Nic z tego, nic nie daje walenie się po rękach.
Włączam komputer w celach niezbędnych, a kończy się tym, że serfuję po internecie jak zwykle.
Brak mi silnej woli.
Najlepiej by było się nie zbliżac do kompa, ale się nie da niestety.
A poza tym jestem straszną gadułą, a w życiu tak się złożyło, że z różnych względów moje koleżeńskie układy się dośc rozluźniły i czasami mi brakuje takiego zwykłego paplania o niczym ;-)
Więc dzisiaj sobie popaplam, bo żadnych zdjęc nie mam do pokazania.
Patrzę sobie przez okno - piękny, mroźny dzień. Słoneczko delikatnie oświetla oszronione drzewa nad rzeka. Sielski, niemal wiejski widok ;-)
A Święta tuż tuż.
I tu zaczyna się problem - nie czuję magii Świąt. Zawsze sobie obiecywałam, że nauczę swoje dzieci celebrowac Święta, że będziemy czerapac radośc z bycia razem w te dni i z przygotowań.
Niestety brakuje mi chyba odpowiedniego genu - owszem choinkę ubierzemy, przygotujemy tradycyjne potrawy i na tym koniec.
Oczywiście co roku ten sam problem - gdzie spędzic święta, w domu i zaprosic rodzinkę, czy pójśc w gości. My jako 6 osobowa załoga jesteśmy problemem - nie dośc, ze sporo nas i głośni jesteśmy, to jeszcze lubimy jeśc ;-)
A z kolei przyjmowac u siebie w domu dwie rodziny to święta sztywne strasznie, bo pomimo kilkunastu lat stykania się ze sobą dwóch światów (w sumie nie tak strasznie odległych), nikt nie czuje się w takich sytuacjach swobodnie i komfortowo (no pewnie poza Julkiem i Judytą)
A do tego dochodzi jeszcze cała organizacja od strony kulinarnej - o ile gotowac lubię, o tyle nie cierpię swojej kuchni i unikam jak ognia - i od strony hmmmmmmm wysprzątania całego domu. Z tym też jestem na bakier, jakaś pani Turner by mi się przydała ;-)
W takiej sytuacji wolałabym naprawdę posiedziec sobie i patrzec przez okno na ten cudowny krajobraz. Wyjśc na zewnątrz już gorzej.
To se popaplałam ...
EDIT: Ponoc wszystkiego można się nauczyc - a jakie są wasze sposoby na Magię Świąt?
EDIT2: Nie cierpię moderacji komentarzy, więc jej nie będzie.
Co do siedzenia przed kompem to się dołączę, np teraz od 2 godzin wstaję, żeby posprzątać :).
OdpowiedzUsuńA co do Świąt, cóż nie przepadam za nimi ;).
Pozdrawiam i miłego dnia życzę
witaj w klubie.Święta istnieją dla mnie tylko ze względu na dzieci:) Mnie są obojetne.Czasami nawet denerwujące.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ja również jeszcze nie zaczęłam sprzątać! Właściwie, to chyba nie mam się czym chwalić?
OdpowiedzUsuńKupiłam mrożoną kaczkę i kilogram buraków na barszcz. Pierogi póóóóóóóźniej.... ;-)
Grunt, to nie przejmować się!
mi się magia świąt nie udziela, sprzątać nie muszę bo wyjeżdżamy więc daję na luz:) tylko pierniczki piekłam z dzieciakami :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńno to nie jestes osamotniona ...gadać lubię , net ....jakoś w tym roku nie mam ochoty na święta , choć będziemy mieli gości i tylko to mnie coś mobilizuje , a jak pomyśle o sylwestrze chce mi się płakać ...no to sobie pogadałam :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz takie miejsce gdzie możesz się wygadać :)
OdpowiedzUsuńJa też zauważyłam, że Święta coraz mniej mnie cieszą a stają się bardziej obowiązkiem wobec rodziny. Od czasu gdy teściu podupadł na zdrowiu wszystkie święta spędzają u mnie a czasem chciałabym spędzić je na luzie, robić w te dni na co mam ochotę lub pogościć się u kogoś ;)
Co do sprzątania to ja nie robię WIELKICH PORZĄDKÓW przed świętami - jeśli coś wymaga większej uwagi robię to gdy najdzie mnie ochota w ciągu roku ;)
Pozdrawiam.
