

środa, 9 sierpnia 2017

Powrót do szydełka oraz środa z książką #06

Przełom lipca i sierpnia to zwykle dla mnie dość trudny z uwagi na nękającą mnie alergię, szczególnie w słoneczne dni. Jak nie biorę leków to mam mega katar, pieką mnie oczy i gardło. Jak biorę leki to tylko boli mnie głowa. Tak czy tak ciężko mi się skupić na czytaniu. Toteż tylko co zaczęłam "Dom na Zanzibarze" i "Dziewczynę z perłą." 


Ale postanowiłam trochę przeprosić się z szydełkiem. Zapragnęłam wydziergać sobie trochę kwiatków do ozdabiania moich zdjęć. I oczywiście znowu popadłam w nałóg przeczesywania internetu w poszukiwaniu fajnych wzorów. 
Robię je z włóczki akrylowej, która mi się w pojedynczych prawię kłębkach, plącze wśród moich zapasów włóczkowych. 
Jeszcze żadnej z różyczek nie zszyłam, zostawiam to sobie na później, na hurtowe zszywanie.



   
   

wtorek, 8 sierpnia 2017

W drodze #06 - Odzyskiwanie poczucia możliwości

Przez ostatnie kilka dni tak zatraciłam się w malowaniu, że zapomniałam zupełnie o nowym wpisie. Nie maluję nic specjalnego, po prostu ćwiczę rękę i większość moich "prac" to takie same linie lub listki. Taka zabawa, która niemal całkowicie wyłącza myślenie. 

A tu już kolejny tydzień z Drogą Artysty minął. I jak Wam idzie? Mi pisanie trochę się zacięło. Ciężko mi się rano zmobilizować, a jak już się zmobilizuję, to wciąż sobie sama przerywam, bo nie jestem zadowolona z tego, że znowu piszę i narzekam. Chwilami sama zapominam o swojej własnej radzie, by gdzieś tak na 3 stronie zacząć pisać pozytywnie. 


A w tym tygodniu Julia Cameron proponuje przyjrzeć się korzyściom jakie czerpiemy z tkwienia w miejscu.  

Julia Cameron bardzo często w swojej książce odwołuje się do Boga lub do jakiejś siły wyższej, siły twórczej i wielu osobom przeszkadza ten sposób, ale ja uważam, że to sama prawda.

Ograniczenia 

 Naszym głównym ograniczeniem jest nasze wyobrażenie o naszych zdolnościach. Wykorzystujemy tylko minimalny limit naszych możliwości, odrzucamy wiele projektów, gdyż nie ufamy sobie, że jesteśmy w stanie im sprostać, a z drugiej strony boimy się, że są one zbyt pretensjonalne. Nie wierzymy w to, że możemy dużo zrobić otwierając się na dary płynące od siły wyższej. 

Ta jej filozofia łączy się z popularnym ostatnio nurtem zwanym Prawo Przyciąganie (Law of Attraction), które mówi o ty, że jeśli w uwierzymy, że coś jest możliwe, to tak będzie. Naszym zadaniem jest ustalić sobie cel, wizję tego co chcemy osiągnąć, a potem uwierzyć w to każdą swoją komórką, przełamać blokady negatywnych przekonań i "czekać" aż to dostaniemy.

Bardzo mi się podoba jak Julia Cameron napisała:
  
"Wizja nie wiadomo kiedy i  jak staje się rzeczywistością.

Innymi słowy, módl się, żeby zdążyć na autobus, a   potem biegnij jak najszybciej. 

Aby tak się stało, musimy przede wszystkim uwierzyć, że ten autobus wolno nam złapać."

I aby z tego skorzystać, musimy uwierzyć, że dobro, bogactwo, pomysły są nieograniczone i jeśli zaczniemy je wykorzystywać, to się nie wyczerpią i nie znikną. 

"Pamiętając, że Bóg jest naszym źródłem, hojnym strumieniem energii, skuteczniej czerpiemy z   własnych twórczych mocy." Julia Cameron

 
I tu należy sobie zadać pytanie przed czym się wzbraniamy? Jakie marzenia uznajmy za nierealne biorąc pod uwagę środki jakimi dysponujemy? Dla mnie osobiście są to dość trudne pytania. Wciąż. Mimo iż przez ostatnie 2 lata wiem, że poszłam do przodu, zaczęłam łamać swoje blokady, pokonywać wewnętrznego krytyka, to jednak wciąż mam marzenia, które wydają się niemożliwe do osiągnięcia. 

