Akurat tak się złożyło, że ostatnio mam same trudne momenty.
Choroba Julka, droga terapia, brak efektów, kryzys finansowy na świeci i w Polsce, wszystko to się odbiło na naszej rodzinie i właśnie teraz doświadczamy najtrudniejszych momentów.
Co robić, gdy życie wali się nam na głowę? Już dawno zastanawiałam się czy o tym pisać.
Moją odpowiedzią jest: PO PROSTU ŻYĆ!!!
W takich chwilach powtarzam sobie słowa piosenki Edyty Geppert (tak, tak wrzucam ją tutaj średnio raz na rok)
Uparcie i skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
W każdą pogodę
potrafią dostrzec oczy moje młode
niebezpieczną twą urodę
Kocham cię życie
poznawać pragnę cię pragnę cię
pragnę cię w zachwycie
choć barwy ściemniasz
wierzę w światełko które rozprasza mrok
Wierzę w niezmienność
Nadziei nadziei
W światełko na mierzei
Co drogę wskaże we mgle
Nie zdradzi mnie
Nie opuści mnie
A ja szepnę skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
Choć barwy ściemniasz
Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz
Choć się marnie odwzajemniasz
Kocham cię życie
Kiedy sen kończy się kończy się
kończy się o świcie
A ja się rzucam
Z nadzieją nową na budzący się dzień
Chcę spotkać w tym dniu
Człowieka co czuje jak ja
Chcę powierzyć mu
Powierzyć mu swój niepokój
Chcę w jego wzroku
Dojrzeć to światełko które sprawi
Że on powie jak ja- jak ja
Uparcie i skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
Jem jabłko winne
I myślę ech ty życie łez mych winne
Nie zamienię cię na inne
Kocham cię życie
Poznawać pragnę cię pragnę cię
Pragnę cię w zachwycie
I spotkać człowieka
Który tak życie kocha
I tak jak ja
Nadzieję ma...
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
W każdą pogodę
potrafią dostrzec oczy moje młode
niebezpieczną twą urodę
Kocham cię życie
poznawać pragnę cię pragnę cię
pragnę cię w zachwycie
choć barwy ściemniasz
wierzę w światełko które rozprasza mrok
Wierzę w niezmienność
Nadziei nadziei
W światełko na mierzei
Co drogę wskaże we mgle
Nie zdradzi mnie
Nie opuści mnie
A ja szepnę skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
Choć barwy ściemniasz
Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz
Choć się marnie odwzajemniasz
Kocham cię życie
Kiedy sen kończy się kończy się
kończy się o świcie
A ja się rzucam
Z nadzieją nową na budzący się dzień
Chcę spotkać w tym dniu
Człowieka co czuje jak ja
Chcę powierzyć mu
Powierzyć mu swój niepokój
Chcę w jego wzroku
Dojrzeć to światełko które sprawi
Że on powie jak ja- jak ja
Uparcie i skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
Jem jabłko winne
I myślę ech ty życie łez mych winne
Nie zamienię cię na inne
Kocham cię życie
Poznawać pragnę cię pragnę cię
Pragnę cię w zachwycie
I spotkać człowieka
Który tak życie kocha
I tak jak ja
Nadzieję ma...
Moje życie nie jest usłane różami. Jak może wiecie, mam dziecko z autyzmem, z ciężką postacią tej choroby. Mój syn ma 12 lat, a nie mówi, nie jest samodzielny, ma kłopoty z czystością, ubieraniem się, porozumiewa się krzykiem, płaczem, nie umie mi powiedzieć, gdy boli go np. brzuch, ma dużo lęków i kłopoty ze snem. Takie maleńkie dziecko w ciele nastolatka.
Początkowo starałam się dowiedzieć wszystkiego co można na temat tej choroby i na temat dostępnych terapii. Po wydaniu sporej fortuny i braku postępów przystopowałam z "męczeniem" dziecka. Przestałam wozić go do Warszawy czy Białegostoku, poddawać intensywnym terapiom.
Postanowiłam, że po prostu będziemy się cieszyć tym co mamy i starać się nie myśleć o trudnościach zbyt wiele. Oczywiście nie zaakceptowałam choroby mojego syna, bo jak można zaakceptować czy polubić potwora, który trawi moje dziecko. Zaakceptowałam po prostu moje dziecko, a przynajmniej staram się akceptować go takim jaki jest, pomimo iż wyjście z nim z domu to obracające się ze zdziwieniem głowy, ludzie patrzący na nas z wyrzutem lub współczuciem (nie ma nic gorszego niż współczucie), pomimo iż cały dom postawiony jest na głowie "dzięki" niszczycielskiej pasji mojego syna, pomimo niewyspania, dodatkowego sprzątania, wielu dodatkowych pralek, dodatkowego gotowania, organizacji czasu dla całej rodziny, by zawsze ktoś miał go na oku.
