Tak jak jedna jaskółka nie czyni wiosny, tak samo jeden ślimak to nie inwazja.
Ale już jeden całuśny ślimaczek gotowy, a następny pcha się na druty.
Przyznam szczerze, że spodobało mi się robienie zabaweczek, a te małe króliczki spodobały się dzieciom w szkole, więc będę dziergała kolejne zabaweczki na następny kiermasz, który tym razem odbędzie się w czerwcu.
Myślę, że takie ślimaki też podbiją serca dzieci.
Ten już znalazł właściciela i to wcale nie kilku letniego.
Na reszcie będę miała na co spożytkować moje pozaczynane motki akrylowych włóczek.
Co sądzicie o takich ślimaczkach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!