Szukaj na tym blogu

sobota, 28 stycznia 2012

Kręcę …

Fajne miałyście pomysły. I nie, nie było jej zimno, ani też nie śpiewała sobie, ani brat nie dokuczał, a do wygłaszania kazań mamie wystarczy póki co dwóch najstarszych braci.
Ameise, tak, tak, o to właśnie chodziło. Wygrała Pani uśmiech prezesa :-)
 Judytka nie cierpi odkurzacza, zwykle krzyczy na nas, żebyśmy wyłączyli odkurzacz, bo przeszkadza jej hałas. Ale wczoraj mnie zaskoczyła, kiedy brałam się za odkurzanie: “Mamusiu, mamusiu, ja dziś odkurzę. Tylko poczekaj, potrzebuję nauszników”. Jaką miała motywację – po prostu sprzątałyśmy po choince, a rozbieranie choinki wg Judytki jest tak samo pasjonujące jak jej ubieranie.
Nuta, a ja jestem na siebie wkurzona, że co rusz coś nowego zaczynam – dzisiaj też zaczęłam nowy projekt. Wolałabym umieć robić po 1 rzeczy, ale niestety zbyt często ulegam pokusie sprawdzenia swoich pomysłów i zbyt szybko się nudzę. Problem tylko w tym, że często po przerwie trudno wrócić do projektu, gdyż zapomina się szczegółów.

A dziś o kręceniu.
Powinnam zakazać sobie Internetu, bo co i rusz skręca mnie z zazdrości.
Powodowana właśnie taką zazdrością prawie dwa lata temu kupiłam wrzeciono. I oczywiście trochę czesanki. I już kilka razy próbowałam kręcic i za wiele to mi nie udało się ukręcic. Za każdym razem po kilku godzinach wrzeciono lądowało w szafie na kilka miesięcy.
Ostatnio znowu mi się zachciało spróbowac. Pod wpływem wyzwania na blogu Prząśniczka.  W sumie to wstyd pokazywac. Nitka zbyt skręcona, nierówna, ale co tam, może to bardziej mnie zmobilizuje do pracy jak się wystawię na publiczną chłostę?
ruda ruda2
Na mitenki to chyba za cienkie. Co bym nie robiła, jakbym się nie starała to mi cienki sznurek wychodzi, mocno skręcony, zamiast włóczki średniej grubości.
I jeszcze w tle z wrzecionem.
rudazwrzecionem
Oczywiście moja wszystko wiedząca córka (mam na myśli Judytę) widząc mnie używającą wrzeciona stwierdziła głosem znawcy – “Powinnaś sobie kupic kołowrotek.” I dodała - “Wiesz, Natalka (kuzynka) ma kołowrotek, ale jest zepsuty”
Póki co nie zamierzam kupowac kołowrotek – to hobby jest i tak drogie – mam na myśli koszt czesanek i moje kiepskie umiejętności.

3 komentarze:

  1. :) Dzięki za wspaniałą nagrodę :) Moim nie przeszkadza hałas odkurzacza, jak tylko go wyciągnę to jest kłótnia o to które odkurza :) choć nie wiem co jest w tym takiego fascynującego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba próbować, uczyć się i nie poddawać. Z czasem będzie tylko lepiej i z zakupem kołowrotka trzeba będzie się przeprosić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o rany, myślałam, że osobiste przędzenie wełny to już przeszłość;) Wydaje mi się, że jeszcze pamiętam moją babcię przy kołowrotku, a może to tylko wyobrażenie, bo kołowrotek wciąż jeszcze stoi na strychu;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz!