Długo zastanawiałam się czy brać w tym miesiącu w wyzwaniu Uli, ponieważ ja nie przepadam za Świętami. Zupełnie nie rozumiem tego całego szału dekorowania każdego centymetra kwadratowego przestrzeni, planowania menu, tego nastawiania się na magiczny klimat świąteczny.
Dla mnie całe te przygotowania do Świąt to tylko strata czasu, znam lepsze zajęcia i bardziej rodzinne niż sprzątanie, po którym za chwilę nie będzie śladu lub gotowanie, pieczenie jedzenia, po którym szybko nie będzie śladu, a co najwyżej niestrawność i nadwaga.
Co nie znaczy, że w ogóle się nie przygotowuję, szczególnie, że jak powszechnie wiadomo dzieci lubią celebrować wszelkie okazje i oczywiście cały grudzień zwykle mija na planowaniu jak ubrać choinkę. U nas choinka, ewentualnie drobne ozdoby na okno to maksimum dekoracja.
Z choinką mamy związane dwie tradycje. Jedna to taka, że ubieramy
choinkę w Wigilię - ubierają dzieci z tatusiem, a mamusia tylko
nadzoruje prace z kuchni.
Drugą tradycją jest przygotowywanie choinkowych zawieszek i łańcuchów. Kiedy moi najstarsi synowie byli mali to często piekliśmy i dekorowaliśmy pierniczki do zawieszenia na drzewku. Teraz ze względu na Julka nie ma takiej opcji, bo ściągnąłby całą choinkę na siebie razem z tymi ciastkami. Pozostają nam papierowe łańcuchy, pawie oczka, dekupażowe kule i oczywiście wydziergane przeze mnie gwiazdki lub inne zabaweczki. W tym roku córunia już zagoniła mnie do pracy i robimy koralikowe aniołki. I to jest dopiero początek, bo ma ona rozległe plany i co chwila słyszę - Mamo, a mamy filc? a mulinę? a cekiny?
A Wy lubicie Święta?
ale wspaniale :) pamiętam z dzieciństwa jak co roku robiłam tak iklasyczny papierowy łańcuch z papieru, to była dopiero zabawa :)
OdpowiedzUsuńJak się na to tak patrzy, to rzeczywiście niezła zabawa jest - taki łańcuch też musimy wyprodukować w tym roku.
UsuńNadal nie mogę zrozumieć jak można nie lubić świąt. Boże Narodzenie to dla mnie najwspanialszy czas w roku. Mam nadzieję, że Twoje dzieci będą mieli inne nastawienie. To cudowne, że próbują Cię przekonać do tej magii :)
OdpowiedzUsuńChyba mi nie grozi, moi starsi synowie są prawie dorośli i raczej mają do Świąt stosunek podobny do mojego - ot kilka dodatkowych dni wolnych. Tylko córka jeszcze raduje się Świętami i dla niej to jest coś niesamowitego - ona wciąż wierzy w Mikołaja.
UsuńA ja rozumiem, że można nie lubić świąt. Powodów może być mnóstwo, takie poważne jak taki, że tatuś był na śledziku, który oczywiście musiał popływać... albo taki, że mamusi nie wyszły pierogi i rozstawiła dziatwę po kątach. I prozaiczne niechęć do zamieszania, czy konieczność ucałowania śmierdzącego wujka przy składaniu życzeń. U mnie bywały różne fazy od uwielbienia, po nienawiść do świąt. Teraz to mi wszystko jedno, rzadko jestem w domu rodzinnym i ważne abyśmy byli razem, bez pośpiechu, swarów i przy smakołykach na stole.
OdpowiedzUsuńMi się święta źle kojarzą głównie z powodu całego tego szału przygotowywania żarcia i ciągłym zmywaniu tony garów i tłustych blach, bleeee.
UsuńJa też nie lubiłam świąt. Wszystko się zmieniło odkąd mam swoją rodzinę. Mimo, że córcia jest jeszcze za mała na wszystkie dekoracje i pewnie mało będzie pamiętać z tego okresu to w niedzielę już ubraliśmy choinkę i śmiechu było co niemiara :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że z dziećmi to inaczej się świętuje, pełniej, ale i tak nie czuję żadnej "magii"
UsuńŚwięta - i lubię, i nie lubię. Ze świątecznych przygotowań najbardziej lubiłam stanie w kolejkach - atmosfera w sklepach świetna. Dekoracje świąteczne? Choinka i nic więcej.
OdpowiedzUsuńJakieś tam zalety te święta mają, ale nie na tyle by skakać do góry z radości.
UsuńPrawda.
UsuńWiesz... Ja nigdy nie kojarzę świąt ze sprzątaniem. Oczywiście gdy byłam mała, moja mama organizowała wielkie świąteczne porządki. Wtedy ich nie lubiłam, jak to dziecko. Ale nawet teraz, gdy już dzieckiem nie jestem, uważam, że sprzątanie jakby miała mi komisja z białą rękawiczką wpaść:) jest stratą czasu. Jeśli jest porządek, to jest ok, nie musi nic błyszczeć, być polerowane, trzepane itp. To zabija całą radość świąt. Nie lubię też półtora miesiąc wcześniej planować co, gdzie i jak. Bo można to zrobię tydzień przed świętami i świat się nie zawali:). Ale lubię ten charakterystyczny czas, atmosferę, która mimo wszystko się pojawia. Zapachy na dworze świadczące, że jest już zima (też tak macie?), zapach pieczonych ciast, cytrusów. Na razie nie ozdabiam mieszkania (tego we Wrocławiu) bo nie chce mi się tych zagraconych 22 metrów zagracać bardziej. Ale wiem, że na nowym coś na pewno zmienię w wystroju - aczkolwiek jestem człowiekiem minimalistą, więc będzie to naprawdę niewiele, za to coś konkretnego:). Święta lubię, bo to czas spędzony na błogim lenistwie z rodziną i najbliższymi. Tylko dlatego:)
OdpowiedzUsuńO tak, na każdą porę roku powietrze inaczej pachnie, ale ja najbardziej uwielbiam zapach wczesnej jesieni.
UsuńJak się ma taką rodzinę jak ja (jest nas przecież 6-cioro) to można zapomnieć o błogim lenistwie także w dni świąteczne. Taki maleńki minus dużej rodziny.
Ojej! A ja myślałam, że jestem jedyna, która świąt nie lubi!.... *^w^*
OdpowiedzUsuńJa w domu nic nie robię świątecznego, w Wigilię i pierwszy dzień świąt odwiedzamy moich rodziców, i tyle. W domu nawet nie co roku mamy choinkę, bo nie ma na nią miejsca, takie mamy "salony"....
W moim domu rodzinnym też choinkę ubierało się dopiero w Wigilię, nawet tata kupował ją dopiero w ten dzień, nie było tak jak teraz, że dekoracje świąteczne pojawiają się wszędzie już od listopada...
Ja niestety muszę nawet jak idziemy na święta do rodziny, a że nie lubię za bardzo gotować, to i te potrawy wychodzą takie sobie :-( .
UsuńI właśnie tego szału już w listopadzie nie cierpię. Zresztą jak teraz wszystko jest i na co dzień je się różne frykasy, to świąteczne menu nie jest już niczym specjalnym.
Jeśli chodzi o dekoracje świąteczne to lubię ale bez szaleństw i zbędnego spinania się...dla mnie grudniowe święta to przede wszystkim Święta Bożego Narodzenia i raczej staram przygotować się do nich duchowo ;)
OdpowiedzUsuńPrzygotowanie duchowe jest najważniejsze, ale co zrobić, jak dla kogoś Święta to tylko dni wolne od pracy?
UsuńLubię i nie lubię :p . Ogólnie chyba raczej na nie, bo mama zwykle narzekała, że trzeba coś szykować, sprzątać itd. Zawsze tylko nerwy i pośpiech. Zwykle jeździliśmy do rodziny [wcale nie ulubionej] dwa przystanki dalej i tyle. W zasadzie teraz święta ograniczają się u nas do choinki i zjedzenia innych potraw na kolację, no i drobnych prezentów. Jedyne co lubię to właśnie kolejna okazja do obdarowania kilku osób, ale odkąd słyszę 'nic nie chcę, nie wiem', a siostra już starsza to i pomysłów zbrakło.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś chce spotkać się z rodziną to i tak znajdzie sposób i nie potrzeba do tego wielotygodniowego chaosu przygotowawczego. :) A jeśli nie to i nawet święta nie zrobią nagle wielkiej miłości wśród domowników czy gości.
O widzisz, to ja pewnie jestem taka jak twoja mama - narzekająca, nerwowa.
UsuńZ prezentami też jest ciężko, często sama nie mam pomysłu co kupić ;-(
Świąt nie lubię. Nie szaleję z gotowaniem, pieczeniem, sprzątaniem, dekorowaniem. Jest to czas, ktory jakos trzeba przeżyc. Na szczęście styczeń już blisko :-) Wszystko wróci do normy :-)
OdpowiedzUsuńajka
To prawda, styczeń blisko, dni będą coraz dłuższe i wiosna tuż tuż.
