Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 stycznia 2010

Dużo na głowie

Zaniedbałam coś tego bloga, zaniedbałam ostatnio. Obiecywałam, że pobawię się jeszcze w styczniu w gazetę codzienną,ale poległam. Sprawy wyższej wagi mnie zdominowały. I te związane z zakończeniem semestru w szkole i te związane z prowadzeniem Stowarzyszenia. Aktualnie pracuję nad 3 projektami, w tym jednym unijnym (po raz pierwszy) o dofinansowanie zajęć prowadzonych w Stowarzyszeniu. Trzymajcie kciuki.

To nie znaczy, że nie mam czasu na robótki, bo nie byłabym sobą, gdybym myślenia koncepcyjnego nie uprawiała w trakcie dziergania ;-) Tyle, że wykończeniówka leży, bo tu trzeba też myśleć o tym co się robi, ale mam nadzieję, że lada dzień mi się uda i będą również fotki.

Dzisiaj tylko wpadłam, żeby podziękować EDIT za przesyłkę.
Tak, właśnie. W zeszłym tygodniu doszła do mnie nagroda w konkursie organizowanym przez EDIT. Moja córeczka ma dzięki Wam nowego misia.
Zdjęcia pozwoliłam sobie zapożyczyć z bloga Cudeńka Edit


Oprócz misiaczka w paczuszce było jeszcze śliczne serduszko i karteczka.]

Edytko, bardzo dziękujemy!!!

niedziela, 17 stycznia 2010

Laminaria - ufffffffff.

Mam nadzieję, że Cyrylla mi wybaczy, że wrzucam fotki chusty, a ona jeszcze nie ma jej w swoich łapkach.
Fotki wyszły takie sobie, bo dzisiaj zimno, ponuro i wietrzenie. Wczoraj pogoda była idealna, ale ja nie miałam czasu na fotki, bo byłam na kuligu ;-)
Laminaria dała mi się we znaki, wcześniej marudziłam, że nudno mi się robi szal, to tutaj już tej nudy nie było. Cały czas musiałam liczyć ( po tym, jak po przerobieniu 1 części okazało się, że prawa strona od lewej różnią się ok. 20 oczkami.
Miała być zrobiona przed Świętami, a wyszła grubo po Świętach.
Poza tym wyszła mi ogromna!!!!!!!
Włóczka to Kid Mohair Fonseca - druty 4,5 i prawie 5 motków.





I jeszcze dwie sprawy:
1. Samochodzik udało się naprawić po kosztach - błotnik nie pękł, tylko trzeba było wymienić zaczepy i rurę wydechową podwiesić na kawałku gumy. Wszytko to mężowi w firmie zrobiono za dziękuję. Czyli znowu się okazuję, że mam więcej szczęścia niż rozumu.
2. Zdecydowałam się dziergać szal wzorem Lily of the Valley, ale pewnikiem zrezygnuję z pęczków, bo po prostu nie wychodzą mi. Na razie i tak zaczęłam kolejną chustę - Gail. Tę muszę zrobić jeszcze szybciej niż szal ;-)

środa, 13 stycznia 2010

I jak tu nie mówić, że 13 jest pechowy

Miałam dzisiaj troszeczkę jeżdżenia po mieście. I oczywiście "podrasowałam" samochodzik. Odbierając Julka z zerówki wjechałam tyłem w zaspę śnieżną, która przykrywała wysoki krawężnik i krąg. Wbiłam zderzak w bagażnik, urwałam rurę wydechową. Na szczęście miły pan na parkingu oraz pan konserwator ze szkoły pomogli mi zaczepić rurę za pomocą drucików i mogłam dojechać do domu. Prawdziwe straty zostaną stwierdzone dopiero jutro, na warsztacie.
Buuuuuuuu, za miesiąc 13 nie wyściubiam nosa z domu.

wtorek, 12 stycznia 2010

Zagwozdkę mam

Szal Gosi spodobał się nie tylko właścicielce, ale także jej córce. I teraz muszę do końca stycznia wydziergać coś w kolorze śliwkowym. Coś - bo wzór mam wybrać sama. I tak zastanawiam się czy robić tym wzorem:


czy może jednak tym:



Muszę się krócej zastanawiać, bo czasu mało, a po drodze muszę jeszcze wydziergać chustę dla innej koleżanki.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Kreatywnie bez końca ...




Bardzo dziękuję Art Glass Ak oraz Kelwii i Magbod zwanej też Skrzacikiem za to wspaniałe wyróżnienie.

Ponieważ kolejny raz ciężko mi wybrać spośród wszystkich kreatywnych blogów, te bardziej kreatywne to przyznaję tym razem wyróżnienie wszystkim autorom blogów, które mam w zakładkach.


Na polu odchudzania klapa. Nie mam silnej woli, a zima to chyba najgorszy okres, bo ciągle mi zimno i nic mnie tak nie rozgrzewa jak coś do jedzenia. Postaram się przynajmniej ograniczyć ilość zjadanych posiłków i tego co mam na talerzu. Ponieważ zbieram na nową maszynę, a konkretnie na overlocka to chyba będę płacić haracz do skarbonki w postaci 2, 5 złotych za jedzenie słodyczy, może to mnie zmotywuję?
Czyżby nie było pięknie po prostu przestać jeść? znielubić słodycze?
Ech, przyjdzie mi polubić samą siebie, te dodatkowe kilogramy.

niedziela, 10 stycznia 2010

Niedzielne plony

Coś tam jednak udało się zrobić, żadnych rewelacji, ale zawsze coś.
1. Worek na buty do zerówki - w poprzedni nie wchodzą zimowe buty.

Muszę jeszcze popracować trochę nad ściegiem atłaskowym ;-)

2. Dwa polarowe misiaki


To próba generalna przed szyciem zabawki na akcję organizowaną przez Miluszkowy Kuferek - linka po prawej stronie - należy kliknąć na zdjęcie Tildy Róży, aby dowiedzieć się więcej szczegółów o akcji - zabawka dla dzieci z domu dziecka.

3. Skończyłam dzisiaj dziergać Laminarię. Zdjęcia dopiero jak odleży swoje przyszpilona do dywanu ;-)

sobota, 9 stycznia 2010

Tak czekałam na weekend ...

Jak zawsze, czekałam na weekend, planowałam, a dzisiaj jakaś oklapnięta jestem i nic nie wydziergałam, nie uszyłam, nie skleciłam. Może jeszcze mi się uda nocną porą ;-)

Oczywiście plany mam wielkie, a co z tego wyjdzie? Któż to wie...

Za oknem zima, mróz, a mi tęskno do lata.
Przeglądałam sobie zdjęcia na komputerze i znalazłam takie jedno:

To jest zdjęcie z hipoterapii Julka. To dzięki Waszej pomocy, dzięki przekazanemu przez Was 1 % Julek miał te zajęcia.
Dziękujemy Wam bardzo serdecznie.

czwartek, 7 stycznia 2010

Sweter serwetka

Taką nazwę zyskał ten sweterek na forum Maranciaki. Wszystko dlatego, że robi się go od środka na okrągło i jego podstawą jest wzór serwetki.
Miałam na niego już ochotę zeszłej jesieni, ale ponieważ wzór nie był do końca opracowany, a ja nie czułam się zbyt biegła w robieniu na drutach bez opisu, to nitka przeleżała do tej jesieni. Sweter powstał na przełomie października i listopada, tylko nie było kiedy zrobić zdjęcia.
W sumie to chodzę w nim tylko do pracy, bo jest bardzo ciepły.

Nie cierpię pozować do zdjęć, bo zawsze wychodzę z zamkniętymi oczami ... prawie zawsze ;-), ale ten sweterek na płasko wygląda beznadziejnie.

