Szukaj na tym blogu

środa, 30 marca 2011

Sweter Lidia

Tak sobie postanowiłam nazywac swoje projekty imionami damskimi. Ten akurat nazywa się Lidia, ponieważ skończyłam go dziergac w dniu imienin Lidii.
To jest mój lutowy projekt z cyklu Ubranie to wyzwanie, ale niestety dośc opornie mi szło dzierganie, chociaż zaczęłam na samym początku lutego, dopiero pod koniec marca udało mi się go dokończyc.
Nie jest trudny, bo głównie ryż i gładki prawy i bez zszywania, ale może dlatego ciut monotonnie mi się dziergało.


Włóczka Shetland YarnArt - prawie 5 motków.
druty 5mm
rękawy wg zapisków Hady


Jeśli kogoś interesuje cały mój  opis zapraszam TUTAJ

piątek, 25 marca 2011

Zakładka

Kilka tygodni temu z okazji wymianki książkowej organizowanej przez Sabinkę uszyłam kocią zakładkę wg wzoru z Weny.
 Inne rzeczy są wciąż w produkcji.

Powiedzcie, że już naprawdę będzie wiosna - u nas dzisiaj było maks. plus 2 stopnie, a rano wszędzie było biało. Tęsknię za wiosennym spacerem ze zdrowymi dziecmi.

Spotkanie i pomoc dla pana Witolda

W ostatnią niedzielę byłam na spotkaniu dziewczyn z forum Szyjemy po godzinach w Warszawie.
Robiłyśmy sobie prezenciki.
Mój trafił się Asi i u niej możecie obejrzec jak wygląda szal o którym pisałam jeszcze w styczniu.
Ja zaś dostałam zeszycik od Siencji






Moim zeszycikiem od razu zawładnęła Judysia, więc nie mogłam przekazac na licytację na rzecz pana Witolda Drygiela, który straciła w pożarze dobytek całego życia.

Postanowiłam więc stanąc do licytacji innych wyrobów, którą na swoim blogu organizuje Ela - Bietas
Zapraszam serdecznie.

Jeśli ktoś chciałby wspomóc Pana Witolda może wpłacic pieniądze bezpośrednio na konto
Nr rachunku
85862100072001000524450005
Nazwa Banku
Bieszczadzki Bank Spółdzielczy Ustrzyki Dolne
Odbiorca
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w
Lutowiskach.
Koniecznie z dopiskiem w tytule przelewu: pomoc dla pogorzelca Witolda Drygiela.

PS. przepraszam za wszelkie literówki i takie tam, ale zawładnęły mną choroby dzieci i dopadło przesilenie wiosenne i tak prawie już od 2 miesięcy mnie trzyma i puścic nie chce. A u nas dziś rano znowu spadł śnieg.

niedziela, 13 marca 2011

Układanki cz.III

Nie myślcie, że ten mój porządek to taki bezinteresowny ;-)
Chociaż muszę przyznac, ze jak ogarnęłam szmatki, odgruzowałam blaty robocze to od razu zachciało mi się szyc. Efekty później - o ile coś wyjdzie, bo nie zawsze chęci przekładają się na wyniki :-((((((

A teraz wracam do początku.
Posprzątałam na dzisiaj, bo będziemy dopingowac się do utrzymywania porządku. A jak, a o tym trzeba poczytac TUTAJ

Do zabawy przygotowałam kilka tłustych cwiartek
Troszkę ciężko było mi wykroic FQ, ponieważ większośc moich tkanin to dużo węższe kawałki, ale coś tam się udało.

sobota, 12 marca 2011

Układanki - walka z bałaganem cz.II

 Chyba już wychodzimy z chorób. W tym tygodniu dopadło również mnie, a wciąż nie opuszczało dzieci. Na szczęście wszyscy już czujemy się lepiej - nawet Julek, który ostatnio prawie cały czas spał i nic nie jadł - jak nie on po prostu.
A skoro czujemy się już lepiej to wczoraj przystąpiłam do kolejnego etapu walki z bałaganem w mojej pracowni. W między czasie już niby miałam szmatki poukładane w szafie, ale to wciąż nie było TO.

Mój mąż również  miał dość mojego bałaganu, więc zrobił sobie prezent z okazji święta Czterdziestu Męczenników i zakupił mi szafy na moje przydasie (o szafy marudziłam już pewnie od roku). Jedna mniejsza - 40 cm, drugą 80 cm i w tej mniejszej zagościły moje materiały.
Poukładałam je sobie wg kolorów (plus minus) ciemniejsze na górnej półce, jaśniejsze niżej, potem jest półka z jednolitymi tkaninami, a na dole jeszcze dwie półeczki na których trzymam pudełka z tasiemkami, ścinkami materiałów oraz z zaczętymi projektami.


niedziela, 6 marca 2011

Kaziuki

Od dwóch lat jako Stowarzyszenie wystawiamy się w czasie Jarmarku o nazwie Kaziuki. W tym roku wystąpiliśmy bardzo skromnie, a i pogoda nie dopisała. Zamiast stac 6 godzin wytrzymałyśmy tylko 3, na przemian świeciło słońce i padał śnieg, ale najgorszy był wiatr, który zdmuchiwał nam bibeloty ze stolika i oczywiście przenikał na wskroś.  Pooglądałam sobie jednak co wystawiają twórcy ludowi.
Palmy i kwiaty
kaziuki1 


palma

Przeróżne jajka – wykonane techniką decoupage, ozdobione haftem krzyżykowym, a także tradycyjne pisanki i kraszanki. W tym roku niestety nie widziałam jajek grawerowanych
jajka 


