Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozmowa z projektantką Asją Janeczek


Witajcie poświątecznie!

Mam nadzieję, że wypoczęłyście i poprzytulałyście swoich bliskich ile wlezie. Mój najstarszy syn już wkrótce wyjeżdża i znowu zrobi się w domu pusto. 

Ale żeby nie było nam tak smutno, że Święta się skończyły to dzisiaj zapraszam na rozmowę z Asją Janeczek, młodą autorką wzorów na druty, znaną też z bloga Asja knits. 
Wzory Asji są piękne, dopracowane i mega oryginalne, tak więc z tym bardziej się cieszę, że Asja zgodziła się odpowiedzieć na moje pytania. 

Jeśli nie czytaliście innych wywiadów z polskimi utalentowanymi projektantkami zapraszam tutaj.  

  1. Opowiedz proszę jak to się zaczęło, kiedy zaczęłaś dziergać i kto cię tego nauczył.

Chciałabym móc powiedzieć w tym temacie coś odkrywczego, jak na przykład, że dziergania nauczył mnie Dziadek, pasjonat i miłośnik sznura w każdej postaci, który to zamiast iść z kolegami na meczyk, siadał przy piecu chlebowym wieczorną porą, wyciągał koszyczek i druciki, i dziergał skarpety i rękawiczki dla Wnusi. Albo, że dopadło mnie jakieś objawienie podczas spacerów bulwarami wiślanymi w Krakowie, kiedy to nagle moim oczom ukazał się dziwny i wielobarwny twór, radośnie podskakujący moteczek w torbianych czeluściach u jednej z pań siedzących i kontemplujących przyrodę na tamtejszej ławce. Albo, że po prostu urodziłam się z tą umiejętnością, niemalże trzymając drucik w zębach, a nie.. zębów to ja jeszcze wtedy nie miałam.. no to przynajmniej w zaciśniętych piąstkach. Ale to też się niestety nie wydarzyło.




Prawda jest taka, że dziergania prawego i lewego nauczyła mnie w dzieciństwie Mama, ona mi pokazała co trzeba i jak trzeba, dała do ręki druty, i na szczęście nie skrzyczała mnie, jak powykrzywiałam jej metalowe i ulubione „3 i pół” podczas pierwszych eksperymentów z włóczką  Zresztą, niezbyt udanych eksperymentów. Potem wpadłam w ręce mojej kochanej Babci, która nieświadomie, bo chyba nawet do końca sobie nie zdawała sprawy z wyjątkowości tego ściegu, dziergała cudne oczka przekręcone, zwłaszcza w rękawiczkach i skarpetach. Otworzyło się wtedy przede mną morze możliwości, niby takie jedno oczko prawe, a już w dwóch obliczach, jak do tego dołożyć kolory, strukturę, sploty, kształty, fasony.. dla mnie raj po prostu!


  1. Czy pamiętasz swoją pierwszą pracę na drutach?

Oj tak.. to był zielony sweterek dla misia. Poza kolorem to z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że był okropny, jak ropucha. Nie dość, że był jak zbroja sztywny, ale naprawdę tak sztywny, że stał sam z siebie, bez misia w środku, to jeszcze kompletnie nie dało się w niego tego misia włożyć. Zrobiłam w sweterku zdecydowanie za małą dziurkę na misiową główkę. Skończyło się na próbach reanimacji sweterka i cięciu. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło, ale zadecydowałam się zrobić większą dziurkę i dorobić guziczki wzdłuż raglanowego szwu, jak pomyślałam, tak zrobiłam, dzięki czemu, dość gorzką lekcją, nauczyłam się, że cięcie dzianiny prowadzi tylko do jednego, katastrofy! ;) Od tamtej pory jak mam ciąć, to wolę spruć i dziergać od nowa.



