Szukaj na tym blogu

czwartek, 23 lipca 2015

Ulubiony wakacyjny przysmak

Latem i wczesną jesienią uwielbiam warzywa smażone, duszone, grillowane lub pieczone. Chociaż przyznaję, że nie są podstawą naszej diety, bo wiadomo - dzieci i warzywa często nie chodzą ze sobą w parzę. I tak jest niestety z moją ukochaną małą CUKINIĄ. 

Ale może właśnie dlatego, gdy cukinia jest na obiad to ja mam swoje małe święto i przeżywam prawdziwe rozkosze podniebienia. Pewnie gdybym jadła ją często spowszedniała by tak jak ziemniaki.

Tym razem postanowiłam wypróbować prosty i szybki przepis znaleziony na blogu Wegan Nerd na makaron z młodą cukinią i pomidorkami koktajlowymi

U mnie ze zwykłymi pomidorami, bo akurat takie miałam pod ręką, niestety u mnie na parapecie nie rosną pomidorki koktajlowe, ale za to mamy sporą uprawę bazylii.  I ze względów Julkowej diety użyłam makaronu kukurydzianego.  Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała odrobiny sproszkowanej papryczki chilli i zrezygnowałam z posypki z suszonych płatków drożdżowych zmieszanych z płatkami migdałów. Bez tych specjałów też było super, szczególnie, że warzywa na patelni smażyły się krócej niż gotował się makaron i były lekko twarde. 

makneta ulubiony makaron z cukinią i pomidorami

 

Oczywiście z latem i wakacjami kojarzą mi się też truskawki. Za moich nastoletnich lat wakacje zaczynały się ciut wcześniej niż teraz, w pełni sezonu truskawkowego i właśnie zbieranie truskawek na plantacji rodziców koleżanki było moją pierwszą pracą. Najsmaczniejsze są surowe, takie prosto z krzaka ale dzisiaj w czasie babskiego spotkania miałam smaka na słodkie pierogi z truskawkami i bitą śmietaną. 

pierogi z truskawkami

 Wraz z Wiolą (znaną z All shades of blue) oraz Asią, która szydełkuje, ale bloga nie pisze, byłyśmy dzisiaj na plotach bez dzieci w eleganckiej restauracji Hotelu Velvet w Suwałkach. 

selfie

Ja  objadałam się na słodko - pierogi były mięciutki, śmietana dobrze ubita, a dziewczyny jadły trochę bardziej konkretne dania, bo zupę cebulową i pierogi z kaszą gryczaną i kozim serkiem. 

asia i wiola w restauracji Hotelu Velvet

Widać, że nam smakowało, prawda?

Jak widzicie Wiola miałam  już dość mnie i mojej komórki ;-)

Żałuję, że była brzydka, deszczowa pogoda i nie mogłyśmy wyjść na taras.

Mogłybyście zapytać, co to za spotkanie dziewiarek bez udziergów, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że Wiola przyszła w wełnianym !!! (w lipcu) swetrze, a ja po jedzeniu zabrałam się za dzierganie czarnej bluzeczki, o której pisałam w środę.

Dzisiejszy wpis powstał na wyzwanie na blogu Lifestylerki.

PS. Jeśli podobał Ci się ten post, bardzo proszę udostępnij go na facebooku lub w google+ lub twitnij - wystarczy kliknąć w którąś z ikonek poniżej tego wpisu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!