Szukaj na tym blogu

środa, 26 sierpnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 92

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.

Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *

W tym tygodniu było mało dziergania i czytania. Miałam nadzieję, że nadrobię braki w weekend, ale mi się nie udało. 

Spędziłam weekend aktywnie w grodzie Mikołaja Kopernika.

Planowałam czytać w drodze do Torunia i z powrotem. Ale ponieważ  strasznie bałam się, że zaśpię na autobus, który miałam o 4.20 rano, to w ogóle nie położyłam się spać w czwartek i potem w drodze po przerobieniu zaledwie paru rzędów zmuliło mnie, ale na szczęście nie przegapiłam przystanku przesiadkowego. Zupełnie nie udało mi się więc przeczytać ani strony. 

Zaś w Toruniu nie było czasu na lekturę. 

Było za to towarzystwo zakręconych dziewiarek i ja byłam tak zakręcona, że nie zrobiłam na spotkaniach żadnych zdjęć. Większy problem, to taki, że nie porozmawiałam pewnie nawet z połową osób, które były na DRUTOZLOCIE, z niektórymi tylko się przywitałam lub uścisnęłam, a do niektórych nie miałam nawet śmiałości podejść. 

I jeszcze cały poniedziałek i wtorek unosiłam się nad ziemią myśląc tylko cały czas o spotkaniu. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałybyście się, czy warto pojechać na takie spotkanie, to mówię Wam, że warto, nawet jeśli jedzie się 9 godzin w jedną stronę ♥

Tyle tylko mam na usprawiedliwienie, że wciąż oglądacie na moim blogu tę samą książkę i te same robótki. 

A teraz zapraszam Was na 


   

   


PS. Na zdjęciu z Kopernikiem widać sklep TIGER, w którym kupiłam bambusowe druty na żyłce (te które widać na pierwszym zdjęciu) za całe 6 złotych i jestem pozytywnie zaskoczona, że nie mam nieprzyjemnego wrażenia, że zaraz pękną mi w rękach tak się czuję, gdy dziergam na drewnianych KnitPro.

PS 2. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

środa, 19 sierpnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 91

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.

Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *



Mam dzisiaj ochotę napisać z głębi duszy - pie.... perfekcjonizm. Nigdy nie podejrzewałam się o niego. I w sumie to nie jestem perfekcjonistką w życiu, chyba, że chodzi  o dzianinę. Gdyby nie to miałabym już pewną rzecz zrobioną dawno i to z pięć razy. Ale nie, poprawiam i poprawiam, każdy kawałek po kilka razy, a i tak mogę się założyć nie będę zadowolona z efektu końcowego. Ale nie mogę rzucić w kąt tym razem, bo ktoś czeka już od wielu wielu miesięcy na to co zejdzie z moich drutów. 

Tak więc niech Was nie zmyli to co widzicie na samym szczycie nowej góry robótek - to nie jest ten sam kawałek co tydzień temu.

Oprócz tego zaczęłam oczywiście nowy jesienny sweterek - ma być oversized, chociaż nie wiem czy do mnie będzie pasował. Trudno, najwyżej cały spruje. A podczas bezsennej nocy zaczęłam dziergać skarpetkę. I chyba będzie ta robótka czekała do następnej bezsennej nocy. 

 Jeśli zaś chodzi o czytanie to wróciłam do "Strasznie głośno, niesamowicie blisko", ale czytam bardzo powoli, bo tym razem nie wychodzi mi czytanie przy dzierganiu tych małych szarych/beżowych kawałków. Za dużo trzeba przy tym myśleć, tak jak i przy tej książce.   

Zapraszam na 



 

 
   
   

 

PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Barcelona, czyli po lekturze Cienia Wiatru.

Zanim przejdę do głównego tematu dzisiejszego wpisu, mam do was dwie sprawy.
1. Jeśli ktoś chciałby przetestować bluzeczkę z poprzedniego wpisu, to zapraszam na ravelry albo bezpośrednio do mnie na maila makneta[@]gmail.com 

2. Wszystkie moje wzory są 20% tańsze do środy 19 sierpnia, do północy - tutaj 

"Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafon

Należę do osób, które nie lubią podróżować. Nie znaczy to, że nie jestem ciekawa innych miejsc na świecie. Po prostu gdyby tak można było uniknąć trudów drogi, spania w obcych miejscach, gdyby tak po prostu można było się teleportować to pewnie chętnie bym odwiedziła kilka miejsc, szczególnie Austrię, Wielką Brytanię, Florydę, Bali i właśnie Hiszpanię i to najchętniej w owej Hiszpanii jakieś miasto nad morzem, takie jak Barcelona. 

A ponieważ nigdy nie byłam w Barcelonie, zawsze kojarzyła mi się ona ze słońcem, pięknymi kolorami,  gorącym powietrzem, palmami i pięknymi budynkami - takimi np. jak słynne  budynki i park wg projektów katalońskiego architekta Antonio Gaudiego:





Za to w powieści miasto jest ciemne, wilgotne, ciągle pada deszcz, wieje wiatr lub nawet śnieg. Cała prawie powieść jest utrzymana właśnie w takim tonie i to między innymi buduje klimat zgrabnie napisanego dreszczowca. Z każdym rozdziałem robiło się coraz dziwniej, aż w pewnej chwili usłyszałam te zdanie głównego bohatera:

"Za tydzień miałem już nie żyć"

I potem były chwile, że bałam się czytać/słuchać (weźcie tylko pod uwagę, że ja nigdy nie czytałam żadnej powieści Kinga, bo ich się boję) , a zarazem nie mogłam oderwać się od lektury. 

Powieść jest o życiu, miłości i książkach. Coraz bardziej lubię powieści o powieściach, o tym jakie znaczenie mają książki na życie ich bohaterów. 

"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie." 

Dużym plusem tej powieści jest cudowny język, bardzo żałuję, że mimo prób nie nauczyłam się hiszpańskiego na tyle by przeczytać powieść w oryginale, ale i po polsku barwny i staranny język, pełen metafor, gry słów i opisów urzekł mnie niezmiernie. 

Aż chciałoby się powędrować po mieście śladami Daniela Sempere (głównego bohatera) i jego przyjaciół. I są już odpowiednie książki oraz na miejscu w Barcelonie można wykupić sobie wycieczkę z przewodnikiem. 

A póki co kilka zdjęć z netu śladami powieści Zafona:

Calle (ulica) Santa Ana, przy której znajdował antykwariat ojca Daniela


Placa (plac) Reial 

Avenida (ulica) del Tibidabo, 32 z niebieskim tramwajem


Els Quatre Gats (restauracja 4 koty) znana z tego, że jadał w niej Picasso oraz wspomniany przeze mnie wcześniej architekt Gaudi. 



 okryty złą chwałą Castell de Muntjuic 


 A mi się marzy jeszcze spacerek po plaży


Oczywiście budynek na tym zdjęciu nie pojawia się w żaden sposób w powieści, gdyż jest zbyt współczesny - historia opisana przez Zafona rozgrywa się w latach 1945 - 1966. 

I jeszcze ostatni cytat z powieści

"To miasto ma czarodziejską moc, wie pan o tym, Danielu? Zanim się człowiek obejrzy, wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę"


Muszę przeczytać kolejne powieści tego pisarza.
A wy lubicie twórczość Zafona?

sobota, 15 sierpnia 2015

Czarna bluzeczka z mikrofibry i sobotnie link party

Ta bluzeczka to moja przełomowa praca, bo dzięki niej znowu robię na drutach. 

Wpadłam na pomysł i pomimo bólu ręki musiałam go zrealizować. 

I tak mnie wciągnęło, że zapomniałam o bólu i teraz dziergam, dziergam i dziergam. 

