Szukaj na tym blogu

wtorek, 15 marca 2016

Biżuteria dziewiarki

Dziś przedstawiam Wam moją najnowszą zabaweczkę. Piękny, czerwony pierścionek, odpowiednio widoczny z daleka. Jak bardzo nie lubię biżuterii, to z tym bym się nie rozstawała.  
A dlaczego? 

 

Bo ma taki magiczny guziczek, dzięki któremu nie tracę głowy przy dzierganiu, gdy lecę ściegiem gładkim, a np. nóżki lub rączki królika obie mają być takiej samej długości. 


Czyli ten mój pierścionek to nic innego jak licznik rzędów. Tak naprawdę to ma dwa guziczki. Maleńki z napisem reset, który zeruje licznik oraz duży, który służy dodawaniu kolejnych rzędów. Jedyne co muszę pamiętać, to nacisnąć ten duży guzik na końcu każdego rzędu lub okrążenia.


Minusem jest to, że nie można odjąć liczby rzędów jeśli się pomyliliśmy. Poza tym jeśli rząd jest długi lub przerwaliśmy na dłuższą chwilę, to wyświetlacz wygasa, ale nie zapomina. To akurat jest dużym plusem. 


Mam ten licznik dopiero od kilku dni, a już bardzo mi pomógł przy dzierganiu królika. Gdyby nie on pewnie mój wielkanocny zając miałby łapki różnej długości. 


Oczywiście zamiast takiego licznika rzędów można używać aplikacji w telefonie, ale denerwowało mnie, że telefon szybko się blokuje (bo mam ustawione blokowanie po 5s nieużywania), a jeśli wyłączę blokowanie to z kolei zżera bardzo baterię. 


Kotce oczywiście też się podoba moja nowa zabaweczka.

A Wy używacie licznika rzędów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!