  1. Dziergasz ręcznie i maszynowo, a gdybyś miała wybrać tylko jeden rodzaj narzędzi, co byś wybrała?
Fascynacja maszynowym dzierganiem dopadła mnie przed paroma laty. Tu, gdzie na stałe mieszkam, czyli w Niemczech, maszynowe dziewiarstwo jest bardzo popularnym hobby. Zachwyciły mnie onegdaj maszyny i to, co można, pracując na takich, zdziałać. Przede wszystkim urzekło mnie tempo powstawania gigantycznych powierzchni dzianinowych, ich struktury, wykorzystanie kolorów, ściegi, których nie spotkałam nigdy w dziewiarstwie ręcznym. Pierwszy mój zakup takiej maszyny to było objawienie, wspaniała przygoda, niejednokrotnie okupiona siniakami, czy zaciągniętymi o wystające igły dzianinami, nie mówiąc już o wszędobylskim smarze, głośnym turkocie czy bolących plecach, ale od samego początku była to przygoda niezwykła. To był też początek mojego blogowania. Czułam, że tę magię maszynowego dziewiarstwa trzeba w Polsce rozpowszechnić. Ale dziewiarstwo maszynowe nie dało mi nigdy tak wielkiej siły sprawczej, jaką czuję dzierżąć druty w rękach. Stąd, zdecydowanie, wybierając pomiędzy tymi dwoma narzędziami bez namysłu wybrałabym druty. Choćby dlatego, że zawsze i wszędzie mogę je ze sobą zabrać, co w przypadku maszyn już takie łatwe nie jest.



  1. Czy masz ulubioną technikę, ścieg? A ulubiony rodzaj włóczki?

Wciąż aktywnie takiego poszukuję. Bywają momenty, że konkretny ścieg uczepi się mnie niemalże niczym rzep psiego ogona i mam ochotę go wszędzie wcisnąć, jak na przykład nupki, które pojawiły się w kilku moich pracach (Nelumbo, Stormy Rays, szal Dance, Unobvious czy czapka Neon). Ale prawda jest taka, że to co mnie najbardziej w dziewiarstwie urzeka i pociąga to bezkresne morze możliwości, jakie jeszcze są przede mną. Nie przywiązuję się zatem do konkretnej techniki czy ściegu na dłużej, wciąż aktywnie poszukuję nowego, inspirującego, wciągającego i efektownego, ściegu czy techniki. Eksperymentuję, często prując i wyklinacjąc tę moją fantazję, ale dopóki jest ryzyko i tajemnica, jest przygoda i zabawa. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, jaki ścieg jest tym moim „naj”, odpowiedziałabym krótko – ten, którego jeszcze nie poznałam! To samo myślę o włóczkach, po co sobie zawracac głowę tym, co już widziałam i próbowałam, jak tyle jeszcze przede mną! 


  1. Jak to się stało, że zaczęłaś tworzyć swoje własne wzory? Dlaczego skupiłaś się głównie na projektowaniu?
Przede wszystkim, nie lubię nazywać tego, czym się zajmuję, projektowaniem. Myślałam, że jak pokonam tę magiczną granicę, jaką było dla mnie opracowanie 10 wzorów, zmienię też definiowanie siebie i „projektowanie” stanie się dla mnie łatwiejsze do przełknięcia. Ale tak się nie stało. Wolę o sobie myśleć: „sznura zaklinaczka”, „włóczkoholik uzależniony”, eksperymentator. Instrukcje dziewiarskie są jakby efektem ubocznym mojego podstawowego zajęcia, jakim jest dzierganie. Pierwszy poważny wzór dziewiarski, jaki popełniłam, to Street Chic, sweter, który jest poprawioną, ale jednak, prawie kopią jednego z moich ulubionych sweterków z przeszłości. Gdy go pokazałam światu zebrał mnóstwo komplementów, a ja, zachęcona motywacją płynącą do mnie z różnych stron świata, zaczęłam myśleć nad rozpisaniem tego projektu. Trwało to prawie pół roku zanim zdecydowałam się na pierwsze obliczenia, ale powstał opis, z którego jestem szczególnie dumna. Kolejne projekty i kolejne opisy to naturalna kolej rzeczy.