W tym tygodniu Julia Cameron proponuje: 

Jedną z   metod „nasłuchu” jest pisanie porannych stron. Wieczorem, przed zaśnięciem, możemy wymienić sfery, w   których przydałyby się nam wskazówki. Rano widzimy niedostrzegane dotąd podejście do tematów, o   których piszemy. Poeksperymentuj z   tym dwustopniowym procesem: wieczorem zadawaj pytania, rano nasłuchuj odpowiedzi. Bądź otwarty na wszelką pomoc.

Odnajdowanie rzeki

Gdy zawierzamy swojej twórczości, uwalniamy się od innych zależności. Myślę, że jest to tylko łatwe na papierze. Bo niestety zbudowani jesteśmy z zależności. Ale jeśli wzmacniamy swój głos, to łatwiej nam go głośno wyrażać.  I coraz częściej korzystamy z różnych propozycji. 

Co bieganie ma wspólnego z Drogą Artysty? Być może niewiele, a być może wszystko. Bieganie jest to jedna z rzeczy, których by pewnie nie było w moim życiu, gdyby nie poranne pisanie i zadawanie sobie pytania, co mnie naprawdę w życiu cieszy, co mnie cieszyło, gdy byłam nastolatką. I wyszło mi na to, że sport miał spore znaczenie, był źródłem satysfakcji oraz co tu kryć, był okazją do spotkań towarzyskich. 

A dlaczego myślami wracam do okresu nastoletniego? To proste, bo to był najbardziej beztroski czas w moim życiu i wtedy najbardziej wiedziałam czego chcę. Niestety przez ostatnie kilkanaście lat dałam się wchłonąć i zgnieść trudom życia, ale przecież gdzieś tam głęboko w środku jest jeszcze cząstka mnie, do odkopania i odżywienia, której dążę. I komu mam wierzyć, jak nie sobie samej i swojemu wewnętrznemu ja? 

I gdy zaczynałam myśleć o tym by w końcu ruszyć się z fotela, powoli zaczęły docierać do mnie informacje o biegających znajomych, trafiłam na grupę pasjonatów biegania. 
 



Pułapka cnoty

To upychanie swoich artystycznych działań, pomiędzy wszelkiego rodzaju obowiązki. Robimy to, bo nie chcemy, by ktoś pomyślał, że jesteśmy samolubni. Pokazujemy jacy jesteśmy dobrzy, mili, pomocni, a w głębi serca chcemy tylko świętego spokoju. 

Mi się wydaje, że ja już dawno przestałam tak działać. Ale to tylko wydaje mi się, bo jednak na jakimś obszarze robię z siebie cierpiętnicę i nie rezerwuje czasu prawdziwie dla siebie, w samotności, nie nasłuchując co chwila co robią dzieci, czy w jakim humorze jest mąż.  

Czy zachowujesz się autodestrukcyjnie?  

Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Po pierwsze, trzeba wiedzieć coś o   swoim prawdziwym ja (tym samym, które się systematycznie niszczyło).
By szybko sprawdzić, jak bardzo się od niego oddaliliśmy, zadajmy sobie pytanie: czego bym spróbował( a), gdyby to nie było zbyt szalone? 
1. Skoczyć ze spadochronem, nurkować z   butlą. 
2. Nauczyć się tańca brzucha, tańców latynoskich.
3. Opublikować swoje wiersze.
4. Kupić perkusję i   zacząć na niej grać. 
5. Przejechać rowerem całą Francję.  

 Jeśli twoja lista wydaje się kusząca, choć szalona, jesteś na dobrej drodze. Zwariowane pomysły są w   rzeczywistości głosami twojego prawdziwego ja.

Co byś zrobił( a), gdyby to nie było zbyt samolubne? 
1. Zapisałbym się na kurs nurkowy. 
2. Poszłabym na kurs tańców latynoskich w   P. 
3. Sporządziłbym listę wydawców poezji i   co tydzień posyłałbym komuś jeden wiersz. 
4. Kupiłabym używaną perkusję, którą sprzedaje mój kuzyn. 
5. Zadzwoniłabym do biura podróży i   wypytała o   Francję. 

Poszukując wewnętrznego (s) twórcy i   otwierając się na dar kreatywności, uczymy się duchowego podejścia do życia, wiary, że Bóg jest dobry  – tak jak my i   cały stworzony świat. W   ten sposób omijamy Pułapkę Cnoty.  Julia Cameron. 

Oprócz cotygodniowych ćwiczeń J. Cameron proponuje w tym tygodniu zrobić sobie test na Pułapkę Cnoty oraz ćwiczenia z zakazanymi przyjemnościami oraz listą życzeń, które znajdziecie albo w książce, albo w grupie fb .

środa, 2 sierpnia 2017

Książkowe lato na półmetku - środa z książką #05

Zaszalałam czytelniczo.

W czwartek przeczytałam "Szkołę żon". W piątek i sobotę przeczytałam "Chłopak, który o mnie walczył" a od niedzieli do wtorku "Jedwabnika". W między czasie podczytywałam jeszcze inne książki "na próbę", więc o nich tu nie będę pisała. 
Jak na mnie to dużo, nawet bardzo dużo. I szczerze, to nawet poczułam się trochę zmęczona tym czytaniem. 
I mam ochotę na krótką abstynencję czytelniczą




"Szkoła żon" Magdaleny Witkiewicz 

otwiera nową serię wydawniczą Bestsellery na obcasach. Całkiem miła, szybka lektura. Historia głównie świeżo rozwiedzionej Julii, która wygrywa pobyt w ekskluzywnym SPA. Sporo w tej książce erotyki, ale dużo subtelniejszej niż w powieści Prokurator, o której pisałam 2 tygodnie temu. Jeśli będę miała czas to pewnie przeczytam kolejne książki z tej serii, a szczególnie te autorstwa pani Witkiewicz, bo jej  sposób pisania przypadł mi do gustu.

 "Chłopak, który o mnie walczył" Kristy Moseley

przez samo wydawnictwo określania jest jako książka młodzieżowa, ale chyba chodzi bardziej o starszą, taką bardziej dorosłą młodzież, gdyż jej bohaterami są dwudziestokilkuletni Jamie i Ellie, których wcześniej łączyła wielka miłość, ale jak to w życiu bywa piętrzące się kłopoty sprawiają, że Ellie czuje się zraniona, porzucona i wyjeżdża ze Stanów do Europy, a następnie zostaje w Wielkiej Brytanii (to w pierwszym tomie, którego nie czytałam). 
W tej części, którą można spokojnie czytać nie znając pierwszej, gdyż w łagodny sposób jesteśmy wprowadzanie w przeszłe wydarzenia, Ellie wraca do Stanów. Drogi tych obojga się krzyżują, tak jak krzyżują się dwie osobowości, dwa światy. Mimo iż to książka dla młodzieży, to nie oszczędziła mi ona łez, gdyż temat śmierci, straty bliskiej osoby i troska o życie drugiego człowieka są obecne niemal od pierwszej strony. '

"Jedwabnik" Robert Galbraith 

muszę  przyznać, że trzymał mnie w napięciu niemal do samego końca i to nie tylko ze względu na wątek kryminalny. 
Bardzo mi się podoba styl J.K.Rowling, bo przecież chyba już wszyscy wiedzą, że to ona stoi za powieściami z cyklu Cormoran Strike. A ja oczywiście i tym razem zaczęłam czytać od drugiego tomu.  
Cormoran Strike to prywatny detektyw, do którego przychodzi żona ekscentrycznego pisarza i prosi go o pomoc w odnalezieniu męża. Razem z detektywem trafiamy  do świata wydawców i pisarzy i odkrywamy ludzkie słabości. Bardzo mi się podoba sposób w jaki zostali sportretowani bohaterowie tej powieści, szczególnie detektyw i jego asystentka rudowłosa Robin. 

A jak Wam czytelniczo minął ostatni tydzień?