*
Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to
połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno
zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną
książkę.
Bardzo
też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie
pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *
Po pierwsze, strasznie się cieszę, że jest nas coraz więcej. W ostatniej edycji WDiC (podpatrzyłam ten skrót u Was dziewczyny) wzięło udział w sumie 32 osoby - najwięcej od początku naszej wspólnej zabawy. Mam nadzieję, że ten wirus będzie się rozprzestrzeniał :-)
Po drugie, bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod moimi marudzącymi wpisami z zeszłego tygodnia. Wbrew pozorom to nie zmiana licznika jak sądzi Wiola, ale poczucie, że moja "kariera" zawodowa nie układa się, a raczej ja po prostu nie pasuję, czuję się nieswojo w miejscu, w którym obecnie jestem. Chciałabym co nie co zmienić, być może przekształcić hobby w zawód, ale... no właśnie to ale jest tak ogromne, że nie mogę sobie z nim poradzić. Kilkanaście lat temu robiłam wszystko by wyjść z domu, pracować wśród ludzi, teraz byłaby najszczęśliwsza, gdybym mogła pracować w domu.
Dodatkowo w tym roku wkurza mnie nasz klimat, chcę lata i już. Jakoś próbuję tupać nóżką, ale zupełnie nie zdaje to egzaminu. Wprawdzie zapowiadają jakieś 20 stopni na weekend, ale na południu Polski, a nie u nas. Ja wprawdzie w kierunku Warszawy na weekend się wybieram (jak się w końcu uda), to może trochę bliżej tego ciepła będę, ale co to 2 dni w stosunku do półrocznej zimy.
Po trzecie, wracam do meritum, czyli dziergania i czytania. Wciąż czytam "Pozerkę", niestety idzie mi wolno, bo druty zwyciężają (albo fejsik). Podgoniłam trochę Oak leaves cardigan, a od wczoraj próbuję zrealizować nowy pomysł. Kupiłam jakąś akrylową włóczkę z niewielką domieszką wełny i mam zamiar wydziergać dłuższy sweter, ew. płaszczyk i może nawet dodać podszewkę pod spód. Mam na razie tylko 5 motków (włóczka ma 120m na 100gram) i umówiłam się z panią w sklepie, że z hurtowni przywiezie mi kolejne 5, ale już oczywiście plany mi się zmieniły i pójdę dokupię 5 w innym kolorze i będę robiła sweterek dwukolorowy. Robię od góry, druty 6,00, włóczka NAKO sport.
Po czwarte, bardzo się cieszę, że są osoby, które chciałyby się przyłączyć do szycia razem, czuję się bardziej zobligowana, niż gdybym miała szyć sama. Na pierwszy ogień pójdzie spódnica i pewnie będę wrzucać zdjęcia z postępów pracy na blogu. I nie zawaham pytać się głośno jeśli napotkam trudności. Tak więc odkurzajcie maszyny (Wiola), szykujcie materiały i szyjemy.
A teraz zapraszam was do dzielenia się linkami.
Płaszczyk, to doskonały pomysł na jesień! Ja właśnie skończyłam dziergać mój i jestem z niego bardzo zadowolona! Lepiej by było, gdyby miał podszewkę, ale jak pomyślę o szyciu, to już wolę jednak chodzić bez tej podszewki... Przydałby się do takiego płaszczyka fajny komin - już mam w planie :)
OdpowiedzUsuńPiękny będzie ten Oak leaves cardigan - już widać! Co do czytania - u mnie też idzie powoli, bo albo dziergam, albo czytam (o obowiązkach nie wspominam). Ale - super, że jest ta akcja! Dzięki niej i tak czytam więcej, niż dotychczas. Kocham czytać i uwielbiam podglądać, co inni czytają :)
Pozdrawiam serdecznie,
Asia
PS. Co do pracy - zawód nauczyciela ma to do siebie, że nieprawdopodobnie wypala człowieka. Pamiętam, jak pracowałam w szkole podstawowej (dawnej, ośmioletniej), to wracałam do domu nieprzytomna i musiałam na chwilę zasnąć. Człowiek jest na maksymalnych obrotach, musi nie tylko przekazać wiedzę, ale też czuwać nad dzieciakami, żeby nic złego się im nie stało. A one potrafią wymyślać cuda! Zapewne są też i inne "wypalające" zawody - nawet na pewno. Tylko, że ja znam z doświadczenia tylko ten. Więc rozumiem Cię świetnie. Trzymaj się!!!!!!!
