Szukaj na tym blogu

środa, 27 listopada 2013

Wspólne dzierganie i czytanie 1

*Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie.*


W tym tygodniu czytam lekki kryminał "Doktorat z zabijania". Jest to już ósma książka z cyklu "Kryminalne przypadki Daisy D." Akcja rozgrywa się w latach 20 XX wieku, główną bohaterką jest dziewczyna z wyższych sfer, która, o zgrozo, zarabia na życie jak dziennikarka, a przy okazji wplątuje się w różne afery kryminalne. Tym razem dochodzi do morderstwa w muzeum, gdzie Daisy zbierała materiały do kolejnego artykułu. Historia chwilami zabawna, taka lekka poczytajka, jeśli mamy za dużo wolnego czasu, albo za mało siły by czytać coś bardziej wciągającego. 

A na drutach wciąż chusta Thistle.
Tak mnie wciągnęła, że zarwałam kilka nocek. W sekrecie Wam powiem, że w nocy z soboty na niedzielę zupełnie przez nią nie mogłam spać i dziergałam prawie do 5 rano. Dobrze, że w niedziele dzieci dały mi trochę pospać, nie trzeba było ich szykować do szkoły. 
Zostałam poproszona, by napisać dlaczego robi się ją na okrągło. Myślę, że z dwóch powodów - dzierganie na okrągło wzorów wrabianych to tradycyjna norweska metoda ( a autorka wzoru jest Norweżką), a poza tym dość ciężko byłoby wrabiać wzór na lewej stronie. Nie jest to niemożliwe, ale po co się męczyć.  Ja dziergam codziennie po trochu i wieczorami odkładam, kiedy już mi się mylą rzędy. Gdybym miała jeszcze pilnować prawej i lewej strony to pewnie szybciej bym się gubiła. 

Poza tym dziergam nowe gwiazdki na choinkę, ale o nich napiszę pewnie w grudniu. 







wtorek, 26 listopada 2013

Zapraszam

Dzisiaj tylko szybciutkie przypomnienie, że już jutro jest ŚRODA 
i Wspólne dzierganie i czytanie, na które serdecznie zapraszam. 

Zróbcie fotkę, na której będzie wasza aktualna robótka i książka, którą czytacie. Opublikujcie post na swoim blogu i dodajcie zdjęcie z linkiem do  tego postu pod moim jutrzejszym wpisem. 


Do jutra.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Moje ozdoby świąteczne - proste gwiazdki


Jeśli nie umiecie jeszcze dziergać sznureczka to czas najwyższy się nauczyć. Tą techniką można zrobić np. takie proste gwiazdki. Nie są zbyt wyrafinowane, ale za to bardzo proste.




Sznureczek czyli powszechnie znany I-Cord to bardzo łatwa rzecz, taka dla idiotów. Bardzo przepraszam to nie ja, ja  nie mam zamiaru nikogo obrażać, ale to Elizabeth Zimmermann nazwała ten sznureczek Idiot Cord - czyli tak prosty, że nawet idiota jest w stanie go zrobić i dlatego, że odkryła tę technikę zupełnie przez przypadek.  Nie jest to jak niektórzy uważają inteligenty sznureczek, oj nie ;-) Chociaż trzeba przyznać, że pani Zimmermann musiała być bardzo inteligentną osobą.

Nabieramy 3 lub 4 oczka najlepiej na druty do skarpetek.



Po nabraniu oczka spoczywają sobie na drucie na jego "lewym" końcu. Nie obracamy nabranych oczek, tak jak to zwykle robimy, tylko przesuwamy wszystkie oczka na drugi koniec druta.



I-cord to taka mała tuba z oczek i dlatego teraz nitkę, którą widzimy po lewej stronie używamy do przerabiania oczek.


Przerabiamy wszystkie oczka, przesuwamy je znowu z lewego końca druta na prawy i znowu przerabiamy i tak dalej aż osiągniemy zamierzoną długość.

Do zrobienia gwiazdki trzeba przygotować 6 takich krótkich sznureczków jak na zdjęciu powyżej. Po zrobieniu każdego sznureczka nie zakańczamy go, a przekładamy na dodatkowy drut.


Bierzemy igłę z grubym oczkiem i nawlekamy nitkę z sznureczka, który jest pierwszy z lewej. Następnie zaczynamy przekładać oczka na igłę z nitką, ale zaczynamy od oczek po prawej stronie.


