Szukaj na tym blogu

środa, 28 września 2016

"Wanda Chotomska" przed wszystkim - WDiC

W tym roku chodzę do pracy inną drogą. Jest tylko odrobinę dłuższa, ale przechodzę przez park.  W sumie to zmiana jest niewielka, ponieważ moja szkoła jest tuż obok parku. Tyle, że zawsze biegłam skrajem, wzdłuż kamienic. A skoro już przechodzę przez park co rano (i po lekcjach zresztą też), a jest to ten sam park, przez który przechodziłam chodząc do liceum, to starym zwyczajem ciągle idę i się schylam. Głównie zbieram kasztany, o ile jakieś zostaną, bo dzieciaki też chętnie je zbierają. Zbierałabym też liście, ale co ja z nimi będę robiła, szczególnie w szkole. Ale niektóre są naprawdę niezwykłe. I teraz miałabym gotowy już bukiet do zdjęcia.




W tym tygodniu czytam "Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia". To zapis rozmów między autorką Barbarą Gawryluk, a Wandą Chotomską oraz innymi osobami znającymi panią Wandę. Fajnie jest poczytać o początkach powstawania telewizyjnych programów dla dzieci takich jak Jacek i Agatka, których ja nie znam, bo był ten program nadawany miedzy 1962 a 72 rokiem, czyli jeszcze przed moim pojawieniem się na tym świecie. W sumie to ja nawet nie zdawałam sobie sprawy jak dużo wierszy, piosenek, teatrzyków  dla dzieci jest autorstwa Wandy Chotomskiej, a sporej części była współautorką. 
Żałuję tylko, że na czytniku nie można dokładnie obejrzeć wszystkich dołączonych zdjęć,  często zawierających rękopisy (np. wiersz Jana Brzechwy o Jacku i Agatce) lub strony z czasopism typu Świerszczyk lub Miś. Niestety na moim czytniku nie można powiększyć. Muszę poszukać książki w księgarni lub bibliotece by sobie tam obejrzeć te ryciny. 

A z biblioteki szkolnej dziś przyniosłam Świat Zofii, tego jeszcze nie czytałam, jakoś do tej pory nie było okazji. Tak w ogóle, to mój stosik książek do przeczytania się powiększa. Na biurku mam ułożone książki, które zaczęłam czytać, a których po prostu z różnych powodów nie skończyłam. Ale tylko te, które jeszcze chcę skończyć. Bo te, które zaczęłam a były bardzo nudne, wróciły na półkę lub poszły w świat. 

Jak to jest, że wciąż zaczynam nowe książki, zanim przeczytam poprzednie? To pewnie wina mojego ADHD. Tak samo mam z robótkami. Ciągle mnie coś gna i trudno mi się skupić na jednej rzeczy, na jednym hobby. A z drugiej strony trudno mi znaleźć odpowiednio dużo czasu, gdy nikt mi nie przeszkadza, by zagłębić się w książkę, by się w niej zatracić i dlatego niektóre książki trudniej mi się czyta, gdy ciągle ktoś lub coś mnie od nich odrywa. 

Jeśli zaś chodzi o robótki, to skończyłam tułów w skarpetkowej bluzeczce (tzn. robionej z włóczki skarpetkowej) i został mi niecały jeden motek, by zrobić z niego rękawy. 

Sprułam też sweter, którego nigdy nie nosiłam, taki gruby kołowy, który nazwałam kiedyś Spring Jacket.. Nie był dla mnie odpowiedni, więc leżał w szafie i niestety nie doczekał się nowej właścicielki. W weekend wzięłam go na tapetę. Sprułam i będę robiła nową wersję Sennego  Sweterka. Tamten sweterek wierni mi służył całą zimę w domu, teraz noszę go też na zewnątrz, póki nie jest jeszcze za zimno, ale chcę sobie zrobić jego drugą wersję kolorystyczną. Mam nadzieję, że starczy mi włóczki, bo Katia Nepal jest chyba grubsza od tej, z której powstał Senny.

A teraz zapraszam Was na 


   

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz!