Ufff, udało się skończyć. Troszkę czasu mi to zajęło, a wszystko dlatego, że za każdym razem, gdy coś szyję to próbuję nauczyć się czegoś nowego. Tak było i tym razem – próbowałam zrobić lamówkę. Niestety efekt był taki, że musiałam wypruwać ową lamówkę, a jest to jedno ze żmudniejszych zajęć. Tak więc ćwiczenia z szycia lamówki w innym terminie ;-)
Torba jest dość duża, zmieszczą się nawet książki do szkoły na upartego.
Pasek ma regulowaną długość
I jeszcze w środku:
Zdjęcia jak zwykle takie sobie, bo spieszyłam się, a rano było jeszcze ciemno niestety.
Dzisiejszy wpis odfajkowany ;-) Idę zająć się przygotowaniami do Świąt – tylko po drodze muszę jeszcze zajść do pracy ;-)
śliczna sowka!! :)
OdpowiedzUsuńświetna torba, a sówka piekna!
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że wszystko umiesz? szyjesz torby, ciuchy, robisz na drutach, na szydełku...etc... Tylko podziwiać!!!
Śliczna sowa!!! Uwielbiam te ptaszorki. We wcześniejszym poście jak widziałam ją w trakcie pracy myślałam że może podusię szyjesz... a to sowiszon torbiszon :)Śliczna!
OdpowiedzUsuńWesołych i spokojnych Świąt życzę :)
Pruć też nienawidzę... Tą ślęczenie jest dołujące. Lamówki bywają wredne, choć to też zależy od grubości materiału i jej szerokości.
OdpowiedzUsuńA sówka śliczna i czekoladowy kolor listonoszki super!!
super torba :)
OdpowiedzUsuń