Ostatni tydzień obfitował w imprezy, więc nie miałam czasu pisać.
Ten tydzień, a nawet miesiąc zapowiada się równie intensywnie, a może nawet bardziej.
Zresztą różne problemy z dziećmi i moje ostatnie przemyślenia sprawiają, że zastanawiam się nad sensem prowadzenia bloga. A może raczej nad tym ile czasu mi kradnie siedzenie przy komputerze.
W najbliższym czasie czeka mnie nerwówka związana z wynikami egzaminu gimnazjalnego mojego najstarszego dziecka i przyjęciem do wymarzonej szkoły.
Po drodze jeszcze nerwówka związana z końcowymi ocenami gimnazjalistów.
Jako nauczyciel czasami mam ochotę się nie przyznawać do uprawianego zawodu, kiedy słyszę różne opowieści młodzieży. Dzisiaj doszłam do wniosku, że jedyną normalną szkołą jest szkoła specjalna do której uczęszcza Julek, tam nauczyciele wiedzą, że to oni są dla uczniów, że to oni mają pracować z dziećmi na zajęciach i mają wspierać rodziców w procesie wychowawczym i edukacyjnym. I nie traktują uczniów jak zło konieczne, a rodziców jak naiwniaków, którzy są wciąż oszukiwani przez dzieci.
Na to nakłada się nierozstrzygnięty jeszcze konkurs FIO - wciąż nie wiem czy stowarzyszenie dostanie pieniądze, chociaż teoretycznie projekt powinien ruszyć z dniem 1 czerwca (czyli jutro).
EDIT - niestety nie dostaliśmy dofinansowania. W priorytecie III z którego pisałam przeszło 148 wniosków na 1638. Maksymalna ilość punktów uzyskanych było 219, nasz wniosek uzyskał 197 i dawało to mu aż 423 miejsce. Był to mój pierwszy wniosek do funduszy unijnych. Szkoda, że się nie udało :-((((((((((((((
Niby nic takiego, normalka, a świrować zaczynam i jakoś nie mam ochoty pokazywać swoich prac. Do tej pory robótki i pisanie bloga były moją odskocznią, moim światem, niestety przestaje mi to wystarczać.
Może tak być, że emocje opadną i wrócę na bloga szybko, może być tak, że to chwilę dłuższą potrwa.
Bardzo dziękuję z karteczki z życzeniami.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Szukaj na tym blogu
poniedziałek, 31 maja 2010
piątek, 21 maja 2010
Zajawka
Etykiety:
lace (ażury),
szale i chusty,
trzy po trzy
To szal nad którym ostatnio pracuję. Ażurowy jest tylko brzeg, reszta gładka. Jak nie wydarzy się nic niespodziewanego powinnam skończyć go w weekend.
Cieszy mnie bardzo, że jest ktoś kto przeżywa coś podobnego. Ostatnio zastanawiam się poważnie, czy nie powinnam troszeczkę przystopować z hobby, bo mi w pracy i życiu zaczyna przeszkadzać. Bo to nie jest tak, że ja w ogóle nie lubię mojej pracy, tylko zabiera mi ona czas na robótki ;-)
czwartek, 20 maja 2010
Uzależnienie?
Etykiety:
trzy po trzy
Zaczęłam dziergać nową chustę - szal. 2 wieczory męczyłam się z nabieraniem oczek, bo tym razem dla odmiany zaczynam od końca, czyli od 367 oczek i ciągle ktoś mi przeszkadzał i liczba oczek nijak się nie zgadzała. W końcu udało się, dzięki radzie Ady z forum Maranciaki użyłam włóczki jako markerów i co 50 oczek sobie zaznaczyłam.
Zrobiłam też próbkę, żeby zobaczyć jak będzie wychodził wzór.
Dzisiaj jestem dopiero w 9 rzędzie i kurcze, czemu to ja muszę za chwilę wychodzić do pracy?
Czemu nie pracuję w kiosku?
Czemu nie mogę wziąć robótki ze sobą?
Nie mówię już nawet o tym mężowi, bo jeszcze by mnie zapakował w kaftan ;-)
Mam nadzieję, że chociaż WY mnie zrozumiecie.
PS. Troszeczkę edytowałam post Jak się dzierga Gail, ponieważ we wzorze jest drobny błąd.
Zrobiłam też próbkę, żeby zobaczyć jak będzie wychodził wzór.
Dzisiaj jestem dopiero w 9 rzędzie i kurcze, czemu to ja muszę za chwilę wychodzić do pracy?
Czemu nie pracuję w kiosku?
Czemu nie mogę wziąć robótki ze sobą?