Na początek przedstawiam Wam panią, o której nie tak dawno czytałam, czyli Marię Konopnicką. Suwałki szczycą się tym, że pani Konopnicka urodziła się tutaj i spędziła pierwsze 7 lat życia. Jakieś nie najszczęśliwsze te zdjęcie, pani Maria nie chciała mi zdradzić swoich tajemnic.


 

Zdjęcia zrobione po deszczu i o zachodzie słońca na wieczornym spacerze po najbliższej okolicy.



Przód bluzeczki jest prosty, ma wycięcie w serek, a krótkie rękawki są ozdobiony odrobiną ażuru.



Za to na plecach ażuru troszkę więcej. 







Fajne mam miejsce na spacery,  prawda? 





I jeszcze chwila wygłupu.


A na koniec sama słodycz  - różowy zachód słońca (ze mną i beze mnie) 





Włóczka: La Passion Amber - 100% mikrofibra. Włóczka przypomina bawełnę, taką trochę jak sznurek, ale po upraniu robi się mięsista i rozciągliwa. Jest też dość wydajna, bo zużyłam tylko 2 motki i troszeczkę. Włóczkę otrzymałam dzięki uprzejmości firmy Bafpol.

Druty: 3,5mm

Wzór: własny 

A teraz zapraszam Was na Sobotnie Link Party u Maknety

 Zasady zabawy:

Jeśli tylko macie ochotę możecie dodać link do JEDNEGO  lub DWÓCH wpisów z 

OSTATNICH DWÓCH TYGODNI,

 które uważacie za ciekawe (ALE KONIECZNIE DO WPISU NIE DO CAŁEGO BLOGA).

♥ Może napisałyście tutorial, sfotografowałyście skończoną robótkę lub ugotowany obiad, a może napisałyście ciekawy artykuł na dowolny temat i chciałybyście zaprezentować go również osobom odwiedzającym mojego bloga. 

♥ Wystarczy dodać link pod tym postem klikając w niebieski przycisk "Add Your Link"

♥ Zapraszam serdecznie do zaglądania do osób, które biorą udział w linkowaniu i pozostawianiu komentarzy. 

♥ Byłoby miło, gdybyście dodały banerek zabawy na blogu i w poście biorącym udział w zabawie wstawiły link do tego postu.  

♥ Zabawa jest dla osób prowadzących bloga KREATYWNEGO!!!

   

   
   
  

PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

 

środa, 12 sierpnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 90

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.

Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *


Nie wiem o co chodzi, ale znowu nie mam na nic czasu, a już najmniej na czytanie i dzierganie. I niby codziennie dziergam, ale jakoś niewidzialnie. Przez 4 dni robiłam jedno i to samo, bo ciągle prułam, bo mi się nie zgadzało z moimi założeniami, w końcu wczoraj przebrnęłam i mam nadzieję, że ten etap mam już za sobą. 

Teraz gdy wróciłam do dziergania strasznie bym już chciała mieć jakieś widoczne efekty i pewne projekty za sobą, by iść dalej a nie tkwić w tym samym miejscu od początku stycznia. 

I dlatego na razie odłożyłam "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" i wyciągnęłam audiobooka, którego mam od lat, a o którym przypomniałam sobie wędrując po blogach biorących udział w zeszłotygodniowym Wspólnym dzierganiu i czytaniu.  Tak więc od wczoraj słucham "Cień wiatru" Carlosa Ruiz Zafona i nawet mi się podoba i nie muszę manewrować zamykającą się książką i robótką, szczególnie teraz gdy przeszłam na proste druty, bo moje 3,00 mają niebotycznie długą żyłkę, co jest świetne przy robieniu szali albo bluzeczek na okrągło, ale przy robieniu mniejszych elementów nitka wciąż się splątuje z żyłką i doprowadza mnie to do szału. 