Asiu, właśnie tak się czuję, nie wiem czy to wypalenie, czy po prostu totalne zmęczenie, ale wystarczy kilka lekcji i nie wiem jak się nazywam, potrzebuję porządnego odpoczynku zanim do siebie dojdę.
UsuńMój płaszczyk zbyt akrylowy by bez podszewki się udało, mam nadzieję, że zrobię go zanim jeszcze pogoda będzie w miarę do noszenia lekkich okryć wierzchnich.
Mi się marzy wysyłkowy sklep z włóczkami. Przynajmniej nie musiałabym do nich tak tęsknić. Miałabym je na miejscu. Miziałabym w każdej dowolnej chwili........ się rozmarzyłam.............już poczułam tą przyjemność pomiędzy palcami :) Tym czasem czekam na Twój płaszczyk i spódnicę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Pewnie każda dziewczyna robiąca na drutach marzy o sklepiku z włóczkami. Ja też.
UsuńU mnie tym razem na odwrót - książki zwyciężyły z włóczką:)
OdpowiedzUsuńTwój płaszczyk zapowiada się pięknie! Bardzo jestem ciekawa efeku końcowego :) Natomiast co do reszty - mocno trzymam kciuki za podjęcie słusznych decyzji! Pozdrawiam
Płaszczyk na razie w fazie wymyślania, dokupiłam włóczkę w drugim kolorze i zobaczymy co będzie.
UsuńA z tymi decyzjami to zobaczymy, może pomarudzę i po kościach się rozejdzie do następnego kryzysu.
Faktycznie jest nas dużo! Ja się czuję bardzo zawirusowana (skrót WDiC nawet wygląda jak nazwa szczepu grypy) i bardzo mi się ten stan podoba, bo mam motywację i do dziergania, i do czytania :)
OdpowiedzUsuńTakiego wirusa to powinni sprzedawać w każdej aptece ;-)
UsuńZastanawiałam się, na ilu spotkaniach WDiC już byłam ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem ile ich już było ;-)
UsuńTeż bym chciała pracować z domu, choć do ludzi też mnie ciągnie...
OdpowiedzUsuńŻyczę owocnych rozmyślań nad przyszłością :)
Do szycia przyłączę się innym razem, na razie muszę się zaopatrzyć w wykroje i jakiś czadowy materiał :)
Czasami pracę z domu i z ludźmi można połączyć :-)
UsuńO tak. Ja również czuję przesyt pracy zawodowej, może to wypalenie zawodowe, a może nieustające "kopanie się z koniem". Niestety z przyczyn różnych , szanse na zmianę są niewielkie. Ale się rozglądam , może coś mnie natchnie albo coś się zadzieje i to się zmieni ?
OdpowiedzUsuńBądź dobrej myśli. Płaszczyk to świetny pomysł na te porę roku. Ja tez lada chwila wracam do dokończenia swojego.
"Kopanie się z koniem" to jest chyba główny powód, dla którego praca zawodowa przestała sprawiać przyjemność. Niestety to prawda, trudno o jakieś alternatywy.
UsuńCokolwiek wymyslisz, trzymam kciuki. Czasem potrzeba na znalezienie swojej drogi więcej czasu, niestety
OdpowiedzUsuńMoże problem w tym, że nie mogę kierować się tylko chęcią rozwoju, a muszę dopasować pracę do potrzeb mojej rodziny, szczególnie Julka.
UsuńI ja trzymam kciuki za zmianę albo za akceptację tego co jest, za lato nie muszę, bo lato (i czy to nie jest cudowne?) na pewno będzie za drobne pół roku. Trochę wspólnego czytania z dzierganiem i już. Znowu upały. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, czas tak szybko mija, że nawet się nie obejrzysz, a już znowu lato. Tylko przetrwać zimę trzeba. I tak samo trzeba przetrwać zły okres w życiu.
UsuńA ja bym chciala wrocic do mojej pracy w domu w pelnym wymiarze. Kiedys pracowalam jako nauczyciel po czym porzucilam to i ropbilam tlumaczenia. Teraz tlumaczen jak na lekarstwo i w obcym kraju szukanie pracy to nie pestka... Echhh...
OdpowiedzUsuńNie pocieszyłaś mnie, myślałam, że w zachodniej Europie łatwiej jest o pracę dostosowaną do potrzeb. Tłumaczeń nigdy nie próbowałam, zresztą chyba nie mam do tego predyspozycji, niestety.
UsuńTeż chętnie popracowałabym w domu, tym bardziej, że mój tata wymaga coraz większej opieki. Wychodząc do pracy nigdy nie wiem co zastanę po powrocie. Oszczędziłby mi to wielu nerwów i stresów... ale cóż pracować trzeba ( dobrze że są zwolnienia lekarskie :) ).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jesteśmy w trochę podobnej sytuacji, wprawdzie mój syn obecnie chodzi do szkoły, ale te kilkanaście lat szybko minie i jeśli w między czasie nic nie wymyślę, to potem zostanę z przysłowiową ręką w nocniku, bo będę musiała całkowicie zrezygnować z pracy, by zapewnić mu wymaganą opiekę.
UsuńChyba nic bym nie skończyła, gdybym kilka rzeczy naraz robiła :-)
OdpowiedzUsuń:-) A mnie nosi jak muszę tylko jedną rzecz robić, ale masz rację, niektóre rzeczy niestety po przerwie nie mogą doczekać się wykończenia.
UsuńMagdo chyba tak to juz jest, ze potrzebujemy rownowagi:
OdpowiedzUsuńjak pracujemy z ludzmi, to marzy nam sie chwila wytchnienia i samotnosci (pracowalam w wielkim parku rozrywki i turysci wychodzili mi juz dziurkami od nosa),
a jak siedzimy w domu (to moja sytuacja teraz) to chcemy wyjsc w swiat do ludzi. Chyba potrzeba wszystkiego po trochu. Pozdrawiam serdecznie Beata
Może coś w tym jest, ale u mnie to dzieci w pracy, dzieci w domu - odrobinkę za dużooooooo już tego.
UsuńKusisz tym szyciem. Za mną ostatnio chodzi, żeby sobie uszyć małą czarną i może w końcu się wybiorę po materiał :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że skutecznie skuszę jak największą liczbę osób :-)
UsuńRzeczywiście dużo nas się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojego płaszczyka. Za mną jeden chodził kiedyś, ale z braku odpowiedniej włóczki pomysł upadł.
Jak nie ma włóczki odpowiedniej, to trzeba pomysł zmodyfikować, tak jak ja teraz.
UsuńW tamtym czasie miałam dostęp wyłącznie do sklepów stacjonarnych, w których oferta była kiepska, więc nawet modyfikacje nie wchodziły w grę. Może teraz wrócę do pomysłu, bo w końcu dzięki internetowi jest w czym wybierać :)
UsuńCzasami tak bywa, życzę powodzenia w znalezieniu odpowiedniej włóczki do projektu.
Usuńu mnie książka zwycięża tylko w wannie, jakoś moczenie się razem ze swetrem do mnie nie przemawia :) ale odkąd podeszłam do dziergania i czytania zupełnie relaksacyjnie, zaczęłam wyznawać teorię, nie ważne jak długo coś robisz, ważne że suniesz do przodu. Pozerka w końcu kiedyś się skończy, nie zależnie jak duży opór będzie stawiała :)
OdpowiedzUsuń:-) biorę tylko prysznic, więc się nie da.
UsuńTo nie pozerka stawia opór, bo fajnie się ją czyta, podoba mi się styl w jakim jest napisana, to inne rozpraszacze mnie od książki odciągają. Też się nie stresuję czytaniem i dzierganiem, ale jak już jest to wyzwanie to od czasu do czasu by się przydało o czymś nowym napisać.
A dodałaś link ze zdjęciem do swojego wpisu, bo jakoś nie umiem znaleźć???
UsuńA ja się czaję i czaję, a przecież i dziergam - i czytam. Ha - nawet kindelka zaposiadam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu dołączę:)
Buziaki, Madziu:*
To już czas najwyższy by przestać się czaić :-) Zapraszam w środę.
Usuń