Przekładamy wszystkie i zaciskamy pętelkę.


Chowamy wszystkie nitki, można sobie dzięki temu trochę uformować gwiazdkę. Miałam w planach dorobienie jeszcze krótszych sznureczków i doszycie ich, tak aby gwiazdka przypominała bardziej płatek śniegu, taki jak na obrazku, ale ilość szycia i nitek do chowania mnie przeraziła i dałam sobie spokój. 

Jak widzicie pobawiłam się trochę edytorem PicMonkey.

sobota, 23 listopada 2013

Tort urodzinowy

Dwa tygodnie temu pisałam, że rozpoczęłam dietę odchudzającą. Miałam zamiar odchudzać się dobrze mi znaną dietą dr. Dukana. Wytrzymałam na tej diecie 4 dni. I nie chodzi o to, że głodna byłam, czy też że chciało mi się słodyczy, chleba czy innych zakazanych produktów. Nie, po prostu mój organizm się zbuntował i 5 dni włączyłam inne produkty oprócz proteinowych. A ponieważ i tak dla dzieci młodszych prowadzę kuchnię bezglutenową i bezmleczną to stwierdziłam, że się do nich przyłączę. 

Gdybym trzymała się diety Dukana lub dla odmiany diety opartej tylko na warzywach to pewnie po dwóch tygodniach schudłabym dużo więcej, a tak jestem szczęśliwa, bo straciłam 4 kilo bez wyrzeczeń jedząc owoce suszone, tort urodzinowy mojej córki (a nawet dwa), zwyczajne obiady (no prawie).

Dzisiaj chciałabym się podzielić z wami przepisem na tort urodzinowy. Nie powiem, pewnym odstępstwem od diety są brzoskwinie z puszki ze słodkiego syropu, ale tak poza tym to do wszystkiego zamiast zwykłego cukru użyłam ksylitolu, czyli sproszkowanego soku brzozowego. A dekoracji (czyli kwiatuszków z cieniutkich wafli i czekoladowych literek) nie jadłam. 

Przepis na tort znalazłam Tutaj.


A tu przepis z moim modyfikacjami

Przepis  na biszkopt:
 * 5 jajek
 * 1/3 szklanki ksylitolu
 * 1 szklanka mąki z migdałów
 * 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (bezglutenowego)
 * szczypta soli 

Oddzielić żółtka od białek, ubić białka, pod koniec ubijania dodać ksylitol. Następnie stopniowo dodawać żółtka. Przesianą mąkę migdałową połączoną z proszkiem do pieczenia dodawać stopniowo i delikatnie mieszać - łyżką lub mikserem na najniższych obrotach. 

Wlać ciasto do tortownicy z dnem wyłożonym papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 35 - 40 minut.
( Ja upiekłam 2 takie biszkopty, by tort był wyższy)

Przepis na krem do tortu:

 * 2 jajka
 * 25 dkg miękkiego masła
 * 1/3 szklanki ksylitolu
 * 25 dkg chałwy 
 * 1 łyżka  ciemnego kakao

Jajka z ksylitolem ubijać na parze na puszystą masę. Przed rozbiciem jajek myję skorupki wodą, a następnie przelewam wrzątkiem kilka razy. Dopiero takie jajka rozbijam i używam do zrobienia kremu. 
Kiedy masa podwoi swoją objętość i będzie wyglądała jak biały krem przestaję ubijać. 
Miękkie masło ucierać z kakao na gładką masę, stopniowo dodawać ubite jajka, a na koniec chałwę. Masę schłodzić w lodówce.

Poncz do nasączenia tortu:

 * szklanka mocnej herbaty
 * łyżeczka ksylitolu
 * sok z połowy cytryn

Każdy biszkopt przekroiłam na 2 placki, nasączyłam ponczem i posmarowałam kremem, na drugim placku oprócz kremu położyłam drobno pokrojone brzoskwinie z puszki.  
Udekorować w dowolny sposób. U mnie boki obsypane są wiórkami kokosowymi.

piątek, 22 listopada 2013

Blogowe inspiracje tygodnia (3)

W moim malowaniu zmierzam maleńkimi krokami do namalowania portretu. Wg moich wyobrażeń jest to coś bardzo ale to bardzo trudnego. I zmierzam do tego by, któregoś dnia namalować sobie MONIDŁO.

Nigdy bym jednak sama nie wpadła na to, że monidło można uszyć, tak jak to robi autorka bloga Makałatki  Katarzyna Małyszko.

Zdjęcie pochodzi z bloga pani Katarzyny.



Prawda, że niezwykłe?
Pani Katarzyna szyje też inne patchworki, makatki, portrety. Wśród nich szczególnie spodobał mi się portret Fridy Kahlo
Blog jest dość młody i mam nadzieję, że jeszcze nie jedną tak niezwykle oryginalną makatkę będzie dane obejrzeć. Będę tam częstym gościem.

A czy Wy uważacie, że monidło to przeżytek, czy też może być elementem wystroju w stylu vintage? 

środa, 20 listopada 2013

Yarn Along - Wspólne dzierganie i czytanie


*Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie.*


Na moich drutach aktualnie Thistle, chusta z wrabianym wzorem, którą robi się na okrągło, a potem rozcina i dorabia plisy. Na razie udało mi się tylko rozpracować początek. Jak widzicie zrobiłam "próbkę" - powstała w wyniku mojego błędu, dodawałam oczka w co drugim rzędzie zamiast w każdym  i wyszedł za szpiczasty trójkąt, a ponieważ stwierdziłam, że nie da się tego po spruciu rozplątać, rozcięłam, przeprasowałam i powiesiłam na ścianę. Przy okazji wpadłam na pomysł zrobienia świątecznej makatki, ale nie wiem czy wystarczy mi na to czasu. Przede mną długie godziny dziergania, więc na razie nie martwię się jak robi się te plisy wokół. Pomyślę o tym później :-)
Jeśli chodzi o czytanie to kończę "Wybór Anny" autorstwa Marii Nurowskiej. Książka o kobiecie, która w wieku 40 lat odkryła, że nie jest córką własnego ojca, a Żydówką znalezioną jako maleńkie dziecko pod murami getta. 

PS. To nie jest wyzwanie 1 książka tygodniowo. Sama czasami pochłaniam książki, a czasami nawet nie mam czasu lub siły przeczytać kilku linijek. Nie jest to też wyzwanie - co tydzień nowa robótka ;-). Spokojnie, każdy w swoim tempie. 

Jak już wspominałam pomysł na Yarn Along pochodzi od Ginny z bloga Small Things







poniedziałek, 18 listopada 2013

Z pleneru

Na początku chciałam Was zaprosić do przyłączenia się do mnie do Yarn Along. Kilka razy zamieszczałam tutaj posty z serii Yarn Along.
Ponieważ była to zabawa na amerykańskim blogu Small Things starałam się pisać te posty zarówno po polsku jak i po angielsku. Jednakże wprowadzenie angielskiego na bloga sprawiło, że przestałam pisać spontanicznie i dlatego wróciłam do pisania tylko po polsku. Chciałabym jednak dalej kontynuować dzielenie z Wami moich pasji - robienia na drutach/szydełkowania i czytania i chciałabym zachęcić Was do udziału w cotygodniowym Yarn Along na moim blogu. Zapytałam Ginny autorkę Small Things, czy nie ma nic przeciwko temu i zgodziła się. 
Tak więc co środę będę wstawiała JEDNĄ fotkę przedstawiającą projekt, nad którym aktualnie pracuję i książkę, którą akurat czytam. I napiszę parę słów na ten temat.
Wierzę, że wiele z Was również lubi czytać. I zapraszam Was do przyłączenia się do zabawy. Publikujcie co tydzień posty o tym co aktualnie dziergacie i co czytacie, a pod moim środowym postem będziecie mogły dodać link do swojego wpisu. 
Serdecznie Was zapraszam :-)


A dzisiaj na szybko, po wernisażu kilka słów o moich letnich pracach.

Prace powstawały na plenerze w lipcu, teraz tylko odrobinkę dokończyłam. Plener był krótki, prace niezbyt dokończone, ale już wiszą :-)
Ta chata najmniej mi się podoba, nie moja bajka, ale niejako zostałam nakłoniona i próbowałam jak umiałam.

Tu element dekoracyjny z ogrodzenia przy kościele

Na koniec balkon, który mijam niemal codziennie w drodze do szkoły i ze szkoły do domu.
 
 Jutro postaram się pokazać kolejne zabawki na choinkę.

niedziela, 17 listopada 2013

Niedzielny poranek - Wyzwanie foto Dzień 7

Taki wpis miał pojawić się w piątek, kiedy to hasłem wyzwania był DOM.

Z czym wam kojarzy się słowo DOM?
 Mi najbardziej z zapachem świeżo upieczonego ciasta.

Tak więc w piątek próbowałam upiec ciasto, ale było klapą.
U mnie w domu ciasto pojawia się na stole nie często ze względu na dietę Julka. Czasami tylko próbuję zrobić coś co będzie i bez cukru i bez nabiału i bez glutenu. Nie zawsze wychodzi.
Próbę postanowiłam ponowić w niedzielę i tak o to niedzielny poranek w moim domu był związany z robieniem i jedzeniem ciasta.

Przepis:
* 5 jajek
* 1/3 szklanki ksylitolu (słodzik z soku brzozowego)
* 2/3 szklanki mąki migdałowej
* 1/2 szklanki mielonego siemienia lnianego
* 3 łyżki mąki kokosowej
* 1 łyżeczka sody oczyszczonej
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego)
* szczypta soli
* 2/3 szklanki oleju
* garść rodzynek
* garść jagód goja
* jabłka (zwykle daję 2 lub 3, dzisiaj tylko jedno)

Wykonanie:
Jajka ubić z ksylitolem na puszystą masę - do białości.
Stopniowo dodajemy mąki oraz  sodę, proszek i sól, cały czas mieszamy dodajemy olej (może być mniej)
Na koniec łyżką mieszamy rodzynki, jagody (można dodać i inne bakalie) oraz jabłka z masą.
Wylewamy do przygotowanej  blaszki/tortownicy - wysmarowanej margaryną i wysypanej mąką kokosową. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 45-50 minut.
Zawsze się udaje o ile ubijemy dobrze jajka.

Inne interpretacje tematu u Uli.

sobota, 16 listopada 2013

Kwiat/y - Wyzwanie foto Dzień 6

Opuściłam dzień 5, może jutro nadrobię. Dzisiaj tematem są kwiaty.

Zdjęcie nie najlepsze, bo zrobione komórką i w pracowni , na szybko. I to jest wycinek tylko.

Pracę tę zaczęłam przed wakacjami. Miałam dokończyć, ale po kilku miesiącach stwierdziłam, że tak musi już zostać. Praca malowana akrylami.


Inne interpretacje tematu u Uli.

Przy okazji napiszę kilka słów JAK ZACZĘŁA SIĘ MOJA PRZYGODA Z ... MALOWANIEM.

Szkoła, a raczej nauczycielka-artystka od plastyki zdecydowanie mi obrzydziła jakiekolwiek próby malarskie czy rysunkowe. Tak więc od liceum (czyli jakieś 20 lat) nie rysowałam, nie malowałam. Jednak gdzieś tam w środku zawsze pociągało mnie to, nawet jeśli wiedziałam, że jestem totalne antytalencie. 

Jakiś czas temu mama powiedziała mi o zajęciach w domu kultury. Jej koleżanki emerytki chodziły już od jakiegoś czasu na te zajęcia, a ona planowała, kupiła nawet jakieś książki i farbki, jednak brakowało jej odwagi. Na przełomie stycznia i lutego zeszłego roku naszło mnie, że spróbuję, zadzwoniłam do domu kultury, ale akurat były ferie. Myślałam, że nie zdobędę się na to by zadzwonić drugi raz, jednak chęć malowania była silniejsza i zaraz po feriach zadzwoniłam i tego samego dnia pobiegłam na zajęcia. Dostałam kartkę, ołówek i za zadanie narysować dzbanek. Cóż to była za męka. Mimo to pędziłam do domu i rysowałam w domu, darłam kartki, kreśliłam, potem z ochota biegłam na zajęcia, na których również wszystkie emocje się we mnie gotowały. Po kilku zajęciach dostałam szkolne akwarelki. Potem znowu była przerwa - wakacje, moje chorowanie i dopiero w grudniu przed świętami zaczęłam chodzić na zajęcia i zaczęłam malować mój pierwszy obraz farbami olejnymi. To nic, że wychodzą płaskie, pokraczne czasami, zdeformowane. Czasami jestem wściekła, czasami chce mi się płakać ze złości, że wychodzi inaczej niż zaplanowałam. Ale najważniejsze jest SAMO MALOWANIE. Nie czekam, aż dzieci dorosną, aż przejdę na emeryturę. Nie odkładam marzeń na później. Jedyny problem to to, że nie mogę malować w domu, bo nie mam pokoju, w którym mogłabym zamknąć obraz w trakcie malowania, tak aby uchronić go od ciekawskich łapek moich młodszych dzieci. 
Ale może to i dobrze, bo malowanie ma taką siłę, że wciąga bez reszty. Zapominam wtedy o jedzeniu i o całym bożym świecie. Poza tym od zapachu terpentyny chodziłabym ciągle na haju:-)


