Jak nic nie piszę to nic nie piszę, a dzisiaj już drugi post (może zdążę przed północą ;-))
Dość dawno temu (prawie ze 3 lata temu) zaczęłam uczyć się frywolitek. Opanowałam podstawy i utknęłam w miejscu. Troszkę miałam kłopot z tym jak chować nitki, a troszkę z tym, że zapominałam przyłączyć płatki lub nie w tym miejscu przyłączałam. Poza tym kłopoty zdrowotne dzieci i epizod warszawski wybiły mnie z rytmu. Od czasu do czasu wyciągałam czółenka, próbowałam zrobić parę supełków i na tym kończyła się zabawa. No, może na zrobieniu kilku drobiazgów - jak uda mi się je odnaleźć to zrobię fotki.
W zeszłym tygodniu znowu zapałałam chęcią wyciągnięcia czółenek. Coś tam namotałam i mam ochotę na więcej, a dzisiaj znalazłam na blogu frywolitkowego guru Renulka propozycję frywolitkowanie on-line. Dokładnie rzecz ujmując Renulek pokazuje w jaki sposób samodzielnie tworzy wzór serwetki.
Wiem, że koślawe są te moje wypociny, ale mam nadzieję, że z każdym rządkiem będzie lepiej i że wytrwam do końca. Nie wychodzi mi supłanie kolejnych kółeczek blisko siebie i chyba za słabo zaciągam supełki oraz łuczki.
Dość dawno temu (prawie ze 3 lata temu) zaczęłam uczyć się frywolitek. Opanowałam podstawy i utknęłam w miejscu. Troszkę miałam kłopot z tym jak chować nitki, a troszkę z tym, że zapominałam przyłączyć płatki lub nie w tym miejscu przyłączałam. Poza tym kłopoty zdrowotne dzieci i epizod warszawski wybiły mnie z rytmu. Od czasu do czasu wyciągałam czółenka, próbowałam zrobić parę supełków i na tym kończyła się zabawa. No, może na zrobieniu kilku drobiazgów - jak uda mi się je odnaleźć to zrobię fotki.
W zeszłym tygodniu znowu zapałałam chęcią wyciągnięcia czółenek. Coś tam namotałam i mam ochotę na więcej, a dzisiaj znalazłam na blogu frywolitkowego guru Renulka propozycję frywolitkowanie on-line. Dokładnie rzecz ujmując Renulek pokazuje w jaki sposób samodzielnie tworzy wzór serwetki.
Wiem, że koślawe są te moje wypociny, ale mam nadzieję, że z każdym rządkiem będzie lepiej i że wytrwam do końca. Nie wychodzi mi supłanie kolejnych kółeczek blisko siebie i chyba za słabo zaciągam supełki oraz łuczki.
noooo pięknie Makneta!!!! doskonale zdajesz sobie sprawę z tego co powinnaś poprawić więc się wymądrzać nie będę. Radą na niedoskonałości jest supłanie, supłanie i jeszcze raz supłanie. Cieszę się, że Ci się chce i będę Ci kibicować i mam nadzieję motywować :)
OdpowiedzUsuńbuziaczki
Renulek
Dla mnie frywolitka to od zawsze "ciemna magia"!!!Może dlatego nawet nigdy nie spróbowałam.Skomplikowana metoda odstrasza mnie:))Ale Ty radzisz sobie doskonale widzę!!Podziwiam i kibicuję dalszej twórczości.Frywolitki sa przepiękne,cokolwiek by z nich nie powstało.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPróbowałam,wiem jakie to trudne. Wytrwałości życzę, dojdziesz do wprawy...
OdpowiedzUsuńzapomniałam jeszcze napisać, że jak na trzyletnią przerwę to naprawdę umiesz i pamiętasz bardzo dużo. ściskam!
OdpowiedzUsuńSłoneczniku, Barbaro, bardzo dziękuję i cieszę się, że macie zamiar wspierać mnie wirtualnie.
OdpowiedzUsuńRenulku, wcześniej zrobiłam 2-3 rzeczy, które mam zamiar wkrótce również wrzucić na bloga - równie krzywe są jak i ta serwetka:-)
No to jesteś w transie,pięknie wychodzą sweterki może masz jakis sweter rozm 46-48 co i ja mogłabym na okragło robić.Masz pocztę na gazetowej.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny szal dostałaś a ten co zrobiłaś też jest super .Frywolitka to dla mnie czarna magi i chyba nigdy się ich nie nauczę-pozdrawiam
OdpowiedzUsuń