Mi się zawsze marzyły święta spędzane wspólnie z całą rodziną. I co roku gdzie indziej ale nie tak, że gotuje tylko jedna osoba tylko wszyscy i potem kto co ugotował przynosi ze sobą. Ale to są tylko marzenia ...
OdpowiedzUsuńBo o wspólnych świętach nie ma mowy, bo mam beznadziejnych teściów. Moja siostra np. w tym roku robi sobie osobno Wigilię, a i ja u siebie w domu mam nieciekawie więc praktycznie w tym roku też nie czuję magi świąt. Nawet nie mam jeszcze ubranej choinki ani posprzątane ...
Ale mam już prezenty, a w czwartek jadę już do rodziców pomagać w przygotowaniach więc na samą myśl się cieszę :). A jakby tak w Wigilię poprószył śnieżek ,to na pewno nastrój się znajdzie :).
Madziu napisałam Ci e-maila parę dni temu.
Kiedyś było inaczej, teraz jakaś taka pogoń jest. Pamiętam, jak żyła moja Babcia święta były inne, jakieś bardziej magiczne. Teraz jest tak jak piszesz tradycyjne potrawy, niekoniecznie 12, symbolicznie wręczenie prezentów i już. W sumie co to za święta w sobotę i niedzielę prawda? Gdyby zaczynały się w czwartek to już można poświętować ;)Jeśli chodzi o przygotowania z tym nie ma problemu- uwielbiam gotować. Uszka i pierogi mam już zrobione i zamrożone. Jadę do domku rodzinnego tak więc,choinkę się ubierze w Wigilię. Ciasto upiecze na miejscu, bo tu mam zrobione juz ciasteczka korzenne.
OdpowiedzUsuńAle żebym sie jakos specjalnie cieszyła? nie bardzo...
Tak naprawdę nie szukam magii w czasie świąt. Natomiast staram się wyciszyć i najnormalniej odpocząć. Dlatego nie napinam się, jeśli chodzi o pedantycznie wysprzątany dom i nie szaleję z potrawami. Jest klasycznie, ale z zachowaniem tradycji. Pamiętam z domu rodzinnego, że zawsze było wszystko na czas, ale niestety okupione niepotrzebnym stresem. Atmosfera zdenerwowania udzielała się wszystkim dookoła. Tego staram się unikać w swoim domu :-) Może się uda. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem z komputerem i internetem. Postanowiłam że moje dziecko nie będzie widzieć mamy ciągle siedzącej przed komputerem. nie chcę żeby za chwilę i on wpadł w nałóg. Postanowiłam i trzymam się tego - komputer jest włączony tylko wtedy kiedy maluszek śpi.
OdpowiedzUsuńA nie możecie sami spędzić Świąt? Ja się uparłam i będę tylko z moimi chłopakami. Żadnych teściowych, teściów i innych gości. Taki czas tylko dla nas. I póki nie postanowiliśmy tego też się gryzłąm i nie cieszyłam zbliżającymi Świętami.
Nie sprzątam tak jak wszyscy przed Świętami. Staram się codziennie coś zrobić w domu więc generalne porządki nie są potrzebne. A że nie zdążę okien umyć? I co z tego.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Ja mam dwie samotne mamusie , które szczerze się nienawidzą i dowalają sobie przy moim stole.Moja cały czas krytykuje moje potrawy. Jak przychodzi grudzień to mi się niedobrze robi żadna odpuścic nie
OdpowiedzUsuńchce poza tym nikt takich zaraz nie zaprosi do siebie, siostra i brat strugają wariata i śmieją się za mnie.
Magia świąt całą gębą.Ale nie poddaję się w wieczór sylwestrowy zamykam drzwi, lepię uszka, robię drobne prezenty sobie i dzieciom i mam przez dwa dni moje wykradzione szczęśliwe chwile.
Nie wiem, czy mój sposób jest najlepszy, ale ja święta traktuję podobnie jak to opisała Gazela. Co prawda jeszcze nie miałam okazji samej urządzić kolacji wigilijnej we własnym domu, ponieważ święta spędzamy z moją lub męża rodziną. Ale nie przesadzam ze sprzątaniem u siebie. W zeszłym roku w ramach buntu przeciwko zbyt wysokim cenom choinek nie mieliśmy własnego drzewka. Wystarczyły drobne dekoracje i lampki w oknie. Za to pomagam mamie w przygotowaniach. Lepienie pierogów i uszek to taki nasz rytuał i to chyba tyle z atmosfery świątecznej. Co się ugotuje i upiecze, to się zje. Po prostu. Najważniejszym dla mnie w tych dniach jest niespieszenie się z niczym. Jak się z czymś nie wyrobię, to się przecież świat nie zawali. I tego próbuję nauczyć moją mamę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. Aha, jakby co, to ja sprzątam w tej chwili ;-)
Ja też mam lekki "komputerowy problem" (a tyle grzmi się o dzieciach he, he).
OdpowiedzUsuńCo do świąt - uwielbiam. Nie sprzątam - tylko tak zwyczajnie w sensie kurze, podłogi myję i sprzątam łazienki na blysk, bo lubię - reszty nie robię. Nie myję okien i nie zaglądam w każdą zakurzoną szparę. Gotuję to, co lubimy my (ja, mąż i 2dzieci). Robimy sobie ładne prezenty, ozdabiamy chałupę, tak, jak ktoreś zechce -bez perfekcjonizmu.
Jak ktoś chce, to nas odwiedza np. moja mama, której też zwisa, co sprzątnęłam, od czasu, jak 2 lata chorowałam na depresję, czyli chorobę perfekcjonistow. Odpuściłam, właściwie już po 7 latach wyzdrowiałam, a na święta co roku kupuję sobie nowe puzzle, jem piernik i popijam grzanym winem. Polecam, pozdrawiam świątecznie.
A ja o mało nie wpadałam w deprechę odwiedzając blogi gdzie ,,wielkie,, przygotowania do świąt już na finiszu:) ... żartowałam:)
OdpowiedzUsuńMagia świąt? Kiedy dzieci były małe (pięcioro dzieciaków!) starałam się by była ... teraz są dorosłe ... .
Gonitwa? Perfekcjonizm? Już dawno wyeliminowałam ..... przestałam się przejmować ... .
W tamtym roku się zbuntowałam i pałeczkę przekazałam córce (świetne wypieki robi) i synowi (świetnie gotuje) ... ja tylko pomagałam troszeczkę .... w tym roku zrobię tak samo:)
Nie cierpię grudnia ... .
Święta lubię ale ..... .
Myślałam, że tylko ja tak mam ... już mi lepiej:)
Pozdrawiam
No ja zawsze czułam magię świąt, ale przez ostatnie 3 lata już nie. Po śmierci Mamy święta już nie są takie same. Pierwszą wigilię spędziliśmy u stryja. Dwa lata temu byłam na dwóch u mojego Taty i Jego nowej Żony, a potem u przyszłych teściów - koszmar, wieczorem siedziałam w łazience i miałam dość wszystkiego. Rok temu znowu u jednej i drugiej rodziny, niby fajnie bo rodzinnie ale co za dużo to nie zdrowo. Kiedy się zbuntowałam i powiedziałam że w tym roku do nikogo nie jadę tak wszyscy do mnie. Pierwszy raz robię Wigilię i stresuję się :-( Posprzątane jako tako już mam i pierożki zamrożone też są :-) ale jakoś w ogóle nawet małej zachęty na święta nie mam...
OdpowiedzUsuńCo do komputera i neta doskonale Cię rozumiem, na studiach zajęcia mam na kompach to myszkuję po necie, kiedy wracam do domu dalej laptop i serfuje :/ ojjj internt potrafi uzależnić jak i długie rozmowy na skype z przyjaciółmi kiedy się nie ma czasu na spotkania bądź mieszkają gdzieś daleko :(
pozdrawiam cieplutko :*
Ja bardzo lubię święta,,przygotowywanie prezentów, pieczenie ciasteczek, mięs, pakowanie prezentów..choinka, to jest magia.
