Oprócz audiobooka "Najdłuższa podróż" (z którym mam małe przeboje z powodu mojego kiepskiego telefonu) czytam też "W domu Madame Chic." Nie czytałam wcześniejszych książek z tej serii, ale pomyślałam sobie, że czasami można spróbować być elegancką panią domu. Kto mnie zna osobiście ten wie, że to mrzonki i gruszki na wierzbie, ale pomyślałam, że może czegoś się nauczę. Może nigdy nie jest za późno na zmianę podejścia do życia, bo przede wszystkim tego można się nauczyć z tej książki. Autorka stara się przekonać, że prozaiczne czynności powinniśmy wykonywać z przyjemnością i traktować je jako "cudowny sposób wyrażania tego jak bardzo cenisz wszystko co masz."
Jennifer L. Scott (autorka ksiażki) przekonuje:
"Po prostu podejmij decyzję, że będziesz cieszyć się samym procesem, wszystkim, w chwili obecnej."
Te jej słowa bardzo wpisują się w popularny ostatnio nurt Slow Life, którego jestem zwolenniczką.
W końcu wzięłam i się rozchorowałam, ale wcale nie czuję się lepiej. Nie mogę chodzić na zajęcia malarskie do pracowni w domu kultury, więc w domu próbuję trochę bawić się farbkami. Ponieważ moje próby malarstwa realistycznego przynoszą mi sporo frustracji - mój wewnętrzny krytyk i pani perfekcjonistka nie chcą się zamknąć i wciąż udaje im się uciekać z jaskini, to w domu po prostu bawię się kolorami.
W necie znalazłam propozycję prostej zabawy, od której można zacząć malowanie abstrakcyjne. (jest mało brudząca i świetnie można pobawić się w nią z dziećmi)
Na papierze, kartonie czy płótnie stawiamy 11 kropek. Następnie łączymy te kropki. Zabawa właśnie polega na tym, by się zastanowić jak połączyć te kropki i zobaczyć co wyszło. Potem można pójść na całość i wypełnić całą kartkę.
Dajcie znać czy próbowałyście się tak bawić.
A teraz zapraszam Was na
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz!