Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 listopada 2015

Mglisty - listopadowego blogowania dzień 30

Jednym z moich ulubionych malarzy jest Joseph M. W. Turner, malarz angielski żyjący na  przełomie XVIII i XIX wieku. 

 

Jest on zwany malarzem żywiołów, a częstym tematem jego prac była deszcz i mgła, malował statki na morzu w czasie sztormu, wschody i zachody słońca, a także np. pożar parlamentu w Londynie.

Wg mnie wiele jego prac wygląda jakby były za mgłą.  Malował światłem, a jego wszechświat składał się z wody i jej odblasków, z jej ruchu i kolorów.

Wiele z tych prac podoba mi się, bo jak stwierdziła instruktorka z domu kultury pasują do mojej temperamentu i cierpliwości (tzn. niecierpliwości).

 Marzy mi się obejrzenie prac Williama Turnera w galerii, albo przynajmniej porządny album z jego pracami.


Turner miał obsesję na punkcie koloru żółtego, który był kolorem goryczy, zawrotu głowy.


A póki co będę musiała się zadowolić filmem pt. Mr. Turner.

 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

 To już ostatni dzień  30 dniowego  listopadowego  maratonu blogowego.

Pewnie jutro lub wkrótce pomęczę Was podsumowaniem  tej zabawy. 


   
   

 

niedziela, 29 listopada 2015

Ognisko - listopadowego blogowania dzień 29

Nie wiosna, nie lato, a właśnie jesień kojarzy mi się z ogniskiem, mimo iż to latem jest więcej okazji do spędzania czasu przy ognisku niż późną jesienią.

Ale na późną jesień i zimę mam substytut ogniska, czyli kominek, w którym ogień żwawo podskakuje. 

Zanim jeszcze wprowadziliśmy się do domu z kominkiem, zawsze miałam wizję siebie  siedzącej na bujanym fotelu przy kominku, w rękach oczywiście druty i włóczki, a na kolanach grzeczny kot. 

Kominek jest, aczkolwiek po przejściach i trochę straszy. Zamiłowanie do drutów i włóczek jest.  Nawet kot jest. Z kocią grzecznością ciut gorzej, ale docieramy się. 


Tylko fotela bujanego brak. Chociaż jakby tak podciągnąć mój fotel prezesa, to można powiedzieć, że fotel też jest. 

A i na moim obrazku oczywiście u stóp leżał facet. Facetowi daruje, nie musi leżeć u stóp, ale też jest. 

Za to już prawie na stopach skarpetki. Właśnie skończyłam dziergać pięty w obu i oczywiście muszę od razu Wam pokazać. 

http://iconosquare.com/p/1129210381879852852_565817158#sthash.eMxlKxdS.dpuf

 
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @makneta

http://iconosquare.com/p/1129210381879852852_565817158#sthash.eMxlKxdS.dpuf
http://iconosquare.com/p/1129210381879852852_565817158#sthash.eMxlKxdS.dpuf
http://iconosquare.com/p/1129210381879852852_565817158#sthash.eMxlKxdS.dpuf

Ponieważ włóczka mi się kończy, to zrobię jeszcze trochę ściągacza i finito. Już jutro będę miał w czym spać. 

Bo kominek jest, ale bardzo daleko od sypialni.  

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 29 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 
   
   

sobota, 28 listopada 2015

Para - listopadowego blogowania dzień 28

Znany jest Wam syndrom drugiej skarpetki, rękawiczki, drugiego rękawa? Bo mi bardzo. 

Skarpetka, którą robiłam na początku jesieni wciąż jest samotna, bez pary.

Postanowiłam więc spróbować dziergania dwóch skarpetek od razu. 

A wszystko przez Truskaveczkę, która na ostatnim WDiC pokazała właśnie tak dziergane skarpetki - od palców i dwie w tym samym czasie.

Trochę mi zajęło dopasowanie rozmiaru, bo kto by tam do czegoś tak drobnego jak skarpety robił próbkę (tak wiem, nie powinnam się do tego przyznawać) i w sumie wciąż jestem na początku.

Dalej pewnie będę robiła korzystając z tego samego wzoru co wspomniana wyżej Truskaveczka.  

 

Kolor na zdjęciu jest inny od rzeczywistego, to bardziej głęboki niebieski wpadający w turkus. Włóczka Merino Extra Fine Drops, druty 4,00mm Hiya Hiya Sharp, które żyłkę mają w kolorze włóczki właśnie.

Teraz to już nie ma bata, muszę je zrobić, a nie zostawić na wciąż rosnącej gromadzie zaczętych projektów.

Nie od dziś wiem, że większość problemów szkolnych, czy wręcz życiowych moje dzieci odziedziczyły właśnie po mnie. Wprawdzie mnie nikt nie zdiagnozował ani jak dyslektyka ani jako osoby nadpobudliwej, bo nikt kiedyś takich rzeczy nie badał, ale mam wszelkie objawy obu tych przypadłości.  I tylko na tę nadpobudliwość mogę zwalić to, że łatwo się rozpraszam, zaczynam wciąż nowe projekty, nie umiem na dłużej skupić się na jednej rzeczy.  Z dysleksją bardzo dobrze sobie radzi edytor tekstów, który wszelkie błędy podkreśla na czerwono. Niestety nie znam komputerowego ani innego narzędzia, które by pomogło sobie poradzić z tymi trudnościami w utrzymaniu uwagi na jednym zadaniu. Wręcz przeciwnie, komputer tylko podsyca zmysły, podrzuca wciąż to nowe pomysły, którym ciężko się oprzeć. 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 28 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 

   
   

piątek, 27 listopada 2015

Pomarańcz - listopadowego blogowania dzień 27

Znowu późno, a tym razem nie dlatego, że nie wiedziałam co lub nie wiedziałam jak. Tym razem dlatego, że znowu wciągnęło mnie czytanie. 

Ale po kolei. Postanowiłam przyłączyć się do maratonu czytelniczego czyli BookAThon Polska Zima 2015, który trwa od 30 listopada do 6 grudnia.  Zaczęłam przygotowywać sobie książki do wyzwania (wiadomo, że ciężko będzie przeczytać je wszystkie w tydzień, ale liczy się zabawa). Zaczęłam googlować w poszukiwaniu lektury nie przeczytanej w szkole i tak trafiłam na Remigiusza Mroza, na filmiki o jego książkach, na wywiady z nim i szczęka mi opadła. Czym więcej czytam o nim i o jego książkach tym bardziej pożądam chociaż jednego tytułu. Muszę, po prostu muszę. 

Ale poczucie obowiązku sprowadziło mnie na ziemię.

Dziś miał być dzień pomarańczowy i jest. 

Po pierwsze herbata pomarańczowa z goździkami i imbirem w dwóch odsłonach.

 

Odsłona numer 1 to herbata zrobiona wg przepisu Ani.

 Potrzebne będą nam do niej goździki, imbir i pomarańcza. No i oczywiście herbata.

Ania poleca jeszcze sok z malin, ale ja nie miałam, więc nie dodałam.


Odsłona numer dwa to  herbata z pomarańczą z torebki. Przepis banalnie prosty. Wlewamy wrzątek do kubka, wrzucamy szczurka i czekamy aż wystygnie. Tzn. u mnie było aż wystygnie, bo zdjęcia zajmują jednak chwilkę. Całkiem ciekawy smak.


Jak widać mocno się kuruję witaminą C, bo strasznie chcę już wyjść z domu. 

Rekwizytem użytym do zdjęć jest szal/szalik, który właśnie idzie do sprucia. Bardzo mi się podoba i wzór, i kolorystyka, ale nic na to nie poradzę, że kupiłam za mało włóczki, z zagrabanicy nie będę sobie ściągać, bo skąpa jestem i za przesyłkę nie będę płacić.

Ja spruję to co mam i przerobię na komin z tej włóczki, a Was chcę poprosić o pomoc. 

Szkoda by było, żeby kolejny wzór gnił sobie w moich plikach. Tak w ogóle to w moich plikach gnije dużo wzorów, którym brakuje tego czy owego. Ale to już zupełnie inny temat.

Czy chciałybyście przetestować dla mnie ten szal(ik) chociaż nie widzicie jak ma wyglądać ostatecznie, po zblokowaniu?

 Wzór jest trochę wymagający uwagi, ale tak poza tym nie ma tam nic poza oczkami prawymi, lewymi, narzutami, 2 oczkami razem i oczkami przekręconymi.

