Szukaj na tym blogu

piątek, 8 listopada 2013

Co to ja chciałam dzisiaj ...

Najpierw chciałam napisać po raz kolejny o odchudzaniu. Chyba dojrzałam do wzięcia się za siebie i dietę. Moja waga osiągnęła masę krytyczną. Jeszcze nigdy tyle nie ważyłam.
Wracam do Dukana - nie jest to pewnie najlepsza z diet, ale jak dla mnie najprostsza.
Tak więc od wczoraj - jajka, rybki, filety z kurczaka plus trochę nabiału.



Humoru wcale mi nie poprawiły rewelacje z Sejmu. Pewnie, że nie można się było spodziewać czegoś innego.


I nawet nie chodzi o to czy te 6 latki powinny iść do szkoły czy nie, a o to, że władza nie liczy się z obywatelem. Poza tym zupełnie nie wiem dlaczego inspirujemy się tak zachodem i staramy się nasz system edukacji upodobnić do systemu np. angielskiego, który przecież się nie sprawdza - największy odsetek ciężarnych nastolatek, młodzieży która kończy edukację w wieku 16 lat.

Dlaczego nie przyjrzeć się systemowi jaki  jest w Finlandii?

Ponieważ obrazek jest mały, można zajrzeć tutaj

Mi najbardziej odpowiada, że dzieci nie są prawie oceniane i poddawane testom, a i tak osiągają rewelacyjne wyniki. Nie uczy się ich rywalizacji, zazdrości, a uczy się ich samooceny i wzmacniania własnej wartości. Poszukuję się tego co dzieci lubią, w czym są dobre i się to wzmacnia, w naszej szkole wskazuje się i podkreśla słabości i wady dziecka. Jako nauczyciel zawsze mam dylemat jak np. oceniać mówienie po angielsku 6 - 7 latków skoro duża część z nich poprawnie nie mówi jeszcze po polsku. Jako matka zawsze jestem źle oceniana, bo pozwalam swoim dzieciom podążać za ich zainteresowaniami, a nie każę  zadowalać wszystkich nauczycieli.


A tak dla poprawy własnego humoru postanowiłam pokazać Wam co robię od czasu do czasu - dewastuje książki.


Kiedy syn to zobaczył to stwierdził, że na tym urlopie (zdrowotnym) to strasznie mi się nudzi. Gdyby mi się nudziło to pewnie bym lizała mieszkanie  do błysku.


Mąż tylko zapytał czy przeczytałam te książki.  Pewnie, że przeczytałam.


Zresztą to tylko kilka książek. Bardzo proste formy.


Teraz poszukuję książek z twardymi okładkami i zszywanymi stronami do robienia bardziej fikuśnych "instalacji".


 Jeśli chcielibyście spróbować zrobić coś takiego to na youtubie są filmiki z instrukcjami. Wystarczy wpisać "folded book art".


A wy? Uważacie, że to profanacja książek czy może ich drugie życie? 


PS. Tutaj można pooglądać prawdziwy BOOK ART, dla mnie bomba.

21 komentarzy:

  1. Posłałam 6-latkę do pierwszej klasy i nie narzekam. W tej chwili jest dopiero w 3 klasie. Połowa dzieci w jej klasie jest z jej rocznika, a Pani, mimo początkowych oporów, wciąż podkreśla, że to bardzo dobra klasa, bardzo zdolne dzieci.
    A Book Art to dla mnie sposób na drugie życie książki, albo nawet szansa na jakiekolwiek, w przypadku egzemplarzy z defektem, które pewnie i tak nie trafiłyby do księgarń. Masa starych książek zamiast spłonąć w piecu staje się dziełami sztuki - jak dla mnie super sprawa.
    Powodzenia na diecie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjne to nowe życie książek .
    Co do diety to jeszcze poszperaj w MM (madra i zdrowa ) i3D ,dobrze się na nich czuje człowiek .Poslalam dziecko do szkolyw wieku 6 lat , ale dlatego ,ze grupę obejmowała super pedagog .Daje sobie świetnie radę .

