Szukaj na tym blogu

środa, 18 marca 2015

Wspólne dzierganie i czytanie 69

* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.

Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *





Te zdjęcie to trochę takie oszustwo, bo Grobu w górach wciąż nie przeczytałam, ograniczyłam się tylko do przejrzenia. Ostatnio znowu tylko słucham (przesilenie wiosenne chyba sprawia, że padam wieczorem jak kawka) 6 część Harrego Pottera, czyli "Harry Potter and The Half Blood Prince". Jak tak sobie słucham tych wszystkich części, to dochodzę do wniosku, że najbardziej pamiętałam właśnie część 1 i na razie tę, którą aktualnie słucham. 

Jeśli zaś chodzi o dzierganie, to robię wszystkiego po trochu. Zielona chusta, którą pokazywałam w zeszłym tygodniu, dzisiaj wygląda tak samo, chociaż miałam plan ją skończyć do dzisiaj. Niestety wczoraj sprułam całą tygodniową pracę, czyli od miejsca w którym zaczęłam ażurowy wzór i będę zaczynać od nowa, bo musiałam trochę zmienić koncepcję. 
Szara sukienka dzierga się powoli. Za to z mojego fotela z Ufo, wyciągnęłam szal, który zaczęłam prawie 2 lata temu. Najpierw miał być szalem, potem zmieniłam go w ponczo z golfem, sprułam golf i zmieniłam w trochę inne ponczo, ale wciąż mi nie pasowało. Wróciłam do pierwotnej koncepcji szala. Dlaczego wtedy zmieniłam zdanie? Bo nie lubię dziergać długich szali. Nie lubię powtarzać wciąż i wciąż krótki rzędów. Ale teraz jednak dorobiłam jeszcze kilkadziesiąt rzędów i teraz mam zamiar zrobić jakiś prosty border.

Dzisiaj chciałam też napisać kilka słów o jeszcze jednej pozycji, którą przeczytałam w zeszłym tygodniu. To książka Paula R. Sheele "Fotograficzne czytanie". Przeczytałam ją z zaciekawieniem, ponieważ od dłuższego czasu interesuje mnie szybkie czytanie, ale odstraszają kilkugodzinne codzienne ćwiczenia. W tej technice nie mam mowy o godzinach ćwiczeń, a raczej o potraktowaniu tej metody jako zabawy, przygody i uwierzenie w ogromne możliwości naszego mózgu. 
Metoda fotograficznego czytania, to metoda skanowania całych stron książek - 1 lub 2 sekundy na stronę. Brzmi nieprawdopodobnie, czyż nie? 
Tak naprawdę to ta metoda składa się z kilku etapów. Po pierwsze, wprowadzamy się w stan relaksacji i przeglądamy książkę po raz pierwszy, zwracamy uwagę na tytuły rozdziałów, na pierwsze i ostatnie zdania w każdym rozdziale, znajdujemy słowa kluczowe, nazwiska, czytamy ewentualne podsumowania, przeglądamy wykresy, rysunki, tabelki. 
Potem, kolejny raz wprowadzamy się w stan pobudzenia (metody tej relaksacji są opisane w książce) i przeglądamy książkę z szybkością 1 strony w czasie 1-2 sekund.
Teraz trzeba zrobić przerwę i potem powrócić do książki i ją "aktywować" - czyli przejrzeć czytając akapity, które przyciągną naszą uwagę, zrobić mapy myśli lub odpowiedzieć na pytania lub przeczytać ją całą metodą szybkiego czytania. 
Autor poleca tę metodę nie tyle przy czytaniu beletrystyki, co przy korzystaniu z poradników, podręczników i tym podobnych książek. Aczkolwiek ponoć przy czytaniu dla przyjemności ta metoda się sprawdza, no może nie trzeba robić map myśli, a po prostu po etapie czytania fotograficznego, trzeba zastosować superczytanie. 
A i zapomniałam o najważniejszym - zawsze przed czytaniem książki trzeba sformułować cel - odpowiedzieć na pytanie po co czytamy, czego chcemy się dowiedzieć z danej pozycji.
Wg Sheela nie trzeba tej  metody specjalnie jakoś ćwiczyć, trzeba po prostu z niej korzystać. 

O tym fotograficznym czytaniu dowiedziałam się z youtube od Katarzyny Szafranowskiej (jestem jej fanką, chociaż znam jej filmiki dopiero od niedawna), która prowadzi kanał SzybkaNaukaPro.