czwartek, 14 listopada 2013

Czerwony - Wyzwanie foto Dzień 4

Dzisiaj coś bardzo prostego. Przed domem mam szpalerek berberysów, które mają takie cudne czerwone owoce


Inne interpretacje wyzwania u Uli.

środa, 13 listopada 2013

Ciepły - Wyzwanie foto Dzień 3

Dzisiaj chcę Wam pokazać CIEPŁY komplet na zimę zrobiony na drutach wg mojego pomysłu.

Chociaż komplet prezentuje moje córka Judysia to w zamierzeniu nie jest kompletem dla dzieci, tyle, że ja nie mieszczę się w kadrze żadnego aparatu ostatnio ;-)


Komplet jest naprawdę ciepły, bo zrobiony z 100 % wełny - 220 heathers Cascada - dokładnie z tej
Zużyłam 3 motki, druty 4,00mm - czapka i 5,00mm - chusta.

I dodatkowe zdjęcie samej czapki


I jeszcze zdjęcia na Marlence moim manekinie

 (tutaj z czapką)

 I przy okazji prośba. Do niedzieli powinnam się uporać z wzorem. Chusta nie jest trudna do zrobienia, tylko pisanie tego wzoru trochę, no wiecie, łatwiej dziergać niż pisać. Ale jeśli któraś z Was chciałaby przetestować wzór  albo na czapkę, albo na chustę albo na to i to to proszę bardzo o wiadomość na maila: makneta @ gmail.com.


 Bardzo tylko proszę zastanowić się czy na pewno macie czas przed świętami i czy dacie radę wydziergać chustę/czapkę  i zrobić fajne zdjęcia (najlepiej na modelce) w ciągu miesiąc do 17 grudnia. 




Po drugie włóczka musi być zbliżona grubością do tej, którą ja robiłam, czyli ok. 200 metrów w 100 gramach  (2 motki) Samą chustę można też zrobić w mniejszej wersji używając 350 metrów na 100 gram.

wtorek, 12 listopada 2013

Listopad kojarzy mi się z ... Wyzwanie foto Dzień 2

Od zawsze listopad kojarzy mi się z szarością, szare dni, wczesne wieczory, brak światła. W tym roku jest trochę inaczej, bo nawet słoneczko świeci.

Ostatnio powoli przekonuję się do koloru szarego.

Moje dziergadła w różnych odcieniach szarości.

Przy okazji pokażę Wam wydzierganego przeze mnie mobiusa. Te wyzwanie to przy okazji mobilizacja do zrobienia zdjęć, bo mobiusa wydziergałam jeszcze latem. A włóczka ta sama co w prostej czapce i w chuście z rogami, a druty chyba 6,00 albo 5,5mm - niestety nie pamiętam.




 Więcej interpretacji tematu u Uli na  blogu SenMai

poniedziałek, 11 listopada 2013

Dziś jestem ... Wyzwanie foto Dzień 1

Postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu foto na blogu Sen Mai. Trwa ono tylko tydzień, więc może dam radę.


Trudno powiedzieć w jakim nastroju dziś jestem. Takim jak zawsze (albo prawie zawsze). Z racji brzuszkowych problemów Judyty, nie korzystamy z przyjemnego słoneczka poza domem, tylko wyciągnęłyśmy gry planszowe i Judyta ogrywa mnie w Chińczyka :-)


Zaraz wracam do gier. Tym razem spróbujemy zagrać w Bitwę Morską. 