    OdpowiedzUsuń
  3. Drugie życie książek-bomba!!!!
    -a jeżeli chodzi o odchudzanie polecam książki Michała Tombaka .
    Pozdrawiam mila

    OdpowiedzUsuń
  4. O, zaciekawiła mnie ta Finlandia! Ja już dawno stwierdziłam, że szkoła, to fatalne miejsce - jako dziecko potrafiłam się uczyć tylko sama, w klasie po prostu przesiedziałam i tyle. Nauka odbywała się w domu. Jako nauczyciel dostrzegłam masę mankamentów szkoły, a teraz jako rodzic ucznia potwierdzam - szkoła to nienajlepsze miejsce... Co do testów - jest ogromną sztuką zbudować dobry test, więc nie wiem, dlaczego dzisiejsze szkolnictwo tak usilnie opiera się na testach... O ocenianiu i wrażeniach z nim związanych najchętniej porozmawiałabym z Tobą na żywo :) Szkoda, że się nie da :( Ja też uczyłam w szkole angielskiego i też miałam niemałe kłopoty z wystawieniem oceny (w sumie - któż tych rozterek nie ma?).
    Trzymam kciuki za dietę, chociaż - może nie jest potrzebna? Bardzo ładnie wyglądasz!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam generalnie podobne odczucia, nie jestem przeciwna posyłaniu dzieciaków wcześniej do szkoły, ale co do samej szkoły to myślę podobnie.

      Usuń
  5. Fajne to drugie książkowe życie. Dieta (czyt. odchudzanie, "zdrowe żywienie") nie dla mnie. Nic tak nie niszczy człowieka jak poczucie winy, że :zjadłam za duzo, zjadłam nie to, od jutra nie będę - to dopiero jest niezdrowe. Pozdrawiam:) Dobrego nastroju wieczorowo zyczę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam nigdy poczucie winy nie niszczyło z tego powodu, że zjadłam za dużo, ale teraz boleśnie odczuwają to moje stawy niestety.

      Usuń
  6. Madzik, spróbuj bezglutenowej. I kup sobie książkę "Dieta bez pszenicy".
    Podobne nieco do Dukanowej, choć o niebo lepsza.
    Bez specjalnych wyrzeczeń i głodu schudłam w ciągu jednego miesiąca około 5 kg.
    Bez wyczynów sportowych.
    Głodna nie chodzę.

    Ten gluten... sprawdź go na portalu Jarka Kefira, mówię Ci.
    Coś na rzeczy jest.
    Spróbuj - może Ci się przyda.
    Ja sobie chwalę.
    Buziaki***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotka, mam książkę, a nawet dwie, ale ja jestem leniem i na razie potrzebuję szybkich efektów bez stania w kuchni. Czasami przygotowuję niektóre z tych potraw dla Julka.

      Usuń
  7. Madziu drugie życie książki - super sprawa. Odnośnie diety powiem Ci, że ja w ciągu 3 miesięcy schudłam 5 kilo - nordic walking 2 x dziennie szybki marsz (2x4 km). Pozdrawiam i polecam moją metodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halinko, muszę dietować, bo 2 x dziennie szybki marsz to nie dla mnie, nie mam czasu aż tyle i do tego na dobre jeszcze nie zaczęłam uprawiać moich sportów, a już mam problemy z biodrami.

      Usuń
  8. Spędziłam w Finlandii prawie rok i chcę dodać, że w tym kraju ogólnie wszystko co się wiąże z dziećmi stoi na wysokim poziomie. Dzieci dla Finów to niemal świętość. Tamtejsze "rodzinne" (5 lat temu to było coś koło 300euro miesięcznie ) może uzyskać nawet cudzoziemiec, który zostawił dzieci w swoim kraju, wystarczy, że pracuje legalnie. Przedszkola są po prostu genialne! Do wyboru z językiem fińskim i angielskim lub szwedzkim i angielskim. Dzieciaki mają mnóstwo fajnych zajęć, na które w Polsce "szkoda pieniędzy". Bardzo żałuję, że nie miałam możliwości tam wrócić, kiedy urodziła się moja córka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam więc kiedy odejmiemy ;) pierwsze kilogramy ...
    Mam już kijki ;))) ... jeszcze tylko odprawię córce urodziny .... odwiedzę ciotkę w Szklarskiej i ruuuuuuuuszaaaaaaaam !
    Odejmujemy ? .....powodzenia !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka też ma w listopadzie urodziny, ale już nie czekam. Doszłam do chwili, że wiem, że muszę i odejmuję (mam nadzieję). Tobie też życzę powodzenia.

      Usuń
  10. Nie mam dzieci więc nie wypowiem się na temat sześciolatków. Wypowiem się natomiast na temat wysokiego odsetka ciąż u nastolatek w Wielkiej Brytanii. Otóż nie ma to nic wspólnego z systemem szkolnictwa. W Anglii w szkołach jest wychowanie seksualne dostęp do antykoncepcji jest szeroki (pigułki antykoncepcyjne są za darmo), również do pigułek 'dzień po'. Problem polega na tym, że samotne matki otrzymują bardzo dużą pomoc od rządu, dom o odpowiednim metrażu (minimum dwie sypialnie), zasiłek oraz bony na pieluchy, mleko itd. Dla wielu młodych dziewczyn jest to po prostu sposób na życie. Myślę, że Polska nie miałaby problemu z przyrostem naturalnym gdyby rząd Polski oferował takie luksusy ;). Ja też wcale nie jestem za tym aby Polska miała ślepo gonić Zachód. Niestety, tak się właśnie dzieje, lubimy Walentynki, Halloween, Boże Narodzenie jest skomercjalizowane itd. A Polska powinna patrzeć na zupełnie inne wzorce. A jeśli chcesz porównać systemy szkolnictwa to porównaj nakłady na naukę, liczbę Nagród Nobla, albo chociażby poziom czytelnictwa w Wielkiej Brytanii a w Polsce. Ciąże nastolatek naprawdę nie mają tu nic do tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że moja widza na temat edukacji w UK nie opiera się na moim własnym doświadczeniu tylko na lekturach, ale nie zgodzę się z tobą, że ciąże nastolatek nie mają nic z tym wspólnego. Prowokuje (może nie zbyt właściwe słowo) je nie tylko socjal, ale również to, że obowiązek chodzenia do szkoły trwa tylko do ukończenia przez młodzież 16 lat. Jeśli dziewczyna nie ma co ze sobą zrobić po skończeniu szkoły to wybiera "łatwy" zarobek. Polski system edukacji był budowany właśnie o angielski, tyle, że u nas trzeba chodzić do szkoły do 18-tki.
      Z tego co czytałam to w UK jest też największy odsetek (w porównaniu do innych państw europejskich) dzieci uczonych w domu, czyli rodzice nie są z tego systemu, z poziomu edukacji zadowoleni.
      I tak samo wszystkie te egzaminy, które są już od najmłodszych klas, są kalką z UK. One pogłębiają różnice między dziećmi. Zresztą dużo by tu "mówić".

      Usuń
  11. Mam synka, któremu jeszcze się upiecze. Sześć lat skończy w listopadzie 2014, więc nie musi iść wcześniej do szkoły. Cieszę się, że dłużej będzie w przedszkolu. Jest bardzo bystry, szybko się uczy tego, co go interesuje. Jednak manualnie i emocjonalnie jeszcze się do szkoły nie nadaje. Ma czas...
    Drugi mój synek pójdzie już jako sześciolatek - jemu pewnie będzie łatwiej, chociaż też wolałabym dać mu szansę na dłuższy pobyt w przedszkolu.

    Ciekawe są Twoje "książkowe dzieła", ale ja nie mogłabym spróbować. Nie potrafiłabym chyba pozaginać kartek w książce...tak jak ciężko mi się z nimi rozstawać, nawet z tymi, których pewnie nigdy więcej nie przeczytam. ;o)


    OdpowiedzUsuń
  12. No własnie! Temat morze!!!!!!!!!! Cały czas jednak twierdzę, że my byliśmy lepiej przygotowani edukacyjnie niż obecnie. Gimnazja to porażka! Studencka wiedza jest na słabym poziomie! Oczywiście nie można generalizować wszystkiego..... dość o tym ! Byłam dzisiaj z Monią u dietetyczki! Zaczynamy się więc razem odchudzać :) O efektach będę pewnie wspominać na blogu.....Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Na temat reform w oświacie nie będę się wypowiadać, bo mi gul skacze!
    A drugie życie książek to świetny pomysł.
    Ale u siebie w pracy raczej go propagować nie będę ;-DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ata, bardzo żałuję, że nie interesowałam się book art'em kiedy w mojej szkole likwidowano część zbiorów - tyle tam było starych książek, może by mi się udało wybrać coś nadającego się do tego, albo przynajmniej bym miała luźne strony do różnych papierowych prac.

      Usuń
  14. Zgadzam się z Wami co do reform ,nasze szkolnictwo jest beznadziejne,tyle niepotrzebnych rzeczy się wykłada i efekt jest taki że "jednym uchem wchodzi a drugim wychodzi.Mój wnuk jest z grudnia i pójdzie rok później,cieszę się.Kiedyś też 6-latki chodziły do szkoły ale musiały być przebadane .Tak czasami patrzę na te dzieciaczki we windzie-przecież one się przeginają do tyłu od cieżaru tornistra,ja uczyłam się z elementarza,8 klas szkoły podstawowej,4 lata technikum ale moja wiedza nadal jest większa od wiedzy młodzieży uczonej w systemie gimnazjalnym i nowej szkole średniej.Jestem przeciwna tej reformie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!