Teraz doszły jeszcze dodatkowe problemy. Mam za sobą wiele przeryczanych dni i nocy. Staram się nie hodować w sobie złości, nie pozwalać, by mną zawładnęło rozgoryczanie i chociaż bardzo trudno nie być wredną jędzą, robię wszystko by cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą, nawet jeśli moje poczucie bezpieczeństwa zostało zburzone.
I chociaż wciąż nie mogę się przyzwyczaić do codziennego robienia zdjęć, to dzisiaj postarałam się nadrobić i uchwycić drobne radości. Bo właśnie takie dostrzeganie drobnych radości sprawia, że wciąż jestem człowiekiem, że się nie poddaję w tych trudnych momentach. Może nie walczę jak lwica, może część problemów wypieram, ale na swój sposób się nie poddaję.
Dwa ostatnie tygodnie to praca - sen (jeden z moich sposobów na problemy - jak człowiek wyspany to mniej się złości) - zapalenie krtani Julka (całe szczęście mąż mógł zostać z nim w domu i nie musiałam brać zwolnienia lekarskiego) i imprezy rodzinne i szkolne.
W tym tygodni szyłam strój na bal karnawałowy dla Judyty. Wyszedł tak sobie, maszyna nie chciała ze mną współpracować, ale nie mogłam zawieść córki, która wierzy we mnie jak nikt.
Synowi zaś zaczęłam dziergać skarpety do chodzenia po domu - nie lubi on kapci, zwykle chodzi na bosaka, ale teraz kiedy jest zimno, to wyraźnie zażyczył sobie wełnianych skarpet. Wyglądają trochę zabawnie, nieproporcjonalnie, bo synuś lubi skarpetki tuż za kostkę.
I jak pewnie wiecie, nie lubię zimy, nie lubię zimna, ale nie mogę zaprzeczyć, że śnieżna zima jest po prostu PIĘKNA.
Tak często zapominam jak przyjemny może być wieczorny spacer.
A Wy jak sobie radzicie w trudnych chwilach? Inne sposoby u Uli.
Przegląd linków tygodnia
Mój przegląd linków tego tygodnia związany jest ze sztuką fotografii, szczególnie z fotografią na bloga.
Dorota z bloga Kameralna napisała świetny artykuł o fotografii lifestylowej .
A Ruda z Jest rudo zrobiła podsumowanie wyzwania, w którym oczywiście zamierzałam wziąć udział, ale nie dałam rady i pokazała swoje świetne zdjęcia. Wśród nich najbardziej podoba mi się nr 12 - i już nie mogę wmawiać sobie, że wieczorem nie da się robić zdjęć.
I tu jeszcze o robieniu zdjęć przy słabym świetle - artykuł poświęcony jest fotografii kulinarnej.
A na koniec o materiałach w fotografii kulinarnej w Ziołowym Zakątku.
Jeśli nie macie dobrego programu do obróbki zdjęć, a chcieli byście się pobawić, to do 31 stycznia można pobrać darmową wersję programu DXo Optics pro 8 - odsyłam do tego artykułu. Ponoć jest to największa konkurencja programu Lightroom, ale niestety z tego co zdążyłam się zorientować nie obsługuje RAW'ów (jeśli ktoś ma lustrzankę to pewnie wie o czym mowa).
Życzę Wam miłego tygodnia - przede mną ferie, czyli czytanie, dzierganie i zabawa z dzieciakami.
