Jeśli czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu, to na pewno pamiętacie, że na wiosnę miałam bardzo poważny kryzys dziergacza. Nie był to kryzys twórczy, związany z kreatywnością, brakiem weny, czy czymś podobnym, a coś znacznie dla mnie gorszego - kryzys był związany z przepracowaniem mojej prawej ręki, który zaczął się od tego, że po wielu godzinach szydełkowania prawie bez przerwy, najpierw bolał mnie nadgarstek, po pewnym czasie doszedł do tego ból łokcia i całego ramienia. Nie tylko nie mogłam robić na drutach, z trudnością trzymałam pędzel lub długopis, to jeszcze do tego miałam po prostu problem ze spaniem i musiałam usztywniać sobie rękę do spania i starać się spać tak by w jakikolwiek sposób nie naciskać w czasie snu na rękę.
Trwało to kilka miesięcy i obiecałam sobie NIGDY WIĘCEJ.
Po pierwsze pożegnałam się z szydełkiem na zawsze. A ponieważ szydełkowanie było i tak tylko okazjonalną czynnością, więc żalu wielkiego nie ma.
Oczywiście samo szydełkowanie przez kilka godzin z rzędu nie było główną przyczyną, a tylko było kroplą, która przelała czarę.
Po prostu nie pamiętałam o higienie pracy.
Tak, nawet robiąc na drutach trzeba pamiętać o higienie pracy.
Zebrałam taki zestaw rad z różnych miejsc w internecie, ale oczywiście nie jestem ani lekarzem, ani fizjoterapeutą.
1. Należy wybrać taką metodę, która będzie wymagała jak najmniejszej ilości ruchów nadgarstka - u mnie w przedbiegach odpada metoda angielska, a także musiałam zrezygnować z metody rosyjskiej i powrócić do starej kontynentalnej, czy też niemieckiej.
Dobrze jest po prostu poeksperymentować i wybrać metodę, która sprawia nam najmniej bólu, a najlepiej wcale go nie sprawia.
2. Trzeba robić przerwy. Czyli możemy dziergać przez 30 - 40 minut, a następnie należy odłożyć robótkę na 10 - 15 minut. W tym czasie wstać, przejść się po pokoju, rozciągnąć się, a nawet trochę się pogimnastykować. To bardzo dobry moment, by pójść po szklankę wody.
3. Jak powszechnie wiadomo picie wody jest dobre na wszystko i na choroby zwyrodnieniowe stawów i na bóle głowy. Być może między innymi picie wody, które było jednym z moich głównych celi na miesiące letnie, pomogło mi wyzbyć się mojej kontuzji.
4. Trzeba też ograniczyć kontakt ręki z myszką komputerową. Unikam stron, na których trzeba skrolować, by przejrzeć zawartość strony i dlatego też nie bardzo lubię fejsbuka, bo zmusza mnie do kontaktu z myszką. Jestem świadoma, że można całkowicie zrezygnować z używania myszki, ale nie wiem czy jestem gotowa na taką naukę ;-) Tak naprawdę, to musiałam bardzo ale to bardzo mocno ograniczyć korzystanie z komputera w czasie mojej kontuzji, a jeśli już korzystałam, to klawiaturę miałam (i cały czas tak mam) ustawioną na biurku, bym mogła położyć całe przedramię na biurku. Skończyło się surfowanie w necie z laptopem na kolanach.
5. Dobrze jest zmieniać robótki, czyli mieć kilka projektów w toku, w których używamy różnej grubości drutów i nitki. W ten sposób za każdym razem ćwiczymy trochę inne partie mięśni dłoni. (Przynajmniej jakieś usprawiedliwienie dla moich wciąż to nowych zaczętych robótek)
6. Najlepiej jest robić używając drutów na żyłce. Po pierwsze krótsze druty są po prostu lżejsze, a poza tym ciężar robótki częściej będzie lądował na naszych kolanach, a nie "wisiał" na prawej lub lewej ręce.
7. Jeśli zaczynają boleć nas ręce, ramiona czy plecy, to już naprawdę znak, by zrobić przerwę lub nawet odłożyć robótkę na inny czas, a nie powtarzać "Jeszcze tylko ten rząd". Jeśli boimy się, że zapomnimy co mamy robić dalej, należy sobie zapisać, gdzie we wzorze jesteśmy, a nawet napisać, co powinniśmy robić dalej.
8. Ważna jest odpowiednia postawa przy robieniu na drutach. Czyli lepiej robić siedząc na wygodnym i stabilnym krześle dającym podparcie plecom, niż na fotelu, w którym się zapadamy.
* Trzeba oczywiście siedzieć prosto, ale opierając się na oparciu i należy pamiętać o tym by ramiona dotykały oparcia.
* Ramiona powinny być opuszczone i luźne.
* Jedną z porad, którą mam zamiar wypróbować, to taka, że dobrze jest położyć sobie poduszkę na kolana i wtedy będziemy wiedziały na jakiej wysokości jest najlepiej trzymać robótkę.
* Brzuch powinien być wciągnięty.
* I najważniejsza, a przy tym najtrudniejsze dla mnie, bo uwielbiam w czasie robienia na drutach siedzieć po amerykańsku, czyli z nogami na stole - należy dotykać stopami, tzn całą ich powieszchnią do podłogi.
Z tego wniosek, że najlepszą postawę mam, gdy robię na drutach siedząc przy biurku, a nie w salonie przed telewizorem.
A Wy pamiętacie o odpowiedniej postawie przy dzierganiu?
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
To jest moja interpretacja dzisiejszego tematu pt. Nogi w moim 30 dniowym listopadowym blogowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!