Mam teraz dwie robótki w toku - sukienkę z elementów, która robię tylko w domu, bo jest z jasnej włóczki i czarną bluzeczkę, którą robię tylko na kawie z Wiolą i Asią.  Czarną bluzeczkę mam też zazwyczaj przy sobie, gdy idę z córką na plażę, ale jeszcze nie udało mi się jej wyjąć nad wodą. To jest już moja druga czarna bluzeczka, którą robię odkąd skończyła się moja depresja dziergacza. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się pokazać Wam tę ukończoną, bo wyszła dość fajnie. 

I muszę stwierdzić, że jednak ta abstynencja czytelnicza, a szczególnie abstynencja od internetu i telewizora, którą sobie przy okazji narzuciłam była bardzo ale to bardzo dobrą sprawą i muszę ją regularnie powtarzać chociażby na 2 - 3 wieczory w tygodniu. 

A teraz już zapraszam Was na





   
   


PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

 

Nie zapomnijcie też wpaść na nasze Link party i post z serii 12 chust i szali w jeden rok.  Serdecznie zapraszam. 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Wyzwania dziewiarskie - stare i nowe

Od 2 - 3 tygodni znowu dziergam i rozpiera mnie z tego powodu radość. 
I oczywiście już szukam nowych zabaw i wyzwań dziewiarskich. 

Na początek przypominam (sama sobie też) o moich wyzwaniach:

1. Wyzwanie dziewiarskie - 15 projektów w 2015 


Aż wstyd się przyznać sama mam tylko 3 punkty zrealizowane

 

2. Kolejne wyzwanie to 12 chust i szali w 12 miesięcy,

 które trwa od czerwca 2015 do maja 2016. 
Co miesiąc na moim blogu można wrzucać linki do swoich wpisów. Jeśli jeszcze nie dodaliście lipcowego wpisu to można to zrobić tutaj 
Zabawa również toczy się na fejsbuku w naszej grupie o tym samym tytule.  


3. Sama ze sobą toczę bój z UFOkami,

 chociaż bój to nie łatwy, a chyba jeszcze kilka osób też działalność tu i ówdzie prowadzi. Na fejsie było nawet takie wydarzenie Kończymy nasze UFO-ki

A teraz ciekawe zabawy organizowane przez inne osoby.

4. Paski kontra ażury.

Od pewnego czasu na Ravelry zaczęła dość aktywnie działać polska grupa dziewiarek Knitting in Poland i dziewczyny organizują już drugie wspólne dzierganie, a raczej razemtworzenie, bo w tej zabawie mogą brać nie tylko prace na drutach i szydełkiem ale co tylko przyjdzie do głowy. 

Zabawa trwa od 7 sierpnia do 31 października, a ja mam zamiar wydziergać przynajmniej jedną bluzeczkę z ażurem i rozpinany sweter w paski. 
Na sweter w paski czeka już od pewnego czasu na mnie włóczka La Passion Freesie w dwóch stonowanych kolorach - szarym i ciemnoniebieskim i już ostrzę sobie na nią druty.



5. Uwolnij skrzata 

A w poprzednim KALu na grupie Knitting in Poland na Ravelry wygrałam wełnę uprzędzoną własnoręcznie przez LadyAlta,a tu link do jej bloga RosamarCrafts.


Wełenka jest dość gryząca, więc pewnie nadaje się akurat na ciepłe skarpetki i jak już się ogarnę z tym co teraz mam na tapecie to przystąpię do zabawy Amanity "Uwolnij skrzata. Skarpetkowy KAL"



 6.  Akcja koleżeńsko blogowa Wykorzystanie Zalegających Włóczek

Asia z Mijających Chwil wraz z Justynką Zielony Kamyk zaproponowały kolejną zabawę, w którą można bawić się przy okazji. A ponieważ ja mam same włóczki zalegające i w najbliższym czasie zero nowych zakupów, to jest to akcja w sam raz dla mnie. 


