Czasami czytam jedną książkę za drugą, a czasami trudno się skupić i przeczytać choćby jedną, całkiem przyjemną i krótką. Ale takie mamy po prostu czasy.
Dziś w końcu udało mi się znaleźć trochę czasu i spokoju, by przeczytać większość Opactwa Northanger. Całkiem spodobała mi się ta książka. Rzadko zdarzają się takie pozycje, że narrator mówi wyraźnie pisarza/pisarki głosem i wyraża swoje poglądy na to jak ma być skonstruowana powieść lub co sądzi o czytaniu książek. A przecież książki nie są w tej powieści bohaterami, tylko młoda panna Catherina Morland i grono jej przyjaciół.
Dzisiaj chciałam Was zapytać, czy czytacie recenzje?
Często wybierając książkę do czytania opieram się na czyjeś opinii, rzadziej na recenzji. Zawsze się boję, że czytając recenzję za dużo się o książce dowiem. I tak samo zawsze mam wrażenie, że jeśli napiszę prawdziwą recenzję (co raczej mi nie grozi, bo to wcale nie jest łatwa sztuka), to wyjawię za dużo, zdradzę zbyt wiele faktów.
A może pisanie recenzji trzeba zostawić tylko dziennikarzom i polonistom? Szczególnie ci ostatni mają wystarczającą wiedzę (przynajmniej tak zakładam), by omawiać przeczytaną książkę obiektywnie i do tego odnieść się do szerokich kontekstów społecznych czy psychologicznych.
A jeśli czytacie recenzje, to jakich informacji w niej oczekujecie?
I ja znowu, głównie opinii czytającego. A ostatnio w jakimś internetowym artykule (oczywiście jak go potrzebuję, to nie potrafię znaleźć) przeczytałam, że recenzja powinna być bezstronna. Naprawdę? Co o tym sądzicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!