Szukaj na tym blogu

środa, 23 października 2013

Yarn Along 12

Ostatnio trochę przyklapłam, a nawet więcej niż trochę. Po euforii pięknego słonecznego tygodnia nastąpił okres pogorszenia pogody i oczywiście pogorszenia mojego samopoczucie - czyżbym była meteopatą?  W każdym bądź razie ciągle jestem zmęczone, chce mi się spać. Podjęłam dwa nowe dla mnie wyzwania - jednym z nich jest wprowadzenie większej ilości sportu, prawdę mówiąc to sportu w ogóle do mojego życia. I wydawałoby się, że taki sport jak rzutki to przecież nie jest obciążający, a mi od razu pogorszyły się plecy i biodro zaczęło mnie boleć, a dzisiaj zafundowałam sobie pierwsze bieganie - więcej spaceru niż biegania, bo to system interwałowy i oczywiście biodro już całkiem odmówiło posłuszeństwa. 
Żeby jeszcze ponarzekać, to martwi mnie moja córka, która przychodzi ze szkoły "nieszczęśliwa", bo dzieci nie chcą się z nią bawić, a my mieszkamy na pustyni jeśli chodzi o dzieci w podobnym wieku, więc rozwijanie kontaktów z dziećmi idzie opornie. Na szczęście wychowawczyni Judyty zapewniła mnie, że mała nie czuje się nieszczęśliwa w szkole. Ja w jej wieku miałam grono koleżanek, z którymi spotykałam się również po szkole, ale ja mieszkałam w bloku, w którym mieszkały 2 koleżanki z klasy, a kilka innych mieszkało w sąsiednich blokach, do tego miałam masę kuzynek niemal w moim wieku. 

A w domu pusto - 3 dzieci zostało, tylko jedno wyjechało, a ja czuję pustkę. Zawsze tak jest, gdy jednego dziecka nie ma w domu na dłużej. A przecież muszę się przyzwyczajać, bo jeszcze nie całe dwa lata i drugi synuś będzie chciał wyfrunąć z gniazda. 

Ale kończę to narzekanie. Mam nadzieję, że jak ponarzekam to przejdzie złe samopoczucie i rozwiązanie problemów się znajdzie. 
 


I'm reading Emilly of New Moon by L.M. Montgomery. The second book is "Wheat belly cookbook" by William Davis to look for new inspiration to make my kids' diet more diverse. 
I have a doll's dress on my needles, have to finish sleeves but Judith wants me to make her doll a hat, shoes and a coat.

Z tego wszystkiego to ani robótki mi nie idą, ani też z czytaniem za bardzo do przodu nie jestem.
Emilkę z Księżycowego Nowiu zaczęłam jakiś czas temu i utknęłam ze zmęczenia właśnie. A Kuchni bez pszenicy to raczej nie czytam, a przeglądam w poszukiwaniu ciekawych przepisów by urozmaicić dietę moich dzieci.
A na drutach - malizna, sukienka dla lalki. Zostało dorobić rękawki. Ale Judytka prosiła jeszcze o czapkę i skarpetki, ew. jakąś kurtkę lub płaszcz. 

Jeśli ktoś chce mi potowarzyszyć w narzekaniu to zapraszam serdecznie.

6 komentarzy:

  1. Kuchnia bez pszenicy właśnie do mnie jedzie - do mnie i dla mnie:)
    A jeśli chodzi o sport, to polecam Ci Madziu kije.
    Nordic Walking znaczy.
    Spróbuj.
    Naprawdę nie będziesz żałować - serio.
    Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam mocno kciuki za nowe postanowienie ♥...nic tak nie wprowadza w dobry nastrój ... tzw endorfiny;))) ... jak codzienna porcja ruchu .Bieg na początek to z lekka forsujące zajęcie sportowe ... intensywny marsz z kijkami - też jestem ZA ! ... no i rozciągające ćwiczenia na macie gdzieś w dużym pokoju :)))
    A może z Judytką i koleżankami zrobić jakieś nieskomplikowane warsztaty ? ... wypychanie misia ? ... świąteczne bileciki ?... biżuteria koralikowa ? ... lub cokolwiek bądź innego ? ... ale czy to nie za śmiała propozycja z mojej strony ? ...
    Pozdrawiam serdecznie♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorothea, patchworkowa poszeweczka, już myślałam o kijach, ale jakoś tak boję się, że to będzie kolejny gadżet, który wkrótce po kupieniu rzucę w kąt, więc trochę mi szkoda tych paru groszy. Na razie spróbuję z tym bieganiem, bo ja nienawidzę biegać, a mam zamiar to zmienić.
    O warsztatach dla koleżanek pomyślę, dziękuję za pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponarzekałabym , ale nie mam czasu:) Małżonek zapisał mnie na "Bieg Niepodległości" w Warszawie 11-tego!!! Ale będzie jazda:)!oCZYWIŚCIE nIE pobiegnę tylko pójdę z kijkami.............. na co mi przyszło na stare lata!:)! Robótkowo robię kulki przed wyjazdem do rozdania oczywiście i tak mi się nie chce, ale co............ muszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że polubisz bieganie, bo w sumie jest to super sport. Tylko uważaj na kolana, żebyś nie przeciążyła, tak, jak ja zrobiłam. później pół roku nie mogłam nic trenować. Jak już Cię wciągnie, jak juz uzależnisz się od endorfin... nie będziesz mogła przestać.
    Ja ponad pół roku temu włączyłam do moich ćwiczeń treningi Chodakowskiej. Zawsze preferuję rzeczy, które mogę robić bez sprzętów, bez dokupowania rzeczy, czy płacenia za sesje, bo takie działanie ma odwrotny skutek(w moim przypadku) - wtedy już nic mi się nie chce, bo muszę:)

    Emilkę niedawno przeczytałam, ale nie tak od deski do deski; niektóre akapity przeglądałam pobieżnie, żeby sobie przypomnieć. Podobnie ma się z "Anią..."

    Pozdrawiam

    Anka

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!