7. Kampania zwyklakowa

Mam też ogromną ochotę wziąć udział w kampanii zwyklakowej u Herbimanii
Pozwalam sobie skopiować wszystkie zasady wprost z bloga autorki zabawy


KAMPANIA ZWYKLAKOWA
Start: 01.08.2015
Koniec: 31.07.2016
Cel: Wydzierganie co najmniej 6 „zwyklaków” (czyli mniej więcej jeden na 2 miesiące, co powinno zostawić odpowiednią przestrzeń na projekty niezwiązane z kampanią)
Wzór: Inwencja własna lub gotowy wzór.
Tryb działania: Tempo dowolne, ważne, aby zmieścić się w ramach czasowych. Gotowy sweter obfotografowujemy i chwalimy się nim, gdzie tylko można (blog, Facebook, Instagram etc.), na portalach społecznościowych zdjęcia opatrujemy tagiem #kampaniazwyklakowa – niech wiedzą, że twardzi z nas zawodnicy 😉
Definicja „zwyklaka”:
  1. Dobrze komponuje się kolorystycznie z większością elementów stanowiących bazę Twojej garderoby (zwłaszcza ze spodniami i spódnicami).
  2. Wymaga minimalnej liczby dodatków, by stworzyć fajną stylizację (czyli preferowane swetry nierozpinane – takie które wystarczy narzucić na ukochaną, porozciąganą podkoszulkę, włożyć dżinsy i już człowiek jakoś wygląda).
  3. Zapewnia maksymalną wygodę w noszeniu i duże poczucie komfortu – odnosi się to zarówno do kroju „zwyklaka”, jak i włóczek, z których jest wykonany.
  4. Nie wymaga szczególnej pielęgnacji (z włóczki w miarę łatwej do prania, mało mechacącej się, odpornej na filcowanie, zbieganie się itp.) – żebyśmy nie trzęsły się nad nim i nie poświęcały pół dnia na pranie.
  5. Sprawdza się w różnych porach roku (czyli raczej z włóczek niezbyt grubych, w których świetnie czujemy się tylko w lutowych mrozach, ani nie ażury z włóczki o przekroju włosa, fajnych wyłącznie latem). 

Zastanawiam się tylko czy dam radę sprostać temu wyzwaniu, ale spróbuję.  

sobota, 8 sierpnia 2015

Na zachętę ... książkowo

Uff jak gorąco!
Puff jak gorąco!

Jest super, od niedawna uwielbiam upał, bo lato trwa tak krótko (przynajmniej w Suwałkach).
A najwspanialsze jest siedzenie w cieniu z książką i robótką.

Wróciłam do czytania. 

I mała zabawa weekendowa:

Zasady:
1. Otwórz ostatnio czytaną książkę na dowolnej stronie.
2. Wybierz 3 zdania, które mogą zachęcić, ale nie będą zdradzały zbyt wiele.
3. Oczywiście podaj tytuł książki i autora.

"Nasze pieniądze na życie.  Wyjęłam dwa studolarowe banknoty, włozyłam je do innej koperty i dałam ją duchowi.
Zapłaciłam jej, żeby sobie poszła"
 

"Strasznie głośno, niesamowicie blisko" Jonathan Safran Foer


 Jeśli macie ochotę na zabawę, to napiszcie na blogu lub w komentarzach pod tym postem owe 3 zdania i tytuł i autora książki.


środa, 5 sierpnia 2015

Wspólne dzierganie i czytania 89

Rozczarowana? 

Zawiedziona?

Sama nie wiem.

Gdy tydzień temu podejmowała się mini wyzwania - tydzień bez czytania, czyli bez książek i internetu, myślałam, że dokonam czegoś porównywalnego z wynalezieniem koła, albo odkryciem Ameryki.

A tu nic z tych rzeczy. 

Nawet w robótkach nie posunęłam się za bardzo do przodu. 

Owszem, sprawdzałam w telefonie maile - przeglądając tylko tytuły, by mi nie umknęło coś naprawdę ważnego. A wczoraj wieczorem już rozczarowana brakiem życiowych kolosalnych zmian i odkryć  weszłam na fejsbuka, by odpowiedzieć na kilka wiadomości i poadministrować w mojej grupie 12 chust i szali w jeden rok. 