A wy? Jak korzystacie z dnia wolnego? W jakim nastroju dzisiaj jesteście? 


niedziela, 10 listopada 2013

Blogowe odkrycie tygodnia (2)

Dziś nie będzie ani o polityce, ani o szkolnictwie, tylko o fajnym blogu, z pięknymi pracami.
To nie jest dokładnie odkrycie z ostatniego tygodnia, ale ostatnio dużo częściej na niego zaglądam, by się inspirować.

Tak się składa, że zostałam "zmuszona" do zajęcia się wikliną papierową. Dokładnie rzecz ujmując to dowiedziałam się, że w lokalnym ośrodku kultury są zajęcia z gliny, o których marzyłam od lat. Kiedy poszłam na zajęcia okazało się, że na tych zajęciach panie zajmują się różnymi rzeczami i wg. planu na warsztacie jest teraz wiklina. Jest to moje 3 podejście do wikliny. Chociaż moje prace nie wyglądają nawet w 5% jak prace BluReco, to może coś z tego będzie.

Wśród prac BluReco najbardziej mi się podobają:

1. Papierowa patera 


2. Kosz dla pieska wraz z instrukcją wykonania.


3. Zegar


4. Bardzo mi się podoba taki pękaty kosz z pokrywką. Znalazłam tam instrukcję wykonania pokrywki.



5. I papierowa biżuteria. Np. takie kolczyki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z bloga BluReco

A wam podobają się wyroby z papierowej wikliny? Drugie życie gazety? ulotki reklamowej? Próbowałyście coś robić?

piątek, 8 listopada 2013

Co to ja chciałam dzisiaj ...

Najpierw chciałam napisać po raz kolejny o odchudzaniu. Chyba dojrzałam do wzięcia się za siebie i dietę. Moja waga osiągnęła masę krytyczną. Jeszcze nigdy tyle nie ważyłam.
Wracam do Dukana - nie jest to pewnie najlepsza z diet, ale jak dla mnie najprostsza.
Tak więc od wczoraj - jajka, rybki, filety z kurczaka plus trochę nabiału.



Humoru wcale mi nie poprawiły rewelacje z Sejmu. Pewnie, że nie można się było spodziewać czegoś innego.


I nawet nie chodzi o to czy te 6 latki powinny iść do szkoły czy nie, a o to, że władza nie liczy się z obywatelem. Poza tym zupełnie nie wiem dlaczego inspirujemy się tak zachodem i staramy się nasz system edukacji upodobnić do systemu np. angielskiego, który przecież się nie sprawdza - największy odsetek ciężarnych nastolatek, młodzieży która kończy edukację w wieku 16 lat.

Dlaczego nie przyjrzeć się systemowi jaki  jest w Finlandii?

Ponieważ obrazek jest mały, można zajrzeć tutaj

Mi najbardziej odpowiada, że dzieci nie są prawie oceniane i poddawane testom, a i tak osiągają rewelacyjne wyniki. Nie uczy się ich rywalizacji, zazdrości, a uczy się ich samooceny i wzmacniania własnej wartości. Poszukuję się tego co dzieci lubią, w czym są dobre i się to wzmacnia, w naszej szkole wskazuje się i podkreśla słabości i wady dziecka. Jako nauczyciel zawsze mam dylemat jak np. oceniać mówienie po angielsku 6 - 7 latków skoro duża część z nich poprawnie nie mówi jeszcze po polsku. Jako matka zawsze jestem źle oceniana, bo pozwalam swoim dzieciom podążać za ich zainteresowaniami, a nie każę  zadowalać wszystkich nauczycieli.


A tak dla poprawy własnego humoru postanowiłam pokazać Wam co robię od czasu do czasu - dewastuje książki.


Kiedy syn to zobaczył to stwierdził, że na tym urlopie (zdrowotnym) to strasznie mi się nudzi. Gdyby mi się nudziło to pewnie bym lizała mieszkanie  do błysku.


Mąż tylko zapytał czy przeczytałam te książki.  Pewnie, że przeczytałam.


Zresztą to tylko kilka książek. Bardzo proste formy.


Teraz poszukuję książek z twardymi okładkami i zszywanymi stronami do robienia bardziej fikuśnych "instalacji".


 Jeśli chcielibyście spróbować zrobić coś takiego to na youtubie są filmiki z instrukcjami. Wystarczy wpisać "folded book art".


A wy? Uważacie, że to profanacja książek czy może ich drugie życie? 