UsuńNie przepadam za świętami,we wszystkich gazetach są porady jak przygotować się do świąt, jakby to była wojna.Kiedy zacząć sprzątać tak jakby Polacy sprzątali dwa razy do roku na św.Bożego Narodzenia i Wielkanoc.Nie lubię na siłę odwiedzać rodzinki w dni świąteczne bo od lat jest ten sam schemat.Teść siedzi przy telewizorze i gada o polityce,teściowa narzeka że mało jemy a tyle się narobiła-cała Afryka by się najadła.Co roku jej mówię że poco tyle robić ale do niej nie dociera.Wiec z tych wizyt wracam zmęczona psychicznie i z potwornym bólem głowy.Ale postanowiliśmy że w tym roku spędzamy święta w domu.I niech gadają co chcą.
OdpowiedzUsuńJakiś temat te gazety muszą mieć ;-) te rady to dla takich gospodyń jak ja, tyle, że ja nie czytam takich gazet.
UsuńAkurat w święta mojej mamie zwykle udaje się nie narzekać, więc nie jest tak źle i dopieszczają wnuczków, więc to też plus.
Ale czasami dobrze jest spędzić święta we własnym domu, bo na co dzień jest mało czasu by być ze sobą. Jeszcze nie wiem jak u nas będzie w tym roku.
A ja uwielbiam Święta i szał dekorowania :) Nie traktuję tego jako przymus - cieszy mnie, że moje mieszkanie nabiera takiej fajnej, wyjątkowej magii :) Podoba mi się też ozdabianie ulic w miastach, wszechobecne choinki, światełka... To taki wyjątkowy czas w roku. Pogoda wtedy z reguły nie dopisuje, więc te wszystkie lampki i ozdoby rozświetlają trochę tą szarą rzeczywistość :)
OdpowiedzUsuńŚwiatełka na ulicach rzeczywiście sprawiają, że wieczorem ulice są jakby milsze, ale już te wszystkie dekoracje i kolędy w sklepach to za dużo jak na mnie i do tego te tłumy ludzi, brrrrr.
UsuńTeż należę do bożonarodzenioholiczek.
UsuńW zasadzie to drażni mnie tylko jedno- kolędy i ozdoby świąteczne w sklepach, które wyjeżdżają na środek od razu po przesunięciu na bok resztki zniczy...
Święta w listopadzie- zdecydowanie NIE. Ale w grudniu to już inna bajka. Światełka, które stwarzają, że miasto wygląda magicznie. Moje miasto nocą w ogóle wygląda magicznie a z tymi dodatkami "świetlnymi" to już w ogóle :)
Pozdrawiam
Dołączam do grupy uwielbiającej święta Bożego Narodzenia.. dlaczego? Może dlatego, że w ogóle z zasady lubię świętować. Lubię czas, kiedy w domu jest więcej ludzi, kiedy pachnie goździkami i cynamonem czyli tak pierniczkowo bo lubię piec i dekorować ciasteczka, robić i kupować prezenty, robić kartki świąteczne i dostawać je. Lubię też śpiewać kolędy, nawet odwiedzać w święta rodzinę też lubię.
OdpowiedzUsuńJest co prawda coś czego nie lubię - sprzątania, ale jak się nie przesadza w szaleństwie pucowania to można to znieść.
Aga, mam właśnie odwrotnie - nie lubię świętowania po prostu.
UsuńA ja i owszem lubię, ale szału nie ma...wszak sprzątam i gotuję na okrągło;) hahahah Robienie miliona ozdób uważam za stratę czasu...szczególnie jak się nie ma miejsca do ich późniejszego przechowywania. Piękne bombeczki z koronki..owszem...ale pogięte i okurzone...na drugi rok...nie dziękuję;) Choinka...tak musi być, ale taka zwyczajna bez wydziwiania...czyli kolorowa na maxa...ubrana we wszystko...niezależnie czy pasuje czy nie...są na niej bombki, papierowy bocian zrobiony przez synia 5 lat temu w przedszkolu;)...zdobyczne aniołki...ofiarowane "karczochy"... i łańcuchy wszelakiej maści;) Ale nastrój musi być...nastrój leniwego spokoju rodzinnego, bez spinki, dobre jedzonko, fajne książki i filmy...i ten relaks świąteczny- cudowny, jedyny, niezastąpiony!!!! A jak relaks to ja sobie podziergam spokojnie jakiś kocyk, albo czapkę...albo i coś innego...
OdpowiedzUsuńTeż staram się wieszać wszelkie wytwory rąk mojej córki, a kiedyś moich synów. Nam jakoś brakuje tego nastroju spokoju, bo nie chce się nam sprzątać, więc odkładamy na później, a potem jest spina, że w domu wciąż jest bałagan.
UsuńKocham święta :) Najbardziej kocham kolędy - słuchać i śpiewać. Sprzątam na bieżąco, nie tylko od wielkiego dzwonu. Jemy nie więcej niż zwykle - żołądek mamy cały czas tylko jeden. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń