Szukaj na tym blogu

środa, 25 marca 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 70

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *





Wyciągnęłam wrzeciono. Runo dostałam dawno temu od znajomej z hameryki. Nawet nie wiem co to za zwierz, ale postanowiłam sobie trochę pobawić się w kręcenie, jakbym nie miała kilku robótek na drutach. Tak naprawdę to zrobił mi się taki robótkowy za.....dol, że nawet nie mam kiedy taczki załadować. Mam na warsztacie sukienkę (wciąż), ale więcej w niej prucia niż dziergania i co więcej wciąż jestem niezadowolona. Szal z Ufoków, który pokazywałam w zeszłym tygodniu dorobił się tylko jednego rzędu wokół i to nie całego, bo jakoś trudno mi upchnąć wszystkie oczka na krótkiej żyłce. Chusta zielona w martwym punkcie. A wszystko to za sprawą kardiganu, który pokazywałam w sobotę. Bo oczywiście jak zwykle miałam spisywać wzór na bieżąco, a jak przyszło co do czego to notatki moje są tak skąpe i skrótowe, że teraz siedzę i zastanawiam się co poeta miał na myśli kiedy myślał, że myśli i próbuję w końcu przygotować do testów pierwszy sweter. 

I czytelniczo też jest tak sobie, chociaż na zdjęciu książek dużo. W piątek udało mi się przeczytać (brak na zdjęciu) kryminał Aleksadry Marininy "Gra na cudzym boisku". Główną bohaterką jest milicjantka z moskiewskiego wydziału kryminalnego Nastia, która przyjeżdża do sanatorium z powodu problemów z kręgosłupem i krążeniem. Bardzo polubiłam Nastię, chociaż nie robi na drutach, ale za to imponuje mi ona znajomością kilku języków obcych - w wolnych chwilach dorabia sobie jako tłumaczka literatury. Oczywiście tuż po przybyciu Nastii do sanatorium zaczynają dziać się dziwne rzeczy, giną ludzie, wybucha pożar. Nastia stara się ignorować swoje przeczucia, bo w końcu nie jest przecież w pracy, następnie zlekceważona przez lokalnych funkcjonariuszy postanawia się nie wtrącać, ale wkrótce okazuje się, że tylko ona będzie w stanie rozwiązać zagadkę i wydobyć na światło dzienne okrutną, przerażającą prawdę. Powieść napisana jest bardzo sprawnie, jednak udało mi się połapać co i jak ciut wcześniej niż Nastii ;-) Miałam po prostu więcej danych. Mam zamiar przeczytać kolejne pozycje tej autorki. 

Skończyłam też słuchać 6 część Harrego Pottera i teraz mam na słuchawkach część 7, czyli Harry Potter and the Deathly Hallows. Przesłuchałam na razie tylko jeden rozdział, niestety. 

Jeśli zaś chodzi o książki ze zdjęcia to "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" to ma być moja marcowa książka z 12 książek na 2015 rok. Film wchodził do kin w Polsce, gdy ja kończyłam liceum, tak więc książka będzie okazją powrotu do wspomnień z tamtych lat. Za to "Grób w górach" pokazuję już wam 3 raz, a wciąż jestem na 21 stronie. Tak więc to jest książka, którą chcę przeczytać zanim wezmę się za coś innego. I z kronikarskiego obowiązku dorzuciłam "Skrawki życia", czyli kontynuację "Sklepu na Blossom Street". Książka przyszła do mnie pocztą w tym tygodniu, przeczytam ją w ramach wędrującej książki u Jolajki.

A teraz już zapraszam Was na 



   


   

30 komentarzy:

  1. Dzięki Tobie przypomniałam sobie tę rosyjską autorkę! i tę właśnie książkę kiedyś czytałam.
    Może to wpływ wiosny, że wiele osób, w tym i Ty i ja, mamy milion pozaczynanych robótek i nic nie idzie tak szybko, jakby się chciało?

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chęci są, tylko może po zimie sił brak? Ja padam wieczorami jak kawka tak wcześnie jak nigdy.

      Usuń
  2. Oj, sporo u Ciebie rzeczy na liście "to do" - i czytelniczo i robótkowo. Ja bym się pogubiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze taka byłam, łapałam kilka srok za ogon. Ostatnio już myślałam, że wychodzę na prostą i potrafię skupić się trochę bardziej, ale nic z tego. Czasami w robótkach też się gubię, czego przykładem jest właśnie problem z rozpisaniem wzoru z pamięci.

      Usuń
  3. No, to chyba trzeba się sprężyć i skończyć, co się zaczęło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Przydałoby się, tylko czasami tak trudno jak ktoś w gorącej wodzie kąpany jest.

