Szukaj na tym blogu

piątek, 9 grudnia 2016

Marzysz czy żyjesz naprawdę?

Marzysz czy żyjesz naprawdę?

Ostatnio usłyszałam, że jeśli dążymy do czegoś, o czymś marzymy, a gdy to osiągniemy i nie jesteśmy zadowoleni, jesteśmy rozczarowani, to oznacza to, że to było fałszywe marzenie, nie wynikało ono z głębi duszy, z serca. 

Być może tak.

Bo wiele osób myli marzenia z listą zakupów do odhaczenia.

 

Chcę wielką chatę z basenem, chcę super furę  i jeszcze może chcę wycieczkę na Kanary, dlatego że większość ludzi tak chce.

Albo dlatego, że wmówiono nam, że musimy marzyć, a nasze marzenia muszą być niezwykłe. 

Jak nie marzysz o podróżowaniu po całym świecie, albo o zarobieniu miliona dolarów, ewentualnie o byciu prezesem jakiegoś banku lub skakaniu ze spadochronem to jesteś zwykłym frajerem, nudziarzem. I w ogóle jesteś przegrany. 

Więc tworzymy listę 120 marzeń, które chcemy osiągnąć przed śmiercią - tzw. Bucket List.

Tworzymy Mapę Marzeń lub Pudełko Marzeń.
Tworzymy listę celów, miejsc do odwiedzenia (nawet jeśli nie znosimy podróży), rzeczy których chcemy się nauczyć, zrobić.
Zastanawiamy się, gdzie będziemy w życiu za rok, za 5 lat, czy za 10.

Planujemy, planujemy i planujemy.

I pozwalamy, by życie przeciekało nam przez palce. 

Tracimy cenne chwile, być może nawet nie zauważamy, że jesteśmy tak po prostu szczęśliwi. Że w tym życiu, które teraz mamy, które przeżywamy w danej chwili, też możemy odnaleźć radość i spełnienie. 

Ale nie, my wciąż rozmyślamy o przyszłości.

Bo przecież zawsze musimy chcieć od życia WIĘCEJ.

Każdy z nas na pewno słyszał powiedzenie:

 "Jak człowiek nie marzy, to umiera". 


Nie chcę więc nikomu zakazywać marzeń, nie chcę nikomu odbierać życia. Ale czyż nie odbieramy go sobie, gdy nie żyjemy tu i teraz?!

Jakiś czas temu napisałam swoją Bucket List, potraktowałam to jako zabawę, bo przypomina bardziej list do Mikołaja i nie jest tak do końca moja, bo znalazły się na niej rzeczy, które po prostu fajnie by było zrobić, mieć, zobaczyć.

Mam też swoją Mapę Marzeń, ta jest bardziej moja, bo przemawiały do mnie obrazy i obrazami się kierowałam ją przygotowując. 

Ale nie mogę powiedzieć, że jedna czy druga jest moim kompasem życiowym. 

Teraz jestem inna niż 5 lat temu, czy nawet rok temu i za 5 lat będę już zupełnie innym człowiekiem i część tych marzeń i pragnień nie będzie zupełnie do mnie przystawała.

Jest jednak jedno marzenie - KOMPAS, które przez wielu może być uznane za małe marzenie, za coś  o czym nawet nie warto mówić, bo to może mieć każdy. 

Moim marzeniem jest:

By umieć cieszyć się każdym dniem, by każdego dnia docenić to co mam, by umieć tworzyć szczęście swoje i innych z drobiazgów, z chwil. 

W moim przekonaniu nie można się cieszyć spełnieniem najwspanialszych marzeń, jeśli nie umiemy się cieszyć po prostu chwilą, jeśli nie umiemy doceniać swojego życia. 

Jeśli będziemy gonić za króliczkiem, nie zwracając uwagi na to co dzieje się dookoła, to gdy dogonimy króliczka może się okazać, że wcale on nie był taki wspaniały, bo nie nauczyliśmy się cieszyć chwilą. 

Czas powiedzieć stop, ludziom, którzy próbują nam wmówić, że marzyć możemy tylko o niezwykłych, wielkich sprawach.

Dla każdego z nas nasze życie to wielka i niezwykła sprawa i jeśli chcemy to możemy marzyć o sprawach małych i zwyczajnych i nie musimy czuć się z tego powodu gorsi. 

Co więcej, jeśli jesteśmy zadowoleni z tego co mamy i naszym marzeniem jest utrzymanie tego co mamy (mam tu na myśli nie tylko dobra materialne, a raczej ogólną sytuację życiową), to nie jest to powód do wstydu, a raczej powód do radości. 

Warto marzyć, ale nie warto żyć samymi marzeniami.

PS. W ostatnią środę nie było WDiC, ale możecie dzisiaj zalinkować swoje posty mimo iż u mnie nie ma ani słowa o książkach i robótkach.




   

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!