Szukaj na tym blogu

środa, 11 grudnia 2013

Wspólne dzierganie i czytanie 3


*Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasz blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie.*


 To nie jest mój najszczęśliwszy tydzień.  Bluzeczka nie wychodzi tak jak bym chciała. Rzecz w tym, że gdy się za nią zabierałam nie zaplanowałam szczegółowo jak ma wyglądać, tak żeby fason odpowiadał mi, wielorybowi. Jestem bogatsza o doświadczenia - główne to taki, że najpierw trzeba sobie dokładanie poukładać w głowie, a potem można zacząć robić, inaczej strata czasu. 

Bluzeczkę odłożyłam, do dwukolorowej chusty nie wróciłam jeszcze, bo jakoś tak się zorientowałam, że zima przyszła (a przecież w tym roku późno), śnieg spadł, a niektórzy członkowie mojej rodzinki też by chcieli nowe czapki. Może to oni się zorientowali dopiero jak zaczęło padać? 
I na razie na drutach czapka no.1 dla Julka.

Z lekturami też nie szaleję. Zaczęłam czytać "Opowieść ojca. Przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu". Autor Rupert Isaacson jest dziennikarzem, zawodowo zajmował sie ujeżdżaniem koni, kieruje organizacją non profit zajmującą się pomocą zagrożonym plenieniom. I jest on ojcem chłopca z zaburzeniami zachowania ze spektrum autyzmu. I o tym właśnie jest ta książka.

Kilka lat temu przyjaciółka  opowiadała mi o filmie, który widziała w telewizji kablowej i poleciła mi jego oglądnięcie. Niestety to nie był dla mnie dobry czas, kupiłam więc tylko książkę i .......... postawiałam na półkę. Wiecie, rodzice dzieci autystycznych "powinni" jak najwięcej czytać o tej chorobie. Rzecz w tym, że ja od kilku lat unikałam tego tematu jak ognia. Zewsząd byłam bombardowana sukcesami, dzieci się rozwijały, "poprawiały się", a u nas zastój, regres. Nie miałam siły na optymistyczne lektury.

Jednak tym razem, gdy patrzyłam po półkach domowej biblioteczki, co wybrać, mój wzrok padł właśnie na tę książkę. I jestem zadowolona. Nie doszłam jeszcze do połowy, więc nie wiem w jaki sposób ów tytułowy cud się ziścił.  
Ale jeśli chcecie dowiedzieć się co czułam ja, gdy dowiedziałam się, że moje dziecko  ma autyzm, sięgnijcie po tę książkę. Ja bym na pewno nie opisała tego lepiej. Tam znajdziecie opisane również moje uczucia, leki, problemy z którymi się zmagam. Myślę, że większość rodziców dzieci autystycznych odnajdzie tam siebie, swoje problemy. I odrobinę nadziei. 

Na zdjęciu widać nie tylko efekty mojej działalności, a także Julka, jak "wgryzał się w temat" . Wystarczyło, że zostawiłam książkę przy łóżku. Tym razem i tak obszedł się z nią łagodnie, bo sporo straciło całe okładki. Czy wręcz przy dłuższej naszej nieuwadze, poszło w strzępy. 



Zapraszam serdecznie do wspólnej zabawy i do robienia wpisów na temat aktualnych robótek i lektur (ew. samych robótek lub samych lektur) i dodawanie linków pod tym postem. 

A osoby, które uczestniczą w zabawie, proszę o odwiedzanie wszystkich uczestników i pozostawianiu po sobie śladu. Przecież każdy z nas lubi komentarze. 







13 komentarzy:

  1. Rozumiem, ze temat jest trudny. Moj syn ma dziwne zachowania i jest troche niedostosowany do swiata zewnetrznego. Zdaniem pedagogow to jednak nie autyzm, ale jak na ironie wysoki potencjal intelektualny. Czasami jest słodki, ale czasami na prawde trudno z nim zyc. Ale chyba kazdy ma jakies problemy z dziecmi. A mimo wszystko je kochamy i nie zamienilibysmy na inne. Pozdrawiam Cie goraco i zycze duzo odwagi. I nie zapominaj, że nie będziesz dobrą matką, jeżeli nie znajdziesz czasu dla siebie i na spełnienie siebe. Ale myslę, że o to już dbasz, stąd ten wspaniały ciepły blog i rada (w ktoryms poprzednim poscie) by nie odkładac wszystkiego na co ma się ochotę do emertyury. Hardaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, idealne dzieci nie istnieją. Tylko czemu wszystkie moje to dzieci "trudne" - sami indywidualiści mi rosną :-)

      Usuń
  2. Ostatniej środy nie dopisałam z komentarzami... Pozostawiłam po sobie chyba tylko jeden, czy dwa... W tym tygodniu już tego nie zaniedbam :) Skądś znam te uczucia robótkowe...Powiedziałabym, że im szybciej, tym wolniej ;) Widzę, że wybrałaś ciężką lekturę... Mam nadzieję, że mimo to coś dobrego ona po sobie pozostawi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta lektura wcale nie jest taka ciężka na jaką wygląda, opisuje problemy z którymi się zmagają rodzice dzieci z autyzmem, ale jest lekko napisana, wydaje mi się, że szczerze, bez przynudzania, patosu i użalania się nad losem.

      Usuń
  3. Witam, czy mogę bardzo uprzejmie poprosić o nazwę włóczki, która jest dla mnie tak piękna, że zapragnęłam coś z niej wydziergać, jeśli uda się ją dostać. Dziękuję! Pozdrawiam serdecznie. Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Azteca, firmy Katia kupiona w zamotane.pl A ten kolor to konkretnie ma numer 7828 ;-)

      Usuń
    2. Serdecznie dziękuję! Ada

      Usuń
  4. Tez sie podpisuje pod prosbe - bardzo zaciekawila mnie wloczka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Włóczka ma przepiękne kolory i fajną fakturę więc przyłączam się próśb o nazwę:-))) Książką mnie zaciekawiłaś bardzo bo ciągle się za mało mówi o tej chorobie. Ja sama niewiele wiem a chciałabym dowiedzieć się więcej więc ją sobie dopisuję do kolejki. Choroba dziecka w rodzinie to zawsze trudny temat, sama to przerabiałam przez 12 lat więc wiem. U mnie na szczęście wszystko skończyło się dobrze ale nie wszyscy tak mają. Ściskam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przeraża, że to taka "never ending story" ten autyzm i kiedyś może mi zabraknąć po prostu siły.

      Usuń
  6. Nikt mnie jeszcze tak nie zmobilizował jak Ty. Wyciągam z półek jakieś sto lat temu zapomniane rzeczy. Odkrywam świat ukryty w szafach na nowo. Dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Errata : Odkrywam na nowo świat ukryty w szafach :D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!