      Usuń
  4. U mnie robótkowo też kiepsko - widocznie ta sama niemoc nas zaraziła... UFOki się wleką i tyle. Wrzeciono u mnie też odłogiem. Ksiąek też mam trochę pozaczynanych tak jak i robótek...
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonka, może to tylko przesilenie wiosenne i zaraz wróci nam energia i wszystko się poukłada.

      Usuń
    2. A tam, a tam - wróciło :) Za szydełko złapałam :) I Tobie też tego życzę :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Kropek jest pięć.
    A mnie wychodzi, że w środku wyrazu powinnam wpisać "pier".
    Coś się nie zgadza:)))

    U mnie się dzierga.
    Ufoki omijam, udając, że nie widzę (na szczęście jest ich niewiele).
    Jeśli aktualny udzierg nie uda się i okaże ufokiem, moje dzierganie będzie w realnym niebezpieczeństwie.
    Pozdrawiam po-anginowo:)
    (ciekawe, jakie choróbsko następne... wrrrrr...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczyłam kropek ;-) Sama sobie zafundowałam taki bałagan, że nie wiem w co ręce włożyć, a raczej wiem co powinnam w pierwszej kolejności, ale że nie bardzo mi idzie to wymyślam milion innych robótek.
      Też zawsze tak sobie powtarzam - jak nie wyjdzie, to już nigdy więcej drutów do ręki nie wezmę i co? górka ufoków rośnie, a ja dziergam dalej.

      Usuń
  6. Mnogość robótek - tak lubię ☺
    Pamiętam czasy jak film "Stowarzyszenie umarłych poetów" był bardzo popularny, wszyscy oglądali i wszyscy się wzruszali ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, też pamiętam te czasy, jak wszyscy się ekscytowali tym filmem i na ustach wszystkich moich znajomych wciąż pobrzmiewało Carpe Diem.

      Usuń
  7. dużo się dzieje u ciebie na obu polach :) Lubię Marininę, chyba wszystko już przeczytałam , to jedna z niewielu pisarek , która w naszej bibliotece jest w całości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, a ja już miałam wydawać kasę na te książki, a tak to skorzystam sobie z zasobów bibliotecznych.

      Usuń
  8. Wrzeciono! Na razie podziwiam i zazdroszczę, bo sama nie czuję się na siłach. Wierzę za to, że skończy się chaos, ufoki zostaną spacyfikowane i nastanie czas końca, czytanych książek i spokoju. Musi taki przyjść. Pozdrawiam serdecznie!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to liczę, na to że szybko nad wszystkim zapanuję ;-)

      Usuń
  9. Wrzeciono- nigdy nie robilam... Chcialbym kiedys sprobowac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można ponoć spróbować na mątewce lub nawet na długopisie i płycie CD, tylko trzeba trochę runa do przędzenia mieć. Mi się marzy kołowrotek, ale ten który mam w domu to rupieć, a na nowy na razie nie mogę sobie pozwolić.

      Usuń
  10. Wrzeciono, kołowrotek itp to dla mnie nieodkryty dotąd świat, który bardzo kusi, ale czemu doba ma tylko 24 godziny i jeszcze do pracy trzeba chodzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, że też trzeba jeszcze do pracy chodzić, a tyle by było czasu na włóczki, druty, wrzeciona i kołowrotki.

      Usuń
  11. Oj, ileż w Twojej głowie pomysłów. No cóż, tak mają artyści :) Podoba mi się ten pomysł 1 książka na miesiąc - systematycznie. Kupuję. Aktualnie czytam książkę autorstwa Władysława Kozakiewicza i Michała Pola "Nie mówcie mi jak mam żyć". Pozdrawiam cieplutko :)
    http://wharmonii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie mnie ciekawi ta praca z wrzecionem? Czy to jest trudne i ile nitki można z tego ukręcić?
    pozdrawiam
    www.wloczkiwarmii.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt doświadczona nie jestem w temacie kręcenia, a ile można ukręcić? to zależy od techniki, umiejętności i od tego jaką włóczkę chcemy osiągnąć. Zbyt trudne to nie jest, ale robi się dość powoli. Na początku można ponoć spróbować przy użyciu długopisu i płyty CD lub drewnianej mątewki, ale ja nie próbowałam.

      Usuń
  13. Fajny kolorek. Marininę też kiedyś czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kołowrotek to rzecz bardzo mi bliska, gdy byłam dzieckiem to w domu rodzinnym babcia przędła. To chyba ona zaraziła mnie miłością do wszelakich nici i kolorów. Ah...sentymentalnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ja bym bardzo chciała nauczyć się prząść na kołowrotku, ale na kupionym latem staruszku nie wychodzi mi (nigdy nie widziałam na żywo jak to się robi i nie wiem czy to ja coś źle robię, czy to problem w kołowrotku), a nowego nowoczesnego nie mogę sobie kupić na razie ;-(
      Mnie babcia i mama zaraziły pasją do rękodzieła.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!