Szukaj na tym blogu

czwartek, 20 listopada 2014

Czego nowego nauczyłam się w poprzednim miesiącu - wyzwanie dzień 4

Chodzę po domu, przekładam ciuchy i inne rzeczy, tzn. "sprzątam" i rozmyślam nad tym czego to ja nauczyłam się w poprzednim miesiącu. Ponieważ już jestem w takim wieku, że albo się wszystko wie, albo się już jest po prostu za starym by się uczyć nowych rzeczy, to bardzo trudno mi było znaleźć odpowiedź na te pytanie. 

Łatwiej mi jest napisać czego dowiedziałam się w zeszłym miesiącu, bo o nauczeniu się mogę powiedzieć dopiero wtedy, gdy przyswoiłam sobie jakąś wiedzę i umiem ją wykorzystać w praktyce. 

Na razie moim objawieniem jest to, że minimalizm jest dużo trudniejszy niż mógłby się wydawać. Nie wystarczy latać w tych samych portkach na okrągło, z biżuterii nosić tylko zegarek, a w domu mieć dwie szafki na krzyż.  Minimalizm to prostota, porządek, umiar i dyscyplina. 

O ile prostota (bo w sumie głównie o prostotę w życiu mi chodzi), a nawet porządek i umiar wydają się dla mnie czymś oczywistym, to jednak owa dyscyplina spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. 

Oczywiście mam zasady, do których się stosuję, ale cała reszta to wielki spontan - nie chcę mi się sprzątać, to  nie sprzątam, nie chce mi się iść na przyjęcie do "cioci"  to nie idę, mam ochotę czytać 2, 3 a może i 10 bloga na raz, patrząc jednym okiem na robótkę a drugim w telewizor, to tak robię, chcę siedzieć do późna w nocy do siedzę, bo wciąż szkoda mi czasu na spanie, wciąż mi się wydaje, że coś przegapię w obrębie moich zainteresowań, to siedzę.  W rezultacie moja najczęstsza myśl, nierzadko wypowiadana głośno to "jestem zmęczona".

Dopiero te zdania z książki Minimalizm po polsku autorstwa "Anna Mularczyk-Meyer" : 

"Dopóki nie oswoję się z myślą, że nie uda mi się zrobić wszystkiego, co chcę, dopóki nie zrozumiem, iż próbując to robić, niszczę samą siebie, dopóty nie osiągnę wewnętrznej równowagi. Zamiast starać się zaspokoić nienasycenie, trzeba je wyciszyć" 

uświadomiły mi dlaczego tak jest.  Trzeba sobie narzucić dyscyplinę, ograniczenia, by tak jak pisze autorka książki "nie spalić się w rozpaczliwych próbach pochłonięcia całego świata i zrobienia wszystkiego, co lubię i potrafię robić".
  

obrazek pochodzi z  http://gde-fon.com/

 A czego nauczyły się inne dziewczyny? Zajrzyjcie do Uli.




30 komentarzy:

  1. Minimalizm mój kochanek :D Uwielbiam prostotę w każdym calu ^^
    http://stylzyciakaro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odszukać piękno w prostocie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja te prawdy odkryłam już jakiś czas temu, chociaż trochę trwało nauczenie się nieulegania reklamie i presji otoczenia. A w dodatku - lepiej teraz rozumiem samą siebie, to wielka wartość dodana prostoty. Gratuluję, życzę przyjemności :)
    P.S. Już dawno miałam zapytać, ale się krygowałam - czy można wziąć udział środowej akcji, kiedy to nie ja czytam przy dzierganiu, ale program mi czyta? Pozdrawiam znad oczek prawych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, mi się wydawało, że żyję po swojemu, nie podążam za tłumem, ale jak widać nie do końca mi się udało, bo wciąż podążam za trendami znalezionymi na blogach, czasami za zbyt wieloma na raz.
      A do zabawy pewnie, że można się przyłączyć, gdy maszyna czyta, a ty dziergasz. Można się przyłączyć również wtedy, gdy jednego dnia czytasz a drugiego dziergasz, nie trzeba robić tego na raz.
      Możesz przyłączyć się już teraz - do wtorku link jest aktywny, wcale nie musisz zamieszczać postów w środy.

      Usuń
  4. Bardzo mądre to zdanie... Ja też łapię zbyt wiele srok za ogon, a potem nie wiem, za którą mam się zabrać i często nie ogarniam moich wszystkich zainteresowań, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :-) Też nie ogarniam wszystkiego czym się interesuje.

      Usuń
  5. czytałam książke i jestem pod wrażeniem. Powoli tez staram sie wprowadzać zasady minimalizmu w życie. I choć nie zawsze jest prosto, powoli, powoli mi się udaje. Zaczęłam od uporządkowania szaf i szafek i wywalenia mnóstwa niepotrzebnych rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to i tak zrobiłaś więcej ode mnie, ja ciągle sobie powtarzam, że zacznę przeglądać szafki i na tym się kończy.

      Usuń
  6. A ja już zbyt wielu srok nie łapię. Ale sporo lat mi zajęła nauka "niełapania".
    Ciężko było po cholerze.
    Albowiem był czas, kiedy łapałam chyba wszystkie możliwe...

    Teraz urządzam mieszkanie po kapitalnym remoncie i patrzę ze zdumieniem, jak wiele rzeczy muszę wyrzucić, jak niespodziewanie bezsensownie obrosłam w zbyteczne "dobra".
    Więc Wyrzucam, oddaję, pozbywam się, odzyskują przestrzeń.
    Życiową:)

    Dołączę do wspólnego dziergania i czytania, jeśli pozwolisz.
    Wszak i dziergam i czytam, choć nie jednocześnie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nawet po moim blogu widać, że już i tak się ograniczam - wcześniej przecież robiłam nie tylko na drutach, a skrapowałam, tworzyłam biżuterię i chciałam wciąż robić coś nowego w nowej technice. Teraz skupiam się na drutach i staram się nie ponieść aż tak bardzo nowym pomysłom. Jest i tak coraz lepiej.

      A do wspólnego czytania i dziergania serdecznie zapraszam.

      Usuń
    2. U mnie z rękodzieła druty, szydełko i powolny, upragniony powrót do szycia.
      Dziękuję za zaproszenie, na dniach coś wrzucę:)

      Usuń
  7. Ja chyba nie potrafiłabym stosować takiego życiowego minimalizmu. Mam podzielną uwagę i bardzo dobrze się czuję, robiąc parę rzeczy naraz ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio zauważyłam, że przez tą podzielną uwagę wybieram łatwiejsze rzeczy, niżej stawiam sobie poprzeczkę i nie jest mi z tym dobrze. Problem w tym, że trudno teraz zmienić swoje nawyki.

      Usuń
  8. Bardzo ładnie powiedziane. Niby taka prosta sprawa, ale dopiero jak się o tym przeczyta to widzi się, że ma się tez do czynienia z tym we własnym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Daleko mi do minimalistki, ciekawa jestem, co by wyszło, gdybym spróbowała się zmierzyć z podobnym wyzwaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, minimalizm mnie bardzo pociąga od jakiegoś czasu i... zaczęłam iść ku niemu maleńkim krokami.
    Czy jak się uda - myślę, że potrzeba czasu i zaangażowania i się okaże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki, może mi łatwiej będzie, gdy będę wiedziała, że nie idę w tym kierunku sama.

      Usuń
  11. Oj trzeba sobie narzucić dyscyplinę, zrobić plan, skoncentrować się na tym, co konkretnie właśnie robimy. Bycie matką polką i próby ogarnięcia wszystkiego od razu nie są zawsze dobrą metodą :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że może to nie do uwierzenia, ale typ matki polki to raczej nie mój - ja jestem matka wariatka - chcę kraftować, czytać książki, malować, robić zdjęcia, pisać bloga, pisać wzory, czytać inne blogi, oglądać tv i biegać do kina, grać w darta, uczyć się języków, itp. Ponoć szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci.

      Usuń
  12. Matka wariatka :) He, he - ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uuuu przydałaby mi się taka lekcja. Tego właśnie mi brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja właśnie ostatnio staram się być taka poukładana. Postępuję zupełnie przeciwnie do Ciebie, właśnie sprzątam najwięcej wtedy kiedy mi się nie chce. Jak pomyślę, że gdzieś jest bałagan to dorywam się do tego miejsca jak chory do klusek i póki nie wysprzątam, nie odpuszczam. Trenuję też minimalizm,zwłaszcza w zagraconym pokoju córki. Krok po kroczku wywalam niepotrzebne zabawki, wydaję niepasujące rzeczy i z uporem maniaka wszystko wywalam co jakiś czas i układam. I pytam... przymierz czy dobre. Tym sposobem i porządek u niej coraz większy i ja ze spokojną głową zabieram się za nowe rzeczy, wymagające mojej uwagi tu i teraz.
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tylko pozazdrościć, sprzątanie jest ostatnie na mojej liście rzeczy do zrobienia, coś co robię za karę, brrrr.

      Usuń
  15. NIestety nie jestem minimalistka, a czasami dobrze by bylo. Odpisalam sobie to madre zdanie. Dzieki Pozdrawiam serdecznie BEata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja. Też bym chciała, ale chyba za mało się staram.

      Usuń
  16. I ja lubię minimalizm i nie łapię kilku srok naraz, choć czasem okoliczności sprawiają, że mam na to ochotę. Lubię też mieć wszystko poukładane - i w życiu (to najtrudniejsze) i w szafie. Lubię, gdy wszystko ma swoje miejsce i swój czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Ja przez lata preferowałam pełen spontan, ale doprowadziło mnie to do chaosu, który trudno ogarnąć. Na pewno natury swojej nie zmienię, ale porządek bym chciała mieć np. w szafie ;-)

      Usuń
  17. Cytat z "Minimalizmu" prawie mnie uzdrowił. ;) Kupiłam wbrew zasadom minimalizmu kolejną książkę ( w miesiącu kupuję koło dziesięciu). Właśnie "Minimalizm"... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-) Na każdą kupioną książkę, 2 powinnaś oddać lub sprzedać, żeby iść zgodnie z nurtem minimalizmu.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!