Czy słyszeliście o mindful eating lub mindful living?
Ja przeczytałam o tym dopiero w ostatnią sobotą w lokalnej gazecie.
Z grubsza cała idea polega na świadomym, uważnym życiu i na świadomym uważnym jedzeniu.
Dziewczyna, o której był artykuł twierdzi, że schudła bez wyrzeczeń, stosując takie zasady - skupianie się na jednej czynności - w tym przypadku jedzeniu oraz przeżuwanie każdego kęsa 15 razy.
Postanowiłam wypróbować tej metody i okazuję się, że to jest trudne dla kogoś kto śniadanie je przy komputerze, kolacje je w tzw. między czasie w przerwie na reklamę, nawet kawę czy inny napój pije robiąc co innego. A tu pani twierdzi, że nawet kawę trzeba pić skupiając się tylko i wyłącznie na tej kawie, czuć jej smak, zapach, itd.
Przekładając to na całe życie to aby żyć świadomie należy się skupiać na jednej czynności, a to jest w całkowitej sprzeczności z moją osobą.
Tak więc nic dziwnego, że znowu mam doła. Doła, bo robię na drutach (tzn. chwilowo odpuściłam druty, bo nadgarstek wysiada), ale za to zaczęłam znowu kilka zupełnie odmiennych projektów, każdy z innej bajki.
Żeby nie pokazywać całego p.........nika to tylko kula z róż z krepy.
Kula taka po przejściach, zanim załapałam jak robić róże to oczywiście każda inna mi wyszła, podczas przyklejania zabrakło mi wyobraźni i dziury między kwiatkami powstały, więc gdzie nie gdzie poupychałam listeczki.
Ale wisi i mam nadzieję, że przywoła wiosnę. Bo tak samo jak pewnie większość, mam dość tego białego szaleństwa, tych nowych dostaw białej kaszy i tego zimna, brrrrrrrrrrrr.
A co mi tam, pokażę coś jeszcze - sukienkę dla Judyty na pierwszy dzień wiosny.
Przy okazji jako osoba, która ciągle zmienia zdanie, cały czas chce robić kilka rzeczy na raz, zapraszam na mój nowy blog -
Szyciowe Potyczki . Po co mi on i tak mam zamiar tutaj wrzucać efekty mojej pracy. Na tamtym blogu mam zamiar po prostu robić notatki i chcę mieć jasny obraz moich szyciowych postępów. Mam nadzieję, że takowe będą.