Jednym z moich ulubionych malarzy jest Joseph M. W. Turner, malarz angielski żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku.
Jest on zwany malarzem żywiołów, a częstym tematem jego prac była deszcz i mgła, malował statki na morzu w czasie sztormu, wschody i zachody słońca, a także np. pożar parlamentu w Londynie.
Wg mnie wiele jego prac wygląda jakby były za mgłą. Malował światłem, a jego wszechświat składał się z wody i jej odblasków, z jej ruchu i kolorów.
Wiele z tych prac podoba mi się, bo jak stwierdziła instruktorka z domu kultury pasują do mojej temperamentu i cierpliwości (tzn. niecierpliwości).
Marzy mi się obejrzenie prac Williama Turnera w galerii, albo przynajmniej porządny album z jego pracami.
Turner miał obsesję na punkcie koloru żółtego, który był kolorem goryczy, zawrotu głowy.
A póki co będę musiała się zadowolić filmem pt. Mr. Turner.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
To już ostatni dzień 30 dniowego listopadowego maratonu blogowego.
Pewnie jutro lub wkrótce pomęczę Was podsumowaniem tej zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!