Nie mówię już nawet o tym mężowi, bo jeszcze by mnie zapakował w kaftan ;-)
Mam nadzieję, że chociaż WY mnie zrozumiecie.
PS. Troszeczkę edytowałam post Jak się dzierga Gail, ponieważ we wzorze jest drobny błąd.
poniedziałek, 17 maja 2010
Uwolnij pocztówkę
Jeśli lubicie dostawać karteczki imieninowe i urodzinowe oraz jeśli chcielibyście sprawić komuś radość to przyłączcie się do
akcji Uwolnij pocztówkę
Serdecznie zapraszam. Szczegóły w linku powyżej.
akcji Uwolnij pocztówkę
Serdecznie zapraszam. Szczegóły w linku powyżej.
czwartek, 13 maja 2010
Gail 3
Etykiety:
dla dorosłych,
druty,
szale i chusty,
wymianki
Tak wygląda gotowa chusta Gail zrobiona z włóczki Angel Bergere. Cudownie miękka i cieniutka, w czasie robienia wydawało mi się wciąż, że jest za mała. A teraz okazuję się, że jest bardzo duża.
EDIT: Jeszcze 3 zdjęcia z chustą wrzuciłam na Flickr
Zrobiłam ją na wymiankę z Kosimką Ja dostałam piękne srebrne kolczyki oraz filcową broszkę (zdjęcie kolczyków zapożyczone z bloga Kosimki)
Zdjęcie broszki postaram się zrobić przy okazji ;-)
Chusta poleci do Kosimki dopiero jutro, mam nadzieję, że jej nie rozczaruje.
środa, 12 maja 2010
Serwetka hardanger cz. 3
Etykiety:
haft
Ponieważ od dzisiaj na jakiś czas muszę zawiesić pracę nad serwetkę i zająć się innym haftem (torebkowe RR czeka), to ku pamięci pokazuję co na razie mam.
Tak naprawdę to zostało mi już całkiem niewiele - 2 niby serduszka ażurowy i samo wykończenie dookoła, ale to za jakiś czas.
Na razie serwetka prezentuje się tak:
Tak naprawdę to zostało mi już całkiem niewiele - 2 niby serduszka ażurowy i samo wykończenie dookoła, ale to za jakiś czas.
Na razie serwetka prezentuje się tak:
niedziela, 9 maja 2010
Jak się dzierga Gail?
Etykiety:
druty,
kuchnia,
szale i chusty
Jak zrobić chustę znaną jako Gail? - po schemat można zajrzeć TUTAJ
Bardzo prosto.
Należy zacząć od nabrania 4 oczek na druty i zrobienia dwóch rzędów francuzem (czyli każdy rząd to tylko oczka prawe)
W 5 rzędzie robimy 2 oczka prawe, 2 narzuty, 2 oczka prawe.
A w 6 - 2 oczka prawe, narzuty przerabiamy jako oczko lewe i oczko przekręcone lewe (lub prawe), 2 oczka prawe.
2 pierwsze i 2 ostatnie oczka robimy zawsze na prawo, to będzie taki brzeg chusty.
Należy pamiętać, że te oczka początkowe i końcowe nie są umieszczone na schemacie.
5 rząd, który opisałam wyżej to tak naprawdę rząd 1 ze schematu.
W chuście tej nie ma oczka środkowego.
Legenda:
I - knit - oczko prawe
O- yarn over (YO) - narzut
ssk (slip, slip, knit) - dwa oczka razem na lewo - czyli przekładamy 1 oczko na prawy drut, 2 oczko przerabiamy na prawo i przekładamy przez nie oczko nie przerobione z prawego drutu i dopiero przekładamy oczko na prawy drut
knit 2 together - 2 oczka razem na prawo
/I\ s2tog, knit, psso - 2 oczka razem przekładamy bez przerobienia na prawy drut, 3 oczko przerabiamy na prawo i przeciągamy przez nie 2 nie przerobione oczka.
Początek (pierwsze 17-18 rzędów) wygląda tak:
Chusta poszerza się dzięki podwójnemu narzutowi pośrodku (rząd 17 i 33) oraz narzutom zaraz za bodiurą brzegową - rząd 17, 33.
Tutaj widać narzut w 17 rzędzie - początek nowego listka z brzegu chusty
A na kolejnym zdjęciu - ogromną dziurę środkową z 2 narzutów w rzędzie 17:
A tak wygląda chust po przerobieniu schematu - czyli po zrobieniu rzędu 37:
I co dalej?
Dalej wracamy do schematu, ale nie do rzędu 1, tylko do rzędu 23 - tyle, że oczka zaznaczone na szaro (czyli listka) powtarzamy więcej razy.
