Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 lutego 2014

Dlaczego tak trudno schudnąć???

Dzisiaj wszyscy piszą o pączkach i ja też napiszę o pączku, czyli o mnie samej. 
W listopadzie wspominałam, że zaczynam się odchudzać, bo osiągnęłam masę krytyczną. 
Najpierw chciałam powrócić do starej diety Dukana, ale zrezygnowałam już po kilku dniach i przeszłam bardziej w kierunku diety, którą ma mój Julek, czyli całkowicie bezmlecznej, bezglutenowej (a raczej bez zbóż) i bez cukru. W tej diecie u Julka i u siebie opierałam się początkowo na zasadach z książki "Kuchnia bez pszenicy" 150 przepisów, które pomogą pozbyć się pszennego brzucha (William Davis), ale ponieważ wiele z tych przepisów zawiera dodatek nabiału, to wkrótce przeszłam całkowicie na dietę paleolityczną. I tak do Bożego Narodzenia udało mi się zrzucić 8 kilo.

I na tym się zatrzymałam, niestety. 
Początkowo jakoś było mi łatwiej unikać pokus, a nawet można powiedzieć, że ich nie odczuwałam, ale od Bożego Narodzenia co i rusz udaje mi się łamać zasady i kilogramy nie spadają. 

I tak w krótkich chwilach refleksji, doszłam do wniosku, że to nie wina diety, tylko mojego braku organizacji.
Bo jak robię zakupy, to nigdy nie wiem co będę gotować na obiad. Bo jak mąż robi zakupy, to nigdy nie wiem co ja będę chciała ugotować. I stąd niejednokrotnie zdarza się, że w domu nie ma nic do jedzenia jak tylko samo zło : CHLEB i MAKARON.  

Zasady diety są proste:
 
1. Żywność powinna być jak najmniej przetworzona, czyli nawet jeśli można jeść dużo mięcha, to nie parówki, pasztety czy nawet sklepowe szynki, które często mają dodatek soi lub skrobi.

2. Należy unikać cukru, nawet w postaci miodu, syropu klonowego czy też syropu z agawy. Jeśli już musimy słodzić to używamy stewii lub ksylitolu.

3. Zakazane są zboża, nie tylko gluten, ale też zboża bezglutenowe. Tak po prawdzie to nic mnie nie obchodzi dlaczego. Ale zaobserwowałam to już dawno u Julka, że zboża bezglutenowe też mu nie służą, a te wszystkie mąki, z których wiele osób próbuje wyczarować zamienniki chleba lub ciasta to czysta chemia po prostu. 

4. Dieta ta wyklucza również nabiał. Z tej grupy pozostają tylko jajka i masło klarowane. 

5. Nie powinno się też jeść olei roślinnych, margaryny i tym podobnych wynalazków.

6. Zakazane są strączkowe w tym soja, tak więc trzeba się nauczyć czytać etykiety, a także produkty skrobiowe, czyli ziemniaki (ja aczkolwiek ziemniaki od czasu do czasu jem i Julkowi też podaję)

Co wolno jeść w takim razie, najlepiej obrazuje piramida żywienia paleo (obrazek pochodzi ze strony Paleo Food

Czyli:

1. Mięso, drób, dziczyzna, ryby, owoce morza, jajka.

2. Warzywa i owoce - powinniśmy zadbać o ich różnorodność.

3. Tłuszcze - smalec, masło klarowane, olej kokosowy, oliwa z oliwek do sałatek, a także oleje orzechowe, lniany i sezamowy.

4. Ziarna typu pestki słonecznika, dyni, sezam oraz orzechy i w tym mąka migdałowa i kokosowa, ale w niewielkich ilościach. Można też używać mleko migdałowe lub kokosowe. Trzeba pamiętać, że orzeszki ziemne to nie są prawdziwe orzechy i są zakazane.

5. Przyprawy

6. Dozwolone są także suszone owoce i czekolada gorzka min. 70%, niewielka ilość kawy, herbaty, kakao a nawet alkoholu, tylko trzeba mieć pewność, że jest bezglutenowy (nie znam się na alkoholu i nie wiem jaki to jest bezglutenowy, ale szczerze to niewiele mnie to interesuje)

Oczywiście przy odchudzaniu się trzeba ograniczyć suszone owoce i orzechy.

To nie jest dieta proteinowa, ketonowa. Trzeba dbać o różnorodność i dostarczanie dużej ilości minerałów i witamin. Nasz talerz powinien wyglądać tak:


fruits - owoce,
vegetables - warzywa
protein - białko
water - woda

Lubię tę dietę, bo nie trzeba liczyć kalorii, bo nic mnie nie swędzi - okazuje się, że jestem uczulona na mleko i produkty pokrewne, do tego jeszcze nie mam wzdęć - jeśli sięgnę po chleb to zaraz mam brzuch jak balon. 

Jedyny problem to taki, że ten sposób jedzenia wymaga nowych nawyków kulinarnych. Część już od dawna mam zmienionych - nie używam mąki do robienia sosów, śmietany to zabielania zupy. 
I teraz w marcu mam zamiar popracować nad tą zmianą nawyków i co dziennie przygotowywać chociaż 1 danie z nowego przepisu Paleo, tak żeby po 31 dniach mieć 31 sprawdzonych przepisów, które będą później podstawą mojej kuchni.

Tak więc ogłaszam marzec miesiącem Paleo. 

Nie bójcie się, nie zamienię bloga w blog kulinarny, ale od czasu do czasu pewnie jakiś przepis się pojawi, bym go nie zgubiła w stosie kartek i karteluszek. Trzymajcie kciuki, aby mi się to udało, bo drugiej  takiej niezorganizowanej, chaotycznej osoby jak ja to nie znacie.

Mam nadzieję, że po tym miesiącu będę mogła też pochwalić się utratą kolejnych kilogramów.

A jeśli macie ochotę poczytać więcej o tej diecie po polsku (bo po angielsku to jest tego całe mnóstwo), to znalazłam ostatnio bardzo ciekawe miejsce i ciekawy artykuł o Paleo na blogu Tłuste Życie

34 komentarze:

  1. Mądrze. Ja dodam jeszcze ze u mnie kupnem chleba wywołują takie wzdęcia ze boli mnie brzuch - podejrzewam ze to przez spulchniacze i inne chemikalia. Nie mam tego problemu odkąd piekę sama. Podobnie jest ze wszystkim co ma E i jest w torebkach - nie rozumiem jak można kupować te wszystkie zupki i soski! I jeszcze jedno co jest u mnie dobre - na jadam się na śniadanie, małe ale pożywne drugie śniadanie - owoce, warzywa przede wszystkim i obiad o godz 16. Koniec. Wieczorem zdarzy mi się cos zjesc nawet słodkiego, a wagę trzymam co do grama. A jak nawet podskoczy to i tak to zrzucenie w ciągu kilku dni. Mam swoją wagę z którą czuje się dobrze, wręcz musze pilnować żeby nie schudnąć, wtedy czuje się nie proporcjonalnie - to przez duże piersi i nadmiar skóry na brzuchu po ciąży. I mleka surowego nie toleruje - zaraz musze do toalety:-) życzę wytrwałości i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy byłabym w stanie nie jeść nic wieczorem, skoro czasami jem mały obiad przed 14 i wracam do domu ok. 20-tej.

      Usuń
    2. Ja dziś tez jadłam po 14, wróciłam przed 20 i zjadłam właśnie banana:-) może to tez kwestia przyzwyczajenia, stopniowo wydłuża ten czas, początkowo można " podjadac" jakieś zdrowe przekąski - ja tak jadłam wafle ryżowe, coraz mniej i teraz nie mam z tym problemu. Ale zawsze mam w torebce kilka baronowa musli - jakbym była głodna, albo dzieci by potrzebowały:-) ja myślę że trzeba samemu znaleźć swój złoty srodek:-)