środa, 6 stycznia 2010

A co powiecie na takie wykorzystanie za małych rajstop?

Dzisiaj znowu o szyciu ciuszków dla dziewczynek. Tym razem mały recycling.
Potrzebna para za małych rajstop - na długości. Jak ktoś chce to może poświęcić i nowe.
Aby uszyć spódniczkę- bombkę potrzebny jest oczywiście jeszcze materiał.



Aby dowiedzieć się jak dokładnie wyczarować taką spódniczkę trzeba zajrzeć Tutaj (zdjęcie oczywiście pochodzi z tej strony)

A co zrobić z resztą rajstopek? ... podkolanówki, na przykład takie jak te:



Zdjęcie pochodzi STĄD


Bardzo żałuję, że nie mam ostatnio czasu na to by zająć się tymi wszystkimi spódniczkami.
Po pierwsze, obiecałam sobie, że najpierw muszę skończyć dwa projekty, by zająć się czymś nowym. Jeszcze niestety nie skończyłam.
Po drugie, zbliża się koniec semestru i czas wystawiania ocen, więc troszeczkę więcej mam do sprawdzania w domu.
Po trzecie, do 15 stycznia muszę złożyć sprawozdanie do Urzędu Miasta, by rozliczyć się z uzyskanej dotacji na prowadzenie przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Autyzmem Punktu Konsultacyjnego. (jak ja nie lubię tych papierków).

Ale nie byłabym sobą, gdybym nie poszperała trochę w necie ;-)

wtorek, 5 stycznia 2010

Fajne spódniczki dla dziewczynek - tutoriale

Ostatnio znalazłam fajne tutki w necie, jak uszyć ciekawe spódniczki małym dziewczynkom. I mam zamiar właśnie takie uszyć Judycie w najbliższym czasie. Wydają się być proste, a jednocześnie efektowne - o to one:

zdjęcie pochodzi oczywiście z tej STRONY
i jeszcze jedna:

Ta jest do zrobienia ze starych dżinsów.
Zdjęcie pochodzi z tej STRONY
I jeszcze jedna absolutnie cudowna:

Zdjęcie pochodzi z tej STRONY

poniedziałek, 4 stycznia 2010

O jedzeniu...

a raczej o nie jedzeniu dzisiaj będzie.

Kolejny raz zaczynam się odchudzać. Obrałam dietę dr Dąbrowskiej.
Pierwsza faza oczyszczenia powinna trwać 6 tygodni, jeszcze nigdy mi się nie udało wytrwać dłużej niż 2. W tej fazie je się tylko warzywa i owoce bez dodatku nabiału, tłuszczu, mięsa czy też węglowodanów.

Tak więc dzisiaj dzień zaczęłam od jabłka, banana i kawy. Od razu przyznaję, że to nie jest do końca zgodne z przykazaniami, bo kawa powinna pójść w odstawkę.

Najgorzej jest zwykle wieczorem, bo wtedy chce mi się najbardziej jeść z zimna. Pewnie będę musiała zacząć chodzić wcześniej spać ;-)

Mam do zrzucenia duuuuuuuuuuużo kilogramów, ale ile to na razie cicho sza.

niedziela, 3 stycznia 2010

Pierwsza sukieneczka

Miała być luźna sukieneczka z długimi rękawami. Po zmierzeniu dziecka tu i ówdzie znalazłam tylko wzór na bluzeczkę na rozmiar 140cm. Po pierwszej przymiarce stwierdziliśmy, że dziecko i tak przy tuszy wygląda jak słoniątko. Zapadła decyzja o dorobieniu paska. Niby wszystko pięknie ładnie. Ale dalej dziecko wygląda niekorzystnie, więc doszłam do wniosku, że zrezygnuję z bufiastych rękawów i tak o to wyszedł bezrękawnik. Z tyłu zapinany na dwa guziki i tutaj też problemy, bo automat nie chciał robić dziurek, za dużo warstw materiału i maszyna stawała dęba - zrobiłam więc ręcznie - tzn. w instrukcji maszyny taki sposób nazywa się ręcznym sposobem.
Sukieneczkę szyłam od zeszłej niedzieli, po troszeczku, dzisiaj kończyłam.
Tak o to wygląda na Judytce:



Do paseczka przyszyta jest kokarda maskująca przyszycie rzep, chociaż to chyba nie jest zbyt dobry sposób na zapięcie, bo mała od razu rozpina. Na szczęście dorobiłam też szlufki i nie jest tak łatwo zgubić pasek.

I jeszcze zdjęcie z tyłu:

A na koniec w wersji bez paska:


Mam w planie następny bezrękawnik - tym razem z polaru i 2 spódniczki, mam już prawie wszystko gotowe tylko trochę czasu potrzeba ;-)

sobota, 2 stycznia 2010

Przytulanka z szalika

Coś ciężko będzie zrealizować moje postanowienia.
Przede wszystkim jak na razie nici z ograniczenia komputera.
W Sylwestra kolejny raz popsułam sobie bloga i teraz staram się odtworzyć utracone linki. Rzecz w tym, że oprócz utraconych znajduję coraz więcej ciekawszych.
Dla osób szyjących, a raczej uczących się szyć świetny zbiór kursików dzisiaj znalazłam:
Sewing@CrafGosspi
a tam między innymi link do tutoriala z jednego z moich ulubionych blogów Make It and Love It

i tak powstała sówka z szalika (w środku wypełnienie z poduszki) i elementów z polaru.


Judytka początkowo stwierdziła, że sówce brak ust. Ale zaakceptowała moje tłumaczenie, że sówki mają tylko dzioby zamiast buzi i ptaszysko dostało buziaka, po czym obie poszły spać.



Echa komentarzy


Wybaczcie, że nie odpiszę każdemu z osobna, ale nie bardzo mi to wychodzi.

Bardzo mi jest miło, że podobają się Wam moje prace, szczególnie ostatnia torebka.

Niestety nie jestem tak doskonała i robotna jak stwierdziłyście w swoich komentarzach. Jestem przeciętną osobą, dobę mam taką samą jak wszyscy, a jeśli robię czegoś więcej (czyli robótek) tzn, że czegoś robię mniej ;-)
Myślę, że moje rodzina nie podziela Waszego zdania, a wręcz przeciwnie - mój średni syn uważa, że jestem okropną matką i przypomina mi o tym kilka razy dziennie. Wszystkie wady i niedociągnięcia mi wytknie, przede wszystkim to, że nie mam dla niego czasu, bo zajmuję się robótkami.

Tak sobie dzisiaj pomyślałam układając Judytkę do snu (która tylko kilka minut wcześniej wyprowadziła mnie odrobinkę z równowagi), że jakbym spotkała na swojej drodze złotą rybką to poprosiłabym tylko o 2 rzeczy:
1. Zdrowie dla mojej rodzinki, szczególnie dla Julka
2. i morze cierpliwości dla mnie

o to by moje dzieci były mniej pyskate i niegrzeczne już bym nieśmiała prosić, bo pewnie w końcowym rozliczeniu nic bym nie dostała tak jak zachłanna żona rybaka.

piątek, 1 stycznia 2010

Na dobry początek Nowego Roku

Rano rodzinka długo spała, więc zaczęłam dziubać coś nowego przy maszynie (druty niestety działały usypiająco - a Julek jako jedyny nie spał i musiałam choć trochę mieć go na oku).
Efekt dziubanki - taka o to torebka.



Mam nadzieję, że nowa właścicielka chociaż czasami jej użyje, przynajmniej do trzymania jakichś rupieci ;-)

PS. Chyba jeszcze w styczniu pobawię się w gazetę codzienną.