Jak osiągniemy taką wielkość chusty jaka nam odpowiada przechodzimy do Edge Chart.
Bardzo ważna informacja - nie robimy po środku podwójnego narzutu.
EDIT: Robiąc ostatnie powtórzenie dochodzimy tylko do rzędu 35, a potem przechodzimy na schemat Edge Chart i zaczynamy robić od rzędu 5.
I jeszcze jedno - w schemacie jest błąd właśnie w rzędzie piątym. Powinno być narzut, 3 oczka prawe, narzut!, itd.
Mam nadzieję, że instrukcja się przyda i zdjęcia są w miarę pomocne.
Pod wpływem książki Julia&Julie oraz Monotemy postanowiłam przypomnieć sobie moją ulubioną kartoflankę z porami. Dawno jej nie robiłam, chociaż to jedna z najprostszych zup jakie znam.
Po przepis zapraszam na mój stary kulinarny blog, który przy okazji postanowiłam reaktywować, czyli zapraszam na Obiaaaaaaaad
Bardzo prosto.
Należy zacząć od nabrania 4 oczek na druty i zrobienia dwóch rzędów francuzem (czyli każdy rząd to tylko oczka prawe)
W 5 rzędzie robimy 2 oczka prawe, 2 narzuty, 2 oczka prawe.
A w 6 - 2 oczka prawe, narzuty przerabiamy jako oczko lewe i oczko przekręcone lewe (lub prawe), 2 oczka prawe.
2 pierwsze i 2 ostatnie oczka robimy zawsze na prawo, to będzie taki brzeg chusty.
Należy pamiętać, że te oczka początkowe i końcowe nie są umieszczone na schemacie.
5 rząd, który opisałam wyżej to tak naprawdę rząd 1 ze schematu.
W chuście tej nie ma oczka środkowego.
Legenda:
I - knit - oczko prawe
O- yarn over (YO) - narzut
ssk (slip, slip, knit) - dwa oczka razem na lewo - czyli przekładamy 1 oczko na prawy drut, 2 oczko przerabiamy na prawo i przekładamy przez nie oczko nie przerobione z prawego drutu i dopiero przekładamy oczko na prawy drut
knit 2 together - 2 oczka razem na prawo
/I\ s2tog, knit, psso - 2 oczka razem przekładamy bez przerobienia na prawy drut, 3 oczko przerabiamy na prawo i przeciągamy przez nie 2 nie przerobione oczka.
Początek (pierwsze 17-18 rzędów) wygląda tak:
Chusta poszerza się dzięki podwójnemu narzutowi pośrodku (rząd 17 i 33) oraz narzutom zaraz za bodiurą brzegową - rząd 17, 33.
Tutaj widać narzut w 17 rzędzie - początek nowego listka z brzegu chusty
A na kolejnym zdjęciu - ogromną dziurę środkową z 2 narzutów w rzędzie 17:
A tak wygląda chust po przerobieniu schematu - czyli po zrobieniu rzędu 37:
I co dalej?
Dalej wracamy do schematu, ale nie do rzędu 1, tylko do rzędu 23 - tyle, że oczka zaznaczone na szaro (czyli listka) powtarzamy więcej razy.
Jak osiągniemy taką wielkość chusty jaka nam odpowiada przechodzimy do Edge Chart.
Bardzo ważna informacja - nie robimy po środku podwójnego narzutu.
EDIT: Robiąc ostatnie powtórzenie dochodzimy tylko do rzędu 35, a potem przechodzimy na schemat Edge Chart i zaczynamy robić od rzędu 5.
I jeszcze jedno - w schemacie jest błąd właśnie w rzędzie piątym. Powinno być narzut, 3 oczka prawe, narzut!, itd.
Mam nadzieję, że instrukcja się przyda i zdjęcia są w miarę pomocne.
Pod wpływem książki Julia&Julie oraz Monotemy postanowiłam przypomnieć sobie moją ulubioną kartoflankę z porami. Dawno jej nie robiłam, chociaż to jedna z najprostszych zup jakie znam.
Po przepis zapraszam na mój stary kulinarny blog, który przy okazji postanowiłam reaktywować, czyli zapraszam na Obiaaaaaaaad
sobota, 8 maja 2010
I po spotkaniu
Etykiety:
haft
Jednym słowem było: ŚWIETNIE.
Poznałam wiele utalentowanych i przemiłych osób.
Napatrzyłam się na cudowne prace wykonywane różnymi technikami.
Ale oczywiście zapomniałam wziąć aparat i swoich zdjęć nie mam.
Dobrze, że nie zapomniałam swojej robótki hardangerowej ;-) Dziewczyny pokazały mi jak robi się mostki, gołębie oczka.
W domku nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła chwycić za igiełkę i poćwiczyć to czego się nauczyłam.
Na chwile obecną serwetka wygląda tak:
Teraz mam nadzieję uporać się z nią szybko.
Napatrzyłam się na różne rzeczy, ale najbardziej urzekł mnie haft krzyżykowy na bardzo drobnej kanwie, albo na lnie. Marzenie - do tego to już w ogóle nie mam cierpliwości. Jedna z pań miała bardzo efektowne obrusy wykonane dość prostą techniką - bo sznureczkiem i haftem płaskim. Po prostu cudo!!!!!
I odpowiadając na wasze komentarze - ten haft póki co nie jest aż taki trudny, tylko troszkę żmudny, bo trzeba liczyć niteczki i bardzo uważać przy przecinaniu - przy okazji dowiedziałam się, że mam złe nożyczki, bo mają za mało ostry czubek, a posiadane przeze mnie nożyczki do paznokci z kolei mają zaokrąglony czubek. I bardzo ważny jest dobry tamborek - mój jest do bani, a od dziewczyn dowiedziałam się o istnieniu tamborków gumowych.
Ata, tam są linie pomocnicze, a raczej były - została jedna, drugą muszę poprawić, bo na początku źle zrozumiałam schemat i muszę troszeczkę jedną linię przenieść - zrobiłam początek niesymetrycznie do jednej z nich.
Poznałam wiele utalentowanych i przemiłych osób.
Napatrzyłam się na cudowne prace wykonywane różnymi technikami.
Ale oczywiście zapomniałam wziąć aparat i swoich zdjęć nie mam.
Dobrze, że nie zapomniałam swojej robótki hardangerowej ;-) Dziewczyny pokazały mi jak robi się mostki, gołębie oczka.
W domku nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła chwycić za igiełkę i poćwiczyć to czego się nauczyłam.
Na chwile obecną serwetka wygląda tak:
Teraz mam nadzieję uporać się z nią szybko.
Napatrzyłam się na różne rzeczy, ale najbardziej urzekł mnie haft krzyżykowy na bardzo drobnej kanwie, albo na lnie. Marzenie - do tego to już w ogóle nie mam cierpliwości. Jedna z pań miała bardzo efektowne obrusy wykonane dość prostą techniką - bo sznureczkiem i haftem płaskim. Po prostu cudo!!!!!
I odpowiadając na wasze komentarze - ten haft póki co nie jest aż taki trudny, tylko troszkę żmudny, bo trzeba liczyć niteczki i bardzo uważać przy przecinaniu - przy okazji dowiedziałam się, że mam złe nożyczki, bo mają za mało ostry czubek, a posiadane przeze mnie nożyczki do paznokci z kolei mają zaokrąglony czubek. I bardzo ważny jest dobry tamborek - mój jest do bani, a od dziewczyn dowiedziałam się o istnieniu tamborków gumowych.
Ata, tam są linie pomocnicze, a raczej były - została jedna, drugą muszę poprawić, bo na początku źle zrozumiałam schemat i muszę troszeczkę jedną linię przenieść - zrobiłam początek niesymetrycznie do jednej z nich.
piątek, 7 maja 2010
Hardanger - pierwsze kroki
Etykiety:
haft
Dzisiaj zrobiłam tylko 3 i pół "granny squares" na mój pledzik, ale nie bójcie się, nie będę zamęczać nikogo wrzucaniem zdjęć nowych kwadracików.
Dzisiaj pokażę moje początki hardanegra. W marcu kupiłam gazetkę i wybrałam wzór i oczywiście zaraz zaczęłam wyszywać - poświęciłam na wyszywanie tylko 1 wieczór, bo oczywiście miałam mnóstwo innych zaczętych robótek, a po drodze jeszcze święta były.A tak wygląda ten kawałeczek:
A tak wygląda serwetka w gazetce
Czemu akurat dzisiaj o tym postanowiłam napisać? Ponieważ jutro pędzę na wielkie podlasko-mazurskie spotkanie w Białymstoku i będę miała przyjemność poznać mistrzynię hardangera Krzysię oraz inne fanatyczki robótek ręcznych.
