A wszystko przez Anioły Anielki, u której w ostatnią niedzielę znalazłam kurs robienia różyczek z bibuły. A raczej, u której moja Judytka zobaczyła śliczne róże i zapytała “Mamusiu, zrobisz mi?” Nie pierwszy raz zobaczyła coś oglądając z mamą blogi i poprosiła o zrobienie czegoś, ale jakoś tak mnie wzięło, że wyszperałam bibułę i zaczęłam kręcic różyczki.
Oczywiście, daleko im jeszcze do doskonałości, ale robi się je bardzo przyjemnie. Nie trzeba za dużo myślec, a jak nie wyjdzie, to trudno, nie trzeba pruc i poprawiac – w tym tygodniu druty były w odstawce.
Kupka nieszczęścia – czyli niedokończone różyczki bez gałązek:
Duża różyczka:
I mój pierwszy bukiet, który skończyłam tuż przed chwilą:
Już teraz wiem, że nie osiągnę takiego efektu jaki bym chciała ze zwykłej bibuły, a nie z krepiny.
Znaczy się najpierw krepina a potem kręcenie? Bukiet jest śliczny.Wg mnie powinnaś kręcić dalej, bo fajnie takie coś wygląda.
OdpowiedzUsuńkręć kręć, świetnie ci wychodzi
OdpowiedzUsuńfakt, że bibuła to nie krepina, ale daje radę ;)
Gratuluje pięknych różyczek, cieszę się, że kursik był pomocny - pozdrawiam cieplunio.papa:)))
OdpowiedzUsuńElu, na razie pewnie jeszcze popróbuję z bibuły nowe kwiatki, tak żeby później wiedziec jak robic z krepiny, która jest sporo droższa.
OdpowiedzUsuńKachasek, dziękuję.
Anielka, tobie dziękuję najbardziej, bo twój kursik mnie zachęcił do działania, chociaż akurat cukierkowe różyczki wychodzą mi jakoś słabo, za mało okrągłe płateczki.
Fajnie, że znalazłaś zajęcie, które sprawia Ci tyle frajdy :) Różyczki są śliczne!
OdpowiedzUsuńcudne różyczki- zajrzę na kursik i może tez się skuszę- Tobie śliczne wyszły
OdpowiedzUsuńPiękny wiosenny bukiecik:-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci wyszły ,myślę,że takie z bibuły też maja swój urok :)
OdpowiedzUsuńjak kwieciście się zrobiło :) piękne wyszły :)
OdpowiedzUsuńMacie rację, z bibuły też mają swój urok, są bardzo delikatne.
OdpowiedzUsuńWszystkim Wam dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
pozdawiam
Dziękuję serdecznie za zapisanie się na moje pierwsze candy, życzę powodzonka w losowaniu.papa:)))
OdpowiedzUsuńO proszę - jak to możliwe, przecież bardziej od drutów odpręża jedynie talerz słodkości :)
OdpowiedzUsuńCudne różyczki, jak prawdziwe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknie wyszedł Ci bukiecik! Ja też znam tę technikę, ale rezultaty są raczej mierne.
OdpowiedzUsuńpiekne!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarzyk... dzisiaj u nas słonko świeci od rana, mam nadzieje, że to już na ocieplenie... Pozdrawiam milunio.papa
OdpowiedzUsuńMówisz, że odpręża i pruć nie trzeba?! ;) Hmm, to już mnie namówiłaś :). Chętnie bym kiedyś spróbowała, bo bibuły u mnie dostatek, a odprężenie też się przyda ;).
OdpowiedzUsuńTobie wyszły piękne! Bukiet na ostatnim zdjęciu praktycznie jak żywy! Super i kręć dalej!
Pozdrawiam,
Agata
Śliczne te różyczki, wcale się nie dziwię że Cię ta miła robota wciągnęła.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że chyba wszystkim juz tęskno do wiosny, ja tez robiłam kwiatuszki w tym tygodniu, tylko nie z bibuły a z materiału :)
Cos wspaniałego. Szkoda, ze do tego Bozia talentu nie dała.
OdpowiedzUsuńPiękne! Jak na pierwszy raz to naprawdę są śliczne. Natomiast Anielka jest mistrzynią w kwiatkach :) Pozdrawiam i zachęcam do dalszych produkcji :)
OdpowiedzUsuńUwierzymy ;)
OdpowiedzUsuń