  1. Co cię inspiruję? Gdzie poszukujesz natchnienia?
Natchnienie, jeśli mam płodny i kreatywny czas, często nachodzi mnie we śnie. Śni mi się wtedy konkretny sweter, konkretny splot, ścieg, stójka, fason.. Często tuż przed zaśnięciem, po zamknięciu oczu, widzę obrazy, konkretne rozwiązania dla włóczki, którą mam we włóczkowym pudle. Bardzo często dziewiarskie pomysły dopadają mnie na przykład na ulicy, czy na półkach sklepowych, jeszcze częściej napotykam je w w filmach czy serialach, tak na przykład powstało Vivacity, które jest inspirowane letnią i wielobarwną sukienką, którą to podczas jakiegoś seansu zobaczyłam w oglądanym filmie. Ale też i inspiracja naturą (Nelumbo) czy muzyką (Dance) nie jest mi obca. Staram się mieć oczy i uszy szeroko otwarte, obojętne co robię i gdzie się aktualnie znajduję i chłonąć obrazy, bo to one najczęściej stają się punktem wyjściowym do kolejnej dzianiny.



  1. Jak wygląda twój proces twórczy od pomysłu do realizacji?
Pierwszym i najważniejszym punktem każdego procesu jest włóczka. Jeśli ta włóczka jest nad wyraz gadatliwa, sama dyktuje mi to, czym chciałaby zostać w przyszłości. Ja staram się tylko spełnić jej oczekiwania. Trudniej jest, gdy włóczka jest wstydliwa, albo niezdecydowana, wtedy muszę się natrudzić, zarzucić ją propozycjami, pokazać obrazki, kartkować książki z wzorami, przekonywać, namawiać, rozmawiać, czy pruć. Uwielbiam projekty z pierwszej kategorii, kiedy wszystko dzieje się jakby samoistnie, ja temu procesowi tylko biernie towarzyszę, ale to te projekty, w które musiałam włożyć więcej pracy cieszą mnie najbardziej (Arrow sweater).




  1. Który z twoich projektów jest twoim ulubionym?
To trochę tak, jakbyś zapytała matkę o to, które z jej dzieci jest jej ulubionym / ukochanym... :-)
Wszystkie moje dzianiny kocham równo, lubię myśleć o nich, że choć są do siebie podobne to każdy z nich ma trochę inny charakter, dzięki czemu są niepowtarzalne, ale wszystkie mają jeden wspólny trzon, mnie.
Ale najbardziej ze wszystkich zachwyca mnie Nelumbo, bo choć bardzo próbuję zrozumieć skąd wzięłam pomysł na ten sweter, nie potrafię. Połówek czasem się ze mną droczy, że najlepsze pomysły powstają z chaosu... coś w tym jest :-)



  1. Ile czasu poświęcasz na dzierganie i projektowanie i co na to twoja rodzina? Czy Połówek pozwala dziergać? Czy możesz nam opowiedzieć jak wygląda typowy dzień projektantki? Co lub kto pomaga ci pogodzić pasję z codziennym życiem?


Nasza 3 osobowa rodzina (2 człowieki i jeden nadczłowiek, czyli kot) to rodzina niezwykła. Każdy ma swojego fisia, fisia niezwykłego, pożerającego czas i uwagę. Kot, na przykład, śpi godzinami, nikt go nie pyta dlaczego i po co, tak po prostu już jest i koniec. Połówek szczęśliwie zafisiował się na mnie, więc mój fiś to jego fiś również. Nigdy przenigdy nie bronił mi dziergania, po maszyny, jak musiał, zawoził, włóczki mi prezentuje, opiniuje projekty podczas ich powstawania, fotografuje, wspiera, doradza, i chyba nawet to całe dziewiarstwo polubił, bo skoro jestem dzięki temu szczęśliwsza, to jemu nic więcej do szczęścia nie trzeba. Dziewiarstwo zajmuje dość duże ilości mojego czasu, zaczynam trochę o tym moim hobby myśleć jak o pracy. Cieszy mnie to niezmiernie, że mam taką możliwość i czuję się dzięki temu doceniona i spełniona, również w domu. Jak dziergałam w młodości nikt nie traktował tego mojego zajęcia poważnie, ja i moje dziewiarstwo, nawet wśród domowników było traktowane z pobłażaniem, czasem prześmiewczo. Fantastycznie, że to, co kiedyś było powodem mojego wstydu, dzisiaj powoduje, że w oczach mojego Męża widzę podziw i uznanie.


