Szukaj na tym blogu

środa, 1 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 71

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *






Nagonka świąteczna na nauczycieli

Dzisiaj zanim napiszę o książkach i dzierganiu pozwolę sobie na mały upust złości. Tak więc jak kogoś temat szkół i świąt nie interesuje to niech przejdzie od razu do następnego akapitu. 
Wchodzę ostatnio na fejsa, a tam dwa rodzaje dyskusji - o pogodzie (akurat na to nie mam zupełnie wpływu, więc po co narzekać) i o tym jak to w szkołach mogą być ferie świąteczne, skoro tylko co były ferie zimowe i nauczycielom to chyba posrało się w głowach.

Po pierwsze, to jak chodzę do szkoły już ponad 30 lat (z małymi przerwami) do na przełomie marca i kwietnia zawsze była Wielkanoc i nawet za komuny uznawano święta kościelne i były to dni wolne. 

Po drugie, to nie nauczyciele decydują o feriach, tylko grupa pajacy za nasze pieniądze wymyśla przeróżne ustawy, nakazuje obchodzić wszystkim święta kościelne i wymyśla dodatkowe dni wolne od zajęć dydaktycznych, bo część dzieci nie może chodzić do szkoły w przeróżne długie weekend, kiedy to ich rodzice biorą urlopy, wyjeżdżają na Bahamy i potem te dzieciaczki musiałyby nadrabiać zaległości. Większość nauczycieli nie chce tych dni wolnych, bo i tak musi przyjść do pracy na różnego rodzaju rady, szkolenia, dyżury, kiedy tak naprawdę nic konkretnego się nie dzieje.

Po trzecie, jako matka rozumiem, że dzieciom trzeba zapewnić opiekę - świetlica jest w szkole czynna, ale dzieci - uwierzcie, wcale nie chcą chodzić na świetlicę, chcą po prostu w domu odpocząć, cieszyć się wolnymi dniami. Ja być może jestem w bardziej komfortowej sytuacji, bo mam rodzinę na miejscu i nawet gdy pracowałam w biurze lub recepcji na zmiany to udawało mi się zorganizować taką opiekę w rodzinie lub za pieniądze (niania).

Po czwarte, to mam już dość słuchania tego jacy ci nauczyciele do niczego. Gadacie tak kochani rodzice między sobą, przy dzieciach, a potem dzieciaki taką waszą postawę przyjmują i uważają, że nauczycielom nie należy się szacunek, że mogą robić wszystko co im się podoba. Z jednej strony uważacie, że Wasze dzieci, Wasza sprawa jak wychowujecie dziecko, a z drugiej strony chcecie, żeby szkoła zajmowała się Waszymi dzieciakami od rana do wieczora i pewnie jeszcze w niedziele i święta. Jako matka 4 dzieci spotkałam się z wieloma nauczycielami, wysłuchałam wielu uwag na temat nauczycieli od moich osobistych dzieci i czasami mnie trzęsie jak każdego rodzica, ale uczę dzieci zrozumieć też drugiego człowieka, a przede wszystkim tego, że dobre wychowanie nie pozwala mówić wszystkiego co nam ślina na język przyniesie, że sposób w jaki odnosimy się do innych ludzi - kolegów, nauczycieli, innych dorosłych - jest odzwierciedleniem nas samych. 
Ostatnio właśnie takie cytat napotkałam:
Jest to jedna z najtrudniejszych prac, wychowanie dzieciaka na dobrego człowieka, serdecznego wobec innych, nie stawiającego siebie przed innymi, wiedzącego gdzie przebiegają granice. Wiem o czym mówię, bo mam to w domu na co dzień. 

Wracając do tego opluwania nauczycieli w internecie, w mediach, w zaciszu domowego ogniska. Jak myślicie do czego to doprowadzi? Czy dzięki temu edukacja naszych dzieci będzie lepsza? Czy nasze dzieci będą szanowały Was samych, jeśli nie nauczycie ich szacunku do osób, z którymi spędzają często więcej czasu niż z Wami rodzicami? 
Niedawno napotkałam artykuł pt. Nauczyciel - czarna owca, polecam przeczytać.  

I to nie był żart Prima Aprilisowy. 