Potrzebne będą 4 motki włóczki typu Malabrigo Lace - z tego 3 w kolorze głównym i 1 w kolorze kontrastowym. Oczywiście nie musi być Malabrigo Lace, ale włóczka o przybliżonych parametrach, czyli 430 metrów w 50 gramowym motku. Do tego druty 3,25 oraz 1,5 miesiąca waszego cennego czasu. Zdaję sobie sprawę, że przed Świętami jest dużo roboty, ale może jednak ktoś, by chciał mnie wspomóc. Wzór to głównie schemat. 

Jeśli macie ochotę to piszcie na makneta @ gmail.com. W weekend (najpóźniej w niedzielę w wieczorem) postaram się odpisać na maile.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 27 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 
   
   

 

czwartek, 26 listopada 2015

Okrągły - listopadowego blogowania dzień 26

Dzisiaj miało być o czapce. 

Bo w końcu zrobiłam czapkę, o której wspominałam ostatnio już kilka razy. 

A że czapka robiona była na okrągło, to jak ulał pasowałaby do dzisiejszego tematu.

Ale...

Chociaż czapka mi się podoba, tzn. i wzór i kolor i fason są moim zdaniem fajne, to niestety jest nie dla mnie. Do mnie w ogóle nie pasuje. 

Nie pokażę Wam jak bardzo nie pasuje, bo z powodu choroby wyglądam po prostu niewyględnie i nie chcę Was straszyć. 

I dlatego dzisiaj znowu zdjęcia z fotograficznej zabawy Beaty.

 Jak okrągłe to ciasteczka i kawa z okrągłego kubka. 

kawa ciastka i druty lifestyle

 Nie może zabraknąć robótki.

Na okrągło.

czas na lajfstyle

I okrągłe motki. Został mi tylko 1 motek i trochę, więc trzymajcie kciuki, by wystarczyło.

lifestyle motki włóczka dzierganie

 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Dzisiejszy wpis powstał w ramach co tygodniowego WDiC oraz listopadowego maratonu blogowego dzień 26 pt. Okrągły.  


   
   

środa, 25 listopada 2015

WDiC oraz technologia

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.

Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. * 

Jak widzicie znowu ten sam sweterek, nie wiele posunęłam się do przodu, ale bardzo bym chciała skończyć go w tym tygodniu.

Poza tym tylko co zaczęłam słuchać audiobooka "Podanie o miłość" Katarzyny Grocholi. Jest to zbiór opowiadań o miłości. Na razie mogę napisać tylko tyle, że bardzo mi się podoba głos Anny Dereszowskiej. 

Poza tym jak widzicie na zdjęciu zwariowałam całkiem na punkcie zabawy zdjęciowej na instagramie. No może nie całkiem, bo jednak chorowanie nie daje tyle siły, by szaleć godzinami, ale jednak narobiłam dzisiaj zdjęć mojego śniadania i przez cały dzień będę je wrzucać na instagram. 

I tak właśnie doszliśmy do tematu wyzwania blogowego Technologie. Bywam na fejsbuku (czasami trochę za długo, przyznaję), bywam na instagramie, ale wzbraniałam się przed wypuszczaniem naszej zabawy WDiC na szerokie morze Social Media. Bo jeśli chodzi o social media, to moim ulubionym oczywiście stanowczo jest i będzie BLOG. Ale dzisiaj doszłam do wniosku, że nie ma się czego obawiać (no może trochę wsiąknięcia).

Dlatego jeśli korzystacie z Instagrama, to zachęcam do wrzucenia zdjęcia ze środowego wpisu na instagram z hasztagiem #wspolnedzierganie (chciałam użyć hasztaga #wdic, ale pod nim jest dużo jakiś innych zupełnie nie związanych z nami obrazków) oraz oznaczenia mnie @makneta a wtedy będę mogła obejrzeć te zdjęcia.

Poza tym utworzyłam cykliczne wydarzenie na fejsbuku o trochę zmienionej nazwie Wspólne robótkowanie i czytanie w skrócie WRiC i zapraszam na nie wszystkich, którzy lubią i rękodzieło i książki. Wydarzenie będzie trwało od środy do wtorku, a w następną środę będzie kolejne.    

 ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Dzisiejszy wpis powstał w ramach co tygodniowego WDiC oraz listopadowego maratonu blogowego dzień 25 pt. Technologia.  

 


   
   

 

wtorek, 24 listopada 2015

Duży - listopadowego blogowanie dzień 24

Marzy mi się  D U Ż Y  koc dziergany na drutach.

 Kiedyś nawet nie spojrzałabym na koc. To znaczy, owszem koc się przydaje, ale czy to ważne jaki on jest? 