Przyznaję, że nie mam co ze sobą zabrać - brak na stanie robótek zakończonych, tak więc zapakuję tylko tę serwetkę i skrawki tkaniny, by spróbować pod okiem mistrzyni hardangerowych sztuczek ;-)
Dzisiaj pokażę moje początki hardanegra. W marcu kupiłam gazetkę i wybrałam wzór i oczywiście zaraz zaczęłam wyszywać - poświęciłam na wyszywanie tylko 1 wieczór, bo oczywiście miałam mnóstwo innych zaczętych robótek, a po drodze jeszcze święta były.A tak wygląda ten kawałeczek:
A tak wygląda serwetka w gazetce
Czemu akurat dzisiaj o tym postanowiłam napisać? Ponieważ jutro pędzę na wielkie podlasko-mazurskie spotkanie w Białymstoku i będę miała przyjemność poznać mistrzynię hardangera Krzysię oraz inne fanatyczki robótek ręcznych.
Przyznaję, że nie mam co ze sobą zabrać - brak na stanie robótek zakończonych, tak więc zapakuję tylko tę serwetkę i skrawki tkaniny, by spróbować pod okiem mistrzyni hardangerowych sztuczek ;-)
czwartek, 6 maja 2010
10 zdjęcie
Etykiety:
trzy po trzy
Bardzo dziękuję Cyryllo za zaproszenie do zabawy.
Zadanie nie łatwe wybrać owo 10 zdjęcie z najstarszych znalezionych na kompie. Na tym komputerze przechowuję głównie zdjęcia robótkowe, albo takie które prędzej czy później trafiają na bloga lub mają być oscrapowane. Doszukałam się kilku zdjęć z 2006 roku i wrzucam jedno z 14 listopada 2006.
Na zdjęciu ja z Judysią
Tak wyglądałyśmy 6 dni przed przyjściem Judysi na świat. Ot i cała historia związana ze zdjęciem.
Do zabawy zapraszam (o ile oczywiście macie ochotę):
Kasiant
Motylek
3nereida
Ivalia
AgnieszkaMD
A pro po scrapów. Dawno nic nie robiłam, miałam zrobić wędrasia i już dawno puścić w świat, niestety jakoś papier mnie nie lubi i efekt dzisiejszej zabawy z papierem powędrował do śmieci.
Staram się co dzień zrobić coś na wyzwanie Miszelki, ale niestety nie zawsze ma to ręce i nogi, aby można było pokazywać.
Zadanie nie łatwe wybrać owo 10 zdjęcie z najstarszych znalezionych na kompie. Na tym komputerze przechowuję głównie zdjęcia robótkowe, albo takie które prędzej czy później trafiają na bloga lub mają być oscrapowane. Doszukałam się kilku zdjęć z 2006 roku i wrzucam jedno z 14 listopada 2006.
Na zdjęciu ja z Judysią
Tak wyglądałyśmy 6 dni przed przyjściem Judysi na świat. Ot i cała historia związana ze zdjęciem.
Do zabawy zapraszam (o ile oczywiście macie ochotę):
Kasiant
Motylek
3nereida
Ivalia
AgnieszkaMD
A pro po scrapów. Dawno nic nie robiłam, miałam zrobić wędrasia i już dawno puścić w świat, niestety jakoś papier mnie nie lubi i efekt dzisiejszej zabawy z papierem powędrował do śmieci.
Staram się co dzień zrobić coś na wyzwanie Miszelki, ale niestety nie zawsze ma to ręce i nogi, aby można było pokazywać.
środa, 5 maja 2010
Szczyt moich "artystycznych" możliwości w dniu dzisiejszym
Etykiety:
fryzurki
Fryzjerstwo z pewnością jest sztuką ;-) Nie koniecznie w moim wydaniu.
Dzisiaj kolejny etap zmagania się z włosami córki. Dwa francuzy. Fryzurka przetrwała nawet leżakowanie w przedszkolu.
Przeglądając blogi zagramaniczne dotyczące fryzur trafiłam na taki, który wyjątkowo mi się podoba Bebes in hairland
Muszę też się przyznać, że fryzjerskie szaleństwo opętało mnie na tyle, że samodzielnie obcięłam włosy Julkowi - zwykle robiłam to maszynką na jeżyka, tym razem pobawiłam się maszynką, po obejrzeniu filmików na youtube. Fryzura nie jest idealna, ale strzyżenie Julka nie jest łatwe i dlatego nie chodzimy do fryzjera.
Dzisiaj kolejny etap zmagania się z włosami córki. Dwa francuzy. Fryzurka przetrwała nawet leżakowanie w przedszkolu.
