Nawet jak się ma ferie to dni szybko mijają. Nawet nie wiem kiedy minął cały tydzień. A nie robiłam nic specjalnego. Ponieważ Julek już w zeszłym tygodniu zaczął chorować, a w tym Judyta też podłapała i trochę bolało ją gardło, to nawet nie korzystaliśmy z białego szaleństwa i poza spokojnymi spacerami, nie było zabaw na śniegu, sanek czy łyżw. Oczywiście spacer bez aparatu to nie spacer i dzisiaj prezentuję Wam zdjęcia wieczornych Suwałki zrobione przez mojego męża.Taki małomiasteczkowy klimat to to co lubię najbardziej.
W tym tygodniu odbył się też wernisaż grupy malarskiej Centrum, do której należę. Dużo pań wystawiało swoje prace na wystawie pt. Żywioły, w tym dwa są moje. Krótki artykuł o wystawie na stronie SOK-u i jeszcze do pooglądania zdjęcia z wernisażu na stronie SOK-u oraz niektóre zrobione przez mojego męża:
A to ja przy moich malunkach. Jestem zadowolona z nich średnio - nie piszę tego z kokieterią, po prostu ostatnio zauważyłam, że albo poświęcam się malowaniu i myślę o malowaniu, albo poświęcam się tworzeniu dziergadeł - wymyślaniu wzorów, fasonów i kiedy mnie pochłania dzierganie nie mam czasu i głowy do malowania i odwrotnie, niestety. Niestety bo chciałabym robić wszystko z taką samą energią.
Ponieważ córka moja trochę się nudzi, to oczywiście zachciało jej się robić biżuterię - niestety na razie ma niewiele cierpliwości i przy zbyt skomplikowanych rzeczach to ja muszę zwykle robić, więc tym razem postanowiłam dać jej drut pamięciowy i pobuszować po moich pudełkach z koralikami i zrobiła sobie bransoletkę.
I na zakończenie jeszcze jedno ze zdjęć pokazujących jak można robić na drutach i czytać książkę w tym samym czasie. Niestety książka musi być dość cienka, bo to jest podstawka do dokumentów i nie mieści zbyt wielu kartek.
A skoro już o książkach, to na zachętę napiszę Wam dwa zdania z właśnie czytanej książki (tylko numeru strony nie podam, bo na Kindle wyświetlają mi się tylko procenty - 32% akurta)
"Grigorij podzielał jego niechęć do takiego nieoficjalnego załatwiania spraw, gdyż coś mogło pójść źle, ale tak właśnie wyglądały kontakty z władzami. Kanin przekupił urzędnika albo wyświadczył mu jakąś przysługę. Nie było sensu się oburzać"
Ken Follett "Upadek gigantów"
Bardzo dziękuję Wam za życzliwość i wsparcie, za wszystkie komentarze pod wpisem z zeszłego tygodnia. Nawet nie wiecie jak bardzo mi pomagacie tym, że jesteście, czytacie i komentujecie.
Życzę Wam miłego wieczoru i wracam do czytania i drutów, a jutro postaram się zrobić małe podsumowanie pierwszego miesiąca wyzwania 15 projektów w 2015 roku.
Milo Cie widziec, Twoje ,obrazy malowane sa takie lagodne , spokojne bravo a Twoje ujecia fotograficzne oddaja niecodzienny urok miejsca, swietnie zrobione z nastrojem do swietowania.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńobrazy są super ,bardzo mi się podoba kolorystyka .Zresztą jesteś wszechstronnie uzdolniona ,wszystko potrafisz .A to dziś rzadko się zdarza .
OdpowiedzUsuńGratuluję wystawy Twoich prac! *^v^* Podobają mi się Twoje obrazy, pięknie dobierasz i mieszasz kolory, nastrojowo i energetycznie zarazem.
OdpowiedzUsuńJa mam podobnego "pomocnika" do trzymania zeszytu z opisem robótek/schematy robótkowe - kupiłam na allegro najtańszy stojak do nut, jest rozsuwany i można go ustawić pod róznymi kątami, bardzo wygodny. ^^*~~
Ladnie malujesz :-)
OdpowiedzUsuńPiękną macie zimę w Suwałkach - jak na biegun zimna przystało. Prac na wystawie gratuluję - obyś kiedyś własną miała, taką tylko Twoją.
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie klimat Suwalek, och jak zatesknilam za krajem, takiego sniegu to ja latami nie widzialam. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńKUrcze ja potrafie czytac i dzeirgac jednoczesnie tylko z gladkim ponczoszniczym ;)
OdpowiedzUsuńSuwałki, nawet zimą są cudne, a wernisażu gratuluję.
OdpowiedzUsuń