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że jak dla mnie jest to dieta jednak zbyt radykalna, co prawda ja sama nie piję już mleka i wogóle jem bardzo mało nabiału to jednak zupełnie nie jestem gotowa aby odstawić ziarna. Moja koleżanka z pracy jest wieeeelką fanką tej diety, ma nawet marzenie aby otworzyć pub z jedzeniem paleo i faktycznie, odkąd jest na tej diecie schudła bardzo dużo i wygląda świetnie (zdrowe, lśniące włosy, piękna cera itd.).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mnie pocieszyłaś, szczególnie tym świetnym wyglądem, bo większość diet to mi niestety kojarzy się z wypadającymi włosami, połamanymi paznokciami. Ja już prawie zrezygnowałam ze zbóż, tylko muszę opracować sobie więcej przepisów na szybkie dania, gdy nie mam czasu na dłuższe przygotowanie posiłków.

      Usuń
  3. Z przyjemnością przeczytałam. Tak mi trudno się zabrać za zmianę nawyków.Byłam na Dukanie schudłam i odpuściłam.Teraz osiągam jak piszesz "masę krytyczną" ale tak mi trudno uciec od pewnych przyzwyczajeń.Zgłębię temat bo to co zalecasz jest mi bliskie
    I to prawda w domu muszą być odpowiednie produkty bo inaczej fiasko
    Pozdrawiam i życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też było tak z Dukanem. Właśnie, trzeba się odpowiednio przygotować do diety.

      Usuń
  4. Życzę wytrwałości, trzeba naprawdę dużo samozaparcia, żeby przestawić się na inny tryb nie tylko gotowania, ale przede wszystkim myślenia. Do tych przepisów dorzucę jeszcze jeden, bez którego moim zdaniem, nawet taka radykalna zmiana nawyków żywieniowych w pewnym momencie przestaje przynosić upragniony efekt utraty kilogramów - ruch. Niekoniecznie siłownia trzy razy w tygodniu, ale regularnie coś: spacer, rower, skakanka, cokolwiek :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje Drogie Panie
      Ja jem od zawsze tak i nie wiedziałam, że to prawie Paleo (czasami sobie dorzucę na śniadanie owsiankę lub własnego wyrobu pieczywo). Musimy pamiętać o pewnych zasadach żywienia, dieta dla mnie nie jest sposobem na schudnięcie, dieta dla mnie to mój indywidualny plan żywienia. Jak się skończy dieta, to co? Wracamy do starych nawyków, a cała zabawa polega na tym, aby dieta stała się naszym nawykiem. Używając słowa dieta, nie mam na myśli tych pseudo głodowych diet proponowanych przez portale internetowe czytaj 1000 - 1500 kcal! Po tym macie efekt jojo murowany!

      Usuń
    2. I o to właśnie mi chodzi, o zmianę nawyków, tak aby dieta stała się sposobem życia.

      Usuń
  5. Oj, nie powiedziałabym czy jesteś taką najbardziej niezorganizowaną osobą. Ja mam podobnie: nie robię menu, a więc zakupy są najczęściej nieprzemyślane. Często wychodzę z domu na śniadanie "jedząc" tylko kawę, a po powrocie jest wielkie czyszczenie wszystkiego co tylko napotkają moje oczy :( Jem niezdrowe produkty, niezdrowe ilości, nieregularnie. Do tego lubię nabiał, i ciemny chleb, niestety nie unikam słodyczy... Jedyne co dobre u mnie i w mojej rodzince to kompletny brak zamiłowania do fast food'ów. Wiem, że powinnam się za siebie wziąc, bo nie jest dobrze, ale całkowita zmiana żywienia do końca życia mnie przeraża, może nawet przerasta. Natomiast mnogośc diet, utrata wagi, a potem powrót do dawnej wagi często z nadwyżką, dodatkowo mnie zniechęcają... Powtórzę: wiem, że powinnam, ale nie wiem czy mam na tyle siły...
    Podziwiam wszystkie osoby, które zmieniły swoje żywienie i trwają w tej zmianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem, jestem. To nie chodzi tylko o te zakupy, ale też o wiele innych rzeczy. Mam nadzieję, że ta zmiana nie będzie dla mnie aż taka trudna. I tak jestem skazana na taką dietę w domu (lub podobną) ze względu na Julka. Co do brania się za siebie, to jakoś z chwilą skończenia 40 zaczęłam inaczej na siebie patrzeć, bardziej krytycznie i postanowiłam stopniowo się wziąć za siebie.

      Usuń
  6. Świetny pomysł, wiem ,że mówiłaś mi o swojej diecie wcześniej , ale dopiero teraz gdy o niej przeczytałam bardzo do mnie przemawia, nie wiem czy reszta rodziny zgodziłaby się na takie posunięcie, ale ja chętnie bym spróbowała, chleb i ziemniaki już wyeliminowałam, może jakieś wspólne wyzwanie od marca? Razem było by na pewno łatwiej:) Może dasz namówić się na jakąś formę ruchu? Moja dieta na diecie już tak mnie znudziła, że chętnie spróbuję czegoś nowego. Jakiś wypróbowany przepis też mógłby się zaplątać u Ciebie na blogu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No reszta rodziny to różnie, u mnie wciąż jest chleb w domu lub makaron, aby ci najbardziej marudni (nastolatki) mieli co jeść. Co do formy ruchu, to trochę trudno będzie mi znaleźć czas.

      Usuń
  7. Trzymam kciuki. No cóż, podobno nasz system trawienny ciągle tkwi w paleolicie, więc dieta powinna być odpowiednia, co prawda moje dzieci stwierdziły, że nie będą się umartwić tylko dlatego, że nasi przodkowie nie radzili sobie z łowiectwem i piekarnictwem. W każdej diecie najważniejsza jest żelazna konsekwencja i tego Ci życzę. A ja o kilogramach pomyślę jutro, bo jednak dzisiaj pączki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj też skusiłam się na pączki, ale następnym razem muszę pomyśleć jak świętować wg Paleo

      Usuń
  8. Jestem za przepisami na blogu:) Może dzięki Tobie coś nowego odkryję? Zajrzałam raz do tej książki i jak zobaczyłam, że nie można strączkowych to stwierdziłam, że mam ją gdzieś. W diecie paleo przeraża mnie mięso, najchętniej nie jadłabym nic ze zwierząt. A dietę bez glutenu i nabiału popieram.
    Podobnie jak Ty po świętach tak się rozhasałam, że hoho! Ale w środę posypię głowę popiołem i grzecznie wytrwam 6 tygodni bez mąki, mleka, cukru i innych mało fajnych produktów:) Może i Tobie się uda? trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w takim razie od czasu do czasu jakiś wrzucę. Kiedyś byłam bezmięsna, też było dobrze, ale nie na samych warzywach, na samych warzywach to ciągle mi zimno, nawet latem. Myślę, że warzywa mogą być podstawą diety, a mięso dodatkiem.

      Usuń
  9. prawde mowiac nie wierze w diety cud, najbardziej do mnie przemawia stara dobra zasada - zp, czy tez mz( odpowiednio-"zryj polowe", "mniej zryj") ale moze tez nie zastanawialam sie nad tym doglebnie, bo raczej mam problem w druga strone- jak nie uwazam na odzywianie to szybko wygladam jak polaczenie wieszaka z kijem od miotly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest dieta cud. Ta dieta ma sprawić, by człowiek jadł to co jest zdrowe i naprawdę mu służy. Dzięki tej diecie jem mniej niż normalnie.

      Usuń
  10. Jako alergik obracający się w gronie innych alergików słyszałam wiele dobrego o tej diecie , ale pierwszy raz ktoś mi to tak klarownie wyłożył.Życzę wytrwałości.W zasadzie to moja starsza się tak żywi ,w zasadzie , bo czasami jakiś jogurcik przemyca. Ja nie mogę ze względu na alergie na ryby :(Chętnie podpatrzę przepisy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta dieta przekonała do siebie tym właśnie, że mój alergiczny syn je tak od dawna i bardzo rzadko zapada na choroby układu oddechowego czy zwykłe katary. On też nie je ryb, a i ja sięgam po nie rzadko, bo niestety uważam, że w większości przypadków są silnie zanieczyszczone metalami ciężkimi.

      Usuń
  11. Najważniejsze, aby zdrowy nawyk stał się naszym planem odżywiania, zmieniajmy nawyki stopniowo. Na pewno się uda, gwarantuję!
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, ta dieta polega na zmianie nawyków i na świadome wybieranie tego co się je.

      Usuń
  12. Madziu! Odchudzić się to szczegół, ale utrzymać wagę po odchudzaniu to wyczyn!!! Moja Monia (jak wiesz autystyczna)jest na diecie kolejny raz! Działały na nią wszystkie diety i ładnie chudła, ale jak tylko jej popuściłam( bo robiło mi się jej najzwyczajniej żal) to efekt jojo pojawiał się błyskawicznie. Wnioski : Nie dajmy się zwariować! Jak dzisiaj zjadła na warsztatach jednego pączka ( o,którym wiem:) i zjadła w domu na pewno kilka oponek to nie będę sobie rwać włosów z głowy..... Psychiczne samopoczucie też jest bardzo ważne .....nie znaczy to ,że pozwolę jej znowu przytyć do 120kg!!!!! Od 9 listopada co miesiąc jesteśmy u dietetyczki i waga na dziś to 108 z kawałkiem :) , a kilka lat wcześniej udało sie zejść do 80 kg.Dieta jest ułożona na pożytek Moni i bazuje na tym co lubi jeść, jak nie lubi to jej nie zmuszamy i już!!! :) W każdym bądź razie to temat rzeka, a u autystyka to ocean:) aCHA! Nie martw się Kochana, ja mam tak słabą wolę,że jak sobie pomyślę, że nie będę jeść słodyczy od jutra to natychmiast muszę zjeść kilka cukierków bo mi psycha siada:)!!! Trzymam kciuki za Was i za nas! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie o to chodzi by przyswoić taki sposób jedzenia by nie tyć. Julek też lubi słodkie, chleb, ale mu nie służy, dostaje wysypki, ma sucha skórę, a co najgorsze to od razu zaczyna się przeziębiać, ale i tak je co lubi, bo lubi nie tylko chleb i słodycze, ponieważ nie miał okazji się do tego przyzwyczaić, a lubi mięsko, warzywka, zupy, owocki. Też nie jestem faszystką i nie rwę sobie włosów z głowy tylko dlatego, że zje ciastko lub bułeczkę raz na jakiś czas, ale w domu już od dawna nie piekę ciast, bo nie chcę go drażnić. I dla niego to dobrze i przy okazji dla mnie. Ja też jak zaczynam myśleć o odchudzaniu to chętnie bym zjadła coś słodkiego, ale na to też jest sposób - nie kupuję słodyczy, jedynie gorzką czekoladę, której nie lubię. Też trzymam kciuki za Monikę i Ciebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja się przestawiam na gotowanie wg. 5 przemian.
    Powodzenia życzę i wytrwałości :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiola, próbowałam, ale jakoś mi nie wyszło. Nie umiem trzymać się dokładnie procedur. Życzę powodzenia i fajnie, że zajrzałaś. Pozdrawiaam

      Usuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasady zasadami, ale od czasu do czasu świat się nie zawali, gdy się zje coś słodkiego. W diecie paleo też są desery dozwolone, tylko trzeba nauczyć się je robić po prostu.
      A co do bloga, to smakoterapia nie ma nic wspólnego z dietą Paleo - w paleo nie je się kaszy, a ona jest podstawą diety w smakoterapii i Paleo to nie jest dieta wegetariańska, a taka jest dieta w smakoterapii. Chociaż niektóre przepisy mogą się przydać. Pozdrawiam

      Usuń
  16. Ja też jutro ruszam z Paleo :) Cóż wiosna chyba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma śniegu już za oknami, to i łatwiej się zmobilizować.

      Usuń
  17. sama chętnie zrzuciłabym "conieco" Po rzuceniu palenia, niestety się rozrosłam. Dieta interesująca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do wspólnego odchudzania. Może sobie zrobimy grupę wsparcia?

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!