W środę nie bardzo wiedziałam co napisać, nie umiałam wydobyć z siebie słowa.
Jednego dnia spotykasz człowieka, umawiasz się z nim, że zadzwoni, przyjdzie z wizytą, a po kilku dniach dowiadujesz się, że nigdy już nie spotkasz tej osoby, bo zginęła głupią, bezsensowną śmiercią.
Nikt tak jak ks. Jan Twardowski nie jest w stanie opisać tego stanu.
"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!