Witajcie poświątecznie!
Mam nadzieję, że wypoczęłyście i poprzytulałyście swoich bliskich ile wlezie. Mój najstarszy syn już wkrótce wyjeżdża i znowu zrobi się w domu pusto.
Ale żeby nie było nam tak smutno, że Święta się skończyły to dzisiaj zapraszam na rozmowę z Asją Janeczek, młodą autorką wzorów na druty, znaną też z bloga Asja knits.
Wzory Asji są piękne, dopracowane i mega oryginalne, tak więc z tym bardziej się cieszę, że Asja zgodziła się odpowiedzieć na moje pytania.
Jeśli nie czytaliście innych wywiadów z polskimi utalentowanymi projektantkami zapraszam tutaj.
- Opowiedz proszę jak to się zaczęło, kiedy zaczęłaś dziergać i kto cię tego nauczył.
Chciałabym móc
powiedzieć w tym temacie coś odkrywczego, jak na przykład, że
dziergania nauczył mnie Dziadek, pasjonat i miłośnik sznura w
każdej postaci, który to zamiast iść z kolegami na meczyk, siadał
przy piecu chlebowym wieczorną porą, wyciągał koszyczek i
druciki, i dziergał skarpety i rękawiczki dla Wnusi. Albo, że
dopadło mnie jakieś objawienie podczas spacerów bulwarami
wiślanymi w Krakowie, kiedy to nagle moim oczom ukazał się dziwny
i wielobarwny twór, radośnie podskakujący moteczek w torbianych
czeluściach u jednej z pań siedzących i kontemplujących przyrodę
na tamtejszej ławce. Albo, że po prostu urodziłam się z tą
umiejętnością, niemalże trzymając drucik w zębach, a nie..
zębów to ja jeszcze wtedy nie miałam.. no to przynajmniej w
zaciśniętych piąstkach. Ale to też się niestety nie wydarzyło.
Prawda jest taka, że
dziergania prawego i lewego nauczyła mnie w dzieciństwie Mama, ona
mi pokazała co trzeba i jak trzeba, dała do ręki druty, i na
szczęście nie skrzyczała mnie, jak powykrzywiałam jej metalowe i
ulubione „3 i pół” podczas pierwszych eksperymentów z włóczką
Zresztą,
niezbyt udanych eksperymentów. Potem wpadłam w ręce mojej kochanej
Babci, która nieświadomie, bo chyba nawet do końca sobie nie
zdawała sprawy z wyjątkowości tego ściegu, dziergała cudne oczka
przekręcone, zwłaszcza w rękawiczkach i skarpetach. Otworzyło się
wtedy przede mną morze możliwości, niby takie jedno oczko prawe, a
już w dwóch obliczach, jak do tego dołożyć kolory, strukturę,
sploty, kształty, fasony.. dla mnie raj po prostu!
- Czy pamiętasz swoją pierwszą pracę na drutach?
Oj tak.. to był
zielony sweterek dla misia. Poza kolorem to z perspektywy czasu muszę
powiedzieć, że był okropny, jak ropucha. Nie dość, że był jak
zbroja sztywny, ale naprawdę tak sztywny, że stał sam z siebie,
bez misia w środku, to jeszcze kompletnie nie dało się w niego
tego misia włożyć. Zrobiłam w sweterku zdecydowanie za małą
dziurkę na misiową główkę. Skończyło się na próbach
reanimacji sweterka i cięciu. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło, ale
zadecydowałam się zrobić większą dziurkę i dorobić guziczki
wzdłuż raglanowego szwu, jak pomyślałam, tak zrobiłam, dzięki
czemu, dość gorzką lekcją, nauczyłam się, że cięcie dzianiny
prowadzi tylko do jednego, katastrofy! ;) Od tamtej pory jak mam
ciąć, to wolę spruć i dziergać od nowa.
- Dziergasz ręcznie i maszynowo, a gdybyś miała wybrać tylko jeden rodzaj narzędzi, co byś wybrała?