Przytulam bardzo, bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńczasami człowiekowi jest bardzo ciężko i nie zawsze potrafi sobie z tym radzić, ważne jest żeby umieć się cieszyć z każdej małej przyjemności :) ja postanowiłam mniej narzekać jak przeczytałam o "Dalekim Wschodzie" Kraśki - o tym jak ludzie żyją w bombardowanym mieście wychodzą na ulice i do kawiarni, bo co to za różnica czy bomba im spadnie na głowę w domu czy na ulicy, oswoili się ze śmiercią i żyją tak jakby tych spadających bomb tam nie było, jakoś mnie to przeraziło bo sobie nie uzmysławiam tak naprawdę, że gdzieś w innym państwie giną ludzie i dzieci. Dziękuję wtedy Bogu ze mieszkam w tej nędznej małej Polsce. Cieszę się ze masz swoje pasje które pozwalają Ci choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, ściskam i podziwiam
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać, podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie osobą o niesamowitych zasobach pozytywnej zaraźliwej energii, inspirujesz mnie do codziennego uśmiechu i stawiania czoła moim problemom, które, mówmy szczerze, są niczym w porównaniu do Twojej sytuacji chorego dziecka w rodzinie. I wiem, że kolejne zdanie "podziwiam Cię!" przesłane od nieznajomej osoby z innego końca Polski tak naprawdę nic nie zmienią w Twoim życiu, bo na co dzień musisz sama (z rodziną) stawić czoła wyzwaniom każdego dnia, ale ja Cię na serio podziwiam! Bo widać, że Twoje życie nie stało się mechanicznym powtarzaniem koniecznych czynności, tylko jesteś aktywna, kreatywna, masz swoje pasje, na które znajdujesz czas mimo wszystko, i inspirujesz innych. *^O^*~~~ Przesyłam dużo gorących myśli i uścisków!!!
OdpowiedzUsuńJesteś mądrą i silną kobietą, Dziękuję, że dzielisz się z nami swoimi doświadczeniami - Twoja historia jest bardzo poruszająca i wzmacniająca, bo w niesamowity sposób radzisz sobie z przeciwnościami losu. Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny :)
OdpowiedzUsuńObiema rękami podpisuję się pod tym, co już napisała Brahdelt- ja również bardzo podziwiam to, co i jak robisz .
OdpowiedzUsuńIlekroć Cię czytam, w glowie mam pytanie- jak ta kobita to wszystko ogarnia? Ty masz nadludzkie siły. Życzę Ci, zeby
OdpowiedzUsuńich zasób się nigdy nie wyczerpał. Tyle dajesz dobrej energii! Niech ona wraca do Ciebie podniesiona do trzeciej potegi.
Życzę, żeby to wszystko, co napisałaś tłustym drukiem codziennie było światelkim w tunelu.
Takie to już życie, że nie często rozpieszcza. Ja wiem, że nie jest ci łatwo, nawet powiem, że masz całe życie pod górkę, a jednak cieszysz się z drobiazgów, doceniasz drobne chwile :) Wiesz, jak czytałam Twój post, to pierwszą myślą nie było "ojej jaka biedna", ale "wow, jaka dzielna, odważna kobieta!". Dziękuję za tę historię :) Wysyłam wiele pozytywnych, ciepłych myśli. Przytulam bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńU mnie też niełatwo ostatnio, ale pisać o tym mi się nie chce. Jak sobie radzę? Staram się żyć normalnie, jak gdyby nigdy nic. Płakać w poduszkę też mi się zdarza i często mam ochotę uciec na bezludną wyspę i odciąć się od wszystkiego i wszystkich.
OdpowiedzUsuńUdanych ferii Ci życzę.
My kobiety tak mamy, że w trudnych chwilach, nie wiadomo skąd, bierzemy tą siłę (z kosmosu może) i każdego dnia dzielnie stawiamy czoła rzeczywistości!! U mnie też pod górkę, życie nie rozpieszcza, ale staram się cieszyć tym co mam, w miarę możliwości powalczyć o lepszy byt (za miesiąc przeprowadzamy się do Niemiec), a w chwilach słabości oddaję się pracom ręcznym, dłubię i dłubię i to naprawdę pomaga:) Bycie tutaj, w tym blogowy świecie, też jest pomocne :) Życzę wytrwałości i cierpliwości, ciepła i radości :)
OdpowiedzUsuńJesteś cudowną kobietą, podziwiam i chylę czoła :)
OdpowiedzUsuńTaką Cię poznałam.
OdpowiedzUsuńTaką Cię pamiętam... z Julkiem...
Trzymaj się mocno, Madziu - i żyj, żyj!
Ściskam serdecznie:***
Usciski Magdo dla Ciebie i calej Twojej rodzinki, jestes cudowna kobieta i matka , mimo, trudnosci codziennych potrafisz jeszcze nas zmobilizowac do dzialania:) Sle serdecznosci:)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńSzacun , wielki szacun
OdpowiedzUsuńŁażę po internecie i tu trafiłem dziś. Nieeeesamowita kobitka z Ciebie, tyle przeciwności losu a potrafisz cieszyć się dobrymi momentami, mieć energię dla dla rodziny, pasje, mi to kiepsko ciut idzie.
OdpowiedzUsuńCzym się mocno.
Kochana jesteś. Pozdrawiam Ciebie bardzo mocno...
OdpowiedzUsuń