Nie dałam rady zrobic wpisu w środę. A wczorajszy napisałam dużo wcześniej. We wtorek prosiłam Was o trzymanie kciuków. Udało się. Bardzo się bałam znieczulenia ogólnego, denerwowałam się do tego stopnia, że nie mogłam zasnąc, a rano prawie cały czas leciały mi łzy, chociaż bardzo nie chciałam tego. Po powrocie do domu, przeleżałam, przespałam większą częśc dnia, więc nie było środowego YARN ALONG.
I couldn’t post here on Wednesday. I was at the hospital and when I came back home I was sleeping almost all the time as I had a small surgeon under general anaesthesia.
W tym tygodniu głównie dziergam czarną bluzeczkę z ciemnoczerwonymi wstawkami wg wzoru Hani z Life is a stitch – Ellie. Zaczęłam ją chyba w maju ale niestety w pewnym momencie stanęłam w miejscu i przez wakacje nie miałam ochoty prawię w ogóle na druty, to leżała i czekała. Trochę szkoda, bo to miała byc bluzeczka na lato.
A w środę rano tuż przed wyjazdem do szpitala złapałam leżące na biurku szydełko i dwa motki akrylu – taka robótka na uspokojenie. Z tym, że jak zwykle się zagalopowałam juz w samochodzie (30 minut jazdy – po raz pierwszy mąż, nie burczał, żebym nie dziergała w aucie) i zamiast małego kocyka, czy też poduszeczki zaczęłam wielki koc. Nie wiem co z tego wyjdzie, bo może zabraknąc włóczki. Z tej samej dawno temu zaczęłam koc wzorem Granny Square, ale dośc szybko chowanie nitek mnie wkurzyło i rzuciłam robótkę w kąt. Mam nadzieję, że tym razem tego uda mi się uniknąc.
This week I’m knitting a black and dark green blouse – Hada’s project called Ellie. I started it in May, but one day I stopped knitting and haven’t done anything with it this until this week. That’s a pity I didn’t finished it during summer break as it’s supposed to be a summer blouse.
And on Wednesday morning before going to hospital I picked up a hook lying on my desk and two balls of acrylic yarn – something to relax. I started crocheting on my way to hospital (30 minutes drive to hospital – the first time my husband didn’t ask me to stop crocheting in the car). I was so nervous that I didn’t realise at first that my project was sogoing to be so big. I don’t know if I will have enough yarn to complete it. I should have started a cushion or a small blanket.
A cóż ja czytam? Studiuję wydanie specjalne Burdy “Szycie Krok po kroku” – pierwszy raz od dawna mi się podoba, bo ciuchy są uniwersalne, a nie typowo młodzieżowe. I czytam dalszy ciąg przygód pary Angilków, którzy przenieśli się na emeryturze do Hiszpanii, do małej wioski w Andaluzji. Książka jest zbiorem anegdot z ich życia przeplatanych przepisami z kuchni hiszpańskiej. Przepisów jest nawet więcej niż w pierwszej części.
And what am I reading this week? I’m looking through Burda’s special edition “Sewing Step by Step” I like this edition as the clothes are not only for teenagers. And I’m also reading “Two old fools – Olé!” the continuation of “Chickens, Mules and Two Old Fools” by Victoria Twead.
A co wy czytacie w tym tygodniu? I jakie robótki macie na tapecie?
W weekend bawiłam się w farbowanie wełny. Wrzuciłam do wielkiego gara aż 6 motków wełny w kolorze kremowym. To gruba wełna śnieżka. I najpierw chciałam zafarbować ją na kolor turkusowy, jednak po 20 minutach gotowania stwierdziłam, że kolor jest za jasny i dolałam zielonego barwnika. Po jakichś 40 minutach – kiedy już woda była przezroczysta dolałam po brzegach brązowego i znowu gotowałam 40 minut. Zostawiłam w wodzie do rana i dopiero wtedy zabrałam się za płukanie. Póki wełna nie wyschła cały czas myślałam o przefarbowaniu, bo wydawała mi się za jasna. Teraz jednak nie mam zamiaru farbować tylko spróbować czy coś z tego wyjdzie. Jeszcze nie miałam nawet czasu przewinąć w motki, nie mówiąc o zrobieniu próbki.
I was dying yarn last weekend.
Już wiem co zrobię z tej wełny, chociaż jak zawsze może się okazać, że od planów do realizacji długa droga będzie.