*Jedną
z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to
połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno
zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę robótki) i czytaną
książkę.
Bardzo
też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie
pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie.*
W tym tygodniu odłożyłam chustę, bo wymyśliłam sobie szybką bluzeczkę na sobotę. Nie wiem czy zdążę i nie wiem czy uda mi się tak jak umyśliłam, ale co tam. Takie ot świecidełko się dzierga. Mam już przód i prawie całe plecy zrobione w jednym kawałku. Zostało wydziergać rękawy i wykończyć dekolt.
A ponieważ to dziergane jest dżersejem to mogłam przy okazji czytać i tak w tym tygodniu przeczytałam 2 książki. Kolejny tom z serii Kryminalne przypadki Daisy D. pt."Przeklęty rejs" oraz "Czerwony rower" Antoniny Kozłowskiej. Na zdjęciu akurat nie ma tej książki ale za to jest mój laptopik, bo pomimo posiadania czytnika pieszczotliwie zwanego kundelkiem to przy robótkowaniu wolę czytać z ekranu laptopa. Przynajmniej rozwiązuję to mój problem trzymania książki.
Sięgając po "Czerwony rower" miałam nadzieję cofnąć się w czasie do mojego dzieciństwa, bo ja jestem rocznik bohaterek powieści. Tyle, że moje dzieciństwo było inne, może dlatego, że ja z prowincji i do mnie nie docierało niemieckie Bravo, a tylko Filipinka i Na przełaj. Być może obraz tamtych nastolatek, czterech koleżanek z jednej paczki jest tak odległy od moich wspomnień i doświadczeń, że to negatywnie wpłynęło na mój odbiór książki. Brakuje mi w tej książce prawdziwego dramatyzmu, zaskoczenia, głębszego spojrzenia na charaktery bohaterów.
Co prawda nie umiem robic na drutach, a jedynie szydelkuje, ale zawsze zdumiewa mnie to, ze umiesz jednoczesnie dziergac i czytac. To wyzsze wtajemniczenie. Ja na ten etap jeszcze nie weszlam. Pozdrawiam hardaska
OdpowiedzUsuńPrzy szydełku też pewnie bym nie dała rady, A na drutach to głównie wtedy, gdy wzór jest prosty - same lewe lub prawe.
UsuńKsiążka wydaje mi się sympatyczna. Chętnie cofnęłabym się wstecz chocby w marzeniach do czasow mojego dziecinstwa. Nawet z tych szarych 80-tych lat. Wiesz, co ja mieszkałam w całkiem dużym miescie, ale Bravo widywałam tylko czasami u koleżanek, a bliższe mi były własnie Filipinka, Swiat Młodych. Więcej tytulow nie pamiętam, ale jak miło powspominac. Buziaki. Beata
OdpowiedzUsuńWczoraj trochę spłaszczyłam problem, po prostu mam wrażenie, że czytanie o niemieckich 13 - latkach tracących dziewictwo wpłynęło zbyt mocno na bohaterki książki i utraciły zbyt wcześnie dzieciństwo, nie tyle z powodu tragedii, której czuły się winne, a właśnie dlatego, ze świat ich kręcił się wokół "tych" spraw. Moje życie też kręciło się wokół przyjaciółek i chłopaków, ale mimo to długo byłam po prostu dzieckiem, chociaż moje dzieciństwo nie było lukrowane, rodzinka nie była jak z obrazka. Książka mnie rozczarowała, bo była zbyt oczywista, a ja nie mogłam się utożsamić z bohaterkami ani powspominać dzieciństwa.
UsuńChyba tak szybko nie robię, jak Ty. Niestety nie potrafię też czytać książek z ekranu komputera. Za to też jestem z rocznika wydawania "Na przełaj" i "Filipinka". Jakieś mądrzejsze wtedy były te gazety. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, Filipinka i Na przełaj na pewno były mądrzejsze. Czasopisma dla pań 20 lat temu też były bardziej wartościowe, a nie tylko reklamy i celebryci. Aniu, ja po prostu odłożyłam całe życie na bok, bo wymyśliłam, że zrobię bluzeczkę w tydzień, ale jakoś mam coraz mniej zapału, bo oczywiście co nagle to po diable i projekt wychodzi inaczej niż chciałam.
UsuńDziękuję bardzo za zaproszenie do zabawy!!!! Ale chwilowo chyba nie będę w stanie wziąć udziału,bo mi się maraton w pracy zaczyna przedświąteczny .Ale jeśli nie będzie tak bardzo źle ,że znajdę chwilkę ,żeby coś przeczytać to oczywiście wrzucę wiadomość na bloga :) Pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńRozumiem, dziękuję, że zajrzałaś i mam nadzieję, że w wolnym czasie się przyłączysz.
UsuńJa przez "Czerwony rower " nie przebrnęłam i też miedzy innymi z tych samych powodów co Ty. Też moje czasy ale chyba nie mentalność ani rzeczywistość. Tempo dziergania masz naprawdę niezłe. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńO tak, mentalność wydaje mi się być bliższa obecnym gimnazjalistkom :-(
UsuńA z tempem dziergania to bywa różnie, teraz póki nie pracuję cały swój wolny czas, a nawet więcej poświęcam na druty tak jakbym chciała na zapas się tym nacieszyć.