Potrzebowałam czegoś lekkiego i przyjemnego i całkiem przez przypadek wpadłam na Melissę Hill i jej powieści. Od soboty do wczoraj połknęłam dwie.
Najpierw przeczytałam " Trafiony, zatopiony" o Darcy Archer, młodej nowojorskiej książkoholiczce, wielbicielce Jane Austen, pracownicy małej klimatycznej księgarni, która pewnego grudniowego dnia wpada rowerem na przystojnego tajemniczego Aidana Harris. W wyniku tego wypadku Aiden traci pamięć, a Darcy zostaje tymczasową opiekunką psa Bailey'a i próbuje pomóc Aidenowi w odzyskaniu pamięci. Historia trochę jak z filmu "Ja Cię kocham, a ty śpisz" z Sandrą Bullock w roli głównej.
Druga pozycja autorstwa Melissy Hill to "W poszukiwaniu szczęścia", w której samotna matka Holly O'Neill pracująca w butiku z wysokiej klasy odzieżą używaną, znajduje w pozostawionym tam żakiecie kosztowną bransoletkę z przywieszkami i postanawia odnaleźć jej właścicielkę.
Chociaż obie książki są zbudowane podobnie, czyli bohaterki przez całą powieść starają się rozwikłać jakąś zagadkę, poznają przy tym wiele barwnych postaci, co sprawia, że nie sposób się nudzić czytając te historie. Z obu powieści bije ciepło, umiłowanie wartości, szacunek dla drugiego człowieka, a także miłość do książek, starych filmów i Nowego Jorku.
Artykuł zawiera linki afiliacyjne - czyli polecam książki, wrzucam do nich link i jeśli skorzystacie w Legimi z mojego polecenia, to ja dostanę prowizję.
Jeśli zaś chodzi o druty, to jak zwykle. To do przodu, to znowu w tył. To trochę wydziergam, to znowu pruję, żeby dopasować to co powstaje na drutach do moich wyobrażeń i potrzeb. Oprócz swetra zaczęłam oczywiście nową robótkę. Naszedł mnie pomysł na nową chustę, ale co z tego wyjdzie, jeszcze nie wiem.
A teraz zapraszam Was na
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!