Fascynacja maszynowym
dzierganiem dopadła mnie przed paroma laty. Tu, gdzie na stałe
mieszkam, czyli w Niemczech, maszynowe dziewiarstwo jest bardzo
popularnym hobby. Zachwyciły mnie onegdaj maszyny i to, co można,
pracując na takich, zdziałać. Przede wszystkim urzekło mnie tempo
powstawania gigantycznych powierzchni dzianinowych, ich struktury,
wykorzystanie kolorów, ściegi, których nie spotkałam nigdy w
dziewiarstwie ręcznym. Pierwszy mój zakup takiej maszyny to było
objawienie, wspaniała przygoda, niejednokrotnie okupiona siniakami,
czy zaciągniętymi o wystające igły dzianinami, nie mówiąc już
o wszędobylskim smarze, głośnym turkocie czy bolących plecach,
ale od samego początku była to przygoda niezwykła. To był też
początek mojego blogowania. Czułam, że tę magię maszynowego
dziewiarstwa trzeba w Polsce rozpowszechnić. Ale dziewiarstwo
maszynowe nie dało mi nigdy tak wielkiej siły sprawczej, jaką
czuję dzierżąć druty w rękach. Stąd, zdecydowanie, wybierając
pomiędzy tymi dwoma narzędziami bez namysłu wybrałabym druty.
Choćby dlatego, że zawsze i wszędzie mogę je ze sobą zabrać, co
w przypadku maszyn już takie łatwe nie jest.
- Czy masz ulubioną technikę, ścieg? A ulubiony rodzaj włóczki?
Wciąż aktywnie
takiego poszukuję. Bywają momenty, że konkretny ścieg uczepi się
mnie niemalże niczym rzep psiego ogona i mam ochotę go wszędzie
wcisnąć, jak na przykład nupki, które pojawiły się w kilku
moich pracach (Nelumbo, Stormy Rays, szal Dance, Unobvious czy czapka
Neon). Ale prawda jest taka, że to co mnie najbardziej w
dziewiarstwie urzeka i pociąga to bezkresne morze możliwości,
jakie jeszcze są przede mną. Nie przywiązuję się zatem do
konkretnej techniki czy ściegu na dłużej, wciąż aktywnie
poszukuję nowego, inspirującego, wciągającego i efektownego,
ściegu czy techniki. Eksperymentuję, często prując i wyklinacjąc
tę moją fantazję, ale dopóki jest ryzyko i tajemnica, jest
przygoda i zabawa. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, jaki ścieg
jest tym moim „naj”, odpowiedziałabym krótko – ten, którego
jeszcze nie poznałam! To samo myślę o włóczkach, po co sobie
zawracac głowę tym, co już widziałam i próbowałam, jak tyle
jeszcze przede mną!
- Jak to się stało, że zaczęłaś tworzyć swoje własne wzory? Dlaczego skupiłaś się głównie na projektowaniu?
Przede wszystkim, nie
lubię nazywać tego, czym się zajmuję, projektowaniem. Myślałam,
że jak pokonam tę magiczną granicę, jaką było dla mnie
opracowanie 10 wzorów, zmienię też definiowanie siebie i
„projektowanie” stanie się dla mnie łatwiejsze do przełknięcia.
Ale tak się nie stało. Wolę o sobie myśleć: „sznura
zaklinaczka”, „włóczkoholik uzależniony”, eksperymentator.
Instrukcje dziewiarskie są jakby efektem ubocznym mojego
podstawowego zajęcia, jakim jest dzierganie. Pierwszy poważny wzór
dziewiarski, jaki popełniłam, to Street Chic, sweter, który jest
poprawioną, ale jednak, prawie kopią jednego z moich ulubionych
sweterków z przeszłości. Gdy go pokazałam światu zebrał mnóstwo
komplementów, a ja, zachęcona motywacją płynącą do mnie z
różnych stron świata, zaczęłam myśleć nad rozpisaniem tego
projektu. Trwało to prawie pół roku zanim zdecydowałam się na
pierwsze obliczenia, ale powstał opis, z którego jestem szczególnie
dumna. Kolejne projekty i kolejne opisy to naturalna kolej rzeczy.
- Co cię inspiruję? Gdzie poszukujesz natchnienia?
Natchnienie, jeśli
mam płodny i kreatywny czas, często nachodzi mnie we śnie. Śni mi
się wtedy konkretny sweter, konkretny splot, ścieg, stójka,
fason.. Często tuż przed zaśnięciem, po zamknięciu oczu, widzę
obrazy, konkretne rozwiązania dla włóczki, którą mam we
włóczkowym pudle. Bardzo często dziewiarskie pomysły dopadają
mnie na przykład na ulicy, czy na półkach sklepowych, jeszcze
częściej napotykam je w w filmach czy serialach, tak na przykład
powstało Vivacity, które jest inspirowane letnią i wielobarwną
sukienką, którą to podczas jakiegoś seansu zobaczyłam w
oglądanym filmie. Ale też i inspiracja naturą (Nelumbo) czy muzyką
(Dance) nie jest mi obca. Staram się mieć oczy i uszy szeroko
otwarte, obojętne co robię i gdzie się aktualnie znajduję i
chłonąć obrazy, bo to one najczęściej stają się punktem
wyjściowym do kolejnej dzianiny.
- Jak wygląda twój proces twórczy od pomysłu do realizacji?
Pierwszym i
najważniejszym punktem każdego procesu jest włóczka. Jeśli ta
włóczka jest nad wyraz gadatliwa, sama dyktuje mi to, czym
chciałaby zostać w przyszłości. Ja staram się tylko spełnić
jej oczekiwania. Trudniej jest, gdy włóczka jest wstydliwa, albo
niezdecydowana, wtedy muszę się natrudzić, zarzucić ją
propozycjami, pokazać obrazki, kartkować książki z wzorami,
przekonywać, namawiać, rozmawiać, czy pruć. Uwielbiam projekty z
pierwszej kategorii, kiedy wszystko dzieje się jakby samoistnie, ja
temu procesowi tylko biernie towarzyszę, ale to te projekty, w które
musiałam włożyć więcej pracy cieszą mnie najbardziej (Arrow
sweater).
- Który z twoich projektów jest twoim ulubionym?
To trochę tak, jakbyś
zapytała matkę o to, które z jej dzieci jest jej ulubionym /
ukochanym... :-)
Wszystkie moje
dzianiny kocham równo, lubię myśleć o nich, że choć są do
siebie podobne to każdy z nich ma trochę inny charakter, dzięki
czemu są niepowtarzalne, ale wszystkie mają jeden wspólny trzon,
mnie.
Ale najbardziej ze
wszystkich zachwyca mnie Nelumbo, bo choć bardzo próbuję zrozumieć
skąd wzięłam pomysł na ten sweter, nie potrafię. Połówek
czasem się ze mną droczy, że najlepsze pomysły powstają z
chaosu... coś w tym jest :-)
- Ile czasu poświęcasz na dzierganie i projektowanie i co na to twoja rodzina? Czy Połówek pozwala dziergać? Czy możesz nam opowiedzieć jak wygląda typowy dzień projektantki? Co lub kto pomaga ci pogodzić pasję z codziennym życiem?
Nasza 3 osobowa
rodzina (2 człowieki i jeden nadczłowiek, czyli kot) to rodzina
niezwykła. Każdy ma swojego fisia, fisia niezwykłego, pożerającego
czas i uwagę. Kot, na przykład, śpi godzinami, nikt go nie pyta
dlaczego i po co, tak po prostu już jest i koniec. Połówek
szczęśliwie zafisiował się na mnie, więc mój fiś to jego fiś
również. Nigdy przenigdy nie bronił mi dziergania, po maszyny, jak
musiał, zawoził, włóczki mi prezentuje, opiniuje projekty podczas
ich powstawania, fotografuje, wspiera, doradza, i chyba nawet to całe
dziewiarstwo polubił, bo skoro jestem dzięki temu szczęśliwsza,
to jemu nic więcej do szczęścia nie trzeba. Dziewiarstwo zajmuje
dość duże ilości mojego czasu, zaczynam trochę o tym moim hobby
myśleć jak o pracy. Cieszy mnie to niezmiernie, że mam taką
możliwość i czuję się dzięki temu doceniona i spełniona,
również w domu. Jak dziergałam w młodości nikt nie traktował
tego mojego zajęcia poważnie, ja i moje dziewiarstwo, nawet wśród
domowników było traktowane z pobłażaniem, czasem prześmiewczo.