OdpowiedzUsuńU mnie zbiera się cała rodzina ,jest nas dużo ,gwarno, i śpiewamy kolędy do północy.
kocham święta i swoja Rodzinę
Ja wręcz kocham Święta:-). Ale u mnie zawsze tak było... Wszystko robię razem z mamą bo siostry wracają praktycznie przed sama Wigilią... Połowę potraw przygotowuję ja, bo mama pracuje codziennie praktycznie od 9 do 19 wliczając w to dojazdy więc za wiele czasu na przygotowania nie ma. Ja lubię tą atmosferę i gwiżdżę na próbę skomercjalizowania jednych z najważniejszych dla mnie Świąt...;-p Ja się cieszę, że spędzamy je rodzinnie... Wigilia tylko w 5 (brakuje mi 6 osoby od kilku lat, mojego dziadka, który mieszkał z nami), w pierwszy dzień Świąt kilka cioć i wujków plus babcia z dziadkiem no i mój Kochany a w drugi dzień Święta u przyszłych teściów....;-) Jedyne na co zawsze narzekam przed Świętami to to, że każą mi sprzątać...:-/ A ja tego nie cierpię... Wolę spędzić kilka godzin w kuchni nić godzinę przy porządkach...:-D A co do uzależnienia internetowego... Też tak mam... Forum i Wasze blogi to dla mnie drugie życie...;-)
OdpowiedzUsuńNie mam czegoś takiego, jak magia świąt...
OdpowiedzUsuńUrodziny Jezusa. Rodził się w stajni czy w szopie, solidaryzując się z najbiedniejszymi. Jest mi bliski. On nie miał nic wspólnego z tym szumem, który teraz atakuje zewsząd. Uciekam od szumu.
Sprzątam niewiele.
Trochę gotuję.
Są prezenty i choinka.
Wspólna piękna wigilia - skromna, ale pełna serca. Modlitwa, życzenia. Wszystko prawdziwe. Jak nie padnę to pasterka - z serca, z pragnienia. Następne dni trochę w stadzie, trochę w samotności. Koniecznie spacer. I luz psychiczny, bez napięć. Żeby każdy był szczęśliwy i wolny...
bardzo sie ciesze, ze piszesz nadal :) wywiad Twoj jest swietny, nawet wydrukowalam go dla kolezanki, ktora pracuje w szkole i opiekuje sie chlopcem z autyzmzm, niby wszystko wie ale lubi wiedziec wiecej, tutaj sa klasy integracyjne w kazdej szkole; Makneto, przepis na swieta, to po prostu robienie tego czego lubimy, wlassnie to ze cos trzeba a sie srednio lubi powoduje u nas wrzody w zoladku, szkoda zdrowia i czasu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam*****
Niedawno napisałam posta na ten sam temat :) Ja też nie czuję magii świąt i to od wielu lat. Nie będę tu się powtarzać, jesli Masz ochotę, to zajrzyj do mnie ;) Generalnymi porządkami w tym roku się nie przejmuję, bo moja prawie dwuletnia córeczka i tak za chwilę wymarze wszystko w swoim zasięgu jedzeniem i pozalewa piciem. Sprzątałam z tego powodu na bieżąco. Choinki u nas nie ma, bo mamy za małe mieszkanie (no i wszędobylską córcię). Będą za to ozdoby, których produkcję ostatnio zaczęłam. Ugotuję bigos i upiekę korzenne ciasteczka. Na święta jedziemy do teściów, którzy mają nadpobudliwego psa, więc będę musiała mieć go na oku, żeby nie zrobił córci krzywdy ... Może jakoś to będzie ...
OdpowiedzUsuńoj lubicie jeść , lubicie....
OdpowiedzUsuńwesołych świąt !!
ale nie martw się Maknetko, ja też lubię jeść i też próbuję zrzucić troszkę, tak ze 6 kilo, żeby mieć ładnie i okrągłe 50. ale to dopiero po nowym roku ;-)))
OdpowiedzUsuńAnonimowa czytelniczko, anoreksję trzeba leczyc - nie tylko dietetyk wtedy jest potrzebny ale także psycholog, a nawet psychiatra. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńmoja droga nie mam anoreksji, ale mam 160 cm wzrostu i wszystko w normie ;-)) A te 6 kilo to po ciąży muszę zrzucić, co naturalne jest po urodzeniu dziecka. a im wcześniej się to zrobi tym lepiej. nie mam zamiaru czekać na 4 urodziny córeczki ;-)))
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się - nie jesteś sama :)
OdpowiedzUsuńJa też mam skrupuły, że zbyt długo przesiaduję przy kompie, zamiast robić coś innego, a Świąt w tym roku nie czuję, mimo tylu wyszytych kartek, które poszły w świat.
Życzę Tobie i Twoim bliskim spokojnych, radosnych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
Pozdrawiam ciepło.