Szukaj na tym blogu

wtorek, 21 kwietnia 2015

Jak wzmacniać własne poczucie wartości.


Kiedy moje dzieci narzekają, że coś jest trudne, że nie lubią jakiegoś przedmiotu, a matematyka (np.) to czarna magia i że cokolwiek będą robiły to im się nie uda, powtarzam im, że wszystko zależy od ich nastawiania i jeśli tylko spróbują zmienić swoje podejście na bardziej pozytywne będzie im łatwiej nauczyć się lub po prostu zainteresować się danym przedmiotem lub znaleźć sposób na rozwiązanie problemu.

I mimo iż powtarzam to dzieciom dość często, sama nie do końca umiem sobie radzić z negatywnym nastawieniem do życia. Już jakiś czas temu ze zgrozą zauważyłam, że moją myślą dnia jest: MAM DOŚĆ .... Rano wstaję i od razu mam dość: zimna, wiatru, deszczu, wstawania rano, pracy, jęczącej córki, płatków, które się skończyły i tak od rana aż do wieczora. 

Długo zastanawiałam się co zrobić z tym fantem. Nie chcę pozwolić by negatywne myśli zdominowały moje życie i nie chcę stać się zgorzkniałą zrzędą. 




 Bądź wdzięczny za to co już masz, a otrzymasz to czego pragniesz. 

Nie tak dawno natknęłam się w sieci na ideę "Zeszytu wdzięczności" i w końcu postanowiłam spróbować. 
W zeszycie wdzięczności pisze się rano i  wieczorem. Rano piszemy trzy rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni światu, życiu, naszym najbliższym, samym sobie - po prostu trzy pozytywne rzeczy i wieczorem również piszemy 3 rzeczy, które nam się przytrafiły danego dnia i za które jesteśmy wdzięczni. 
W ten prosty sposób poświęcając niewiele czasu budujemy swoje pozytywne nastawienie do życia.

Ja zaczęłam od dziś i w moim zeszycie znalazły się takie wpisy:
Jestem wdzięczna za miły dzień w pracy.
Jestem wdzięczna za słoneczną pogodę.
Jestem wdzięczna za przyjaciółkę Gosię.

Nie trzeba być niewolnikiem zeszytu i zasady 3 rzeczy, bo jeśli mamy taką potrzebę to możemy wypisać sobie więcej powodów do wdzięczności. Ale na pewno dobrze jest pisać sobie rano te 3 powody wdzięczności, dzięki temu łatwiej z uśmiechem zacząć dzień. 

Drugą metodą, którą zaczęłam właśnie wdrażać jest słoik sukcesów

Mój słoik jest zwyczajny, ale można przyozdobić go wstążeczką, nakleić karteczkę z napisem SUKCES.
 

Do sukcesu nie ma żadnej windy. Trzeba iść po schodach.

Często jest tak, że nie mamy siły wejść po tych schodach do sukcesu, bo nie wierzymy w siebie, nie umiemy siebie docenić, nie zauważamy swoich osiągnięć. A nic przecież tak nie motywuje jak osiągnięcia. W końcu nawet dzieci w szkole uczą się, bo lubię dostawać dobre oceny. Jak najprościej zacząć siebie doceniać? Zapisywać sobie swoje najdrobniejsze osiągnięcia. I wrzucać je do słoika.

Oczywiście w ogólnej opinii sukces  to milion dolarów na koncie, droga fura, życie na Bahamach i najlepiej jeszcze telewizyjna rozpoznawalność. Ale dla mnie sukces to bycie szczęśliwym i uszczęśliwianie innych. Tak więc do mojego słoika będą trafiały karteczki z tak drobnymi sprawami jak wysłanie umowy do M, opublikowanie wzoru na JJ's Hat, uszycie 8 tiulowych spódniczek do szkoły, przeczytanie córce rozdziału książki przed snem (tak wiem, cała Polska czyta dzieciom, a ja strasznie ziewam podczas czytania na głos plus po dniu pracy głosem nie bardzo mam siłę na głośne czytanie, więc często utulam tylko dziecko do snu i skazuje na samotne czytanie).
Raz w tygodniu będę wyjmowała te karteczki i czytała je, a następnie świętowała swoje małe sukcesy. 




 Zdjęcia są oczywiście autorstwa mojego męża. 

To jak, wchodzicie w to ze mną? 

Nie zapomnijcie też pochwalić się swoimi blogowymi sukcesami w Sobotnim Link Party u Maknety

 PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+  .

 

Powiązane wpisy:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!