  1. Czy mogłabyś pokazać nam swoje miejsce pracy? Co w twoim miejscu pracy jest dla ciebie najbardziej istotne, bez czego nie możesz pracować? Czy masz jakieś niezbędne akcesoria lub umilacze, bez których praca nie idzie z przyjemnością?


Właściwie to mam dwa miejsca pracy, jedno wyjątkowo przytulne, na kanapie, otoczona z dwóch stron miłością (z jednej strony kot, z drugiej Połówek), a przede mną telewizor. Dziergam zazwyczaj oglądając filmy, seriale, których jestem ogromną fanką, zwłaszcza seriale inspirujące odzieżowo czy dzianinowo. Ale to w drugim miejscu dzieje się magia największa. To tam słowa zbierają się w konkretne, sensowne treści i instrukcje, cyferki zaczynają grać, a zdjęcia nabierają ostatecznego wyglądu. Tu też spędzam sporo czasu, odpowiadając na wiadomości w sprawie wzorów, nawiązując przyjaźnie, wspierając dziewiarki w ich dzierganiu. W tej pracy zawsze towarzyszy mi muzyka, a największym umilaczem jest kot i jego mruczando :-) No i oczywiście kubas pełen kawy, bez tego nie ma pracy! :-)



  1. Gdzie możemy znaleźć twoje wzory?
Moje wzory można nabyć w moim sklepiku na Ravelry.
  1. Czy możesz zdradzić nam nad czym obecnie pracujesz?
Aktualnie śnię... :-) ale o czym, jeszcze nie wiem, ciągle szukam perfekcyjnej włóczki do pogadania w swoim przepastnym włóczkowym pudle, a ponieważ te, co do mnie ostatnio dotarły przemawiają po francusku (!!!), to pewnie trochę potrwa zanim się zaczniemy rozumieć ;-) Mam jednak nadzieję, że niebawem będę mogła Wam pokazać efekty tego burzliwego dialogu :-)
  1. Czy masz jeszcze jakieś inne zainteresowania, sposoby spędzania czasu, żeby się zrelaksować, złapać dystans?
Basen.. kocham wodę, kocham plażę, lubię spacery.. ale to dzierganie mnie najbardziej relaksuje i wycisza...
  1. Czy chciałabyś nam jeszcze o czymś opowiedzieć?
Bardzo serdecznie dziękuję Ci, Magdo, za zaproszenie do tej rozmowy :-)  Czuję się niezwykle wyróżniona mogąc znaleźć się w tak zacnym gronie dziewiarek!
Bardzo dziękuję też i Tobie, Drogi Czytelniku! :-)
Pozdrawiam ciepło!




 Bardzo dziękuję Asju, że zechciałaś odpowiedzieć na moje pytania. Życzę dużo pomysłów i znalezienia tej najwspanialszej włóczki do realizacji Twoich snów.



PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+  .

3 komentarze:

  1. Very Nice I lIke

    https://blackcoral4you.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna ciekawa rozmowa z kolejną uzdolnioną osobą.

    Jedna z moich ciotek w latach osiemdziesiątych zarabiała swetrami robionymi na maszynie dziewiarskiej, która zajmowała pół jej kuchni. Pamiętam, że musiałam bardzo się powstrzymywać przed poprzesuwaniem igieł maszyny według mojego własnego uznania - bardzo mnie one intrygowały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię projekty Asji i podziwiam jej kreatywność.Pozdrawiam ciepło z deszczowego Podkarpacia Ewa

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!