 kraszanki 

jajka haftowane

Ale także mniej świąteczne ale nie mniej piękne ważki:
ważki teraz oczywiście żałuję, że nie zapytałam o cenę – z drugiej strony nie bardzo wiem co mogłabym z nimi robic – no tak są by oko cieszyc, ale jeśli musiałabym chowac przed wszędobylskimi łapkami Julka to nie bardzo bym nacieszyła oko.
Ceramiczne kwiaty :
ceramiczne kwiaty
Były też piękne haftowane serwety i bieżniki – sporo z motywami świątecznymi.
Ale ja na przekór chyba upatrzyłam sobie bieżnik jesienny i o to on na moim stole.
bieżnik i jabłuszka i gruszeczki z bliska
bieżnik drzewka Haft wykonany wełną.
Jak się obrobię z innymi haftami to spróbuję tej techniki. Szczególnie, że mam kilka książek o hafcie, pora spróbowac ;-)
A na koniec moja wypocinka.
Przyznaję – nie mam zupełnie ręki do kwiatów, a byc może i klimatu w domu i niestety mimo iż bardzo lubię storczyki nie umiem ich hodować. Spróbowałam więc zrobic sobie z bibuły. Wyszło tak sobie, ale pierwsze koty za płoty, więc pokazuję (na nowym bieżniku). Tylko nie rozwiązałam jeszcze problemu przysłonięcia gąbki, w którą wbity jest kwiat.
storczyk z bibuły

wtorek, 1 marca 2011

Refashion? Przeróbki? Wyniki ankiety

Witajcie!

Jak miło, że zechciałyście (zechcieliście wziąć udział w ankiecie dotyczącej przeróbek ze starego na nowe.
Odpowiadałyście na moje pytanie:

Co myślisz o przerabianiu starych, używanych ubrań i noszeniu ew. ubieraniu w nie dzieci?

1. nigdy w życiu
  2 (1%)

2. sposób na pokazanie własnej osobowości
  39 (37%)
3. nie noszę rzeczy używanych
  3 (2%)
4. robiłam tak w dawnych czasach, kiedy na półkach był tylko ocet.
  17 (16%)c

5. tani sposób by nauczyc się szyc
  25 (23%)
6. bardzo często przerabiam ciuchy
  47 (44%)
 
Liczba głosów do tej pory: 105   - można było wybrac więcej niż 1 odpowiedź.
 

Bardzo też dziękuję za wszystkie komentarze pod TYM postem
I tak, muszę się przyznac, że nie mam żyłki do robienia zakupów w lumpeksach i niestety materiały czy też starocie nie mówią do mnie. 
Poza tym słusznie zwróciłyście uwagę, że trzeba mieć dar do przerabiania tak by efekt był zadowalający i aby w takich ciuszkach nie wyglądać  później co najmniej śmiesznie.
 Ogólnie mało kupuję, mogę chodzić dłuuuuuuuuuuuuuuugo w tych samych ciuchach. Co innego dzieci - one strasznie szybko rosną, moje chyba chcą mieć po 2 metry wzrostu co najmniej. 
Chęc przeróbkowa zrodziła się we mnie więc nie z potrzeby posiadania czegoś nowego, a raczej z chęci udowodnienia sobie, że potrafię sobie poradzic bez chodzenia po sklepach (nienawidzę tego). 
Jak w każdej rodzinie czasami rozmawiamy o nieżyjących już dziadkach. O tym, że moja babcia ze strony mamy sama szyła, robiła na drutach, haftowała, ale również malowała ściany to już od dawna wiedziałam. W końcu to ona mnie wychowywała wraz z moimi rodzicami, to ona pozwoliła mi usiąśc do maszyny jak chodziłam do podstawówki (niestety był to mój pierwszy i ostatni raz, bo potem Babcia zachorowała i mama już nie pozwalała dotykać maszyny). O dziadku ze strony taty wiedziałam tylko, że robił różne fajne rzeczy z drewna. Kiedy ostatnio czytałam z Judytką książeczką Astrid Lindgren o Emilu (Mała Ida też chce poscic) przypomniała mi się stolarnia dziadka - najciekawsze miejsce w obejściu dziadków. Dziadkowie mieli też starego Singera, na którym co ciekawe szył właśnie Dziadek. Ale ostatnio Tata mi opowiadał, że Dziadek potrafił niemal wszystko i nawet wszystkim dzieciom (a sporo ich było) sam szył buty. Od tamtej chwili nie daje mi to spokoju. Czy ja też mogę uszyć sama buty? Nie mam na myśli szmacianych kapci do biegania po domu, a prawdziwe buty! Może kiedyś.............
 
No dobrze już Was nie zanudzam.
Pod tamtym postem zostało napisanych 34 komentarzy z czego 2 moje oraz 1 niezwiązany z tematem i 3 osoby pisały 2 razy. Tak więc spośród 28 osób random.org wylosował  nr 16, czyli moje małe Candy wygrała Ivalia.
Proszę o  adres na makneta małpa gmail.com

A o to zajawka prezentu




PS. Bardzo mocno przepraszam osoby, które czekają na przesyłki ode mnie. Niestety dzieciochy od stycznia mi chorują i brak mi czasu, aby wyjść na pocztę, a także na dokończenie prezencików.  Dzisiaj Julek pierwszy raz od ponad tygodnia poszedł do zerówki (wcześniej po 3 tygodniowej przerwie chodził tylko tydzień)  i miałam rano przed pracą pierwszy raz od ponad miesiąca czas tylko dla siebie. Niestety Julek wrócił z zerówki z wysoką temperaturą. Szkoda mi dzieciaka, a z drugiej strony zła jestem, bo nie nacieszyłam się jeszcze wolnymi porankami (3 razy w tygodniu idę do pracy na 11).