Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Barcelona, czyli po lekturze Cienia Wiatru.

Zanim przejdę do głównego tematu dzisiejszego wpisu, mam do was dwie sprawy.
1. Jeśli ktoś chciałby przetestować bluzeczkę z poprzedniego wpisu, to zapraszam na ravelry albo bezpośrednio do mnie na maila makneta[@]gmail.com 

2. Wszystkie moje wzory są 20% tańsze do środy 19 sierpnia, do północy - tutaj 

"Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafon

Należę do osób, które nie lubią podróżować. Nie znaczy to, że nie jestem ciekawa innych miejsc na świecie. Po prostu gdyby tak można było uniknąć trudów drogi, spania w obcych miejscach, gdyby tak po prostu można było się teleportować to pewnie chętnie bym odwiedziła kilka miejsc, szczególnie Austrię, Wielką Brytanię, Florydę, Bali i właśnie Hiszpanię i to najchętniej w owej Hiszpanii jakieś miasto nad morzem, takie jak Barcelona. 

A ponieważ nigdy nie byłam w Barcelonie, zawsze kojarzyła mi się ona ze słońcem, pięknymi kolorami,  gorącym powietrzem, palmami i pięknymi budynkami - takimi np. jak słynne  budynki i park wg projektów katalońskiego architekta Antonio Gaudiego:





Za to w powieści miasto jest ciemne, wilgotne, ciągle pada deszcz, wieje wiatr lub nawet śnieg. Cała prawie powieść jest utrzymana właśnie w takim tonie i to między innymi buduje klimat zgrabnie napisanego dreszczowca. Z każdym rozdziałem robiło się coraz dziwniej, aż w pewnej chwili usłyszałam te zdanie głównego bohatera:

"Za tydzień miałem już nie żyć"

I potem były chwile, że bałam się czytać/słuchać (weźcie tylko pod uwagę, że ja nigdy nie czytałam żadnej powieści Kinga, bo ich się boję) , a zarazem nie mogłam oderwać się od lektury. 

Powieść jest o życiu, miłości i książkach. Coraz bardziej lubię powieści o powieściach, o tym jakie znaczenie mają książki na życie ich bohaterów. 

"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie." 

Dużym plusem tej powieści jest cudowny język, bardzo żałuję, że mimo prób nie nauczyłam się hiszpańskiego na tyle by przeczytać powieść w oryginale, ale i po polsku barwny i staranny język, pełen metafor, gry słów i opisów urzekł mnie niezmiernie. 

Aż chciałoby się powędrować po mieście śladami Daniela Sempere (głównego bohatera) i jego przyjaciół. I są już odpowiednie książki oraz na miejscu w Barcelonie można wykupić sobie wycieczkę z przewodnikiem. 

A póki co kilka zdjęć z netu śladami powieści Zafona:

Calle (ulica) Santa Ana, przy której znajdował antykwariat ojca Daniela


Placa (plac) Reial 

Avenida (ulica) del Tibidabo, 32 z niebieskim tramwajem


Els Quatre Gats (restauracja 4 koty) znana z tego, że jadał w niej Picasso oraz wspomniany przeze mnie wcześniej architekt Gaudi. 



 okryty złą chwałą Castell de Muntjuic 


 A mi się marzy jeszcze spacerek po plaży


Oczywiście budynek na tym zdjęciu nie pojawia się w żaden sposób w powieści, gdyż jest zbyt współczesny - historia opisana przez Zafona rozgrywa się w latach 1945 - 1966. 

I jeszcze ostatni cytat z powieści

"To miasto ma czarodziejską moc, wie pan o tym, Danielu? Zanim się człowiek obejrzy, wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę"


Muszę przeczytać kolejne powieści tego pisarza.
A wy lubicie twórczość Zafona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!