Latem i wczesną jesienią uwielbiam warzywa smażone, duszone, grillowane lub pieczone. Chociaż przyznaję, że nie są podstawą naszej diety, bo wiadomo - dzieci i warzywa często nie chodzą ze sobą w parzę. I tak jest niestety z moją ukochaną małą CUKINIĄ.
Ale może właśnie dlatego, gdy cukinia jest na obiad to ja mam swoje małe święto i przeżywam prawdziwe rozkosze podniebienia. Pewnie gdybym jadła ją często spowszedniała by tak jak ziemniaki.
U mnie ze zwykłymi pomidorami, bo akurat takie miałam pod ręką, niestety u mnie na parapecie nie rosną pomidorki koktajlowe, ale za to mamy sporą uprawę bazylii. I ze względów Julkowej diety użyłam makaronu kukurydzianego. Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała odrobiny sproszkowanej papryczki chilli i zrezygnowałam z posypki z suszonych płatków drożdżowych zmieszanych z płatkami migdałów. Bez tych specjałów też było super, szczególnie, że warzywa na patelni smażyły się krócej niż gotował się makaron i były lekko twarde.
Oczywiście z latem i wakacjami kojarzą mi się też truskawki. Za moich nastoletnich lat wakacje zaczynały się ciut wcześniej niż teraz, w pełni sezonu truskawkowego i właśnie zbieranie truskawek na plantacji rodziców koleżanki było moją pierwszą pracą. Najsmaczniejsze są surowe, takie prosto z krzaka ale dzisiaj w czasie babskiego spotkania miałam smaka na słodkie pierogi z truskawkami i bitą śmietaną.
Wraz z Wiolą (znaną z All shades of blue) oraz Asią, która szydełkuje, ale bloga nie pisze, byłyśmy dzisiaj na plotach bez dzieci w eleganckiej restauracji Hotelu Velvet w Suwałkach.
Ja objadałam się na słodko - pierogi były mięciutki, śmietana dobrze ubita, a dziewczyny jadły trochę bardziej konkretne dania, bo zupę cebulową i pierogi z kaszą gryczaną i kozim serkiem.
Widać, że nam smakowało, prawda?
Jak widzicie Wiola miałam już dość mnie i mojej komórki ;-)
Żałuję, że była brzydka, deszczowa pogoda i nie mogłyśmy wyjść na taras.
Mogłybyście zapytać, co to za spotkanie dziewiarek bez udziergów, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że Wiola przyszła w wełnianym !!! (w lipcu) swetrze, a ja po jedzeniu zabrałam się za dzierganie czarnej bluzeczki, o której pisałam w środę.
PS.
Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku
lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej
tego wpisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!