Przeglądając blogi zagramaniczne dotyczące fryzur trafiłam na taki, który wyjątkowo mi się podoba Bebes in hairland
Muszę też się przyznać, że fryzjerskie szaleństwo opętało mnie na tyle, że samodzielnie obcięłam włosy Julkowi - zwykle robiłam to maszynką na jeżyka, tym razem pobawiłam się maszynką, po obejrzeniu filmików na youtube. Fryzura nie jest idealna, ale strzyżenie Julka nie jest łatwe i dlatego nie chodzimy do fryzjera.
wtorek, 4 maja 2010
Pledzik
Etykiety:
szydełko
Dzisiaj większość wolnego czasu pochłonęło mi owe 9 rzędów, o których pisałam wczoraj. Ale chustę pokażę dopiero po zblokowaniu. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i uda się zrobić przyzwoite zdjęcia.
Tak więc dzisiaj zrobiłam 2 kwadraciki mojego szydełkowego pledziku. Robię go głównie z Malwy, choć nie tylko. I pewnie będę długo robić, ponieważ robię go z doskoku - szydełko męczy mi dłonie niestety. Dziergam bez planu, więc będzie to totalny misz-masz kolorystyczny - żadne reguły nie obowiązują poza jedną - bazą jest kolor biały.
Te dwa kwadraty zrobione dzisiaj
Jak widać łączę od razu ze sobą, niestety na potem zostawiam chowanie nitek, brrrrrrr.
A tak wygląda całość na dzień dzisiejszy:
Tak więc dzisiaj zrobiłam 2 kwadraciki mojego szydełkowego pledziku. Robię go głównie z Malwy, choć nie tylko. I pewnie będę długo robić, ponieważ robię go z doskoku - szydełko męczy mi dłonie niestety. Dziergam bez planu, więc będzie to totalny misz-masz kolorystyczny - żadne reguły nie obowiązują poza jedną - bazą jest kolor biały.
Te dwa kwadraty zrobione dzisiaj
Jak widać łączę od razu ze sobą, niestety na potem zostawiam chowanie nitek, brrrrrrr.
A tak wygląda całość na dzień dzisiejszy:
poniedziałek, 3 maja 2010
Zostało mi tylko 9 rzędów
Etykiety:
druty,
szale i chusty,
trzy po trzy
Tak, tak, zostało mi jeszcze tylko 9 rzędów do ukończenia GAIL nr 3. Prawie cały wolny czas w ten weekend poświęciłam na dzierganie tej chusty i miałam nadzieję, że uda mi się ją skończyć dzisiaj, ale niestety na drucie mam baaaaaaaaaaaaardzo dużo oczek i idzie mi dość powoli.
Tak więc dzisiaj zamiast zdjęć końcowych tylko kawałeczek chusty - ostatnie rzędy.
I jeszcze fryzurka Judytki wykonana wg instrukcji z bloga, do którego link podałyście mi w komentarzach. Doszłam jednak do 2 wniosków - Judytka ma jeszcze za krótkie i nie równe bardzo włoski do takich fryzur (troszkę z własnej winy - efekt zabawy nożyczkami) oraz aby ułożyć ściśle włoski trzeba robić na mokro - tak przynajmniej wynika z blogów i filmików na youtube.
A tak wygląd moje słoneczko z przodu
Echa komentarzy:
3nereida, niestety u nas padało prawie przez cały czas - tylko wczoraj wyjrzało na chwilę słoneczko.
Agnieszko, mam nadzieję, że mi się uda.
Aeliot i Piotrze, pocieszyliście mnie, że nie tylko ja mam uparciuszka. Niestety Judyśka jest już za duża na wózek.
Kochany Anonimowy kimkolwiek jesteś, nie masz odwagi choćby swojego imienia napisać, a zarzucasz mi, że to nie ładnie kasować komentarze. Dla mnie twoje komentarze nie były ładne, więc je wyrzuciłam. Świat nie jest czarno-biały. Czasami zanim się coś napisze trzeba się zastanowić. Nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
Tak więc dzisiaj zamiast zdjęć końcowych tylko kawałeczek chusty - ostatnie rzędy.
I jeszcze fryzurka Judytki wykonana wg instrukcji z bloga, do którego link podałyście mi w komentarzach. Doszłam jednak do 2 wniosków - Judytka ma jeszcze za krótkie i nie równe bardzo włoski do takich fryzur (troszkę z własnej winy - efekt zabawy nożyczkami) oraz aby ułożyć ściśle włoski trzeba robić na mokro - tak przynajmniej wynika z blogów i filmików na youtube.
A tak wygląd moje słoneczko z przodu
Echa komentarzy:
3nereida, niestety u nas padało prawie przez cały czas - tylko wczoraj wyjrzało na chwilę słoneczko.
Agnieszko, mam nadzieję, że mi się uda.
Aeliot i Piotrze, pocieszyliście mnie, że nie tylko ja mam uparciuszka. Niestety Judyśka jest już za duża na wózek.
