Zając wielkanocny.
Zrobiony.
Skończony.
Hurra!!!
Można się cieszyć i tańczyć szalone tańce.
Bo przecież już zwątpiłam, że go zrobię.
Zszywałam, prułam, prułam, zszywałam.
Wszystko może wyglądać byle jak, ale dzianina nigdy.
Oczywiście wyszedł inny niż zakładałam.
Przede wszystkim wyszedł grubaśny.
Szczególnie bicepsy ma rozbudowane ;-)
Ale w sumie mogę powiedzieć, że nawet mi się podoba.
Co więcej, chyba nawet robienie zabawek mi się podoba.
Ale zszywanie zdecydowanie nie jest dla moich oczu. Jeśli więc jeszcze kiedykolwiek zdecyduję się na jakąś zabawkę, to postaram się by było w niej jak najmniej szwów.
Na zdjęciu powyżej króliczek ma najbardziej zbliżone kolory do rzeczywistych.
Nie mierzyłam go, a zaniosłam już do szkoły. Ale ma około 45 cm wysokości. Poszły mi na niego 2 motki włóczki Liza Aniluxu ze starych zapasów. Robiłam dwiema nitkami i na drutach 4,00mm.
Liza to włóczka o ciekawym składzie 85% anilana i 15% len i dzięki domieszce lnu jest to leciutki melanż. Wnętrze uszu i spodenki to też akryl, ale nie pamiętam producenta.
Wzór to Rabbits by Fiona McTague.
Oczywiście zając nie powstałby bez pomocy dziewczyn, które odwiedziły moją stronę na fejsbuku. Bardzo serdecznie Wam dziękuję, że wsparłyście mnie dobrym słowem i radą w chwilach zwątpienia.
PS. Jeśli wpis Ci się podobał, udostępnij go na fejsbuku, twitterze lub google plus. Wystarczy, że wykorzystasz do tego, którąś z ikonek poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!