Jeśli chodzi o prace kuchenne to ja tak naprawdę lubię z nich najbardziej jedzenie.
Ale aby zjeść smacznie i wg własnego gustu to zazwyczaj trzeba sobie ugotować.
A jako że czasu na gotowanie zwykle mi szkoda to stawiam na postawy proste i stosunkowo szybkie do wykonania.
Ostatnio można powiedzieć, że zakochałam się w dwóch daniach, które spełniają wszystkie wymienione powyżej kryteria. I dlatego chciałabym Was dzisiaj zaprosić na krupnik, a następnie na naprawdę nieziemskie ciasto.
Krupnik bezglutenowy
Zupę tę odkryłam trochę przypadkiem. Została mi resztka ugotowanego ryżu, za mało by zrobić zapiekankę, czy też ryż z jajkami dla całej rodziny. I oczywiście nie miałam też pomysłu na obiad, a chodziła za mną po Świętach zupa. Zwykła jarzynowa w naszej rodzinie jest lubiana tylko przez Julka, tak więc musiałam trochę jarzynówkę podrasować nie używając glutenu i nabiału.
* 8 ziemniaków pokrojonych w kostkę
* 1 marchewka
* 1 pietruszka
* kilka różyczek kalafiora
* garść mrożonego groszku
(można użyć mrożonej mieszanki warzywnej)
* pół szklanki ryżu
*2 - 3 kawałki kiełbasy
*spora cebula
* masło lub olej do podsmażenia
* przyprawy: ziele angielskie, listek laurowy, pieprz czarny, sól, pieprz mielony, majeranek, papryczka chilli w płatkach, słodka papryka
1. Ziemniaki z warzywami wrzucić do garnka z grubym dnem, podsmażyć przez kilka minut na łyżce tłuszczu.
2. Dolać wody. Dodać ziele angielskie, listek laurowy, pieprz czarny w ziarnach, sól.
3. Gdy woda się zagotuje wrzucić opłukany ryż. Jeśli używamy już ugotowanego wcześniej ryżu to można go dodać dopiero wtedy, gdy ziemniaki będą miękkie.
4. Podsmażyć kiełbasę z cebulą i dodać do zupy, gdy ziemniaki i ryż będą już miękkie.
5. Przyprawić papryką w proszku i papryczką chilli (2 - 3 sypnięcia przez otworki z pojemniczka) oraz majerankiem. Dosolić i dopieprzyć do smaku. Gotować jeszcze 10 - 15 minut.
Przyznaję, że takiego tradycyjnego krupnika z kaszą nie jadłam już od wielu lat, ale ten z ryżem bardzo mi smakuje, szczególnie, że przyprawiam go dosyć ostro i dzięki temu jest rozgrzewający.
A teraz już zapraszam na deser. Przepis specjalnie dla Joasi i Wioli.
Przepis pochodzi z bloga Dom z Kamienia i nazywa się po włosku Torta di ricotta.
Ricottę początkowo kupiłam do makaronu, ale pomyślałam sobie, że słaba to przyjemność jeść włoski ser z bezglutenowym makaronem, a tylko takie jadamy w domu. Poszukałam więc przepisu na ciasto. Ciasto nie jest ani bezglutenowe, ani bezmleczne. Cóż czasami przyrządzam coś co nie nadaje się do podania Julkowi. Jestem w stanie upiec dwa ciasta, ale nie lubię gotować dwóch obiadów.
* 3 jajka
* 30 dkg cukru
* 30 dkg mąki
* 30 dkg ricotty
* czubata łyżeczka proszku do pieczenie
* cukier waniliowy
* 100g stopionego masła
* szczypta soli
1. Jajka ubijamy z cukrem i szczyptą soli na gładką masę (na najwyższych obrotach).
2. Nie przerywając ubijania (możemy trochę zmniejszyć obroty) dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
3. Teraz wrzucamy ricottę (ja daję na taką porcję 1 opakowanie 25dkg i też jest dobrze) i na końcu stopione masło.
4. Mieszamy, wylewamy na formę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na 30 - 40 minut.
Jak widać po przepisie jest to proste i szybkie ciasto ucierane. Ale gdy się tylko spróbuje, to po prostu niebo w gębie. Cudownie smakuje na ciepło, wprost rozpływa się w ustach, ale równie dobre jest na drugi dzień i dlatego piekę je zwykle z podwójnej porcji.
Jak widzicie na zdjęciach koniecznie musiała się pojawić również robótka, którą miałam dzisiaj na tapecie podczas naszego dziewiarskiego spotkania Trzech Muszkieterów albo raczej Trzech Muszkieterek.
Czego można chcieć więcej od życia niż filiżanka herbaty i kawałek ciasta w towarzystwie przyjaciółek od drutów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!