Post całkiem spontaniczny.
Miałam (tzn. mam) ostatnio sporą zagwozdkę i przez to ogromnego doła. Żadne mizanie nitek, przerabianie oczek, płacze i wygadywanie mężowi nie pomagało. Dzisiaj usiadłam i postanowiłam, że wyżalę się na blogu. Kiedy już napisałam, poczułam, że zrobiło mi się lekko na sercu.
Nie nacisnęłam magicznego guziczka Opublikuj, ale sama świadomość, że przeczytałoby mnie kilka, kilkanaście życzliwych osób pomogła. Poczułam prawdziwą radość, że bloguję.
Dlaczego bloguję?
1. To moja pasja, taka sama jak robienie na drutach, a może nawet i większa.
2. Spotykam osoby o podobnych zainteresowaniach, czasami nawet w realu.
3. Mam miejsce, w którym mogę być sobą i jeśli ktoś tu zagląda i zostaje to dlatego, że jestem jaka jestem. Nikt mi nie musi kadzić, słodzić, ani udawać, że mnie lubi.
Dziękuję za to, że jesteście.
No fajna z Ciebie dziewczyna po prostu:))) Mam nadzieję, że wszystko sobie jakoś poukładasz a jak coś to pisz śmiało na edi-bk@gazeta.pl. Może nie pomogę ale zawsze wysłucham życzliwie. Ściskam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że pomogło:), a wiesz ,że to fajny sposób :) Trzymaj się mocno....pozdrowionka!!!!
OdpowiedzUsuńnos do gory! fajnie piszesz, i mam wrazenie ,ze bardzo sympatyczna osoba jestes. Pozdrawiam serdecznie i przesylam duzo slonca na przegnanie smuteczkow!!
OdpowiedzUsuńuściskuję
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki oby wszystko pomyslnie sie zakonczylo:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWzruszył mnie Twój post, nigdy Ci tego nie mówiłam, ale dzięki Tobie wróciłam do żywych, trzymaj się:))
OdpowiedzUsuńWięc mamy podobnie.Całkiem niedawno było mi ciężko...chciałam to wykrzyczeć na blogu,ale nie umiałam.Wtedy nie byłabym sobą.Ja nie piszę zbyt osobistych rzeczy...i niech tak zostanie :) Na moim blogu królują moje robótki i tak ma być.
OdpowiedzUsuńMamy wiec podobne podejście :)
Pozdrawiam :)
Czasami przelanie na papier wszystkich mysli, smutkow, zali czy rozgoryczenia pomaga. Czlowiek sie wyzali a papier cierpliwi. A potem z perspektywy czasu okazuje sie, ze te nasze smutki czy rozterki sie jakos same poukladaly i ze wcale nie sa az takie wielkie i przerazajace, jak nam sie wpierw wydawalo. Ja pisze listy, ktorych nie wysylam. A po tym sie jakos wyciszam. Zycze Ci najlepszego i duzo spokoju. Pozdrawiam, ania
OdpowiedzUsuńJest cos magicznego w blogowaniu. Piekny post i magiczne zdjecie. Pozdraiwam Beata
OdpowiedzUsuńJa myślę, że opisanie własnych problemów mobilizuje do refleksji na temat ich przyczyn i do zmierzenia się z nimi i nie musi tego nikt czytać. Niektórzy idą na łatwiznę i naiwnie szukają rozwiązań u wróżek. Twój sposób jest zdecydowanie lepszy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze jest z siebie wyrzucac to co nas boli. Czasem warto sie tez nimi podzielic z innymi, ot choćby na blogu. Okazuje się często, że mamy podobne problemy i ktoś może nam coś doradzić. A jak nie, to tak jak piszesz, miło wiedzieć, że ktoś pomyslo o nas ciepło.
OdpowiedzUsuńUśmiechy i dobre mysli ślę :)
Też tak mam :) ale nigdy nie publikuję.Ale wiem ,że pomaga
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I tak, Magdo Szanowna, trzymać :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że mimo wszystko pomogłyśmy :-) Nie muszę wiedzieć w czym, ale i tak się cieszę :-)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.
Pozdrawiam serdecznie.
I tak trzymaj. Pozdrawiam serdecznie wierna zaglądaczka
OdpowiedzUsuńBardzo Wam wszystkim dziękuję raz jeszcze, że jesteście ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
OdpowiedzUsuńMiałam niedawno tak samo. Żale wylewane rodzinie, ukochanemu, przyjaciołom nie dały rady poprawić mi humoru. Napisałam opasły post na bloga i w ostatniej sekundzie wykasowałam wszystko. Skutek natychmiastowy. Świadomość, że mogę chyba pomogła najwięcej. Trzymam kciuki, że już ok!
OdpowiedzUsuńPodpisuję sie obiema dłońmi !! pod słowami wyżej... przy mojej obecnej blogowej rocznicy podobne rozważania mnie naszły ;-)) Pozdrawiam dziergając ;-))
OdpowiedzUsuń