*
Jedną z największych moich pasji jest robienie na drutach. Próbuję to
połączyć z przyjemnością czytania. Co tydzień będę zamieszczała jedno
zdjęcie przedstawiające moją aktualną robótkę (robótki) i czytaną
książkę. Bardzo
też lubię zaglądać na wasze blogi, by dowiedzieć się nad czym aktualnie
pracujecie i co czytacie. Podzielicie się ze mną swoimi pasjami.
Zapraszam w każdą środę na wspólne dzierganie i czytanie. *
Maluję już od kilku lat, ale głównie w pracowni i czasami jest to 2-3 razy w tygodniu, a czasami raz na 3 miesiące. W malowaniu zawsze najbardziej kręciło mnie ... malowanie. Oczywiście chciałam, żeby "wychodziło", ale najbardziej liczył się proces i nastrój. Tak naprawdę wciąż to się liczy, to jest podstawa. Każdy namalowany obraz wyraża moją osobowość, moje emocje i mój nastrój. Wiedziałam doskonale, że mam słaby warsztat. I wręcz nienawidziłam rysować. Ostatnio to się trochę zmienia. Oczywiście nie doszłam jeszcze do etapu rysowania z natury, ale grunt, że w ogóle wzięłam do ręki ołówek czy cienkopis, a nie tylko pędzel. I od dwóch tygodni codziennie rysuję mandale i trochę jeszcze innych rysunków.
Może mandale nie koniecznie tworzą dobry warsztat do malowania obrazów, ale jednak trochę rękę się wyrabia. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Toteż u mnie zamiast drutów i włóczek ostatnio notes, ołówek, cienkopisy a nawet pastele olejne. Założyłam sobie nawet nowy profil na instagramie @makneta_workshop i tam zapraszam, jeśli macie ochotę mnie obserwować https://www.instagram.com/makneta_workshop/
A czytam "Morderstwa i woń migdałów" Camilli Lackberg. Ta książka to zebrane opowiadania Camilli, jej krótka powieść "Zamieć śnieżna i woń migdałów" oraz krótka autobiografia pisarki i jej poradnik pisania kryminałów.
Przy okazji chciałam Was przeprosić za te moje nieobecności na blogu. Trochę opadły mi chęci do blogowania odkąd przestałam robić na drutach. Nie do końca wiem czy chcę dalej pisać bloga, a raczej o czym chcę pisać, skoro przestałam dziergać.
Ale przede wszystkim mam teraz dużo więcej obowiązków, ponieważ moja córka we wrześniu rozpoczęła czwartą klasę w edukacji domowej. Cała jej edukacja spoczywa na mnie. Jak wiadomo, trudno oczekiwać, że 10-letnie dziecko będzie uczyło się samo i dlatego, gdy wracam z pracy to uczymy się razem. Szczególnie ostatni okres jest dla nas trudny, bo Judyta musi teraz zdać 5 egzaminów semestralnych, więc wykorzystujemy każdą chwilę na maksa.
A teraz już zapraszam Was na
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!