Czyż nie jest tak, że my kobiety bardzo często chowamy swoje pragnienia głęboko na dnie duszy, tak by w życiu kierować się pragnieniami innych? Często swoich własnych pragnień i marzeń nie dopuszczamy do głosu, bo sprawy naszych mężów, dzieci i ojców stawiamy wyżej od swoich. Tym bardziej, gdy jesteśmy młode, jeszcze nie w pełni ukształtowane i tak naprawdę nie wiemy czego chcemy ponad to by kochać i być kochanymi. Dopiero lata życiowych zmagań uświadamiają nam czego tak naprawdę pragniemy najbardziej.
Taką też kobietą była Anne Morrow, która jako młoda nieśmiała dziewczyna poślubiła chłopca legendę - Nieustraszonego Orła - Charlesa Lindbergha, który w roku 1927 samotnie jako pierwszy przeleciał ponad oceanem i wylądował w Paryżu jako bohater Stanów Zjednoczonych. Anne tylko co ukończyła koledż i nie bardzo wiedziała co tak naprawdę chce robić w życiu, kiedy została żoną Lindbergha i od tamtej chwili całe jej życie było podporządkowane pragnieniom męża. Stała się jego załogą, drugim pilotem, nauczyła się nawigacji, radiotelegrafii, jako pierwsza kobieta zdobyła licencje pilota, nie dlatego że sama tego pragnęła, a dlatego że pragnął tego jej mąż.
Taką kobietę właśnie - uległą, bezwolną, żyjącą według list i zasad jej męża przedstawia początkowo powieściopisarka Melanie Benjamin w swojej książce pt. Żona lotnika. Kobieta, która podbiła niebo. Przedstawia Anne jako żonę bohatera, który nie znał strachu i zmuszał ją do pokonywania własnego strachu. Bo to ona była prawdziwym bohaterem, to ona zawierzała całe swoje życie mężowi, to ona pozwoliła się wystrzelić ze zbocza góry jak z procy, to ona wraz z mężem będąc już w ciąży pokonywała rekordy szybkości. A mimo to nie trafiła do podręczników historii, tylko jej mąż.
Była też kobietą, której mąż zabronił publicznie opłakiwać śmierć ich pierworodnego dziecka, a nawet opowiadać o utraconym synu kolejnym dzieciom. Jako że byli w swoim czasie bardzo sławni i nękani przez prasę bardziej niż ktokolwiek za wyjątkiem może księżnej Diany, ich każdy krok był cały czas śledzony, obserwowany był każdy gest, nawet wtedy, gdy uprowadzono i zamordowano ich 18 miesięczne dziecko.
Z czasem narasta w niej gniew przeciwko takiemu życiu, w cieniu męża, od jego przyjazdu do przyjazdu, od czułego gestu do kolejnego czułego gestu. Zaczyna wracać do swoich młodzieńczych pragnień, czyli do pisarstwa, z tym że znowu podsycane jest to przez jej męża. Aż wreszcie wydaje książkę pt. Dar od morza (Gift from the Sea), książkę która jest prawdziwie jej. Po napisaniu tej książki, zaczyna stopniowo odkrywać swoje pragnienia, zaczyna naprawdę wiedzieć czego chce ona Anne.
Po przeczytaniu ostatniego zdania w powieści Melanie Benjamin mam pragnienie, by sięgnąć po książki i pamiętniki Anne Lindbergh, a także po książki napisane przez jej córkę Reeve Lindbergh, żeby jeszcze lepiej poznać tę niezwykłą kobietę, jej życie, myśli i uczucia.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Wpis ten jest 16 w 30 dniowym listopadowym maratonie blogowym.
Przyłączcie
się do tworzenia listy CIEPŁYCH, POGODNYCH KSIĄŻEK NA JESIENNE I ZIMOWE
WIECZORY, zostawiajcie swoje propozycje w komentarzach do wpisu z 13 dnia listopadowego blogowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!