* Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną książkę.
Bardzo też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *
Zielony sweterek postępuje, a raczej postępował, bo teraz się zacięłam i myślę co robić dalej. Jak wymyślę, to pokażę :-)
W czytaniu znowu Camilla Lackberg, pierwsza część powieści Syrenka. Jak widzicie nie tylko mi się podoba. Mój Julek pochłania książki dosłownie. Nie umie czytać, ale żadnej nie przepuści. Tę czytałam wieczorem przed snem i położyłam pod łóżkiem (nie mam żadnej szafki przy łóżku, bo i tak musiałaby być pusta). Rano niestety zapomniałam ją zabrać i przypomniało mi się dopiero po południu, w między czasie Julek już urzędował w naszej sypialni i tak o to wygląda książka po jego wczytywaniu się w temat. I tak miałam dużo szczęścia, bo uszkodził początek, który już czytałam. Po przednio oberwał mi okładki od "Norwegian Woods" Murakamiego, a razem z okładkami kilkanaście ostatnich stron i musiałam szukać po internecie zakończenia historii.
Co do "Minimalizmu po polsku", to oczywiście przeczytałam, bardzo polecam, bo rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące minimalizmu i każdy może znaleźć coś w tym nurcie dla siebie. Wcale nie trzeba rezygnować z hobby, ale w przypadku naszej pasji można zastąpić górę tanich akrylików jednym motkiem włóczki wysokiej jakości np. ręcznie farbowanego lub przędzonego jedwabiu. Jedyny mój problem związany z tym podejściem, to wziąć się w sobie, zakasać rękawy i pozbyć się bałaganu - jestem totalnym chomikiem, wciąż trzymam jeszcze czasopisma typu Twoje Dziecko lub Poradnik Domowy sprzed ponad 20 lat, albo ciuchy, których na pewno już nie włożę, bo nie mój rozmiar, a nawet nie podobają mi się po prostu. Muszę tę książkę jeszcze kilka razy przeczytać, by bardziej się zmotywować.
A teraz zapraszam Was na dzielenie się swoimi opowieściami o książkach i robótkach. A ja zmykam robić obiad i na ligę (w rzutki)
Zapraszam do dodawania swoich linków lub samych zdjęć na moim fanpagu w komentarzach do mojego dzisiejszego postu, a także na grupie Kocham dzierganie w google+.
Chyba ja też powinnam się pozbyć różnych zachomikowanych rzeczy. Nie jesteś w tym osamotniona.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :-)
Usuńoooj, a ile ja mam tych rupieci... nie wiem, nie potrafię jakoś się pozbyć, blokadę mam- aaa przyda się, aa przerobię, a to może też się nada na coś. ^^
OdpowiedzUsuńTeż mam taką blokadę, a poza tym lenia, ale chyba już czas najwyższy odgruzować swój dom.
UsuńJa tez jestem totalnym chomikiem, wiec nie wiem czy ten minimalizm to dla mnie? Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJa łatwo się zapalam, gorzej z wytrwałością, więc też nie wiem czy minimalizm się u mnie przyjmie na dłuższą metę, ale spróbuję.
Usuńto ja sie przyłączam do klubu chomików:)
OdpowiedzUsuń:-) To trochę pocieszające, że nie jestem w tym jedyna.
UsuńChyba wszystkie dziewiarki to chomiki. Ja też mam niezły zapasik - 30 kg na podręczne robótki. Ale bezustannie i uparcie wmawiam sobie, że wszystko przerobię;)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
www.wloczkiwarmii.pl
Gdyby to tylko były włóczki, to pewnie bym nie martwiła się za bardzo, gorzej z całą resztą.
UsuńZapowiada się piękna "dzierganka".Zapasy, skąd ja to znam :) Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie :) http://wharmonii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńJa cały czas walczę z tym, żeby nie zbierać "przydasi" i powiem jedno, małe mieszkanie bardzo w tym pomaga :)
OdpowiedzUsuńJak mieszkałam w małym mieszkaniu też ciągle miałam wszystko zawalone, a wtedy nie robiłam jeszcze na drutach w takich ilościach. Duży dom działa jak wymówka, ale jak już przestaję się nawet mieścić w domu to znaczy, że czas na pożegnanie się z częścią zachomikowanych rzeczy.
UsuńCudowna zieleń... mój kolor :) A co do zapasów... też takowe posiadam i włóczkowe, i kanwowe, i mulinowe ... :)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno zużyję... a po drodze jeszcze co nieco dokupię :)
Pozdrawiam
Kiedyś ;-)
UsuńMoim problemem jest niestety to, że ja nawet opakowania po ryżu zbieram, bo może się kartonik kiedyś przydać ;-(
Bardzo mi miło tu gościć po długiej przerwie!
OdpowiedzUsuńDziękuję po raz kolejny za zabawę i pozdrawiam serdecznie :)
Super, że jesteś! Pozdrawiam
UsuńKsiążka super, bo jestem w trakcie jej słuchania. A jeśli chodzi o włóczki, to juz dawno zrezygnowalam z kupowania akrylowych. Dzięki temu chyba nie mam tak dużych zapasów.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Marta
A ja wciąż od czasu do czasu kupuję akryl na kocyk - tylko tego kocyka jakoś nie mogę wydziergać :-(
UsuńSpóźniona, ale o środzie pamiętałam.
OdpowiedzUsuńO przydasiach, zasobach wolę nie myśleć, chociaz od czasu do czasu robię porządek i pozbywam się różności. Tak jak ostatnio gazetek.
O też muszę przejrzeć gazetki i może część puścić w świat.
UsuńGaztey chomikuje, choc staram sie osttanio wyrzucac zachowujac tylko interesujace mnie strony, ale tych stron tez juz sie uzbieralo... Melduje, ze ksiazka dotarla, serdecznei dziekuje :)
OdpowiedzUsuńJa generalnie kolekcjonuję gazety ze wzorami.
UsuńCieszę się, że książka już jest u ciebie.
Kiedyś sądziłam, że nigdy się nie dorobię takich zapasów, o których piszą niektóre dziewczyny. Ale nieoczekiwanie ni stąd, ni zowąd zaczęło tego wszystkiego przybywać... Bo przecież ta włóczka jest taka piękna, a z tej bym zrobiła coś tam, jak będę miała czas, za jakieś 10 lat ;p No i jeszcze prezenty w postaci worków włóczek ;)
OdpowiedzUsuńDlatego teraz staram się już nie kupować, wyrabiam co mam... Nie wiem tylko, jak długo wytrwam w swoim postanowieniu...
:-) Też staram się nie kupować, a potem się okazuje, że brakuje mi jakiejś (albo po prostu mi się wydaje, że mi brakuje)
Usuń