Kochany Anonimowy kimkolwiek jesteś, nie masz odwagi choćby swojego imienia napisać, a zarzucasz mi, że to nie ładnie kasować komentarze. Dla mnie twoje komentarze nie były ładne, więc je wyrzuciłam. Świat nie jest czarno-biały. Czasami zanim się coś napisze trzeba się zastanowić. Nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
niedziela, 2 maja 2010
Marchewkowe ciasto oraz Julie&Julia
Etykiety:
fryzurki,
książki,
kuchnia,
trzy po trzy
Postanowiłam połączyć zabawę w gazetę codzienną z akcją Miszelki pt. Twórczy Maj - sztuka codziennie.
Nie wiem, czy to co robię można nazwać sztuką chociażby użytkową, raczej nie, ale po przeczytaniu słów Miszelki "31 dni. Codziennie zrobię coś twórczego. Robótki. Sztuka. Scrapbooking, decoupage – nieważne. Może coś uszyję, może uszydełkuję. Może zrobię piękne zdjęcie. Może ugotuję coś nadzwyczajnego, a może zaaranżuję grządkę w ogrodzie – ogrodnictwo to przecież też sztuka :)" postanowiłam uwiecznić moje wypociny. Może to będzie mobilizacją, by kończyć zaczęte rzeczy - przyszyć brakującą nogę owieczce, zamek do kamizelki, czy też po prostu przyszyć gotowy już kwiatek do opaski.
Dzisiaj skupiłam się na pieczeniu.
Upiekłam ciasto, na które przepis znalazłam u Penelopy
Moje zdjęcia, cóż, pozostawia dużo do życzenia.
Właśnie nieudane zdjęcia efektów moich kulinarnych poczynań sprawiły, że zawiesiłam pisanie bloga o jedzeniu. Ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad reaktywacją - wciąż się zastanawiam.
Co przyczyniło się do tych rozmyślań ... przeczytanie książki Julie&Julia Rok niebezpiecznego gotowania autorstwa autorstwa Julie Powell.
Książka o szaleństwie - kto przy zdrowych zmysłach będzie ganiał męża i przyjaciół po całym mieście, aby zdobyli kość szpikową albo móżdżek?! Kulinarny blog zawładnął życiem młodej nieszczęśliwej, a raczej niespełnionej sekretarki/aktorki. (czemu to ja nie potrafię napisać kilku sensownych zdań o książce?) Julie postanawia przerobić "Doskonalenie francuskiej sztuki kulinarnej" zawierającej 524 przepisy w ciągu 365 dni i opisywać swoje poczynania na blogu. Używa codziennego języka, opisuje swoje emocje związane ze zdobywaniem różnych produktów i samym procesem gotowania i jedzenia. Dość ekstrawagancki i co tu kryć drogie hobby daje jej radość, satysfakcję, sprawia, że przestaje płakać wracając wieczorem z pracy, a w efekcie przynosi sławę i pieniądze.
Książkę czyta się łatwo i przyjemnie. I nie będę zaprzeczać, że czasami czytając perypetie Julie widziałam siebie opętaną przymusem robienia czegoś, aby napisać o tym na blogu.
I jeszcze kilka fotek z niedzielnego spaceru
Ulubione miejsce wszystkich naszych dzieci w parku - altanka
Na razie nie ma spektakularnych efektów fryzurkowych. Tutaj widać tylko z przodu - Judytka ma dwa francuzy.
Troszeczkę na lewo i troszeczkę w głębi i byłoby widać nasz domek, a tak widać, że już jest troszeczkę bardziej zielono i zaczynamy doganiać resztę Polski - raczej nie zawsze jesteśmy jakieś 2-3 tygodnie do tyłu.
Dzieciaki bardzo lubią patrzeć na wodę na śluzie - tutaj widać głównie bujną czuprynę Julka ;-)
Jedno z ładniejszych miejsc na trasie spaceru:
Mama zadowolona - udało mi się przekonać córeczkę, żeby bez beku wróciła do domu - niestety nie widziałam, że mała coś tam sobie duma i nie pójdzie tak gładko:
Proszę, a nie ostrzegałam - bach na glebę, nie pójdę do domu, jak mi nie pozwolisz pobawić się na placu zabaw.
A dlaczego matka taka wyrodna i nie pozwoliła na plac zabaw - bo poszliśmy na spacer po deszczu i na placu zabaw bajorko. Tak, tak, znam starą prawdę - "Dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe", ale wolałam, żeby moja nie była przy tym przemoczona.
Niestety pady ćwiczymy dość często, uparta ta moja córka, oj uparta.