A wracając do robótek i książek. 

Wciąż słucham ostatnią część Harrego Pottera i ta część robi na mnie największe wrażenie, w języku angielskim słucha się cudownie, robi ogromne wrażenie, trzyma w napięciu jak najlepszy kryminał, chociaż przecież wiem co się wydarzy. Zaczęłam też czytać Skrawki życia, ale czytam powoli, bo staram się czytać i dziergać, a metody szybkiego czytania można stosować tylko, gdy się skupia właśnie na czytaniu, a ja niestety czuję przymus robienia na drutach. Jak pisałam już w zeszłym tygodniu czy nawet 2 tygodnie temu, narzuciłam sobie zbyt dużo i oczywiście nie wyrabiam się. A przymus dziergania czuję, bo oczywiście boję się, że moje pomysły się ulotnią, że nie zdążę ich zrealizować, a już nowe się cisną.
Na zdjęciu zaczątek niebieskiego sweterka, który ma być ulepszoną wersją fioletowego kardiganu z Malabrigo Sock. I jeszcze druga wersja mojej marcowej chusty - tym razem z lnu. Pierwszy raz robię chustę z lnu, kolory nie do końca mi pasują, ale to jest jedyny minus robienia zakupów przez internet, nie zawsze kupię kolory, które mi pasuję. 

A teraz zapraszam Was na



   


   

43 komentarze:

  1. Popieram to,co powyżej. Też mam dość marudzenia jak to nauczycielom dobrze.Jestem z nauczycielskiej rodziny i wcale to nie jest takie wspaniałe. Chciałabym aby odwiedzili mnie rodzice,ale mogą tylko w lipcu i przez połowę sierpnia (druga połowa do dyspozycji dyrekcji).A jak coś się dzieje w ciągu roku to się nie wyrwą.I dużo jeszcze można pisać.
    Pierwszy raz dołączyłam do środowej zabawy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się przyłączyłaś do nas.

      Tu poruszyłaś dosyć ważny aspekt urlopów - nauczyciele nie mogą wyjechać na urlop kiedy chcą, np. gdy wczasy są tańsze, bo poza sezonem, nie możemy też wziąć urlopu na żądanie. Wiem, że inne firmy też nie zawsze chętnie takich urlopów udzielają.

      Usuń
  2. O nauczycielach i ich pracy można elaboraty pisać. Odkąd pamiętam, zawsze na nich się narzeka, a nie pomyśli się o tym, że powiedzenie "obyś cudze dzieci uczył", nie wzięło się bez powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, może niektórzy powinni spróbować sami własne dzieci czegoś nauczyć.

      Usuń
  3. Motto dotyczące dzieci- trafione w samo sedno. Mam to szczęście, że moje dziecko już skończyło podstawową edukacje, zresztą zawsze miałam duże wsparcie w rodzinie i nigdy nie musiałam się martwić o organizacje jej zajęć w wolnym czasie, ale tak jak powiedziała Annette o pracy nauczycieli można by pisać elaboraty, a my (Polacy) jesteśmy malkontentami i lubimy narzekać. Więc pracowita kobieto nie psuj sobie humoru frazesami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza, czasami trzeba gdzieś napisać co się czuję i myśli, tak więc chociaż staram się nie stresować zbytnio prać, to też potrzebuję swoje frustracje wyładować ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Super cytat. Wiesz moj maz tez jest nauczycielem, tyle ze we Francji (chociaz zarobki sa lepsze, to tez ciagle opluwanie nauczycieli, ze nic nie robia i ze trzeba wydluzyc im czas pracy, bo tylko kilkanascie godzin w tygodniu pracuja? Tymczasem nikt nie mowi o przygotowaniu lekcji, doksztalcaniu sie i sprawdzaniu klasowek. Moj maz non stop siedzi z nosem w klasowkach, albo lata na jakies rady, wywiadowki czy inne. Przynajmniej tutaj we Francji robi to za dobre pieniadze. Nie tak jak w kraju. Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zawsze myślałam, że we Francji nauczyciel to szanowany zawód.