I od razu odpowiadam na pytanie, po co czytać szybciej, a nie dla przyjemności? Chciałabym czytać szybciej dla przyjemności, bo jak mam mało czasu i jednego dnia przeczytam tylko kilka stron, to następnym razem, gdy siadam do książki to już nie pamiętam o co chodziło, albo też do tego następnego razu nigdy nie dojdzie, bo początek mnie znużył (często książka się nie rozwija sprawnie od samego początku), a tak nie zdążyłabym się znudzić początkiem, bo bym mogła dojść szybko do tych ciekawszych partii. Tak samo lubię szybko robić na drutach, a czy to znaczy, że nie sprawia mi to przyjemności? Chciałabym po prostu swój wolny czas wykorzystywać w pełni. 


A teraz już zapraszam Was na 







   
   



18 komentarzy:

  1. Ciekawa ta metoda na szybsze czytanie, musze wejsc na Youtube, obejrzec ten filmik. Magdo dziergam z Toba ten szla i wyobraaz sobie bylam na 5 czesci wskazowek i zauwazyam , ze popelnilam blad kilka rzedow wstecz, chcialam spruc tylko do tego miejsca, ale ta welenka taka cienizna, oczka mi zaczely spadac, pot mi lecial po plecach, szlag mnie trafial i w niedziele wieczorem wszystko sprulam. Na dzien dzisiejszy jetem znowu na wskazowce 5 i mam nadzieje, ze nie bedzie zadnych bledow, bo drugiego prucia nie zniose;) Usciski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, Kamilla, współczuję. Poszukaj sobie na youtubie jak się robi tzw. lifelines in knitting i na wszelki wypadek zrób sobie na początku wskazówki piątej - w sumie to się powinno robić co kilka - kilkanaście rzędów przy ażurach i wtedy jak będzie taka potrzeba, że musisz coś spruć to nie poleci za dużo, tylko co najwyżej do tej dodatkowej nitki.
      Trzymam kciuki.

      Usuń
    2. Dziekuje za rade, nawet nigdy nie slyszlam o takim czyms, codziennie czegos nowego mozna sie nauczyc:) Usciski:)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa jest ta metoda czytania, którą opisujesz! Może rzeczywiście bardziej do podręczników niż do beletrystyki, ale nawet książki dla przyjemności dobrze by było czytać szybciej, bo już następne czekają na stosie obok łóżka... Życie takie krótkie a tyle książek do przeczytania, tyle swetrów do wydziergania, tyle sukienek do uszycia, ech....*^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brahdelt, ale my łakome jesteśmy ;-) Beletrystkę też się lepiej czyta może nie fotograficznie ale szybko. Próbuję ostatnio czytać ze wskaźnikiem i naprawdę to działa.

      Usuń
  3. Czytanie fotograficzne, czyli takie bibliotekarskie czytanie, bo przecież żeby książkę sklasyfikować, trzeba poznać jej treść, a czytanie każdej z opracowywanych książek zajęłoby mnóstwo czasu.

    Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz o czytaniu dla przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że bibliotekarze to muszą każdą książkę w całości dokładnie przeczytać (taki drobny żart) ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Ciekawy sposób czytania opisujesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, szybkie czytanie czy też czytanie fotograficzne, o którym piszesz, to marzenie chyba każdego mola książkowego. Tak dużo książek, tak mało czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu trzeba spróbować ;-) Może dzięki temu marzenie się spełni.

      Usuń
  6. Ja wolałabym chyba posiąść umiejętność szybkiego dziergania. A najlepiej szybkiego dziergania bez patrzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj TAK też o tym marzę, chociaż jak tylko prawe oczka..... to i z szybkością nie najgorzej i z patrzeniem no ale to nudne, przecież trzeba robić warkoczyki, ażurki itd, itp

      Usuń
    2. Ponoć szybkość dziergania zwiększa się wraz z doświadczeniem oraz zależy od stylu dziergania. Co do dziergania bez patrzenia, to po prostu trzeba spróbować. Wprawdzie warkoczy nie umiem bez patrzenia dziergać (no chyba, że przerabiać lewą stronę), ale naprawdę nie trzeba się skazywać tylko na gładkie wzory. Ja przez dzierganie mam trudność z odpowiadaniem na komentarze i komentowaniem na innych blogach, bo tego się nie da trzymając w rękach druty. Odwiedzam wiele blogów, ale ślad pozostawiam rzadko po sobie z powodu drutów.

      Usuń
  7. No cóż każdy by chciał szybko czytać ja też, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Szybkość czytania chyba najbardziej zależy od książki, jeśli nas wciągnie jesteśmy w stanie 300 stron "zaliczyć" w jeden dzień. Jeśli męczymy książkę, jak ja w tej chwili "Lesia", to trwa to wieki i żaden kurs szybkiego czytania nie pomoże ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na pewno rację, szybciej się czyta z przyjemnością, gdy pisarz ma lekkie pióro i temat jest jak dla nas, ale tu chodzi po prostu o technikę szybkiego czytania.
      Mam też Lesia, ale jeszcze nie zaczęłam, tak ciężko?

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!