Sama siebie pytam co ja takiego robiłam? 

Udzielałam się rodzinnie i towarzysko.

Ruszyłam tyłek z fotela i kilka razy  zmotywowałam się do jakiejkolwiek formy ruchu.

Sprzątałam moją "pracowanie" - to akurat zaczęłam trochę wcześniej, ale wciąż nie skończyłam, bo wykańczanie nie jest moją specjalnością (tak jak i całe te sprzątanie, brr). Wciąż się zastanawiam co zrobić z niektórymi rzeczami, czy mam je wyrzucić, oddać, sprzedać, czy po prostu gdzieś upchnąć. 

Udzielałam się w kuchni.

Oglądałam gwiazdy i samoloty przelatujące nad naszym domem.

Trochę też pracowałam przy komputerze i jak zwykle dochodzę do wniosku, że wydzierganie swetra, bluzeczki zajmuje mniej czasu niż spisanie wzoru i przeliczenie go na rozmiary. 

A gdzie się podziewał mój wewnętrzny kreator, twórca?

Pewnie zmęczyła go ta matematyka i zaszył się gdzieś głęboko i czeka na lepsze czasy. 

Być może muszę po prostu powtarzać częściej tę abstynencję czytelniczą, a przynajmniej odpoczynek od internetu. Bo mimo iż bardzo lubię blogowanie, być może lubię to nawet bardziej niż dzierganie,  to jednak  dobrze jest od czasu do czasu po prostu pożyć tu i teraz.

Jak widzicie wciąż działam wg kursu "Droga Artysty", a już dzisiaj mam zamiar powrócić do czytania "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" po tym jak pozwiedzam sobie zaprzyjaźnione blogi. 

I wybaczcie, że dzisiaj tak późno, ale u nas prawdziwe lato jest dopiero od kilku dni, a gdzie najlepiej spędzać czas w upały jak nie nad jeziorem. 

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.

Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *

 


   
   

PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

 

Nie zapomnijcie też wpaść na nasze Link party i post z serii 12 chust i szali w jeden rok.  Serdecznie zapraszam. 

niedziela, 2 sierpnia 2015

12 chust i szali w jeden rok - miesiąc drugi oraz linkowe party u Maknety

Tak mi dobrze i szybko płynie czas na tym gigancie, że ani się obejrzałam  a sobota minęła i prawie już niedziela się kończy, a ja nie miałam czasu usiąść do komputera by napisać post. 

Dzisiaj zamieszczajcie linki do swoich lipcowych chust i szali, a także do innych ciekawych wpisów z ostatnich dwóch tygodni wg zasad z sobotniego link party.

A o to mój szal. 
Szczęśliwie mogę go zdjąć z listy UFO-ków, bo zaczęłam dziergać prawie 2 lata temu. Wydziergałam już wtedy spory szal, ale stwierdziłam, że jest jakiś krótki, próbowałam go przerobić na ponczo i z golfem i bez golfa, ale wciąż mi nie pasowało. I w końcu powolutku dorobiłam jeszcze z 70 cm i teraz szal ma odpowiednią długość. Planowałam go jeszcze jakoś obrobić dookoła, ale stwierdziłam, że podoba mi się tak jak jest, tylko może przez to brakuje mu odrobinę na szerokości. 


Zrobiony jest z włóczki Coast Holst, czyli mieszanki wełny z bawełną, podwójną nitką. 
Dwa lata temu pod koniec wakacji byłam z mężem na koncercie na świeżym powietrzu i z każdą chwilą robiło się coraz zimniej. Stwierdziłam wtedy, że właśnie brakuje mi czegoś takiego, czym można się okręcić w plenerze. 





A jeśli kogoś ciekawi lewa strona, to proszę bardzo:



Zapraszam do linkowania swoich prac w ramach zabawy:


oraz