*
Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to
połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno
zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną
książkę.
Bardzo
też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie
pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *
Wyciągnęłam wrzeciono. Runo dostałam dawno temu od znajomej z hameryki. Nawet nie wiem co to za zwierz, ale postanowiłam sobie trochę pobawić się w kręcenie, jakbym nie miała kilku robótek na drutach. Tak naprawdę to zrobił mi się taki robótkowy za.....dol, że nawet nie mam kiedy taczki załadować. Mam na warsztacie sukienkę (wciąż), ale więcej w niej prucia niż dziergania i co więcej wciąż jestem niezadowolona. Szal z Ufoków, który pokazywałam w zeszłym tygodniu dorobił się tylko jednego rzędu wokół i to nie całego, bo jakoś trudno mi upchnąć wszystkie oczka na krótkiej żyłce. Chusta zielona w martwym punkcie. A wszystko to za sprawą kardiganu, który pokazywałam w sobotę. Bo oczywiście jak zwykle miałam spisywać wzór na bieżąco, a jak przyszło co do czego to notatki moje są tak skąpe i skrótowe, że teraz siedzę i zastanawiam się co poeta miał na myśli kiedy myślał, że myśli i próbuję w końcu przygotować do testów pierwszy sweter.
I czytelniczo też jest tak sobie, chociaż na zdjęciu książek dużo. W piątek udało mi się przeczytać (brak na zdjęciu) kryminał Aleksadry Marininy "Gra na cudzym boisku". Główną bohaterką jest milicjantka z moskiewskiego wydziału kryminalnego Nastia, która przyjeżdża do sanatorium z powodu problemów z kręgosłupem i krążeniem. Bardzo polubiłam Nastię, chociaż nie robi na drutach, ale za to imponuje mi ona znajomością kilku języków obcych - w wolnych chwilach dorabia sobie jako tłumaczka literatury. Oczywiście tuż po przybyciu Nastii do sanatorium zaczynają dziać się dziwne rzeczy, giną ludzie, wybucha pożar. Nastia stara się ignorować swoje przeczucia, bo w końcu nie jest przecież w pracy, następnie zlekceważona przez lokalnych funkcjonariuszy postanawia się nie wtrącać, ale wkrótce okazuje się, że tylko ona będzie w stanie rozwiązać zagadkę i wydobyć na światło dzienne okrutną, przerażającą prawdę. Powieść napisana jest bardzo sprawnie, jednak udało mi się połapać co i jak ciut wcześniej niż Nastii ;-) Miałam po prostu więcej danych. Mam zamiar przeczytać kolejne pozycje tej autorki.
Skończyłam też słuchać 6 część Harrego Pottera i teraz mam na słuchawkach część 7, czyli Harry Potter and the Deathly Hallows. Przesłuchałam na razie tylko jeden rozdział, niestety.
Jeśli zaś chodzi o książki ze zdjęcia to "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" to ma być moja marcowa książka z 12 książek na 2015 rok. Film wchodził do kin w Polsce, gdy ja kończyłam liceum, tak więc książka będzie okazją powrotu do wspomnień z tamtych lat. Za to "Grób w górach" pokazuję już wam 3 raz, a wciąż jestem na 21 stronie. Tak więc to jest książka, którą chcę przeczytać zanim wezmę się za coś innego. I z kronikarskiego obowiązku dorzuciłam "Skrawki życia", czyli kontynuację "Sklepu na Blossom Street". Książka przyszła do mnie pocztą w tym tygodniu, przeczytam ją w ramach wędrującej książki u Jolajki.
A teraz już zapraszam Was na
Dzięki Tobie przypomniałam sobie tę rosyjską autorkę! i tę właśnie książkę kiedyś czytałam.
OdpowiedzUsuńMoże to wpływ wiosny, że wiele osób, w tym i Ty i ja, mamy milion pozaczynanych robótek i nic nie idzie tak szybko, jakby się chciało?
Anka
Chęci są, tylko może po zimie sił brak? Ja padam wieczorami jak kawka tak wcześnie jak nigdy.
UsuńOj, sporo u Ciebie rzeczy na liście "to do" - i czytelniczo i robótkowo. Ja bym się pogubiła.
OdpowiedzUsuńZawsze taka byłam, łapałam kilka srok za ogon. Ostatnio już myślałam, że wychodzę na prostą i potrafię skupić się trochę bardziej, ale nic z tego. Czasami w robótkach też się gubię, czego przykładem jest właśnie problem z rozpisaniem wzoru z pamięci.
UsuńNo, to chyba trzeba się sprężyć i skończyć, co się zaczęło?
OdpowiedzUsuń:-) Przydałoby się, tylko czasami tak trudno jak ktoś w gorącej wodzie kąpany jest.
UsuńU mnie robótkowo też kiepsko - widocznie ta sama niemoc nas zaraziła... UFOki się wleką i tyle. Wrzeciono u mnie też odłogiem. Ksiąek też mam trochę pozaczynanych tak jak i robótek...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Iwonka, może to tylko przesilenie wiosenne i zaraz wróci nam energia i wszystko się poukłada.
UsuńA tam, a tam - wróciło :) Za szydełko złapałam :) I Tobie też tego życzę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKropek jest pięć.
OdpowiedzUsuńA mnie wychodzi, że w środku wyrazu powinnam wpisać "pier".
Coś się nie zgadza:)))
U mnie się dzierga.
Ufoki omijam, udając, że nie widzę (na szczęście jest ich niewiele).
Jeśli aktualny udzierg nie uda się i okaże ufokiem, moje dzierganie będzie w realnym niebezpieczeństwie.
Pozdrawiam po-anginowo:)
(ciekawe, jakie choróbsko następne... wrrrrr...)
Nie liczyłam kropek ;-) Sama sobie zafundowałam taki bałagan, że nie wiem w co ręce włożyć, a raczej wiem co powinnam w pierwszej kolejności, ale że nie bardzo mi idzie to wymyślam milion innych robótek.
UsuńTeż zawsze tak sobie powtarzam - jak nie wyjdzie, to już nigdy więcej drutów do ręki nie wezmę i co? górka ufoków rośnie, a ja dziergam dalej.
Mnogość robótek - tak lubię ☺
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy jak film "Stowarzyszenie umarłych poetów" był bardzo popularny, wszyscy oglądali i wszyscy się wzruszali ☺
Właśnie, też pamiętam te czasy, jak wszyscy się ekscytowali tym filmem i na ustach wszystkich moich znajomych wciąż pobrzmiewało Carpe Diem.
Usuńdużo się dzieje u ciebie na obu polach :) Lubię Marininę, chyba wszystko już przeczytałam , to jedna z niewielu pisarek , która w naszej bibliotece jest w całości...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, a ja już miałam wydawać kasę na te książki, a tak to skorzystam sobie z zasobów bibliotecznych.
UsuńWrzeciono! Na razie podziwiam i zazdroszczę, bo sama nie czuję się na siłach. Wierzę za to, że skończy się chaos, ufoki zostaną spacyfikowane i nastanie czas końca, czytanych książek i spokoju. Musi taki przyjść. Pozdrawiam serdecznie!! :)
OdpowiedzUsuńNa to liczę, na to że szybko nad wszystkim zapanuję ;-)
UsuńWrzeciono- nigdy nie robilam... Chcialbym kiedys sprobowac...
OdpowiedzUsuńMożna ponoć spróbować na mątewce lub nawet na długopisie i płycie CD, tylko trzeba trochę runa do przędzenia mieć. Mi się marzy kołowrotek, ale ten który mam w domu to rupieć, a na nowy na razie nie mogę sobie pozwolić.
UsuńWrzeciono, kołowrotek itp to dla mnie nieodkryty dotąd świat, który bardzo kusi, ale czemu doba ma tylko 24 godziny i jeszcze do pracy trzeba chodzić
OdpowiedzUsuńNo właśnie, że też trzeba jeszcze do pracy chodzić, a tyle by było czasu na włóczki, druty, wrzeciona i kołowrotki.
UsuńOj, ileż w Twojej głowie pomysłów. No cóż, tak mają artyści :) Podoba mi się ten pomysł 1 książka na miesiąc - systematycznie. Kupuję. Aktualnie czytam książkę autorstwa Władysława Kozakiewicza i Michała Pola "Nie mówcie mi jak mam żyć". Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńhttp://wharmonii.blogspot.com
:-) dziękuję.
UsuńI co polecasz tę książkę?
Strasznie mnie ciekawi ta praca z wrzecionem? Czy to jest trudne i ile nitki można z tego ukręcić?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.wloczkiwarmii.pl
Zbyt doświadczona nie jestem w temacie kręcenia, a ile można ukręcić? to zależy od techniki, umiejętności i od tego jaką włóczkę chcemy osiągnąć. Zbyt trudne to nie jest, ale robi się dość powoli. Na początku można ponoć spróbować przy użyciu długopisu i płyty CD lub drewnianej mątewki, ale ja nie próbowałam.
UsuńFajny kolorek. Marininę też kiedyś czytałam.
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych, drugi to zielony.
UsuńKołowrotek to rzecz bardzo mi bliska, gdy byłam dzieckiem to w domu rodzinnym babcia przędła. To chyba ona zaraziła mnie miłością do wszelakich nici i kolorów. Ah...sentymentalnie
OdpowiedzUsuńEch, ja bym bardzo chciała nauczyć się prząść na kołowrotku, ale na kupionym latem staruszku nie wychodzi mi (nigdy nie widziałam na żywo jak to się robi i nie wiem czy to ja coś źle robię, czy to problem w kołowrotku), a nowego nowoczesnego nie mogę sobie kupić na razie ;-(
UsuńMnie babcia i mama zaraziły pasją do rękodzieła.