Teraz zaś ciągle rozmyślam o dużym, mięciutki kocu. O kocu, w który można się wtulić w chłodny zimowy wieczór.

Nie wiem czy to dlatego, że wszędzie widzę dziergane (nawet jeśli maszynowo) koce, czy może wszędzie widzę dziergane koce, bo mam na taki ochotę. 

 Co mnie powstrzymuje?

Po pierwsze jak to ja, boję się, że taki duży projekt szybko mi się znudzi.  I znowu będzie leżał rozgrzebany tygodniami, a nawet miesiącami.

Po drugie, nie umiem zaplanować ilości potrzebnej włóczki. Niby zawsze można dokupić, ale doświadczenie mówi, że zanim skończę dziergać to akurat tej włóczki, która będzie mi potrzebna nie będzie w żadnym sklepie, albo odcień będzie się różnił znacząco.

Po trzecie, zastanawiam się z czego robić. Z akrylu, to bez sensu, z bawełny nie będzie grzejący i puchaty, a jeśli zrobię z samej wełny, to mąż już do mnie się nie przytuli. 

Po czwarte, jak każda dziewiarka mam dylemat jakim wzorem go robić. Niby mam pomysł jeden czy dwa, ale wciąż nowe inspiracje wpadają w oko.

Przedstawiona na zdjęciach koce pochodzą ze sklepu Zara Home. Wystarczyłoby nacisnąć guziczek Kup i koc byłby mój. Ale przecież nie kupię gotowego dzierganego koca w sklepie. Nigdy w życiu!

Macie doświadczenie w dzierganiu koców? Podzielcie się nim ze mną, proszę. Ile włóczki? I jaka najlepsza?

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 24 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 
   
   


poniedziałek, 23 listopada 2015

Kubek - listopadowego blogowania dzień 23

Kubek. 

A tak naprawdę najważniejszy jest napój.

Rano mocna kawa fusiasta. I druga po pracy.

A herbata od czasu do czasu. Jeśli mam swoją ulubioną lub postanowię spróbować nowości. 

 

Tak się złożyło, że Beata zaproponowała fajną zabawę  w ramach nauki fotografowania: Fotki lajstylowe z filiżanką kawy czy herbaty.

Miałam się pobawić dzisiaj trochę więcej z różnymi dodatkami, różnymi kubkami lub filiżankami. Ale jak przystało na dzień urlopu choroba powaliła mnie do łóżka i dopiero jak córka wróciła ze szkoły to na chwilę podniosłam zwłoki i zobaczyłam, że nie tylko jest dzień, ale nawet świeci słońce, więc musiałam to wykorzystać.

Zabawa Beaty rozwija się głównie na Instagramie i trwa do końca listopada. Ale można też wrzucać fotki u niej w  komentarzach.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 22 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 
   
   

http://iconosquare.com/p/1124615526151208760_565817158#sthash.n9mnJRXH.dpuf

 

http://iconosquare.com/p/1124615526151208760_565817158#sthash.n9mnJRXH.dpuf

niedziela, 22 listopada 2015

Chandra - listopadowego blogowania dzień 22

Tak naprawdę to nie wierzę w żadne magiczne sposoby na chandrę. Od dawna uważam, że to jak "znosimy" nasze życie zależy w głównej mierze od naszego charakteru, predyspozycji, trochę może od wychowania, a nie od rozmaitych sztuczek. 

Niby można sobie poprawić humor  smacznym ciachem, dobrą książką, czy nawet spotkaniem z przyjaciółmi, ale jeśli jesteś w trudnej sytuacji (nie koniecznie obiektywnie trudnej, po prostu wystarczy, że źle znosisz np. humory koleżanki z pracy lub wieczorne płacze dziecka), a do tego masz skłonności do melancholii, to niewiele rzeczy może sprawić, by chandra omijała Cię szerokim łukiem. 

Oczywiście można się relaksować w kinie lub na jodze, można spędzić wieczór przytulając się do ciepłego noska dziecięcia, można głaskać kota lub pić wino przy kominku, a i tak zawsze z tyłu głowy czy też na dnie serca będzie miał swój kącik SMUTEK. 

 

Możesz mieć udany związek, kochające dzieci, pasje i pewne umiejętności, otaczać się pozytywnymi ludźmi i na pytanie "Czy jesteś szczęśliwa?" odpowiadać twierdząco, a i tak czuć ten kamień w brzuchu, ten SMUTEK duszy. 

Chandra to moja przyjaciółka, tak samo wymagająca i czasami mało sympatyczna jak gniew i zazdrość, ale w końcu przyjaźń do czegoś zobowiązuje, czyż nie?  Nie wypieram się jej, nie przeganiam, chociaż wiem, że pewnie, gdyby mnie tak często nie odwiedzała mogłabym być w innymi miejscu w życiu, mieć bardziej sprecyzowane i zrealizowane plany. 

Ale tak jak w życiu dobro i zło są dwiema stronami tej samej monety , tak  smutek i radość są ze sobą nierozerwalne. Nic dziwnego, że umiem śmiać się aż do łez. 

Czasami jak mam dość swojej zołzowatej przyjaciółki, to robię coś ze swojej własnej listy pt. Jak radzić sobie z jesienno-zimową chandrą. Fajne pomysły można też znaleźć u Ani z bloga motywacyjnego Kropla Morza w poście pt. Jak polubić listopad i oczywiście u Beaty z Vademecum Blogera -  12 sprawdzonych sposobów na jesienną chandrę

 A wy jak sądzicie, można jakoś wpłynąć na chandrę, by poprawiła  swój charakter? 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 22 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 

 
   
   

sobota, 21 listopada 2015

Miękki - listopadowego blogowanie dzień 21

Siedzę sobie kilka wieczorów temu przy komputerze i naglę słyszę sapanie z tyłu, tuż za mną i to na wysokości mojej głowy. Początkowo nie mogłam zlokalizować źródła. Oczywiście widziałam od razu, że to moja kota, ale nie mogłam jej zobaczyć. Dopiero kolejne sapnięcia sprawiły, że odkryłam Motkę wylegującą się na półce z moimi zeszytami i notesami. 

Muszę przyznać, że trochę zwariowałam na punkcie Koty.  Mam ochotę ją ciągle przytulać, głaskać. Uwielbiam, gdy dotrzymuje mi towarzystwa przy biurku, pomaga mi sprawdzać klasówki, pisać nowe posty na bloga czy rysować. Zawsze, gdy któreś z nas ląduje z książką na kanapie kota jest obok. Bywa, że zasłania książkę swoją osobą lub próbuje po prostu czytać z nami. 

Wieczorkiem bardzo dobrze grzeje, gdy włazi na kolana, pakuje się pod sweter lub do rękawa. 

Najbardziej podoba mi się jej miękkie futerko. Jest takie miękkie i do tego ma fascynujący kolor. 

Czasami doprowadza mnie do pasji, szczególnie gdy próbuję robić na drutach, a ona z zapałem gryzie nitkę, albo sama sobie zawłaszcza moją robótkę i gania z nią po podłodze. 

Nie lubię też jej ostrych pazurków i ząbków, w tym temacie pracujemy nad dyscypliną, podajemy zabawki, które pozwalają się jej wybawić, ale także syczymy na nią, gdy nie podoba się nam jej zachowanie. To póki co działa. 

Teraz też siedzi na moich kolanach i burczy. To kolejna istota, która sprawia, że mięknie mi serce. 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 21 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF 


   
   

piątek, 20 listopada 2015

Światło - listopadowego blogowania dzień 20

Każdy kto chce prezentować zdjęcia swoich wyrobów, a jest fotografem amatorem, prędzej czy późnej będzie miał problem z odpowiednim oświetleniem szczególnie w takich miesiącach jak listopad czy grudzień, kiedy dzień jest krótki, rzadko świeci słońce i dodatkowa warstwa chmur potęguje uczucie ciemności. 

A wiadomo, że najlepiej robić zdjęcia przy świetle zastanym, czyli nie używać sztucznego oświetlenia, a także dobrze jest unikać używania lampy błyskowej. 

Zacytuję wam fragment z książki "Poezja obrazu" Chrisa Orwinga

 Światło śpiewa

" Nutki porannego światła przynoszą nowy dzień"- mawia surfer i muzyk Jack Johnson. Rzeczywiście - świat ma w sobie coś czarodziejskiego. Bycie fotografem wymaga wyrobienia w sobie wrażliwości na różne rodzaje światła. Jeśli uda ci się je poznać i zrozumieć będziesz mógł przekazać innym swoją wizję rzeczywistości. Fotografia jest sztuką przyjazną. Otwiera oczy na misterium i cud życia na naszej planecie.

Przede wszystkim powinieneś nauczyć się rozpoznawać różne właściwości światła. Przekonasz się wówczas, że wrażliwy wzrok pozwoli ci dostrzec wspaniałe światło w pozornie zupełnie zwyczajnych okolicznościach. Bynajmniej nie chodzi mi o fotografowanie o zmroku czy tuż po wschodzie słońca. 

Mówię raczej o zrozumieniu nautry światła. Dostrojenie się  do jego właściwości, które pozwoli ci z góy przewidzieć efekty, jakie uzyskasz na zdjęciu. Na przykład słabe oświetlenie wymaga wydłużenia czasu ekspozycji, to zaś może skłaniać do wykonania zdjęcia, które będzie pokazywało fotografowane obiekty w ruchu, nieznacznie rozmyte. Z kolei przy bardzo silnym świetle możesz spróbować skrócić czas naświetlania do minimum, by w ciekawy sposób "zamrozić" w kadrze nawet szybko poruszające się obiekty.

Z czasem nauczysz się dostrzegać światło dobiegające z miejsc, które nieczęsto bierze się pod uwagę - na przykład odbite od pomalowanych na biało ścian budynków czy szarych chodnikowych płyt. Doświadczeni fotografowie wiedzą, żę bezpośrednie oświetlenie rzadko bywa korzystne, i szukają jasnych, lecz jednocześnie ocienionych miejsc.

Czyli po prostu fotografować i fotografować, nie zrażać się, bo trzeba zrobić dużo zdjęć by zacząć zauważać owo światło. 

Ja staram się wykorzystywać  światło dzienne i zrobić zdjęcia na dworze.

 My dzisiaj wyskoczyłyśmy przed dom na chwilę jak przestało padać. Nie zagwarantowało to genialnych zdjęć, niektóre z nich są poruszone, ale przynajmniej mam nadzieję, że widać czapkę dość dobrze. 

Dla mnie sztuką jest poczekanie na odpowiedni moment. Niestety jak chcę zdjęcie, to muszę tu i teraz i od razu niezależnie od warunków. A dobrze jest przygotować sobie materiał do fotografii, czyli nową czapkę, sweterek i robić zdjęcia w wolny dzień. 

A na zdjęciach Światło Mojego Życia, czyli moja córka przedstawia czapkę wg wzoru Ani Rauf - IRBIS Hat. Czapka wykonana jest z włóczki Merino Extra Fine Dropsa, na drutach 4,00 oraz 4,50 mm. Zużyłam 1 i trochę motka różowej oraz niecały motek szarej. 

Robiąc tę czapkę uświadomiłam sobie, że kocham żakardy, niestety ban na jakiekolwiek zakupy włóczkowe powstrzymuje mnie przed zrobieniem żakardowego sweterka, a w moich zapasach niestety odpowiednich włóczek w ilościach sweterkowych brak. 

A wracając do sztuki fotografii i wykorzystania w niej światła, to jeśli nie zawsze chcemy lub możemy wyjść na zewnątrz, to warto przeczytać i przyswoić rady Natalii z bloga Jest Rudo.

Po pierwsze odnoszące się ustawień aparatu, dzięki którym można się zapoznać z tak podstawową terminologią fotograficzną jak: ISO, czas naświetlania i przesłona, czyli parametry ekspozycji.

Po drugie, koniecznie przeczytać trzeba świetny post pt. Jak fotografować w pomieszczeniach - szczerze to sama muszę go przeczytać ze sto razy, ale od zawsze wykorzystuję "sztuczkę" z oknem, czyli robiąc zdjęcia ustawiam przedmioty lub obiekty blisko dużego okna.

A po trzecie, coś co jest dla mnie czarną magią - zdjęcia w sztucznym świetle - do przeczytania i wypróbowania. 

Od dawna obiecuję sobie ćwiczyć fotografię, ale zawsze mam coś lepszego do roboty, albo wymówkę w postaci braku światła, albo bolącego oka i głowy od robienia fotek.  Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że nauczyć się fotografować drugim okiem, to może problemy z bólem znikną. 

A Wy lubicie robić zdjęcia? czy zdarza się Wam odpuścić blogowanie, bo uważacie, że nie ma warunków na odpowiednie foty? 

Może zrobimy sobie następnym razem wyzwanie fotograficzne??? 

(tak wiem, oszalałam) 

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Wpis ten jest 20 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.

Tematy wyzwania do pobrania w formie pliku PDF