      Usuń
  5. Takie czasy dzisiaj, że wszyscy szukają kozła ofiarnego. A jak świat światem u siebie winy nie widzimy. Najłatwiej zrzucić winę na nauczyciela, że zły, że się uwziął, że nie umie nauczyć. Tylko jakoś nikt nie zastanawia się, że spod skrzydeł tego samego nauczyciela, co niby nie umie wytłumaczyć, wychodzą także bardzo mądre i ciekawe świata dzieciaki. I tu zdecydowanie masz rację, że podwalinę stanowią rodzice. Synek jeszcze do szkoły nie chodzi, ale już powoli spotykam się z idiotycznymi sytuacjami. Kiedy szukałam dobrego sposobu na nauczenie synka korzystania z nocniczka, czytałam sobie m.in. wpisy mam na forach. A tam sporo mam pisało " odpuść, pójdzie do żłobka to panie nauczą siusiać na nocnik, nawet najbardziej oporne dziecko". Ja sama na swojej drodze spotkałam, wielu wspaniałych nauczycieli, których do dziś podziwiam. A synka od początku staram się uczyć szacunku do ludzi, kultury, ciekawości świata i otwartości na to co wokół. Synek niedługo skończy cztery latka i czasem trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby wytłumaczyć mu czasem trudne sprawy, tak by zrozumiał, by się nie przestraszył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, właśnie święte słowa :
      "spod skrzydeł tego samego nauczyciela, co niby nie umie wytłumaczyć, wychodzą także bardzo mądre i ciekawe świata dzieciaki. "
      Czym dzieci starsze tym więcej zagadek, a potem to już nie chcą rozmawiać z rodzicami, tylko sami znajdują informacje. Trzeba mieć tylko nadzieję, że te rozmowy z wcześniejszego dzieciństwa sprawią, że jako nastolatki lub dorośli będą wyszukiwać mądrych informacji.

      Usuń
    2. Bardzo bym chciała, żeby synek wyrósł na mądrego i rozsądnego nastolatka :) Jak czasem popatrzy się na to co się dzieje, ot chociażby w autobusie, to aż ciarki po plecach przechodzą. Mam też nadzieję, że synek zawsze będzie miał ochotę na rozmowę z rodzicami :)

      Usuń
    3. Moi synowie wciąż jeszcze mają ochotę na rozmowę z rodzicami, w sumie to zawsze mieli, nawet czasami częściej niż ja, ale za to nie mają zbyt wielu przyjaciół wśród rówieśników, bo czują, że nie pasują. Np. mój tegoroczny maturzysta twierdzi, że nie ma nawet z kim porozmawiać o przygotowaniach do matury, o wyborze studiów, bo jego kolegów z klasy to zupełnie nie interesuje ;-(

      Usuń
  6. Po pierwsze chciałbym Ci serdecznie podziękowac za post o nauczycielach. Jestem nauczycielką pracuję co prawda w bibliotece ale w szkole. Właśnie we wtorek po swiętach mam dyżur w świetlicy, będę siedziałą z 20 znudzonych dzieciaków, które pytają co pół godziny kiedy mama przyjdzie po mnie. Wierzcie mi ze te dzieciaki są znudzone na maksa nic ich nie interesuje , w nic nie chcą się bawić. Nauczyciele mogą stawać na głowie i tak to nic nie da. Dla nich najważniejsze jest to kiedy pójdę do domu . Ja rozumiem , że nie wszyscy mają z kim to dziecko zostawić, ja mam to szczęście ze mam pod ręką rodziców i teściów. Teraz jak ide na dyżur do swietlicy , mój ośmiolatek zapowiedział: Mama aleja na swietlicę nie idę zostanę z babcią. Młody ma dość świetlicy na co dzień jeszcze katować go w czasie wolnym szkołą to dla mnie nieludzkie. Zastanawiam się jak czuliby się dorośli, którym w czasie urlopu kazaliby przychodzić do pracy nie pracować tylko siedzieć i nic nie robić.
    Tyle ode mnie . Pomyślcie czasami ciepło o nauczycielach my też mamy swoje życie, swój dom i swoje dzieci które często zaniedbujemy bo musimy się stawić w szkole żeby opiekować się innymi dziećmi, a nasze w tym czasie siedzą w świetlicy lub z opiekunkami.
    Wesołych świąt dla wszystkich.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janielko, czasami mi się wydaje, że dorośli zapominają, że szkoła i świetlica dla dzieci to wcale nie jest tylko miejsce zabawy i że po całym dniu czują się one po prostu zmęczone. Czasami te dzieciaki są dłużej w szkole niż ich rodzice w pracy, bo rodzice odwożą je do szkoły przed pracą i przychodzą po nie po swojej pracy.
      Wesołych świąt