PS. Tutaj można pooglądać prawdziwy BOOK ART, dla mnie bomba.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Muchomorki

Z cyklu Moje ozdoby świąteczne - część2.

Jedną z najbardziej przeze mnie lubianych ozdób choinkowych z dzieciństwa był muchomor. Postanowiłam więc wydziergać parę muchomorków na naszą choinkę.
Przy okazji dowiedziałam się, że muchomor jest symbolem pomyślności. Jeśli ktoś ma ochotę więcej poczytać na ten temat to odsyłam TUTAJ

Każdy muchomorek wyszedł inaczej, ale podam wzór podstawowy - reszta to po prostu czasami jedno okrążenie więcej, jedno mniej.


Potrzebne będą:
*nici w dwóch kolorach - białe cieńsze, czerwone ciut grubsze. Ja robiłam białą Baby Red Heart (50g / ok. 160m) i czerwoną Star Madame Tricote (100g/300m) - strasznie trzeszcząca ta włóczka, brrrrrrr;
*druty: 3,00mm na żyłce lub do dziergania skarpet;
*wata lub coś innego do wypchania;
* igła z dużym oczkiem
* można użyć koralików na białe kropki, ja wyhaftowałam takie cusie bulionem.

Wykonanie:
Nabrać 4 oczka włóczką białą, założyć marker i połączyć oczka w kółeczko
Okrążenie1: na każdym oczku robimy oczko prawe za przednią nitkę i oczko prawe za tylną nitkę (kfb) = 8 oczek.
Okrążenie 2:   8 oczek prawych
Okrążenie 3:   Jak rząd 1 = 16 oczek
Okrążenie 4:   16 o.p
Okrążenie 5:   *kfb, 1p powtarzać od * do markera = 24
Okrążenie 6:  o. lewe do markera
Okrążenie 7- 8:  o.p do markera (jeśli chcemy mieć dłuższą nóżkę to powtarzamy to okrążenie jeszcze 2 lub 3 razy)
Okrążenie 9:  *2 o.p, 2prawe razem powtarzać od * do markera = 18
Okrążenie 10:  o.p
Okrązenie 11: *o.p. 2prawe razem powtarzać od * do markera = 12
Okrążenie 12-14:  o.p
Okrążenie 15:  *o.p, 2prawer razem powtarzać od * do markera = 8
Okrążenie 16:  *o.p 
Tutaj kończy się nóżka. Zaczynamy dodawanie oczek na spód kapelusza
Okrążenie 17:  kfb = 16 oczek
Okrążenie 18:  o.p
Okrążenie 19:  *kfb, o.p  powtarzać od * do markera = 24
Okrążenie 20:  o.p
Okrążenie 21:  *kfb, 2 o.p  powtarzać od * do markera = 32
Okrążenie 22:  o.p
Okrążenie 23:  * kfb, 3 o.p  powtarzać od * do markera = 40
Okrążenie 24: zmieniamy nitkę na czerwoną - 40 o. l
Okrążenie 25-26: o.p
Okrążenie 27:  *8 o.p, 2prawe razem powtarzać od * do markera = 36
Okrążenie 28-29:  36 o.p
Okrążenie 30:   3 o.p, *2prawe razem, 7 o.p  powtarzać 3 razy, 2prawe razem, 4 o.p = 32
Okrążenie 31-32:  o.p
Okrążenie 33:   *2 o.p, 2prawe razem  powtarzać od * do markera = 24
Okrążenie 34-35: o.p
Okrążenie 36:  *o.p, 2prawe razem powtarzać od * do markera = 16
Okrążenie 37:   o.p
Okrążenie 38:  *2prawe razem powtarzać od * do markera = 8
Okrążenie 39:  o.p

Wypychać watą należy grzybka sukcesywnie.
Ucinamy nitkę, zostawiamy ok. 20 cm, nawlekamy na igłę z grubym oczkiem, przeciągamy nitkę przez oczka, które nam pozostały, zaciskamy, zabezpieczamy nitkę. Robimy pętelkę do zawieszania. 

Tak grzybki wyglądały na tym etapie

Przyszywamy koraliki lub haftujemy kropki białą włóczką. Przy okazji formujemy trochę kapelusze. 


Następna w kolejce na specjalne życzenie Judyty ma być gwiazdka.