Szukaj na tym blogu

niedziela, 27 grudnia 2009

Jeszcze jeden świąteczny prezent

Chrześnica mojego męża dostała w tym roku pod choinkę wykonane przeze mnie poduchy. Ponieważ uwielbia konie, gdy tylko znalazłam te cudowne materiały z końmi w sklepie Robin's Patchwork od razu o niej pomyślałam.
Poduszki raczej się spodobały 11-to letniej panience.
A Wam?






Wszystkie tkaniny (poza użytą na plecy) zostały przeze mnie zakupione w sklepie
Robin's Patchwork .


Do Gazynii:
Umiem szydełkować od 5-tego roku życia, na drutach robię od podstawówki, umiem też haftować, ale niezbyt lubię. Umiem to wszystko ponieważ wyrosłam w rodzinie, w której wszystkie kobiety szyły, dziergały, haftowały. Tyle, że nigdy nie robiłam tego zbyt intensywnie. Jako nastolatka zrobiłam kilka swetrów na drutach - jeden z nich uwielbiałam, ale po kilku razach sięgał mi do kolan ;-). Potem miałam dość długą przerwę - jedna szydełkowa serwetka na rok, jakiś maleńki sweterek dla dziecka. Do tego hobby wróciłam jakieś 7-8 lat temu, a odkąd prowadzę bloga (mój wcześniejszy blog to Makneta )- czyli od prawie 4 lat to robótki stały się moją pasją.
Teraz bardzo żałuję, że jednak nie byłam pilniejszą uczennicą Babci, która haftowała mereżką, ściegiem płaskim, robiła serwety na drutach i wiele innych rzeczy. Troszeczkę się od niej uczyłam, ale najczęściej powtarzałam, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego - pewnie to była forma buntu, a może dlatego, że kobiety w mojej rodzinie traktowały to jako pracę zarobkową.
Moja Babcia też doskonale szyła na maszynie, ale kiedy ja byłam nastolatką, Ona była już zbyt chora by mnie nauczyć. Pamiętam jak w podstawówce chciałam przerobić spódnicę mamy na spódnicę dla siebie, a wyszła mi dla lalki - wszystko przez moją niechęć do linijki i metrówki - wszystko najchętniej robię na oko (tak mi zostało do tej pory). Moja Babcia miała się uczyć na krawcową, ale wybuchła wojna, była więc samoukiem. Mama opowiada, że szyła swoim siostrom, kuzynkom i wszystkim dzieciakom w rodzinie. Ponoć mam dryg po niej. Jeszcze nie wiem - szyję dopiero od niecałych dwóch lat.


16 komentarzy:

  1. Fajne! Nie dziwie sie, ze sie podobaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poduchy świetne! Patchwork jest pracochłonny, więc musiało Cię to kosztować sporo pracy!
    Zazdroszczę takiej rozwiniętej robótkowo Rodziny! U mnie niby też i babcia i mama i jej siostra zawsze coś robiły, ale nie aż w takim stopniu. No, a z tym, że szydełkujesz od 5-go roku życia to zastrzeliłaś mnie kompletnie! Zdolniacha z Ciebie nieprzeciętna!

    OdpowiedzUsuń
  3. cudne podusie uszyłąś:) Daje głowę, że obdarowana przeszczęśliwa!!! Są śliczne i jak pięknie uszyte!!!

    Dziękuję, że tak ładnie mi odpowiedziałas:) Gratuluje takiej robótkowej Rodzinki i Tobie gratuluje zdolności:) Tworzysz naprawde piękne rzeczy!!! W każdej dziedzinie to robisz to perfect!!!

    Pozdrawiam serdecznie!

    P.S. a Twój poprzedni blog znam dobrze, tylko tak rzadko zdarza mi sie komentować z braku czasu... Przepraszam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nayanka, Solaris, Cub@-libre, Gazynia, cieszę się, że Wam się podobają poduchy.
    Cub@_libre - widzisz ze mną jest coś nie tak, takie umiejętności wydawały mi się do niedawna tak oczywiste jak mówienie czy oddychanie ;-) A moją pierwszą pracą była kapciuszki, teraz niestety nie umiem takich wydziergać ;-) Potem robiłam tylko opaski na włosy i spódniczki dla lalek.
    Gazyniu, nie ma obowiązku komentowania, chociaż bardzo jest miło czytać komentarze. O poprzednim blogu wspomniałam tylko z kronikarskiego obowiązku.

    Moja mama na jakiś czas zarzuciła robótki (po co robić jak wszystko można kupić), a teraz wraca do nich i w końcu zaczynamy mieć wspólny język ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne poduchy- mała"koniara" zapewne szczęśliwa. Podziwiam patchwork, ale chyba nigdy się go nie nauczę. Chociaż mawiają: nigdy nie mów "nigdy"...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham patchwork, ale jeszcze nie próbowałam go szyć. Poduchy są piękne i dla chyba wszystkich dziewczynek w tym wieku konie to szczyt marzeń! Pozdrawiam Marzanna

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przestaniesz mnie zadziwiać: poduchy rewelacyjne !
    Już wiem do kogo się zwrócę jak będę urządzać pokój Zosi ;-) Niestety jeszcze dużo wody upłynie...

    Co do tradycji dziergania to jakbym czytała o sobie i swojej rodzinie :-)Dziergały i haftowały mama i babcia.Szydełkować nauczyła mnie kuzynka jak miałam 7 lat-niestety zarzuciłam tą umiejętność i teraz zamierzam do niej powrócić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super podusie,zdolna kobitka jesteś.Niestety,mnie też zbyt mało pokazano,to szkoda włóczki to brak czasu,a i niechęć mi sie trafiała,miałąm taką ciocię która wiecznie wszystko krytykowała a mnie się moje dzieła na mój wiek tak podobały a tu raptem kubeł zimnej wody.Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne. Dla miłośniczki koni to idealny prezent

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne te podusie-fajny miałaś pomysł z tym prezentem:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny pomysł i super wykonanie, gratuluje pomysłu na prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Madziu poduszki są prześliczne, moja siostra też uwielbia konie i kolor zielony więc w tej pierwszej pewnie by się zakochała hihi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rewelacyjne poduchy! Piękne szmatki i świetnie skomponowane patchworkowe elementy. Ja bym była szczęśliwa, gdybym dostała taki cudny prezent:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelacyjne poduchy, niebanalny prezent- jestes super babka!!

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!