      Usuń
  7. Ja najbardziej nie lubię tego "przeliczania" czasu pracy nauczyciela na godziny... Pytania, typu: Jak to?! Tylko naście godzin w tygodniu?! denerwują mnie okropnie. Nikt nie pomyśli, o czasie poświęconym na przygotowanie lekcji czy sprawdzanie prac pisemnych. Ja wprawdzie nie pracuję już w szkole, ale znam tę pracę od podszewki. Ostatnio poszłam do szkoły usprawiedliwić nieobecność syna. Stałam 10 minut na długiej przerwie i czekałam na panią. I co? Był taki huk, że rozbolała mnie głowa i dwie tabletki przeciwbólowe dopiero pomogły. Przez 10 minut! Od razu pomyślałam o nauczycielach, którzy spędzają tam dużo więcej czasu. To specyficzna praca i po prostu nie da się spędzać w szkole 40 godzin tygodniowo ucząc, pilnując, wychowując. Nie martw się! A plotki o nauczycielach biorą się też stąd, że sporo z nich trafia do szkoły bez powołania i niestety, to widać. Jak w każdej innej pracy pewnie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam Asiu. Obie moje córki pracują w szkole, więc niejako temat ten jest wałkowany na bieżąco.

      Usuń
  8. Zapomniał jeden z drugim jak w ławce siedział i na ferie czekał !

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem nauczycielką. Jestem rodzicem już dorosłej córki i zgadzam się z tym co napisałaś.
    Widząc, słysząc choćby na przystanku autobusowym jak młodzi ludzie się do siebie zwracają, rozmawiają?! Włos na głowie się jeży.
    To o czym piszesz-SZACUNEK wychodzi przede wszystkim z domu.
    Przykre jest to, że społeczeństwo nam głupieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też cierpnie skóra jak to słyszę, coraz częściej też takie słownictwo spotyka się w telewizji i ostatnio nawet na blogach. Okropność.

      Usuń
  10. Pracowalam jako nauczycielka 10 lat na wiecje niz 1 etat, plus korepetycje, azeby utrzymac sie... Nie wiem, jak jest teraz, a e mysle, ze jesli nauczyciele nie ebda odpowiednio zarabiac to raczej nie znajda szacunku, smutne, ale prawdziwe... Jako tlumacz przysiegly z wlasna firma nagle moja ranga spoleczna urosla o conajmniej 200%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w PL wmawia się ludziom, że nauczyciele zarabiają dużo. I to jest chyba jeszcze większy powód do "zazdrości"

      Usuń
  11. Temat o nauczycielach bardzo ciekawy. Oczywiście głównie to rodzice wychowują dzieci, ale wpływ na wychowanie ma również szkoła i społeczeństwo. Moja koleżanka miała całkiem niedawno problem z opieką nad dzieckiem przy okazji właśnie takiej przerwy przedświątecznej, bo świetlica w szkole oczywiście miała być czynna, ale ponieważ zgłosiło się bodajże jedno czy dwójka dzieci - świetlica nie była czynna. Cóż, podejrzewam, że są regulują to jakieś przepisy czy też procedury. Widać żyjemy w takich czasach, że wszyscy roszczą sobie prawo do własnych regulacji w każdej dziedzinie. Gdy ja byłam dzieckiem , nie było takich problemów. Sprawą rodziców było zapewnić opiekę nad własnymi dziećmi i już.
    Jeśli chodzi o czytanie to jakoś nie wyobrażam sobie dziergać i czytać jednocześnie, chyba że chodzi o audiobooki - to już zupełnie co innego. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, ja tylko czasami dziergam i czytam w tym samym czasie, nie jest to niemożliwe, ale czasami trudne, bo książki się zamykają same z siebie czasami ;-) a jakoś nie mogę się do czytników przekonać.

      Szczerze to nie wiem jak to dokładnie funkcjonują te dyżury około świąteczne, ale w naszej szkole jest dyżur niezależnie od tego czy są dzieci czy nie - zwykle nie ma, albo przychodzi jeden chłopiec, gdy jego babcia robi zakupy przedświąteczne (to mała szkoła).
      Oczywiście, że szkoła ma wpływ na wychowanie, ale jak nauczyciel ma czegoś nauczyć dziecko, jeśli nic mu nie wolno, bo zaraz przybiegają rodzice ze skargą na złe traktowanie dziecka.

      Usuń
  12. Szkoda, że nie widzisz, jak leżę przed tzw kompem i biję głową pokłony w podzięce za twoje słowa. Jako nauczyciel nie mam siły już udowadniać tego co tak pięknie opisałaś. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie mam siły udowadniać. I proszę bardzo.
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. wiem że nie jest to łatwe, ale nauczyłam się ignorować głupotę innych, szkoda życia za krótkie ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o głupotę na fejsbuku, to rzadko czytam takie różne dyskusje, akurat traf chciał, że co drugi post na stronie głównej był na ten temat.
      A co do głupoty na co dzień w pracy to chyba jestem zbyt wrażliwa, bo jej bezmiar mnie przygniata.

      Usuń
  14. Temat rzeka:) Przegapiłam tydzień temu, ale dziś wracam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. W pełni popieram. Skoro wielu mówi jaki to jest luz być nauczycielem to czemu nie idą uczyć w szkole? Ja skończyłam dwa kierunki studiów i nie zdecydowałam się na pracę w szkole bo znam to z autopsji ( rodzinne nauczycielki). Niewdzięczny kawałek chleba. Szacunek i jeszcze raz szacunek wpajany przez rodziców. W innym przypadku motłoch nami zawładnie.
    Harrego moje starsze dziecko namiętnie czyta i ogląda, nawet w konkursie międzyszkolnym startowała. Za każdym razem odkrywa się coś nowego w tej powieści.
    Pozdrawiam
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry Potter to wciągająca lektura i do tego tak sprawnie napisana, że nawet dorosły znajdzie coś dla siebie.
      Wiadomo, że praca to nie tylko miód cud i orzeszki i w każdym zawodzie są jakieś cienie, ale gdybym mogła to chyba bym zmieniła pracę.

      Usuń
  16. Nauczyciele kiedy ja byłam w szkole mieli nasz szacunek. Teraz nawet pierwszoklasiści w podstawówce mają więcej praw niż nauczyciel.
    Za to len masz w moich kolorach, jeśli dobrze widzę, że to szary i różowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak len jest różowy i szary, a raczej platynowy i troszeczkę odbiega od moich wyobrażeń.

      Usuń
  17. no proszę, zawsze to samo... jak to kurczę nauczycielom dobrze! a moja matka właśnie nauczycielką polskiego była i po prostu najbardziej nienawidziałam tego jej zawodu. o wolnym wszyscy trąbią, a o tym, ile nauczyciel spędza czasu na sprawdzaniu klasóek, wypracowań, itp. w domu, a na pisaniu raportów, sprawozdań, podsumowań.... o tym nikt nie wspomni. rzygać mi się chciało, kiedy nawet w najbliższej rodzinie wszyscy zazdrościli mojej matce tych wakacji! to dlaczego sami nie poszli się kształcić w tym kierunku? ale pomijając to, nie zazdroszciłam nauczycielom pracy kiedyś, a tym bardziej nie zazdroszczę jej dzisiaj, przy obecnej młodzieży.... sama widzę , jka świat i postęp zmienił ludzi i jaki to ma wpływ na dzieci. Tutaj w Irlandii to po prostu masakra, dzieci są strasznie, ale to strasznie rozpuszczone!!!! a moje ciągle się bulwersują że nie pozwalam im na to, czy na tamto, kiedy ich koleżanki już dawno....

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki temat dyżurny. W dzisiejszych czasach nauczyciel nie może być zbyt wrażliwy, bo go zjedzą. Moja Judyta jest w drugiej klasie dopiero i już mi jęczy, że koleżanki mają tablety, komórki i dlaczego ona nie ma. Dzieci przynoszą ten sprzęt do szkoły, by bawić się na przerwach.

      Usuń
  18. W życiu spotkałam jedną nauczycielkę, która oficjalnie powiedziała, że bycie nauczycielem to jedna z najlepszych rzeczy jaka się jej w życiu przytrafiła. Nauczycielka ta , miała około 15 argumentów mówiących o tym jak dobrze jest nauczycielem i 1 przeciw.
    A co do opluwania? Chyba to nasza taka cecha, że mamy fazy (zazwyczaj jak wyjdzie na jaw jakaś afera) opluwanie nauczycieli, lekarzy polityków, księży, pielęgniarki...
    Pozdrawiam -
    - Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wychowawczyni z podstawówki była taką nauczycielką.
      Ola, ja wybierałam ten zawód dość późno, znałam niby z domu jego blaski i cienie, bo pochodzę z nauczycielskiej rodziny. Wydawało mi się, że mam powołanie i dryg do tej pracy, z czasem jednak czuję, że walę głową w ścianę, a pracuję w szkole podstawowej z młodszymi dziećmi. Rozmiar chamstwa, bezczelności i niechęci dzieci do robienia czegokolwiek, brak ciekawości świata jest porażający. I masz rację, to nasza cecha narodowa chyba, by swoje frustracje wyładowywać na te grupy zawodowe, które mają największy kontakt z ludźmi.

      Usuń
  19. Odnośnie nauczycieli to nie wiem skąd to się wszystko bierze. Mnie mam nauczyła do nich szacunku i nie było mowy o tym żeby wyzywać nauczycieli albo żeby dochodziło do rękoczynów. Jeżeli dostałam jedynkę to była moja wina a nie nauczyciela. I to ja dostałam jeszcze reprymendę a nie nauczyciel.
    Mam nadzieję, że jak mój syn zacznie chodzić do szkoły to będzie szanował ludzi, którzy chcą go czegoś nauczyć.
    A poza tym skąd dzieci mają wynieść szacunek do innych jak nie z własnego domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że bierz się to z poczucia wolności - wszystko nam wolno, więc również możemy mówić wszystko bez konsekwencji, a poza tym co teraz leci w telewizji i co dzieciaki oglądają, jaki jest poziom programów typu Dlaczego ja lub Zdrada, to witki opadają.

      Usuń
  20. Kiedy przyjechałam do Szwecji byłam przerażona ilością wolnych dni. Ale to były dobre dni - zawsze można było je spędzić z dzieckiem zamiast ganiać z wywieszonym językiem, żeby zdążyć po pracy ugotować obiad i pobyć trochę z dzieckiem.
    A Harrego Pottera oglądałam tylko filmy i to nawet nie wszystkie...

    OdpowiedzUsuń
  21. Wreszcie ktoś prawdę pisze. Też jestem nauczycielem z 33 letnim stażem. Dziś usłyszałam "fajnie, masz wolne", a ja wracałam ze szkoły, miałam 3 godzinny dyżur. We wtorek po świętach siedzę w świetlicy, ale znajomi powiedzą, że nauczyciele to mają wolne. Dwa tygodnie temu miałam pogrzeb w rodzinie, urlopu nie dostałam, bo taki mi się nie należy. Na pogrzeb mogę pojechać dopiero w wakacje..... cudne prawda? Kto i dlaczego, głupim gadaniem robi nam tyle złego? Jak w szkole jest tak dobrze to dlaczego pracują gdzie indziej? Powołania zabrakło?....ja na szczęście jeszcze je mam,...

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie jestem nauczycielem ani nie mam dziecie, ale zgadzam sie z tym, że należy uczyć dzieci, by szanować innych, niezależnie od tego czy to nauczyciel,babcia czy pani w sklepie czy ktokolwiek. Oczywiście, że można szacunek utracić przez swoje zachowanie, ale domyślnie szacunek się należy. Byłoby wszystkim łatwiej, gdyby ludzie o tym pamiętali i przekazywali to potomstwu.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!