Fantastycznie, że to, co kiedyś było powodem mojego wstydu,
dzisiaj powoduje, że w oczach mojego Męża widzę podziw i uznanie.
- Czy mogłabyś pokazać nam swoje miejsce pracy? Co w twoim miejscu pracy jest dla ciebie najbardziej istotne, bez czego nie możesz pracować? Czy masz jakieś niezbędne akcesoria lub umilacze, bez których praca nie idzie z przyjemnością?
Właściwie to mam dwa
miejsca pracy, jedno wyjątkowo przytulne, na kanapie, otoczona z
dwóch stron miłością (z jednej strony kot, z drugiej Połówek),
a przede mną telewizor. Dziergam zazwyczaj oglądając filmy,
seriale, których jestem ogromną fanką, zwłaszcza seriale
inspirujące odzieżowo czy dzianinowo. Ale to w drugim miejscu
dzieje się magia największa. To tam słowa zbierają się w
konkretne, sensowne treści i instrukcje, cyferki zaczynają grać, a
zdjęcia nabierają ostatecznego wyglądu. Tu też spędzam sporo
czasu, odpowiadając na wiadomości w sprawie wzorów, nawiązując
przyjaźnie, wspierając dziewiarki w ich dzierganiu. W tej pracy
zawsze towarzyszy mi muzyka, a największym umilaczem jest kot i jego
mruczando :-) No i
oczywiście kubas pełen kawy, bez tego nie ma pracy! :-)
- Gdzie możemy znaleźć twoje wzory?
Moje wzory można
nabyć w moim sklepiku na Ravelry.
- Czy możesz zdradzić nam nad czym obecnie pracujesz?
Aktualnie śnię... :-)
ale o czym, jeszcze nie wiem, ciągle szukam perfekcyjnej włóczki
do pogadania w swoim przepastnym włóczkowym pudle, a ponieważ te,
co do mnie ostatnio dotarły przemawiają po francusku (!!!), to
pewnie trochę potrwa zanim się zaczniemy rozumieć ;-)
Mam jednak nadzieję, że niebawem będę mogła Wam pokazać efekty
tego burzliwego dialogu :-)
- Czy masz jeszcze jakieś inne zainteresowania, sposoby spędzania czasu, żeby się zrelaksować, złapać dystans?
Basen.. kocham wodę,
kocham plażę, lubię spacery.. ale to dzierganie mnie najbardziej
relaksuje i wycisza...
- Czy chciałabyś nam jeszcze o czymś opowiedzieć?
Bardzo serdecznie
dziękuję Ci, Magdo, za zaproszenie do tej rozmowy :-)
Czuję się niezwykle wyróżniona mogąc znaleźć się w tak zacnym
gronie dziewiarek!
Bardzo dziękuję też
i Tobie, Drogi Czytelniku! :-)
Pozdrawiam ciepło!
Facebook:
https://www.facebook.com/asja.knits
Bardzo dziękuję Asju, że zechciałaś odpowiedzieć na moje pytania. Życzę dużo pomysłów i znalezienia tej najwspanialszej włóczki do realizacji Twoich snów.
PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ .
Very Nice I lIke
OdpowiedzUsuńhttps://blackcoral4you.wordpress.com/
Kolejna ciekawa rozmowa z kolejną uzdolnioną osobą.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ciotek w latach osiemdziesiątych zarabiała swetrami robionymi na maszynie dziewiarskiej, która zajmowała pół jej kuchni. Pamiętam, że musiałam bardzo się powstrzymywać przed poprzesuwaniem igieł maszyny według mojego własnego uznania - bardzo mnie one intrygowały.
Bardzo lubię projekty Asji i podziwiam jej kreatywność.Pozdrawiam ciepło z deszczowego Podkarpacia Ewa
OdpowiedzUsuń