Nie wiem, czy to co robię można nazwać sztuką chociażby użytkową, raczej nie, ale po przeczytaniu słów Miszelki "31 dni. Codziennie zrobię coś twórczego. Robótki. Sztuka. Scrapbooking, decoupage – nieważne. Może coś uszyję, może uszydełkuję. Może zrobię piękne zdjęcie. Może ugotuję coś nadzwyczajnego, a może zaaranżuję grządkę w ogrodzie – ogrodnictwo to przecież też sztuka :)" postanowiłam uwiecznić moje wypociny. Może to będzie mobilizacją, by kończyć zaczęte rzeczy - przyszyć brakującą nogę owieczce, zamek do kamizelki, czy też po prostu przyszyć gotowy już kwiatek do opaski.
Dzisiaj skupiłam się na pieczeniu.
Upiekłam ciasto, na które przepis znalazłam u Penelopy
Moje zdjęcia, cóż, pozostawia dużo do życzenia.
Właśnie nieudane zdjęcia efektów moich kulinarnych poczynań sprawiły, że zawiesiłam pisanie bloga o jedzeniu. Ale ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad reaktywacją - wciąż się zastanawiam.
Co przyczyniło się do tych rozmyślań ... przeczytanie książki Julie&Julia Rok niebezpiecznego gotowania autorstwa autorstwa Julie Powell.
Książka o szaleństwie - kto przy zdrowych zmysłach będzie ganiał męża i przyjaciół po całym mieście, aby zdobyli kość szpikową albo móżdżek?! Kulinarny blog zawładnął życiem młodej nieszczęśliwej, a raczej niespełnionej sekretarki/aktorki. (czemu to ja nie potrafię napisać kilku sensownych zdań o książce?) Julie postanawia przerobić "Doskonalenie francuskiej sztuki kulinarnej" zawierającej 524 przepisy w ciągu 365 dni i opisywać swoje poczynania na blogu. Używa codziennego języka, opisuje swoje emocje związane ze zdobywaniem różnych produktów i samym procesem gotowania i jedzenia. Dość ekstrawagancki i co tu kryć drogie hobby daje jej radość, satysfakcję, sprawia, że przestaje płakać wracając wieczorem z pracy, a w efekcie przynosi sławę i pieniądze.
Książkę czyta się łatwo i przyjemnie. I nie będę zaprzeczać, że czasami czytając perypetie Julie widziałam siebie opętaną przymusem robienia czegoś, aby napisać o tym na blogu.
I jeszcze kilka fotek z niedzielnego spaceru
Ulubione miejsce wszystkich naszych dzieci w parku - altanka
Na razie nie ma spektakularnych efektów fryzurkowych. Tutaj widać tylko z przodu - Judytka ma dwa francuzy.
Troszeczkę na lewo i troszeczkę w głębi i byłoby widać nasz domek, a tak widać, że już jest troszeczkę bardziej zielono i zaczynamy doganiać resztę Polski - raczej nie zawsze jesteśmy jakieś 2-3 tygodnie do tyłu.
Dzieciaki bardzo lubią patrzeć na wodę na śluzie - tutaj widać głównie bujną czuprynę Julka ;-)
Jedno z ładniejszych miejsc na trasie spaceru:
Mama zadowolona - udało mi się przekonać córeczkę, żeby bez beku wróciła do domu - niestety nie widziałam, że mała coś tam sobie duma i nie pójdzie tak gładko:
Proszę, a nie ostrzegałam - bach na glebę, nie pójdę do domu, jak mi nie pozwolisz pobawić się na placu zabaw.
A dlaczego matka taka wyrodna i nie pozwoliła na plac zabaw - bo poszliśmy na spacer po deszczu i na placu zabaw bajorko. Tak, tak, znam starą prawdę - "Dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe", ale wolałam, żeby moja nie była przy tym przemoczona.
Niestety pady ćwiczymy dość często, uparta ta moja córka, oj uparta.
sobota, 1 maja 2010
Znowu będę przynudzać ;-)
Etykiety:
trzy po trzy
Dziś tylko króciutka notka informacyjna.
Postanowiłam znowu pobawić się w gazetę codzienną.
Czy mi się uda pisać na blogu co dziennie?
Nie wiem.
Zobaczymy.
Wszystkim serdecznie życzę miłego i pogodnego weekendu (u nas ma niestety padać, przynajmniej w sobotę)
Postanowiłam znowu pobawić się w gazetę codzienną.
Czy mi się uda pisać na blogu co dziennie?
Nie wiem.
Zobaczymy.
Wszystkim serdecznie życzę miłego i pogodnego weekendu (u nas ma niestety padać, przynajmniej w sobotę)